czwartek, 15 grudnia 2022

O rozeznaniu

 

Ojciec Antoni powiedział: „Są tacy, którzy poświęcają ciało w ascezie, lecz przez brak rozeznania oddalają się od Boga" (Antoni, VD 83, 8).

  Ojciec Antoni usłyszał o pewnym młodym mnichu, który dokonał na drodze cudu: zobaczywszy zmęczo­nych starców w drodze, kazał onagrom [Onager - ssak z rodziny koniowatych [przyp. tłum.].], by przy­prowadziły ich aż do Antoniego. Starcy opowiedzieli o tej sprawie ojcu Antoniemu. Powiedział im: - Ten zakonnik wydaje mi się łodzią pełną skarbów; nie wiem jednak, czy dopłynie do portu.

  Po jakimś czasie ojciec Antoni zaczął nagle płakać, wyrywać sobie włosy z głowy, lamentować. Uczniowie zapytali go: - Ojcze, dlaczego płaczesz? A on powiedział na to: - Właśnie w tej chwili upadła wielka podpora Koś­cioła — mając na myśli owego młodego mnicha.

  - Idźcie do niego - powiedział - i zobaczcie, co się stało.

  Uczniowie poszli więc i zastali go siedzącego na macie, opłakującego popełniony grzech. Zobaczywszy uczniów starca, powiedział: - Powiedzcie ojcu, by błagał Boga o jeszcze choć dziesięć dni dla mnie, a mam nadzieję, że zdołam odkupić moją winę.
  Po pięciu dniach zmarł (Antoni, VD 85, 14).

  Zapytano raz ojca Agatona, co ma większe znaczenie: trud ciała czy pilnowanie serca. Starzec odpowie­dział: „Człowiekjest jak drzewo: trud ciała to liście, pilnowanie serca to owoc. A więc tak, jak napisano: Każde drzewo, które nie wydaje dobrych owoców, zostanie ścięte i wrzucone do ognia. Jasno więc widać, że całe nasze zaangażowanie musi mieć za cel owo­ce, czyli strzeżenie naszego ducha. Lecz konieczna jest również ochrona i ozdoba liści, czyli trud ciała" (Agaton, VD 113-114, 8).

  Pewnego dnia udali się do ojca Achilii trzej starcy, z których jeden miał złą sławę. Jeden z nich poprosił: - Ojcze, zrób dla mnie sieć. - Nie zrobię - odpowiedział. Drugi poprosił: - Zrób to dla nas, proszę, byśmy mogli zanieść do naszego zakonu pamiątkę od ciebie. Lecz on odpowiedział: - Nie mam czasu.
  Powiedział później trzeci, ten, który miał złą sławę: - Zrób dla mnie sieć, bym miał jakiś przedmiot uczyniony twymi rękoma, ojcze.
  Temu odpowiedział natychmiast: - Zrobię to dla ciebie.
 Pozostali dwaj zapytali później na boku: - Dlaczego na nasze prośby nie chciałeś przystać, a jemu powiedziałeś: „Zrobię to dla ciebie"?
  Starzec powiedział im: - Powiedziałem wam, że nie zrobię tego dla was, a wy się nie zasmuciliście, rozumiejąc, że nie mam czasu. Gdybym zaś nie zrobił tego dla niego, po­wiedziałby, że nie chcę tego uczynić, ponieważ dowiedziałem się o jego grzechach. A w ten spo­sób osłabilibyśmy go. Chciałem natomiast pocie­szyć jego duszę, by nie zalał jej smutek (Achilia, VD 125-126, i).

  Pewnego dnia zdarzyło się, że starcy jedli razem i był z nimi również ojciec Jan. Podniósł się pewien bardzo szanowany prezbiter, by podać innym wodę, lecz nikt nie chciał jej od niego przyjąć, poza Janem Karłem. Pozostali zdziwili się i powiedzieli mu: —Jak to możliwe, że ty, będąc najmłodszy z wszyst­kich, pozwoliłeś, by służył ci prezbiter?
  Powiedział: - Kiedy ja wstaję, by podać innym dzban, cieszę się, jeśli wszyscy go przyjmują, bym miał zasługę. Dlatego przyjąłem wodę od niego, by miał zasługę, by nie zasmucił się z powodu tego, że wszyscy mu odmówili.
  Zadziwili się na te słowa i poczuli się zbudowani jego rozeznaniem (Jan Karzeł, VD 232-233, 7).

  Ojciec Pojmen zapytał ojca Józefa: — Co mam czynić, gdy zbliżają się pokusy? Czy mam się im opierać, czy pozwolić im wejść? Starzec powiedział mu: — Pozwól im wejść i zwalcz je.

  Wrócił więc ojciec do Sketis i tam pozostał. Przy­był tymczasem do Sketis jeden z mnichów z Tebaidy i opowiedział braciom, że tak pytał ojca Józefa: - Gdy zbliżają się pokusy, mam się im opierać czy pozwolić im wejść? A ów odpowiedział mu: - Nie pozwól im wejść, lecz natychmiast się od nich odetnij!

  Ojciec Pojmen, usłyszawszy, że ojciec Józef w ten sposób odpowiedział bratu z Tebaidy, wrócił do Panefo i powiedział mu: — Ojcze, powierzyłem ci moje myśli i, proszę, mnie powiedziałeś jedną rzecz, a bratu z Tebaidy co innego!

  Starzec powiedział mu: - Czy nie wiesz, że cię kocham? Odrzekł: -Tak, wiem. - Czy nie prosiłeś mnie, bym mówił do ciebie jak do siebie samego? - Owszem.

 -Jeśli więc pozwalasz pokusom wejść i opanowujesz je, one sprawiają, że jesteś bardziej doświadczony; mówiłem do ciebie jak do samego siebie; są jednak inni, którym nie posłuży to, że zbliżą się do nich pokusy, oni muszą natychmiast je od siebie oddalić (Pojmen, VD 257-258, 3)-

[To błędne podejście. Tak zwane pokusy zaciemniają umysł i najlepiej usuwać je jak najszybciej. Nie chodzi o zdobycie doświadczenia w walce z nimi, ale o wyższy wgląd, który jednak może być uzyskany tylko przez czysty umysł. Gdzie indziej zresztą pewien starzec powiada że istotą bycia mnichem jest czystość serca.]


  Pewnego dnia jeden z braci opuścił region, w którym mieszkał ojciec Pojmen, by udać się na obce ziemie. Spotkał tam anachoretę, który był bardzo szanowany, za którym szło wielu innych. Brat opowiedział mu o ojcu Pojmenie, a ten, gdy usłyszał o jego cnocie, poczuł pragnienie, by go poznać. Po jakimś czasie od powrotu owego brata do Egiptu również starzec przybył do Egiptu z owej obcej ziemi, by spotkać się z bratem, który przyszedł kiedyś do niego; powie­dział mu bowiem, gdzie mieszka. Gdy go zobaczył, zadziwił się i poczuł wielką radość.

  - Zrób mi tę przysługę i zaprowadź mnie do ojca Pojmena - poprosił go anachoreta.
  Wówczas brat, wziąwszy go ze sobą, udał się do starca i opowiedział mu o nim, że jest wielkim człowiekiem, bardzo kochanym i szanowanym w swoim regionie. Powiedział mu też: -   Opowiedziałem mu o tobie i przybył z pragnie­niem poznania cię.

   Pojmen przyjął go z radością, a po przywitaniu usiedli. Obcokrajowiec zaczął mówić o Piśmie i o sprawach duchowych i niebieskich. Lecz ojciec Pojmen odwrócił twarz i nie dał mu odpowiedzi. Wi­dząc, że z nim nie rozmawia, tamten odszedł zasmu­cony i powiedział bratu, który go tam zaprowadził: - Cała ta podróż poszła na marne. Przybyłem do starca, a on nie chce nawet ze mną porozmawiać!

  Brat poszedł wówczas do ojca Pojmena i powie­dział mu: - Ojcze, przyszedł do ciebie ten święty człowiek, który cieszy się tak wielkim szacunkiem w swoim regionie. Dlaczego z nim nie porozmawiałeś?

  Powiedział na to starzec: - On mówi o sprawach niebieskich; ja zaś jestem tutaj i mówię o sprawach ziemskich. Jeśli powiedział­by mi coś o namiętnościach duszy, odpowiedziałbym mu. Lecz sprawy duchowe? O tych nic nie wiem.

  Brat wyszedł od niego i powiedział anachorecie: - Starzec nie ma łatwości w rozmawianiu o Piś­mie, lecz jeśli ktoś mówi mu o namiętnościach duszy, odpowiada.
  Ten zaś poczuł skruchę, wszedł więc ponownie do starca i zapytał go: — Co mam czynić, ojcze? Panują nade mną namięt­ności duszy.

  Starzec popatrzył na niego z radością i powie­dział mu: — Teraz przywitałeś się w odpowiedni sposób; ot­wórz swoje usta na ten temat, a ja napełnię je do­brami.
  Zakonnik poczuł się bardzo zbudowany i powie­dział: — Oto właśnie prawdziwa droga!
  I wrócił do swojej celi, dziękując Bogu, że pozwolił mu spotkać kogoś tak świętego (Pojmen, VD 373- 374- 8).

Za: s. Emmanuela Ghini OCD, Modlitwa Ojców pustyni, tytuł oryginału: Vie di preghiera. Testi dei Padri del deserto, tłumaczyła: Joanna Ganobis, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.