niedziela, 7 września 2025

Zdobycie Księżyca


(...)

Powodem dla którego akurat teraz postanowiłem poruszyć temat mega kłamstw jest 56. rocznica transmisji zdarzenia opisywanego jako lądowanie ludzi na Księżycu (16 – 24 lipca 1969). Warto rozebrać to kłamstwo nr 2. na liście na czynniki pierwsze, aby uzmysłowić sobie jak można ludzi w skali globalnej zmanipulować i dlaczego to jest w ogóle możliwe.

Jak się popatrzy z szerszej perspektywy to kłamstwo o lądowaniu na Księżycu było stosunkowo łagodnym kłamstwem w porównaniu z innymi, na przykład z akcją z 11/9 polegającą na zabiciu ok. 3000 ludzi i zdemolowaniu centrum Manhattanu w fingowanym zamachu lotniczym, który był pretekstem do przeprowadzenia dwóch wojen i pozbawieniem obywateli USA niektórych praw obywatelskich i prywatności (Patriot Acts) czy kłamstwem pandemiczno-kowidowym, gdzie do piachu poszło ekstra ponad 200 tysięcy Polaków.

Kłamstwo księżycowe, wobec porażek USA w wyścigu z ZSRR o podbój kosmosu, miało na celu podbudować amerykańskiego ducha, odwrócić uwagę od różnych politycznych zawirowań i wojny oraz zapewne wyciągnięcie sporych funduszy na programy wojskowe.

Kłamstwo księżycowe ma jednak jeden zasadniczy feler – termin ważności, który już się skończył. Minęło przeszło pół wieku, technologia (materiałowa, IT, telekomunikacyjna i każda inna) w tym czasie poszła niesamowicie do przodu a podróży astronautów w 3 dni na Księżyc, nawet bez lądowania, ani widu ani słychu – o popylaniu łazikiem po wydmach księżycowych nie wspomnę.

Dalej podam argumenty kwestionujące lot, natomiast teraz zastanówmy się dlaczego to kłamstwo tak dobrze się zagnieździło w świadomości. Uważam, że powodem jest strach. Ale to nie samo kłamstwo przeraża ludzi lecz to, co to kłamstwo mówi o otaczającym nas świecie i o tym jak on naprawdę funkcjonuje.

Bo jeśli NASA była w stanie zorganizować tak skandaliczny żart przed całym światem a następnie utrzymać to kłamstwo przez pół wieku, to co to mówi o kontroli nad informacjami które otrzymujemy?

Co to mówi o mediach, środowisku naukowym, edukacyjnym i wszystkich innych instytucjach od których zależy czy powiedzą nam prawdę, czy nie?

I to właśnie przeraża ludzi i powstrzymuje ich przed rozważaniem możliwości, że mogli być tak skutecznie oszukani.

Straszny nie wydaje się sam fejkowy lot tylko fakt, że skoro mogli nas okłamać w tej sprawie, to mogą okłamać w każdej innej.

Często jako argument obrony pojawia się stwierdzenie – snujesz jakieś teorie spiskowe, to nie możliwe żeby takie kłamstwo było ukrywane tak długo, zbyt wiele osób musiało by o nim wiedzieć, itd. bla, bla bla. Najczęściej mówią to ludzie, którzy nic nie wiedzieli o tych misjach, nie mają pojęcia o podstawach fizyki.

Ale co zrobisz szanowny czytelniku, jeżeli twoja zdolność krytycznego i niezależnego myślenia podpowie ci, że  to co starają ci się wcisnąć jako prawdę jest fałszem? Czy ślepo podążysz za autorytetami i udasz, że wszystko jest ok i będziesz dla świętego spokoju żył w zakłamaniu?

Jest jeszcze jeden aspekt trwałości takiego kłamstwa – w odróżnienia od zwykłego, mega kłamstwo samo się broni przez swoją wielkość, absurdalność, nierealność. Dowód? Proszę otworzyć link z kłamstwa nr 4. na liście. W TV mamy obraz całego budynku WTC7 i dziennikarka stojąca na jego tle mówi, że właśnie ten budynek się zawalił, co faktycznie się stało, ale 26 minut później. Czy pojawiły się jakieś reakcje mediów, ludzi, że to są jaja? Nie. Bzdura była tak wielka, że nikt normalny na gorąco nie zareagował. Potem również nie „no bo straszna tragedia” i po co tam jakieś szczegóły rozdrapywać. Tak to działa.

Zacznijmy naszą księżycową historię od wyzwania jakie rzucił Kennedy w 1961 narodowi amerykańskiemu – przed upływem dekady wyślemy człowieka na Księżyc i bezpiecznie sprowadzimy go na Ziemię.

Osadźmy tę akcję w realiach lat 60. Wówczas cały bardziej wyrafinowany zestaw elektroniki domowej składał się rozmytego czarno-białego telewizora z brzęczącym pokrętłem zmiany kilku kanałów, śmieszną anteną typu królicze uszy i brakiem pilota. Tak przełomowe rozwiązanie jak kalkulator kieszonkowy miał do konsumentów trafić dopiero za 5 lat. Oczywiście nowinki techniczne do technologii lotniczej czy kosmicznej wchodziły trochę wcześniej ale spokojnie można powiedzieć, że z dzisiejszego punktu widzenia, naukowcy NASA pracujący nad programem Apollo działali w wiekach mrocznych i siermiężnych.

Po tej śmiałej deklaracji JFK nikt nie miał pojęcia jak ją zrealizować. Nawet ojciec amerykańskich programów kosmicznych Wernher von Braun w swojej książce „Conquest of the Moon” napisał:

„Powszechnie uważa się, że człowiek poleci bezpośrednio z Ziemi na Księżyc, ale aby to zrobić, potrzebny byłby pojazd o tak gigantycznych rozmiarach, że okazałoby się to ekonomicznie niewykonalne. Musiałby rozwinąć wystarczającą prędkość, aby przebić się przez atmosferę i przezwyciężyć grawitację Ziemi, a po przebyciu całej drogi na Księżyc musi mieć wystarczającą ilość paliwa, aby bezpiecznie wylądować i odbyć podróż powrotną na Ziemię. Ponadto, aby dać ekspedycji margines bezpieczeństwa, nie użylibyśmy jednego statku, ale minimum trzech … każdy statek rakietowy byłby wyższy niż nowojorski Empire State Building  i ważył około dziesięć razy więcej niż  statek Queen Mary, czyli około 800 000 ton”.

Wśród różnych niedorzecznych pomysłów, jak wysłać ludzi na Księżyc przed Rosjanami, pojawił się  „nieznany inżynier” John Houbolt, który promował następujący plan:
– statek matka przenosi na orbitę księżycową lądownik, który oddziela się i osiada na Księżycu, następnie lądownik  powraca na orbitę, dokuje do modułu załogowego krążącego na orbicie księżycowej i po odpaleniu silnika pojazd rusza w drogę  powrotną na Ziemię.

Pomysł wydawał się tak samo niedorzeczny jak pozostałe tym razem z uwagi na konieczność dokowania na orbicie Księżyca, kiedy speców z NASA ogarniał strach przed zrobieniem tego na niskiej orbicie ziemskiej. Na czele z von Braunem wszyscy odrzucili pomysł. Był rok 1961.

W czerwcu 1962 zwołano spotkanie na którym von Braun pozytywnie zaopiniował pomysł z lądownikiem czym wzbudził zaskoczenie całego zespołu. Co się stało, że zmienił zdanie o 180 stopni? Pewnie ktoś mu podsunął notatkę, że tu nie chodzi o plan jakiegoś realnego lotu tylko o plan, który dałoby by się sprzedać Amerykanom i światu.

Jak przedstawiały się podstawowe aspekty fizyczne podróży.

Odległość do Księżyca w linii prostej od powierzchni do powierzchni wynosi średnio 380 000 km. Całkowity dystans jaki przebywa pojazd uwzględniając orbity wokół Ziemi i Księżyca wahał się w zależności od misji od ok. 1 mln km do 2,3 mln km.

Podróż tam odbywała się etapami, pierwszy to osiągnięcie niskiej orbity Ziemi (LEO) co wymagało zużycia  ok. 2600 ton paliwa by uzyskać co najmniej I prędkość kosmiczną czyli 7,9 km/s. Zabierało to ok. 12 minut i wymagało zużycie całego paliwa z dwóch i część z trzeciego stopnia rakiety Saturn V. Całkowita masa paliwa to ponad 2700 ton w tym III stopień 107 ton.

Kolejnym etapem jest odpalenie silnika III stopnia i skierowanie pojazdu w kierunku celu. Po wejściu na orbitę Księżyca zaczyna się najbardziej odlotowa część wyprawy – posadzenie nieprzetestowanego lądownika na srebrnym globie przy pomocy komputera klasy Atari, czy ZX Spektrum, i dzielnego astronauty.

Podróż z powrotem napotyka na jeszcze większe problemy niż podróż tam.  Po pierwsze trzeba wystartować z powierzchni i zadokować do modułu krążącego na orbicie Księżyca (!!!). Następnie spalając resztkę paliwa pokonać grawitacją Księżyca i zacząć swobodne spadanie na Ziemię. I tu zaczyna się prawdziwe „wyzwanie”. Powrót z niskiej orbity (LEO 200-300 km) wymaga użycia silników hamujących aby  z prędkości 7,9 km/s wejść bezpiecznie w atmosferę i potem wytracić energię przez opór aerodynamiczny, a tu mamy do wytracenia 11,2 km/s bez hamowania. Jak wiadomo ze szkoły energia kinetyczna obiektu rośnie z kwadratem prędkości. Powrót z Księżyca bez paliwa na hamowanie skończyłby się spaleniem statku lub odbiciem od atmosfery i lotem w siną dal. A paliwa nie było.

Na koniec tej części kilka pytań:

1. Jak wówczas się udało to czemu potem nie podjęto kolejnych prób? Powinno być przecież łatwiej, bo szlak przetarty i technologia lepsza (pierwszy lepszy smartwatch obsłużyłby taki lot).
2. Czy żywe zainteresowanie człowieka eksploracją kosmosu osłabło na 50 lat?
3. Czy tych kilka wycieczek zaspokoiło całą ciekawość środowiska naukowego co do Księżyca?
4. A inne kraje nie chciały spróbować eksploracji Księżyca?
5. NASA w raporcie z 2005 sygnalizuje, że najwcześniej za 15 lat może ponowią loty na Księżyc. Jest kilka problemów do rozwiązania, np. kwestia promieniowania i skafandrów. To w latach 60 startując prawie od zera poradzono sobie z problemami w 8 lat a teraz potrzeba jakiś 15 by opanować problem skafandrów i promieniowania?
5. Może teraz to za drogie? Ale przecież w latach 60. USA toczyło zimną wojnę oraz gorącą w Południowo-Wschodniej Azji a mimo to zdołali sfinansować 7. misji na Księżyc z użyciem jednorazowego sprzętu.

Na tym skończę pierwszą część epopei kosmicznej. W drugiej będzie więcej szczegółów technicznych pokazujących niedorzeczność eskapady i kilka zdań o archiwach z wiekopomnych lotów a tak naprawdę o ich braku.

Źródło
https://ekspedyt.org/2025/09/05/wielkie-klamstwa-xx-i-xxi-wieku/
***
Polecana lektura:

NASA MOONED AMERICA!
By Ralph Rene →

One Small Step?
the Great Moon Hoax ...
By Gerhard Wisnewski →

Moon Man The True Story of a Filmmaker on the CIA Hit List →

The Hoax of NASA ...
Cushawa Eduardo →

We Never Went To The Moon
Bill Kaysing

DARK MOON
Apollo and the Whistle-Blowers
By Mary D.M. Bennett and David S. Percy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.