[Teoria podtrzymywania poczucia własnej wartości: teoria, która głosi, że wyobrażenie o nas może być zagrożone zachowaniem drugiej osoby i że na wielkość tego zagrożenia wpływa zarówno to, jak bliska jest nam ta osoba, jak i znaczenie jej zachowania dla naszego pojęcia Ja.]
Załóżmy, że uważasz siebie za bardzo dobrego kucharza — za najlepszego kucharza wśród wszystkich twoich przyjaciół i znajomych. Niczego bardziej nie kochasz niż swobodne traktowanie przepisu kulinarnego, wprowadzanie swoich własnych, twórczych poprawek, aż powstanie wspaniała, smakowita, nowa potrawa. Następnie przeprowadzasz się do innego miasta, poznajesz nowych przyjaciół i — wyobraź sobie! — twój nowy najlepszy przyjaciel okazuje się niezrównanym kucharzem, dużo lepszym od ciebie. Jak będziesz się czuł? Przyznasz, iż mógłbyś bardzo się zmartwić tym faktem.
Teraz rozważmy nieco inną sytuację. Załóżmy, że twoja nowa najlepsza przyjaciółka nie jest wspaniałą kucharką, ale bardzo utalentowaną artystką. Czy w tej sytuacji będziesz przeżywał jakiś dyskomfort? Niewątpliwie nie; prawdopodobnie będziesz się pławił w blasku jej sukcesu. „Wiesz co? — będziesz prawdopodobnie mówił do każdego — moja dziewczyna sprzedała kilka swoich obrazów w najbardziej ekskluzywnych galeriach Nowego Jorku".
Różnica między tymi dwiema sytuacjami polega na tym, że w pierwszej z nich twój przyjaciel jest lepszy w dziedzinie, która jest dla ciebie bardzo ważna, a może nawet kluczowa dla twojego pojęcia Ja. Wszyscy posiadamy zdolności i cechy, do których przywiązujemy najwyższą wagę — bywamy szczególnie dumni, gdy jesteśmy dobrymi kucharzami, utalentowanymi artystami, uzdolnionymi muzykami czy też twórczymi naukowcami. Bez względu na to, jaką zdolność najbardziej w sobie cenimy, jeśli spotkamy kogoś, kto jest w tym lepszy od nas, prawdopodobnie pojawi się kłopot — kłopot natury dysonansowej. Trudno być dumnym z własnych zdolności kulinarnych, jeśli nasz najbliższy przyjaciel jest znacznie lepszym kucharzem od nas.
Takie jest podstawowe założenie teorii podtrzymywania poczucia własnej wartości Tessera (1988), która głosi, że istnieją trzy ważne czynniki warunkujące pojawienie się dysonansu w związkach międzyosobowych a mianowicie: jak wykonujemy zadania w porównaniu z inną osobą, jak bliskie kontakty z nią utrzymujemy, jakie znaczenie dla definiowania naszego Ja ma to zadanie Jak widać na rycinie 3.10 nie ma problemu, gdy bliski przyjaciel przewyższa nas w wykonaniu zadania, które dla nas nie ma większego znaczenia. W rzeczywistości lubimy wówczas przebywać w blasku chwały tej osoby, a nawet wzrasta poczucie naszej wartości. Dysonans występuje, jeżeli bliski przyjaciel przewyższa nas w wykonaniu zadania, które ma duże znaczenie dla naszego pojęcia Ja.
Jak redukujemy dysonans? Możemy próbować zmienić którykolwiek z trzech elementów go wywołujących. Po pierwsze, możemy rozluźnić nasze kontakty z osobą, która góruje nad nami, dochodząc do przekonania, że ostatecznie nie jest ona tak bliskim przyjacielem. Pleban i Tesser (1981) badali taką okoliczność, stwarzając sytuację, w której studenci konkurowali z innym studentem (w rzeczywistości pomocnikiem eksperymentatora), odpowiadając na pytania dotyczące wiedzy ogólnej. Badacze tak zaaranżowali sytuację, że w pewnych okolicznościach pytania odnosiły się do spraw, które miały bardzo duże znaczenie dla tworzenia wyobrażenia o sobie, pomocnik zaś odpowiadał poprawnie na dużo więcej pytań. Dokładnie tak jak przewidywano, w tych warunkach osoby najbardziej dystansowały się od pomocnika twierdząc, że nie chcą z nim pracować ponownie. Zbyt duży dysonans rodzi przebywanie w pobliżu kogoś lepszego od nas w dziedzinie, do której przywiązujemy dużą wagę (Wegner, 1986).
Drugim sposobem zmniejszania takich zagrożeń dla naszej samooceny jest zmiana znaczenia, jakie ma dane zadanie dla tworzenia wyobrażenia Ja. Jeśli nasz nowy przyjaciel gotuje dużo lepiej niż my, to możemy stracić zainteresowanie tym zajęciem, przekonując siebie, że mechanika samochodowa jest właśnie tym, co chcielibyśmy robić. Aby zweryfikować tę hipotezę, Tesser i Paulus (1983) informowali badanych, jak wykonali test dotyczący świeżo odkrytej zdolności — integracji poznawczo-percepcyjnej. Gdy badani dowiedzieli się, że był on podobny do nich (znaczna bliskość) i lepiej wykonał test, to skłaniali się do stwierdzenia, że ta zdolność nie jest dla nich zbyt ważna — a więc tak, jak przewiduje teoria.
Wreszcie, ludzie mogą uporać się z zagrożeniami swojej samooceny, zmieniając trzeci komponent w tym równaniu, czyli poziom wykonania porównywany z wykonaniem innej osoby. Jeśli nasz nowy przyjaciel jest znakomitym kucharzem, to moglibyśmy zredukować dysonans, próbując stać się jeszcze lepszym. Jednakże może to nie być możliwe, gdy już osiągnęliśmy szczyt naszych możliwości. Jeśli tak, to możemy uciec się do bardziej diabolicznego sposobu, który polega na obniżeniu poziomu wykonania u naszego przyjaciela. Jeśli przyjaciel prosi o przepis, to możemy pominąć najważniejszy składnik, a wtedy jego łosoś en brioche nie będzie tak dobry jak nasz.
Dlaczego bardziej mielibyśmy pomagać obcemu niż przyjacielowi? Czy ludzie są rzeczywiście tak małoduszni, że starają się sabotować osiągnięcia swoich przyjaciół? Z pewnością nie zawsze; jest wiele przykładów naszej krańcowej wspaniałomyślności i usłużności wobec bliźnich. Jeśli jednak w grę wchodzi samoocena, to istnieją dane świadczące o tym, że nie jesteśmy tak pomocni, jak byśmy chcieli sądzić. Tesser i Smith (1980) prosili studentów, aby wzięli udział w grze w „Hasło", w której jedna osoba daje wskazówki drugiej, aby ta odgadła słowo. Tą drugą osobą był ktoś znajomy albo obcy. Studenci mogli dawać wskazówki, które były bardzo pomocne, ułatwiając przeciwnikowi odgadnięcie słowa, lub bardzo niejasne, utrudniając rozwiązanie hasła. Badacze zorganizowali to tak, że uczestnicy najpierw uzyskiwali dość słabe wyniki, a później pomagali innym graczom, przekazując im łatwe lub trudne wskazówki. Chodziło o stwierdzenie, komu będą pomagać bardziej — obcym czy znajomym?
W tej chwili prawdopodobnie potrafisz już odpowiedzieć, jakie są przewidywania teorii podtrzymywania poczucia własnej wartości. Jeśli zadanie nie ma dużego znaczenia dla ludzi, to na ogół chcą, aby przyjaciele wypadli szczególnie dobrze. Jednakże, jeśli zadanie ma dla nich duże znaczenie, wówczas lepsze wyniki uzyskane przez przyjaciół zagrażałyby ich samoocenie. Tak więc mogliby utrudniać zadanie swoim przyjaciołom, przekazując im wieloznaczne wskazówki. I dokładnie takie wyniki uzyskali Tesser i Smith. Podnieśli oni bardzo znaczenie zadania w oczach niektórych uczestników, mówiąc im, że wynik uzyskany w grze wysoko koreluje z ich inteligencją i zdolnościami przywódczymi. W takich okolicznościach uczestnicy dawali bardziej niejasne wskazówki swoim przyjaciołom niż obcym, ponieważ nie chcieli, aby ich znajomi osiągnęli sukces w zadaniu, które miało dla nich duże znaczenie. Kiedy zaś je bagatelizowali, wtedy mniej precyzyjne wskazówki sugerowali obcym, a nie swoim przyjaciołom. (patrz ryc. 3.11). (brak w wersji e-book)
[Rycina 3.11. Znaczenie zadania dla tworzenia obrazu Ja. Ludzie są bardziej skłonni pomóc przyjacielowi, jeśli jego sukces nie będzie zagrażał ich samoocenie (zaczerpnięto z: Tesser, Smith, 1980)]
Podsumowując, badania nad teorią podtrzymywania poczucia własnej wartości pokazały, że zagrożenie samooceny wywołuje swoiste zachowania stanowiące interesujące zjawisko w dziedzinie związków międzyosobowych. Chociaż w większości tych badań prowadzonych w warunkach laboratoryjnych uczestnikami byli studenci, to jednak teoria znajduje również potwierdzenie w badaniach archiwalnych i prowadzonych w naturalnych warunkach. Tesser (1980) na przykład badał biografie naukowców, sprawdzając, w jak bliskich kontaktach byli ze swoimi ojcami. Tak jak przewiduje teoria, jeżeli dziedzina, w której specjalizowali się naukowcy" była taka sama jak ich ojców, to kontakty między nimi były bardziej ograniczone i napięte. Podobnie stwierdzono, że najwięcej nieporozumień pojawia się między rodzeństwem w zbliżonym wieku, wówczas kiedy któreś osiąga znacznie wyższy poziom wykonania w zakresie tak kluczowych spraw jak popularność lub inteligencja. Kiedy poziom wykonania jest wysoki i zadanie ma duże znaczenie dla pojęcia Ja, to uniknięcie konfliktów z członkami rodziny może okazać się trudne. Spójrzmy, jak powieściopisarz Norman Maciean (1983) opisuje związki z bratem w opowiadaniu A River Runs Through It: „Jedną z pierwszych rzeczy, którą bracia próbowali poznać, było to, czym różnią się między sobą [...] Niewątpliwie różnice między nami nie wydawałyby się tak wielkie, gdybyśmy nie byli tak bliską rodziną".
Teoria autoafirmacji
Przekonaliśmy się, że ludzie są skłonni wiele poświęcić, by podtrzymać dobry obraz samych siebie; gotowi są zmienić swoje postawy, swoje zachowania lub związki z innymi ludźmi. W każdym przypadku jest to dążenie mające przywrócić poczucie uczciwości i oddalić konkretne zagrożenie samooceny. Jeśli palimy papierosy, to próbujemy poradzić sobie z tym zagrożeniem dla naszego zdrowia, rzucając ten nałóg lub przekonując siebie, że palenie w rzeczywistości nie szkodzi. Czasami jednak zagrożenia dla samooceny są tak silne i trudne do uniknięcia, że zwykłe sposoby redukowania dysonansu nie są skuteczne. Zerwanie z nałogiem może być bardzo trudne, jak przekonały się o tym miliony ludzi. Trudne może być także ignorowanie dowodów świadczących, że palenie jest dla nas złe i może nawet zabić. A zatem co możemy uczynić? Czy palacze są skazani na ciągłe trwanie w stanie dysonansu?
Badania przeprowadzone przez Claude'a Steele'a (1988) nad teorią autoafirmacji dowodzą, że ludzie są bardzo twórczy i elastyczni w unikaniu dysonansu. Nawet jeśli nie możemy zracjonalizować zagrożenia samooceny, to unikniemy dysonansu, potwierdzając naszą kompetencję i uczciwość w jakiejś innej dziedzinie. „Tak, palę papierosy — możesz powiedzieć — ale za to jestem wspaniałym kucharzem" (lub znakomitym poetą, lub wspaniałym przyjacielem, albo obiecującym naukowcem). Autoafirmacja jest definiowana następująco: Gdy nasza samoocena jest zagrożona, to będziemy, jeśli jest to możliwe, dążyć do zredukowania dysonansu, przywołując w pamięci jakieś — nie związane ze sprawą, ale pielęgnowane przez siebie — aspekty swego pojęcia Ja, aby w ten sposób zachować dobre mniemanie o sobie, pomimo że zaangażowaliśmy się w jakieś głupie i niemoralne działanie.
W wielu fascynujących eksperymentach Steele i jego współpracownicy dowiedli, że jeśli dasz ludziom możliwość dokonania autoafirmacji, to skorzystają z niej i unikną redukowania dysonansu w bardziej bezpośredni sposób, taki jak zmiana swoich postaw (Steele, 1988; Steele, Hoppe, Gonzales, 1986; Steele, Liu, 1981). Na przykład Steele, Hoppe i Gonzales (1986) powtórzyli klasyczny eksperyment Jacka Brehma (1956) badający redukcję dysonansu podecyzyjnego. Poprosili oni studentów o uszeregowanie dziesięciu albumów płyt gramofonowych, rzekomo w ramach badań marketingowych. Następnie powiedziano im, że będą mogli zatrzymać dla siebie w formie nagrody album umieszczony przez nich na piątym albo szóstym miejscu. W dziesięć minut po dokonanym przez nich wyborze proszono ponownie o oszacowanie albumów. Przypominasz sobie, że w eksperymencie Brehma (1956) po wskazaniu jednego ze sprzętów kuchennych uczestnicy bardzo różnie je ocenili, ale wybrane przez siebie urządzenie cenili znacznie wyżej niż to, które odrzucili. W ten sposób „przekonali" siebie, że podjęli mądrą decyzję. I tak właśnie postąpiła większość studentów w eksperymencie Steele'a i jego współpracowników (1986). Steele i jego zespół wprowadzili jeszcze inne elementy do swojego badania. Połowa studentów była kandydatami na naukowców, a druga połowa kandydatami na biznesmenów. Z kolei połowę kandydatów na naukowców i połowę kandydatów na biznesmenów poproszono o włożenie białych laboratoryjnych kitlów na czas trwania eksperymentu. Dlaczego laboratoryjne kitle? Jak wiesz, kitel laboratoryjny kojarzy się z nauką.
Steele i jego współpracownicy przypuszczali, że kitel laboratoryjny będzie pełnił „funkcję autoafirmacji" w przypadku kandydatów na naukowców, ale nie w przypadku kandydatów na biznesmenów. Wyniki potwierdziły ich przewidywania. Kandydaci na biznesmenów, bez względu na to czy nosili białe kitle, czy też nie, redukowali dysonans dokładnie tak, jak czynili to uczestnicy eksperymentu Brehma: po dokonaniu wyboru podwyższali swoją ocenę wybranego albumu i zmniejszali ocenę tego, który odrzucili. Podobnie kandydaci na naukowców, nie ubrani w białe kitle, redukowali swój dysonans w taki sam sposób. Jednakże kandydaci na naukowców, którzy byli ubrani w laboratoryjne kitle, przeciwstawili się pokusie zniekształcenia swojej percepcji; laboratoryjne kitle przypominały im, że są obiecującymi naukowcami, tym samym nie było potrzeby redukcji dysonansu poprzez zmianę swoich postaw. W rezultacie orzekli: „Być może dokonałem głupiego wyboru spośród albumów płyt gramofonowych, ale mogę z tym żyć, ponieważ mam wiele innych rzeczy do zrobienia; jestem co najmniej obiecującym naukowcem!"
Abraham Tesser i David Cornell (1991) dowiedli, że autoafirmacja może także usunąć potrzebę redukcji tego rodzaju dysonansu, który został opisany przez teorię podtrzymywania poczucia własnej wartości — to znaczy w sytuacji zagrożenia przez wysoki poziom wykonania u innej osoby w dziedzinie, która ma duże znaczenie dla pojęcia Ja. Tesser i Cornell powtórzyli omówione wcześniej badanie Tessera i Smitha (1980), w którym uczestnicy grali w grę o nazwie „Hasło" ze znajomymi i obcymi. Jak sobie przypominasz, osoby, dla których gra w „Hasło" miała duże znaczenie dla ich poczucia własnej wartości, próbowały obniżyć poziom gry swoich przyjaciół, przekazując im wieloznaczne wskazówki. Tesser i Cornell włączyli jeszcze jeden element: uczestnikom dano wcześniej możliwość autoafirmacji w dziedzinie nie związanej z grą w „Hasło". Ta grupa osób najpierw wypełniła kwestionariusz, w którym dała wyraz uznawanym przez siebie wartościom moralnym czy religijnym. Jeszcze raz okazało się, że autoafirmacja usunęła potrzebę przezwyciężenia zagrożenia samooceny w sposób bardziej bezpośredni. Uczestnicy ci nie starali się obniżyć poziomu wykonania swoich przyjaciół i przekazywali im pomocne wskazówki nawet wtedy, kiedy zadanie miało dla nich duże znaczenie. Zdawali się mówić: „Jest w porządku, jeśli mój przyjaciel jest lepszy ode mnie w tym teście inteligencji, ponieważ jest wiele innych spraw, takich jak moja uczciwość, które są dla mnie ważniejsze". Krótko mówiąc, jesteśmy bardzo elastyczni w podtrzymywaniu swojej samooceny. Nie zawsze musimy bezpośrednio usuwać zagrożenie, możemy się bowiem sprawdzić w jakieś innej dziedzinie, jeśli oczywiście mamy taką możliwość i wiedzę, jak postępować.
Podwyższanie poczucia własnej wartości czy samopotwierdzanie?
Mówiliśmy wielokrotnie, że ludzie będą doświadczać dysonansu, ilekroć dostrzegają zagrożenie dla swej samooceny — to znaczy, ilekroć postąpią w sposób, który sprawi, że pomyślą o sobie, iż zachowali się niedorzecznie lub niemoralnie. Wnikliwy czytelnik być może zauważył, że założenie to jest trudne do obrony w odniesieniu do ludzi, którzy mają złą opinię o sobie. Rozważmy przypadek Jasona uważającego siebie za miernego pisarza o kiepskich umiejętnościach językowych. Pewnego dnia pracuje on nad terminowym zleceniem wraz z koleżanką, która zauważa, że jego praca jest fachowo wykonana, wspaniale napisana i znakomicie wyartykułowana. Jak będzie się czuł Jason? Moglibyśmy zakładać, że powinien się cieszyć i być zadowolony, ponieważ pochwała ze strony koleżanki podniosła jego samoocenę.
Zarazem jednak koleżanka Jasona przekazała mu informację zwrotną, która kwestionuje jego długotrwały obraz samego siebie jako kiepskiego pisarza, a on może mieć motywację do podtrzymania tego negatywnego obrazu. Dlaczego? Z dwóch powodów, zgodnie z teorią samopotwierdzania (Swann, 1984; 1990). Po pierwsze, brak potwierdzenia obrazu samego siebie wprowadza w stan zmieszania i niejasności; gdybyśmy zmieniali nasze pojęcie Ja za każdym razem, gdy spotykamy kogoś, kto ma o nas inną opinię, to nie byłoby możliwe utrzymanie spójnego i zgodnego z wyobrażeniem pojęcia Ja. Po drugie, wchodzenie w interakcję z ludźmi, którzy spostrzegają nas inaczej niż my spostrzegamy siebie, może prowadzić do nieporozumień. Nie znający nas ludzie mogą mieć nierealistyczne oczekiwania i sprawić kłopot, gdy okaże się, że nie jesteśmy tak mądrzy lub tak utalentowani i twórczy, jak oni o nas sądzą. Lepiej więc pozwolić im poznać nasze wady od samego początku.
Krótko mówiąc, jeżeli osoby z negatywnym obrazem samego siebie otrzymują pozytywną informację zwrotną, to przeciwstawne potrzeby pojawiają się z jednakową siłą: chęć pozytywnego myślenia o sobie poprzez wiarę w pozytywną informację zwrotną (potrzeby podwyższania poczucia własnej wartości) i przeciwstawna im chęć podtrzymania zgodnego, spójnego obrazu samego siebie i uniknięcia zakłopotania z powodu rozpoznania swojej prawdziwej wartości (potrzeby samopotwierdzania). Które potrzeby zwyciężą?
W rozdziale tym wykazujemy, że ludzie mają silną potrzebę pozytywnego myślenia o sobie — krótko mówiąc, że ta potrzeba podwyższania poczucia własnej wartości istotnie wpływa na postawy i zachowania. Musimy teraz nieco zmodyfikować to twierdzenie. Wyniki wielu badań sugerują, że w pewnych warunkach potrzeba samopotwierdzania jest silniejsza niż potrzeba podwyższania poczucia własnej wartości (Aronson, Carismith, 1962; Brock i In., 1965; Maracek, Mettee, 1972; Swann, 1990). Na przykład William Swann i jego współpracownicy stwierdzili, że ludzie wolą pozostawać w bliskich związkach z tymi przyjaciółmi, współmieszkańcami i kochankami, którzy oceniają ich zdolności podobnie jak oni sami (nawet jeśli są to oceny negatywne) (Swann, Hixon, De La Ronde, 1992; Swann, Pelham, 1988). Innymi słowy, ludzie wolą być blisko osoby, która nie ocenia ich bardziej pozytywnie niż oni oceniają siebie. W bliskich związkach większość ludzi chce, aby ich spostrzegać takimi, jakimi są, niż być przecenianymi.
Jednakże potrzeba samopotwierdzania wydaje się dominować w naszym zachowaniu tylko w niektórych okolicznościach. Po pierwsze, jeśli konsekwencje niewłaściwej oceny nie są zbyt duże — na przykład, kiedy nasz kontakt z tymi osobami bywa rzadki, i jest mało prawdopodobne odkrycie, że nie jesteśmy kimś, kim się im wydajemy — to nawet ludzie z negatywnym obrazem samego siebie preferują pozytywną informację zwrotną (Aronson, 1992). Po drugie, jeśli ludzie sądzą, że osiągnęli już granice swoich możliwości, to bardziej wolą pozytywną niż adekwatną informację zwrotną. Po co utwierdzać się, że jesteśmy niedoskonali, skoro nic nie możemy z tym zrobić? Jednakże jeżeli ludzie sądzą, że ich negatywną cechę można zmienić, poświęcając temu nieco pracy, to preferują adekwatną informację zwrotną, ponieważ ta informacja może im pomóc ocenić, co muszą uczynić, aby być lepszym (Steele, Spencer, Josephs, 1992).
[Teoria samopotwierdzania: teoria sugerująca, że ludzie posiadają potrzebę potwierdzania swojego pojęcia Ja, bez względu na to, czy to pojecie jest pozytywne czy negatywne. W pewnych sytuacjach ta tendencja może być w konflikcie z podwyższaniem własnej wartości usprawiedliwianiem siebie.]
Unikanie pułapki racjonalizacji
Zachowanie polegające na zmniejszaniu dysonansu jest obroną ego. Takie postępowanie może być użyteczne, ponieważ chroni nasze ego przed ciągłym zagrożeniem; utrwala poczucie stałości i wysokiej samooceny. Jak jednak widzieliśmy, zmniejszanie dysonansu może także nieść ze sobą niebezpieczeństwo. Tendencja do usprawiedliwiania przeszłego zachowania może prowadzić nas do nasilenia racjonalizacji, co może być zgubne. Paradoks polega na tym, że aby uniknąć myślenia o sobie jako o kimś głupim i niemoralnym, mnożymy nasze działania świadczące o głupocie i niemoralności. To zjawisko nazywamy pułapką racjonalizacji: skutkiem zmniejszania dysonansu jest tendencja do wikłania samych siebie w sieci zniekształceń, które uniemożliwiają nam widzenie rzeczy takimi, jakimi są rzeczywiście.
[Pułapka racjonalizacji: możliwy skutek działania wywołanych w procesie redukcji dysonansu usprawiedliwień samego siebie, które ostatecznie skończą się łańcuchem niedorzecznych i niemoralnych działań]
Ludzie nie mogą żyć samą zgodnością. Gdybyśmy my, ludzie, nie uczyli się na własnych błędach, to utknęlibyśmy w granicach naszych wąskich umysłów i nigdy się nie zmienili ani nie rozwinęli. Poświęcając cały nasz czas i energię na obronę ego, nigdy nie wyciągnęlibyśmy nauki z własnych doświadczeń. Zamiast tego ukrywalibyśmy nasze błędy pod korcem lub, co jeszcze gorsze, próbowali uczynić z nich cnoty. Jak była o tym mowa w niniejszym rozdziale, proces ten często unieśmiertelnia błędy i może prowadzić do tragedii. Na przykład ludzie, którzy szkodzą innym, mogą poniżać swoje ofiary tak dalece, że ich działania nie tylko wydają się rzeczywiście usprawiedliwione, ale mogą nawet być przez nich spostrzegane jako heroiczne (będziemy analizować to zjawisko w rozdziałach o agresji i uprzedzeniach). Podobne zjawisko obserwujemy u osób, które głosząc coś, w co w rzeczywistości nie wierzą, przekonują siebie do tego przeświadczenia — niektóre z tych przekonań mogą być tragicznie błędne. Autobiografie kilku amerykańskich, najbardziej atakowanych prezydentów są pełne tego rodzaju stwierdzeń, służących podnoszeniu poczucia własnej wartości i usprawiedliwianiu samego siebie — stwierdzeń, które najlepiej można podsumować następująco: „Gdybym musiał zrobić to wszystko jeszcze raz, to nic z ważnych rzeczy bym nie zmienił" (Johnson, 1971; Nixon, 1990; Reagan, 1990).
Od czasu do czasu ludzie się uczą i zmieniają. Jak do tęgo dochodzi? Aby się uczyć na swych błędach, musimy być zdolni do tolerowania dysonansu tak długo, aby krytycznie i bez emocji zbadać sytuację. Mamy wtedy szansę przełamania cyklu działań, po którym następuje usprawiedliwianie samego siebie, a z nim — jeszcze intensywniejsze działania. Załóżmy na przykład, że Mary zachowała się nieuprzejmie wobec swojego kolegi studenta. Aby to doświadczenie było dla niej pouczające, musi umieć przeciwstawić się potrzebie poniżenia swej ofiary. Idealnie byłoby, gdyby potrafiła tolerować dysonans na tyle długo, żeby powiedzieć: „No dobrze, wybuchnęłam gniewem; zrobiłam rzecz okrutną. Jednak to jeszcze nie świadczy o tym, że jestem złym człowiekiem. Pozwólcie mi pomyśleć, dlaczego to zrobiłam". Jesteśmy w pełni świadomi tego, że łatwiej zalecać niż czynić. Wskazówka, jak przezwyciężyć trudności, zawarta jest w pewnym badaniu nad autoafirmacją, które omówiliśmy wcześniej (Steele, 1988). Załóżmy, że bezpośrednio po tym, kiedy Mary zachowała się okrutnie i zanim jeszcze poniżyła swą ofiarę, przypomniała sobie, że niedawno oddała krew dla Czerwonego Krzyża z myślą o ofiarach trzęsienia ziemi lub że ostatnio uzyskała bardzo dobry wynik na egzaminie z fizyki. To autoafirmacją prawdopodobnie spowoduje, że będzie mogła oprzeć się potrzebie zmniejszenia dysonansu. W konsekwencji Mary może powiedzieć: „To prawda — po prostu zrobiłam rzecz okrutną. Potrafię jednak także zachować się wspaniale, inteligentnie i wielkodusznie", usprawiedliwianie samego siebie: tendencja do usprawiedliwiania własnych działań w celu podtrzymania swojej samooceny.
Rzeczywiście, autoafirmacja może odgrywać rolę bufora poznawczego i chronić przed uległością wobec pokusy zaangażowania się w okrutne i niemoralne działanie. Pokazano to we wczesnym eksperymencie nad oszukiwaniem (Aronson, Mettee, 1968). W tym badaniu studenci wypełniali najpierw test osobowości, a następnie otrzymywali fałszywą informację zwrotną, która była albo pozytywna (chodziło o chwilowe podniesienie samooceny), albo negatywna (chwilowe obniżenie samooceny), lub nie otrzymywali w ogóle żadnej informacji.
Zaraz po tym grali w karty i, oszukując bez ryzyka przyłapania, mogli wygrać okazały puchar. Wyniki były zaskakujące. Studenci z chwilowo podniesioną samooceną potrafili oprzeć się pokusie oszukiwania w znacznie większym stopniu niż studenci z pozostałych grup. Mówiąc krótko, chwilowe podniesienie samooceny uodporniało ich na taką chęć, ponieważ niemoralne zachowanie byłoby bardziej dysonansowe niż w innych warunkach. Tak więc kiedy stanęli wobec pokusy, potrafili sobie powiedzieć: „Wspaniali ludzie, tacy jak ja, nie oszukują". I nie oszukiwali (zob. także Spencer, Josephs, Steele, 1993; Steele, Spencer, Lynch, w druku). Uważamy, że są to pokrzepiające wyniki, ponieważ sugerują skuteczny sposób obrony przed pułapką racjonalizacji.
Podsumowanie
Jednym z najsilniejszych czynników wpływających na zachowanie ludzi jest potrzeba, podtrzymywania wysokiej samooceny. W tym rozdziale dowiedliśmy, że potrzeba ta prowadzi do znaczących konsekwencji dla postaw i zachowań. Wedle teorii dysonansu poznawczego ludzie zawsze doświadczają przykrego napięcia (dysonansu, kiedy stają wobec elementów poznawczych odnoszących się do jakiegoś aspektu zachowania, które jest zgodne z ich pojęciem Ja. Wtedy są pobudzani do likwidowania tego dysonansu albo przez zmianę swego zachowania, albo przez jego usprawiedliwianie tak, aby było ono zgodne z pozytywnym obrazem samego siebie. Powstająca w ten sposób zmiana zachowania jest wynikiem procesu autoperswazji.
Dysonans nieuchronnie pojawia się po podjęciu ważnych decyzji (dysonans podecyzyjny), gdy element poznawczy: „Wybrałem alternatywę X" jest niezgodny z elementem: „Skorzystałbym znacznie więcej, wybierając alternatywę Y”. Można usunąć taki dysonans, podwyższając ocenę wybranego przedmiotu, a zaniżając ocenę alternatywy odrzuconej. Pozbawieni skrupułów sprzedawcy znani są z tego, że wykorzystują tę tendencję ludzi, stosując strategię zwaną techniką niskiej piłki, która polega na stworzeniu w umyśle klienta iluzji, że nastąpiła transakcja kupna produktu, podczas gdy w rzeczywistości nic takiego nie zaistniało. Dysonans pojawia się także wtedy, kiedy ludzie wkładają dużo wysiłku, aby czynić coś nudnego lub uzyskać coś niepotrzebnego. Pojawia się wtedy dążenie do uzasadnienia wysiłku, co prowadzi do podniesienia oceny osiągnięcia.
Trzecim źródłem dysonansu są niemoralne lub nieracjonalne zachowania, którym brak wystarczającego uzasadnienia. Na przykład, Jeżeli ludzie mówią coś sprzecznego z własną postawą (bronienie stanowiska sprzecznego z własną postawą) przy niskim uzasadnieniu zewnętrznym, to znajdują wewnętrzne uzasadnienia swojego zachowania i zaczynają wierzyć w to, co powiedzieli. Podobnie jest, gdy ludzie unikają czegoś, co lubią, a towarzyszy temu niewystarczająca kara, to będą wierzyć, że tego czegoś naprawdę nie lubią. Tak samo oddanie komuś przysługi przy braku wystarczającego uzasadnienia pociąga za sobą pojawienie się przeświadczenia o sympatii dla tej osoby. Zaskakującym efektem tego rodzaju redukcji dysonansu są groźne konsekwencje: jeśli ludzie przyłapią się na sprawianiu komuś przykrości przy braku wystarczającego uzasadnienia, to będą poniżać swoją ofiarę, zakładając, że sobie na to zasłużyła. Zgodnie z koncepcją, że dysonans jest stanem przykrego napięcia, które pobudza ludzi do jego usunięcia, istnieją dowody na to, że dysonansowi towarzyszy napięcie fizjologiczne. W ostatnich latach psychologowie społeczni rozwinęli nowe i fascynujące kierunki badań oparte na koncepcji zakładającej, że ludzie dążą do podtrzymywania swojej samooceny. Teoria podtrzymywania poczucia własnej wartości mówi, że dysonans powstaje w związkach interpersonalnych, jeśli ktoś nam bliski osiąga wyższy poziom wykonania w zadaniu, które ma duże znaczenie dla tworzenia obrazu Ja. Ludzie mogą zmniejszać ten dysonans, dystansując się od tej osoby, podwyższając swój poziom wykonania, zaniżając poziom wykonania tej drugiej osoby lub obniżając znaczenie danego zadania. Teoria autoafirmacji zakłada, że ludzie są bardzo elastyczni w zmaganiu się z zagrożeniami swej samooceny. Jeśli dysonans nie może być zmniejszony przez usunięcie konkretnego zagrożenia, to ludzie mogą podnieść swoją samoocenę poprzez potwierdzenie się w jakiejś innej dziedzinie. Badania nad teorią samopotwierdzania sugerują, że potrzeba podtrzymania samooceny wchodzi czasem w konflikt z potrzebą zweryfikowania obrazu samych siebie. Jeżeli osoby z nega-tywnym obrazem samych siebie obawiają się ujawnienia, że nie są kimś, kim się wydają, i kiedy sądzą, że możliwa jest zmiana i poprawa mniej pożądanych stron samego siebie, to będą wybierać taką informację zwrotną, która potwierdza ich niskie mniemanie o sobie, a nie informację zwrotną, która je podnosi. Niebezpieczeństwo redukcji dysonansu przez podniesienie samooceny wynika z tego, że może to zakończyć się pułapką racjonalizacji, która wywołuje coraz to głupsze i bardziej niemoralne działania. Jak sugeruje teoria autoafirmacji, możemy uniknąć tej pułapki, uświadamiając sobie, że jesteśmy dobrymi i uczciwymi ludźmi, tak że nie musimy uzasadniać i racjonalizować każdego naszego działania.
Polska literatura zalecana
Aronson E. (1978, 1995). Człowiek — istota społeczna. Warszawa: PWN.
Grzelak J. (1971). Teoria dysonansu poznawczego. w: L. Wołoszynowa (red.). Materiały do nauczania psychologii. Warszawa: PWN.
Psychologia społeczna Serce i umysł
Elliot Aronson
Timothy D. Wilson
Robin M. Akert
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.