poniedziałek, 1 września 2025

Doniosłe znaczenie samooceny


W całym tym rozdziale mogliśmy się przekonać, że zaangażowanie się danej osoby w określony kierunek działania może utrwalić lub zmienić jej postawy, zniekształcić spostrzeganie i zadecydować o tym, jakiego rodzaju informacji będzie ona poszukiwać.

Ponadto przekonaliśmy się, że człowiek może zaangażować się w daną sytuację na wiele różnych sposobów - podejmując decyzję, pracując ciężko dla osiągnięcia pewnego celu, żywiąc przekonanie, że coś jest nieuniknione, podejmując działanie mające poważne konsekwencje (takie jak skrzywdzenie kogoś) itd. Jak wspomnieliśmy poprzednio, najgłębsze zaangażowanie występuje w tych sytuacjach, w których wchodzi w grę samoocena danej osoby. Tak więc, jeśli wykonuję jakieś okrutne lub głupie działanie, zagraża to mojej samoocenie, ponieważ przywodzi mi na myśl, że może jestem osobą okrutną lub głupią. W setkach eksperymentów inspirowanych przez teorię dysonansu poznawczego najwyraźniejsze rezultaty uzyskiwano w tych sytuacjach, w których wchodziła w grę samoocena osoby badanej. Ponadto, jak można było oczekiwać, osoby o najwyższej samoocenie silniej odczuwały dysonans, gdy zachowywały się w sposób głupi lub okrutny.

Co się dzieje, gdy ktoś ma niską samoocenę? Teoretycznie, jeśli człowiek ten popełnił jakiś czyn głupi lub niemoralny, to nie powinien odczuwać silnego dysonansu. Jego element poznawczy: „popełniłem czyn niemoralny” jest w zgodzie z elementem poznawczym; „jestem podły”. Krótko mówiąc, osoba uważająca siebie za podłą spodziewa się, że będzie postępować w sposób podły. Można ująć to jeszcze inaczej: dla osoby o niskiej samoocenie popełnienie jakiegoś niemoralnego czynu nie będzie czymś strasznie trudnym, ponieważ nie pozostaje w dysonansie z jej pojęciem o sobie. Jeżeli natomiast ktoś ma wysoką samoocenę, to jest bardziej prawdopodobne, że oprze się pokusie popełnienia niemoralnego czynu, ponieważ niemoralne zachowanie się wytworzyłoby u niej silny dysonans.

Twierdzenie to sprawdziłem we współpracy z Davidem Mettee. Przewidywaliśmy, że jednostki mające niskie o sobie wyobrażenie częściej będą oszukiwać (jeśli będą miały sposobność) niż osoby odznaczające się wysoką samooceną. Należy podkreślić, że nie przewidywaliśmy tak prostej zależności, iż ludzie uważający siebie za nieuczciwych będą bardziej oszukiwać niż ludzie uważający siebie za uczciwych. Nasze przewidywanie było nieco śmielsze; opierało się ono na założeniu, że jeśli normalnemu człowiekowi zdarzyło się coś, co w danej chwili stanowi cios dla jego samooceny (np. porzuciła go dziewczyna lub oblał egzamin) i wskutek tego czuje się kimś marnym i bezwartościowym, to będzie on wówczas bardziej skłonny oszukiwać przy kartach, kopać swego psa, nosić skarpetki nie od pary i w ogóle robić różne rzeczy zgodne z posiadaniem niskiej samooceny. Poczucie, że jest się człowiekiem nikczemnym, będzie skłaniać ludzi do popełniania nikczemnych czynów.

W naszym eksperymencie modyfikowaliśmy (chwilowo) samoocenę studentów, podając im fałszywe informacje o ich osobowości. Po wypełnieniu testu osobowości jedna trzecia studentów otrzymywała pozytywne informacje o sobie; mianowicie mówiono im, że wyniki testu wskazują, iż są oni ludźmi dojrzałymi, interesującymi, głębokimi itd. Jednej trzeciej studentów dostarczano negatywnych informacji, mówiąc im, że test wykazał, iż są oni stosunkowo niedojrzali, nieinteresujący, raczej powierzchowni itp. Pozostałej jednej trzeciej studentów nie podawano żadnej informacji o wynikach testu.

Bezpośrednio potem ci sami studenci mieli zaplanowane uczestnictwo w eksperymencie przeprowadzanym przez innego psychologa i nie mającym pozornie żadnego związku ze wspomnianym inwentarzem osobowości. W ramach tego eksperymentu każdy z badanych brał udział w grze w karty przeciw któremuś ze swych kolegów. Była to gra hazardowa, w której studentom pozwolono stawiać pieniądze i powiedziano im, że będą mogli zatrzymać dla siebie wygraną. W trakcie gry badanym dawano parę okazji do popełnienia oszustwa, i to w sytuacji, w której wykrycie go wydawało się niemożliwe. Sytuacja została zaaranżowana w ten sposób, że jeśli student zdecydował się nie oszukiwać, to z pewnością poniósłby stratę, jeśli natomiast zdecydował się popełnić oszustwo, to mógł być pewien wygrania znacznej sumy pieniędzy.
Rezultaty badania pokazały wyraźnie, że ci studenci, którzy poprzednio otrzymali informacje mające na celu obniżenie ich samooceny, oszukiwali o wiele częściej niż ci, którzy otrzymali informację podnoszącą ich samoocenę. Grupa kontrolna - a więc ci, którzy nie otrzymali żadnych informacji - zajęła miejsce dokładnie pośrodku. Wyniki te sugerują, że warto, aby rodzice i nauczyciele zwrócili baczną uwagę na doniosłe konsekwencje swego postępowania, mającego wpływ na samoocenę ich dzieci i uczniów.

Szczególnie, jeśli jest prawdą, że niska samoocena może być ważnym źródłem zachowań o charakterze przestępczym czy okrutnym, to powinniśmy zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby każdy nauczył się szanować i lubić samego siebie.

Ocena teorii dysonansu poznawczego

Jest oczywiste, że teoria dysonansu poznawczego okazała się teorią bardzo użyteczną. Istotnie, w ciągu kilkunastu lat swego istnienia inspirowała ona znacznie więcej badań i przyczyniła się bardziej do poznania zachowania społecznego ludzi niż jakakolwiek inna teoria psychologiczna. Jednocześnie trzeba stwierdzić, że z formalnego punktu widzenia brak jej tej elegancji, jaka zwykle cechuje ścisłe sformułowania naukowe.

Główna słabość tej teorii wynika z faktu, że jej zastosowania nie ograniczają się do sytuacji, gdzie niezgodność ma charakter wyłącznie logiczny. Niezgodności, które wytwarzają dysonans, są raczej niezgodnościami psychologicznymi. Ale ten właśnie fakt czyni tę teorię tak inspirującą. Niestety, sprawia on także, że nie jest ona ścisła w sposób doskonały. Byłoby stosunkowo łatwo określić ściśle dziedzinę tej teorii, gdyby jej przewidywania były ograniczone do przypadków niezgodności logicznej, istnieją bowiem ścisłe reguły pozwalające ustalić, czy określony wniosek wynika z danych przesłanek zgodnie z założeniami logiki formalnej. Weźmy jako przykład słynny sylogizm:

Wszyscy ludzie są śmiertelni.
Sokrates jest człowiekiem.
A zatem Sokrates jest śmiertelny.

Gdyby ktoś był przekonany, że Sokrates nie jest śmiertelny, akceptując jednocześnie pierwsze dwie przesłanki, to wystąpiłby niewątpliwy przypadek dysonansu. Dla kontrastu weźmy typową sytuację dysonansu:

Jestem przekonany, że palenie papierosów powoduje raka.
Palę papierosy.

Element poznawczy: „palę papierosy” z punktu widzenia logiki formalnej nie pozostaje w niezgodzie z elementem poznawczym: „palenie papierosów powoduje raka”.

Elementy te są niezgodne na gruncie psychologicznym; znaczy to, że implikacje tych dwóch twierdzeń są ze sobą w dysonansie, ponieważ wiemy, że większość ludzi wcale nie chce umierać. Niekiedy jednak trudno być pewnym, co będzie psychologicznie niezgodne dla danej osoby. Na przykład przypuśćmy, że żywisz wielki podziw dla Franklina Delano Roosevelta. Tymczasem dowiadujesz się, że przez cały czas trwania swego małżeństwa F. D. Roosevelt utrzymywał potajemny romans. Czy to spowoduje u ciebie dysonans? Trudno powiedzieć. Jeśli przypisujesz duże znaczenie wierności małżeńskiej, a ponadto jesteś przekonany, że wielcy ludzie nie powinni naruszać tej normy, to istotnie będziesz odczuwać pewien dysonans. Dla zredukowania go albo zmienisz swoją postawę wobec Roosevelta, albo złagodzisz swoją postawę wobec niewierności małżeńskiej. Ponieważ jednak wielu ludzi prawdopodobnie nie uznaje jednocześnie obu tych wartości, nie będą oni odczuwać dysonansu. Ponadto, co najważniejsze, natężenie dysonansu z pewnością będzie małe w porównaniu z tym, jakie wystąpiłoby, gdybyś ty sam naruszył owe wartości - jak w przypadku dzieci, które w eksperymencie Judsona Millsa oszukały w teście.

W tym tkwi właśnie istota rzeczy: Jak wspomniałem uprzednio, przewidywania teorii dysonansu są najwyraźniejsze i najbardziej zdecydowane w tych sytuacjach, w których dysonans jest wynikiem zachowania danej osoby niezgodnego z jej pojęciem o sobie. Gdy uważasz się za człowieka inteligentnego, a zrobisz coś głupiego lub gdy uważasz się za osobę moralną, a postąpisz niemoralnie, albo też gdy uważasz się za uprzejmego, a zachowasz się nieuprzejmie - są to sytuacje, w odniesieniu do których teoria dysonansu formułuje swe najbardziej zdecydowane i jednoznaczne twierdzenia, a zarazem są to sytuacje, na które kładliśmy główny nacisk w tym rozdziale.

Sam brak dysonansu nie wystarcza człowiekowi

W początkowej części tego rozdziału stwierdziłem, że ludzie są zdolni zarówno do zachowań redukujących dysonans, jak i do zachowań racjonalnych i przystosowawczych.

Wróćmy teraz do tego zagadnienia. Jeśli ktoś przez cały czas chroni swoje ego, to nigdy się nie rozwinie. Aby się rozwijać, musimy uczyć się na własnych błędach. Jeśli jednak człowiek jest pochłonięty redukowaniem dysonansu, to nie przyzna się do swych błędów.

Zamiast tego skłonny jest je lekceważyć lub co gorsza - zaczyna je uważać za zalety.
Autobiograficzne wspomnienia poprzednich prezydentów Stanów Zjednoczonych pełne są tego rodzaju stwierdzeń, służących usprawiedliwianiu samego siebie - stwierdzeń, które najlepiej można zreasumować następująco: „Gdybym musiał zrobić to wszystko jeszcze raz, nie zmieniłbym niczego”.

Z drugiej strony, ludzie rozwijają się, a więc często uczą się na swoich błędach. Jak?
W jakich warunkach? Byłoby z korzyścią dla każdego z nas umieć powiedzieć sobie:

„W porządku, tu zawiodłem. Czego mógłbym nauczyć się z tego doświadczenia, abym nie znalazł się znowu w podobnej sytuacji?” Można to osiągnąć kilkoma sposobami: 1) przez poznanie własnych mechanizmów obronnych i tendencji do redukowania dysonansu; 2) przez uświadomienie sobie, że popełnienie głupiego czy niemoralnego czynu nie musi wcale oznaczać, iż bezpowrotnie jesteśmy ludźmi głupimi czy niemoralnymi; 3) przez osiągnięcie dostatecznej siły ego, aby móc tolerować własne błędy; 4) przez zwiększenie swojej zdolności do zrozumienia korzyści, jakie daje przyznanie się do błędu.

Oczywiście, znacznie jest łatwiej wyliczyć te sposoby, niż je realizować. W jaki sposób człowiek zapoznaje się z własnymi mechanizmami obronnymi i tendencjami do redukowania dysonansu? W jaki sposób możemy uświadomić sobie, że inteligentni, moralni ludzie, tacy jak my, mogą niekiedy popełnić czyn głupi lub niemoralny? Nie wystarczy wiedzieć to powierzchownie; aby umieć spożytkować tę wiedzę, człowiek zwykle potrzebuje doświadczenia i praktyki w posługiwaniu się nią. W rozdziale 8 omówimy pewną sytuację*, która zachęca do tego rodzaju praktyki.

* Autor posługuje się koncepcją dysonansu poznawczego dla wyjaśnienia mechanizmu różnych formzachowania społecznego i antyspołecznego (oszukiwanie, kradzież, brutalność i agresja). Istnieje szereg alternatywnych koncepcji psychologicznych mówiących o warunkach sytuacyjnych i przesłankach osobowościowych determinujących występowanie zachowania społecznego i antyspołecznego (przyp. red. nauk.)

Czlowiek Istota Spoleczna
Elliot Aronson
Wydawnictwo Naukowe PWN (2009)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.