Pisanie o stosunkach polsko-żydowskich jest czynnością ryzykowną. Szczególnie dla Polaka, który uważa, że stosunki te powinny być przedstawiane w oparciu o prawdę. Łatwo wtedy – paradoksalnie - narazić się na zarzuty o skrajny nacjonalizm, ksenofobię i ”dyżurny” antysemityzm.
Konsekwencje są
zazwyczaj smutne: towarzyski bojkot ( każdy ma takich znajomych na
jakich zasługuje), rasowy i wydawniczy ”knebel”, ostatecznie -
zawodowa śmierć.
Sprawa
przedstawia się inaczej, gdy wzorem warszawsko-krakowskiej elitki
moralnej, złożonej z pisarzy-kłamców i całego tabunu artystów,
”naukowców” i dziennikarzy - uznamy za pewnik następujące
bajdurzenia: Polacy to pijana, katolicka hołota współodpowiedzialna
za holocaust (proporcje - 50% winy Polaków, 50 lub mniej nazistów -
broń Boże wszystkich Niemców” w końcu mieli szlachetnego
Schindlera)” oddziały Armii Krajowej w przerwach pozorowanych walk
z Niemcami zabawiały się strzelaniem do bezbronnych Żydów,
szczególnie podczas anty sowieckiej manifestacji politycznej, jaką
było Powstanie Warszawskie” polscy chłopi- bez zębne jełopy-
masowo wydawali okupantowi ukrywających się Żydów, a następnie
radośnie kopulowali z kozami ( "Malowany ptak”J.
Kosińskiego)” obozy koncentracyjne zbudowano na ziemiach polskich,
gdyż takiej właśnie lokalizacji przyjął zoologiczny antysemityzm
prymitywnych tubylców” nie można mówić o współodpowiedzialności
Żydów za zbrodnie na Polakach w latach 1944-1956, ponieważ
panowie: Berman, Zambrowski, Fejgin, Różański nie reprezentowali
społeczności żydowskiej i przede wszystkim byli
internacjonalistami (zasmarkany zaś szmalcownik z jakiejś zapadłej
dziury był oczywiście typowym Polakiem doby okupacji).
Ten antypolski,
wewnątrzkrajowy trend, przyrównujący nas do bydląt w ludzkiej
skórze, uważający za głupawych, słowiańskich untermenschów,
jest tylko uzupełnieniem wściekłych ataków kierowanych pod
adresem Polaków ze strony wpływowych kół żydowskich Starego i
Nowego Świata. Ciekawskich i znających język angielski odsyłam na
łamy opiniotwórczej prasy amerykańsko-kanadyjskiej (” New York
Times”, "International Herald Tribune”, ”Washington Post”,
”Toronto Star”), do książek autorstwa np. R.Shoenfelda (”Ofiary
holokaustu oskarżają ”), M.Elkinsa (” Forget in fury”),
Biermana (”The penalty of Innocence”), do kin (przyglądajcie się
-a dobrze!- ” Liście Schindlera”- filmowi tyleż słynnemu, co
nieuczciwemu w stosunku do Polaków), przed ekrany telewizorów (może
jeszcze pokażą skaczących z radości Polaków przyglądających
się eksterminacji Żydów w dokumentalnym ”Shoah” Claude
Lanzmanna. Jeśli będzie wam za mało - doprawcie się ”Shtetl”
Marzyńskiego). Dla milusińskich zaś pozostawiam na deser komiks
(nagrodzony ”Pulitzerem”) ”Myszy”, w którym tytułowe
gryzonie to Żydzi, koty (zwierzęta czyste i diaboliczne) - Niemcy,
natomiast rolę Polaków - obozowych kapo - grają tarzające się w
gnoju świnie.
I możemy sobie
bez końca powtarzać, że była ” Żegota”, że za pomoc Żydom
w okupowanej Polsce groziła śmierć (w przeciwieństwie np. do
naprawdę szmatławej i zhańbionej kolaboracją Francji), że
tysiące rodzin polskich uległo eksterminacji właśnie za pomoc
udzieloną Żydom, że podziemne państwo polskie bezlitośnie tępiło
przypadki szmalownictwa, że wreszcie polski rząd uchodźczy zrobił
wszystko co w jego mocy, aby uczulić opinię międzynarodową - w
tym uparcie milczących Żydów amerykańskich - na tragedię
rozgrywającą się w gettach i obozach koncentracyjnych. Te
oczywiste prawdy nie trafiają do całego roju paszkwilantów,
polakożerców, pseudonaukowców i niedouczonych literatów.
Na szczęście
są jednak ludzie, polscy patrioci żydowskiego pochodzenia i Żydzi
- świadkowie historii, którzy - powodowani zwykłą uczciwością -
starają się bronić Polaków i Polski w tym morzu pomówień,
przeinaczeń i zwykłego chamstwa. Bronić przed atakami innych Żydów
i niektórych, zazwyczaj znanych z pierwszych stron gazet, Polaków.
Nie są oni wprawdzie - z istotnymi wyjątkami szerzej znani w Polsce
i na świecie, niemniej jednak przez swą ”drażniącą obecność”
potwierdzają tezę, iż nie ma zacietrzewionych w nienawiści
narodów - są tylko mądrzy i głupi ludzie. Przypomnijmy lub
wybiórczo przedstawmy ich sylwetki.
Zacznijmy od
profesora Izraela Szahaka, Żyda uważanego przez Żydów za
antysemitę (niedawno ukazała się w przekładzie polskim jego
książka ”Żydowskie dzieje i religia”).
Szahak jest
konsekwentnym obrońcą Polski i Polaków. Uważa, że Rzeczpospolita
przez wieki stanowiła dla żydów bezpieczne przytulisko, w którym
cieszyli się dużymi swobodami. Uczony ten twierdzi, że obecny
Izrael jest państwem nacjonalistycznym i nietolerancyjnym, a cechy
te, jego zdaniem, wynikają z żydowskiej historii znaczonej przez
wieki zamkniętym, fanatycznym, wręcz totalitarnym światem
autonomicznej gminy. Szahak stawia ponadto ewolucyjną tezę:
antysemityzm tradycyjny /bez zabarwienia rasowego/ to dziecię
pierwotnego, głęboko nienawistnego stosunku Żydów do świata nie
żydowskiego (golus).
Wielkim
przyjacielem Polaków był zmarły10 lat temu Józef Lichten. Ten
dzielny człowiek nie tylko głośno protestował przeciwko
antypolskiej wymowie scenariusza filmu ”Holocaust” (w którym
polscy żołnierze, kompletnie umundurowani, wespół z ”kolegami”
z SS mordują Żydów w getcie), ale jednoznacznie bronił sióstr
karmelitanek w Oświęcimiu. Niestety w Polsce nie jest znany. Miał
nieszczęście być antykomunistą.
Wyraźnie
sprzyjał Polakom profesor Izaak Lewin, który otarł się o Pokojową
Nagrodę Nobla. Nigdy nie godził się z twierdzeniami (obecnymi w
prasie amerykańskiej), że to Polacy wybudowali obozy koncentracyjne
(”polskie obozy”). Podkreślał również, że słynna polska
tolerancja obejmowała także Żydów. Kto w Polsce zna rabina
Salomona Rapaporta - wielkiego obrońcę Polaków, albo Barnetta
Litvinoffa, który w swym dziele „Antysemityzm i historia świata”
napisał wprost ”Polska (w wiekach średnich i później) ocaliła
żydostwo przed wytępieniem".
Wspomnijmy
jeszcze o profesorze Aleksandrze Schenkerze (językoznawcy z USA),
który odrzuca tezę o odpowiedzialności Polaków za tragedię
warszawskiego getta (w tym miejscu ”ukłony” dla prof. Błońskiego
i jego bałamutnych, ahistorycznych wypocin o ”biednych Polakach
patrzących na getto”), Klarze Mirskiej (w książce ”W cieniu
wielkiego strachu” stwierdziła, że Polacy, jak żaden inny naród,
w czasie okupacji wydali ”tylu ludzi bez skazy, tylu aniołów,
którzy ”tak ratowali obcych”)” Oswaldzie Rufeisenie i tych
Żydach lub Polakach żydowskiego pochodzenia, którzy żyjąc tu i
teraz, odpowiadają się za prawdziwym dialogiem polsko-żydowskim.
Czy ich głos
zostanie wreszcie zauważony, rozpatrzony i poddany rzetelnej
analizie na łamach polskiej i światowej prasy? Cóż, ” prawdy
uświęcone ” wbite w niedouczone, pełne złej woli głowy prawie
nie poddają się rewizji. Signum temporis. Jestem więc pesymistą.
Dariusz
Ratajczak
Tematy
niebezpieczne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.