piątek, 25 kwietnia 2014

Spokój samotności


Starożytni mędrcy w wielkich ilościach gromadzili maksymy przemawiające za samotnością. Cel był jasny: „Edukacja i filozofia wymagają wielkiej samotności i odosobnienia", spostrzegł Dionis Chryzostom. Ale człowiek antyczny bał się wygnania, pozbawienia komunikacji z tymi, którzy byli mu bliscy. Często karę śmierci zastępowano wygnaniem. Na próżno wielcy filozofowie zapewniali swoich współczesnych, iż szczęście dostarczane przez filozofię przewyższa szczęście płynące z ludzkiej konwersacji. Eudajmonizm racjonalny to szlachetna forma hedonizmu, zatem forma egoizmu, który nie dostarcza nikomu szczęścia.

Problem ten nie istniał dla chrześcijańskich pustelników. Celem ich odosobnienia była „filozofia chrześcijańska", modlitwa, która ze swej definicji jest rozmową z Bogiem. Ten, kto rozmawia z Bogiem, nawet jeśli oddzielony jest od wszystkich, jednocześnie jest ze wszystkimi złączony. Oto dlaczego pochwały samotności mnichów są szczersze od pochwał filozofów, a anachoreza nie jest tylko zalecana, ale także żarliwie pożądana.

Anachoreci chrześcijańscy nie czuli się w swojej samotności bynajmniej samotni i nie pragnęli żyć odseparowani od wspólnoty Kościoła. Sądzili, iż na mocy swojego wyjątkowego powołania, nie-przeznaczonego dla wszystkich, mogą zrealizować społeczną naturę człowieka na płaszczyźnie głębszej od tej, jaką dostarczają kontakty fizyczne. I chociaż pragnęli samotności, jako warunku dla modlitwy, tą samą modlitwą przezwyciężali samotność.

Za: Tomáš Špidlik, Modlitwa według tradycji chrześcijańskiego Wschodu. Przewodnik systematyczny, tytuł oryginału: La spiritualité de l’Orient chrétien. La prière, tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.