piątek, 25 kwietnia 2014

Zjawiska ekstatyczne


Trudno wypowiedzieć się odnośnie do wszystkich zjawisk o charakterze ekstatycznym, które pojawiały się u pierwotnych ludów, w doświadczeniu religijnym Hindusów, w starożytnej Grecji czy w mistyce muzułmańskiej. Na tym złożonym polu należy wyróżnić aspekt fenomenalistyczny (zmiana stanu zmysłów, obalenie świadomości empirycznej, etc.) oraz płaszczyznę metafizyczną i religijną. Istnieją ponad tym stany chorobowe, nie mówiąc już o „ekstazach" sztucznie wywoływanych poprzez specjalne techniki.

W Septuagincie termin ekstasis jest tłumaczeniem, w sposób mniej lub bardziej udany, dwunastu czy trzynastu terminów hebrajskich. W niektórych z 28 fragmentów, w jakich się pojawia, nie chodzi o ekstazę w obecnym tego słowa znaczeniu. To samo spostrzeżenie dotyczy czasownika eksistanai. W Nowym Testamencie termin ekstasis zastosowany został jedynie siedem razy: cztery w znaczeniu zdziwienia i trzy (w Dziejach Apostolskich) w znaczeniu właściwej ekstazy. Czasownik przyjmuje sens „bycia poza zmysłami" i „dziwienia się". Zatem filologiczne studium biblijnego znaczenia ekstazy oferuje raczej ubogą dokumentację. Z drugiej strony istnieje pytanie, czy nie należałoby nazwać „ekstatycznymi" wszystkich osób, które w historii zbawienia poszły za głosem Boga, głosem, który wyrwał je z normalnych warunków życia, czyli przede wszystkim proroków i „charyzmatyków" z pierwotniej wspólnoty chrześcijańskiej w Jerozolimie.

Język pierwszych mnichów stosował słowo ekstasis w ten sam sposób, co Nowy Testament. Ekstaza może oznaczać obłęd, strach, zdziwienie, a słowo pojawiało się w kontekstach, które wyjaśniają jego znaczenie religijne. Zresztą elementy „entuzjastyczne" zajmowały mniej miejsca w życiu pierwszych mnichów, niż zazwyczaj się przypuszcza. Monastycyzm posiadał w swoich szeregach „ludzi Bożych", „pneumatoforów", którzy stawali się „jasnowidzami" i „prorokami"; oni jednak nie poszukiwali „ekstazy", lecz środków, aby się zbawić.

Grzegorz z Nyssy był bez wątpienia pierwszym teoretykiem chrześcijańskim, który bez wahania zajął się zjawiskiem ekstazy: potrafił wydobyć z niej elementy charakterystyczne i włączyć do doktryny o duchowym stawaniu się duszy. W tym znaczeniu, jak również w wielu innych, schrystianizował on ekstazę, nadając prawo obywatelstwa słownikowi ekstatycznemu, który cechował się długą tradycją u filozofów greckich.

Pseudo-Dionizy zapożyczył swój słownik ekstatyczny z jednej strony od Filona i Grzegorza z Nyssy, z drugiej od swoich neoplatońskich poprzedników. I chociaż wydaje się, iż jego wpływ na Wschodzie był ograniczony, na Zachodzie wręcz przeciwnie, odegrał znaczącą rolę.

Ponieważ jedynym celem zarysowania tej panoramy jest wprowadzenie do lektury i studium Ojców, pragnę podkreślić w zjawisku ekstatycznym tylko te aspekty, które pomogą poznać jego istotę i które jednocześnie definiują szczególny charakter ekstazy chrześcijańskiej.

Ekstaza - polaryzacja przedmiotowa

Zjawiska ekstatyczne przepełniające opowieści o świętych mnichach przynależą w większości przypadków do tego, co zwie się ekstazą polaryzacji przedmiotowej. Chodzi tu o umysłowe skupienie skoncentrowane na przedmiocie o dużej wartości, które powoduje przyćmienie jak również mniej lub bardziej radykalne zawieszenie większości funkcji umysłowych. Liczne dowody wiążą ściśle ekstazę z widzeniem (orasis, optasia, phantasia, theoria). Ekstazy świętego Antoniego, jak i Pachomiusza, Jana Kolobosa etc. posiadają wyraźny charakter wizji. Jan Moschos zastosował szyk wyrazów ginomai en ekstasei kai theoro jako refren. Ideał zaproponowany przez Besariona albo przez Pseudo-Makarego; by mnich był „jak cherubiny i serafiny: cały okiem", może zatem oznaczać ekstazę. Jan Klimak tak wyjaśnił tę postawę: „Mnich jest zasadniczo spojrzeniem duszy, której nic nie rozprasza i zmysłowości, której nic nie pobudza (...), jest to nieustająca ekstaza". Postawa Ojców greckich wobec widzeń jest dobrze znana.

Ekstaza – nawiedzenie

Dystans wobec widzeń umotywowany był przez strach przed złudzeniami. Ojcowie nie zajmowali się chorobowymi halucynacjami anormalnych jednostek, jak współczesna nauka psychologiczna; natomiast obawiali się tego, że człowiek normalny może zostać poddany wpływowi Złego. Ten rodzaj ekstazy nie jest już wywoływany przez przyciąganie przez „obiekt", lecz przez sugestię osoby, która narzuca się pracy władz drugiej osoby.

Ale czyż chrześcijanie w sposób analogiczny nie poddają się wpływowi Ducha Świętego? Łagodność Ducha Świętego jest jedną z cech, które charakteryzują uczniów Chrystusa, nie jest bynajmniej wymysłem montanistów ani też innych entuzjastów. Jedna z niewielu zachowanych przepowiedni Montanusa z Artabanu przyrównuje natchnienie Boże do plektronu poruszającego struny liry; wyobrażenie to jest wyobrażeniem klasycznym, gdyż pojawia się w Odach Salomona i zastosowane zostało przez komentatorów psalmów. Ale Montanus podkreślał bierność natchnienia.

Bierne poddanie się Boskości jest źródłem nowego poznania, lecz środkiem do osiągnięcia jej jest nawiedzenie, magia, delirium. Takie wyjaśnienie ekstazy, podane przez Platona, było dobrze znane w Starożytności: W Fajdrosie Sokrates stwierdza, iż spośród naszych dóbr te największe przychodzą za pośrednictwem delirium, dlatego z pewnością obdarzeni jesteśmy boskim darem. Takie miało być wróżbiarskie czy też przepowiadające natchnienie przypisywane Apollinowi oraz proces inicjacji (obłęd wywołany przez obrzędy zwane telestai, „misteriami").

Tertulian, idąc po tej linii, zaproponował swoje wytłumaczenie montanistycznego profetyzmu. Co on rozumie poprzez ekstazę? Wyjaśniają to łacińskie ekwiwalenty greckiego słowa: amentia, excessus mentis. Chodzi więc o formę amentia, gdyż zanikają odpowiedzialność i wolność, a wszystko rozgrywa się na marginesie rozumu; ale nie występuje tu pełna amentia, gdyż pamięć pozostaje. Taka ekstaza to operatrix prophetiae. Jak przypuszcza Tertulian, tego rodzaju była ekstaza Piotra na Górze Tabor, który nie mógł wiedzieć tego, co powiedział pod wpływem Ducha Świętego, a nie rozumu.

Ekstaza proroków

Reakcja przeciwko montanistycznemu profetyzmowi była tak radykalna, iż termin „prorok" zniknął ze słownika wspólnot chrześcijańskich. Jednocześnie zaczęto rozważania nad naturą profetyzmu biblijnego. Cechą apologetyki z II wieku jest przeciwstawianie proroka wróżbicie bądź magowi. Justyn i Atenagoras, posługujący się wyrażeniami przywołującymi na myśl Filona z Aleksandrii, jako jedyni zakwalifikowali zjawisko prorocze jako ekstazę. Niemniej jednak nie omieszkali podkreślić, iż taka ekstaza w żaden sposób nie wykazuje cech nawiedzenia, podczas gdy fałszywy prorok jest człowiekiem nawiedzonym i opętanym.

Orygenes stwierdził, iż mentalna alienacja nie jest kompatybilna z prawdziwym proroctwem. Zakłada ona bowiem obecność (epidemia) Ducha Bożego, który w żadnym razie nie przyćmiewa świadomości, wręcz przeciwnie, oświecają, czyniąc ducha bardziej jasnym. Pozycja Orygenesa przeciwstawia się pozycji Tertuliana: nie ma „wyjścia poza rozum", które nie byłoby diaboliczne; tak jak zły duch opanowuje i deprawuje ludzki umysł, świadomość, duch dobry wyzwala i oświeca. Po Orygenesie egzegeci zgodnie odrzucali wszelakie pojęcie natchnienia, które czyniąc z proroka czyste narzędzie albo zabawkę w rękach bóstwa, przekreśla jego osobowość. To prawda, że zostaje on zamieszkany (katoikein), opanowany czy poruszony (kinein, energein) przez ducha, i że często określany jest jako pneumatophoros, „nosiciel Ducha", mimo to autorzy unikali zastosowania terminów, które za bardzo przywoływałyby starożytną mania.

Za: Tomáš Špidlik, Modlitwa według tradycji chrześcijańskiego Wschodu. Przewodnik systematyczny, tytuł oryginału: La spiritualité de l’Orient chrétien. La prière, tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.