Konaj, me serce - po co żyć ci dalej?
Żadne z twych pragnień nigdy się nie
iści -
wrzej, aż cię ogień wewnętrzny
przepali,
i uschnij, na kształt oderwanych
liści.
Milcz i umieraj. Ileżeś to razy
zadrgało próżno; klątwy ileżkrotne
na twe szalone rzucałeś ekstazy,
i znów milczało - - dumne i samotne.
Ale tej nocy posępnej i sennej
nie zdołasz milczeć, szał buntu cię
zrywa,
z milczenia twego powstajesz Gehenny,
na ustach twoich drga klątwa
straszliwa...
Gdyby ta klątwa zmieniła się w
gromy,
skały się skruszą i spłomieni
morze,
zadrży sklep niebios wiecznie
nieruchomy,
gwiazdy zeń runą w przepaść...
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.