niedziela, 26 lutego 2023

Catherine Deneuve: dlaczego kupuję więcej książek niż czytam

 Moja korespondentka wspomniała o często występujących u ludzi kłopotach z przekazywaniem stanów uczuciowo-intelektualnych. Pisarz (i każdy twórca) jest tu w sytuacji uprzywilejowanej — nie potrzebuje bezpośredniego rozmówcy. Jest samotny, lecz zarazem jest władcą duchów, które powołał do życia: to jego poddani, jego słudzy i towarzysze. Jacques Brenner, znakomity francuski autor „Historii literatury”, mówił o tym w 1982 roku, w wywiadzie dla „La Quinzaine Litteraire”: Prawdziwi pisarze pracują zawsze samotnie. Literatura bowiem to wielkie osamotnienie, lecz równocześnie — jeden z najskuteczniejszych sposobów ucieczki przed nim.

Ten, kto sam nie tworzy, ma szansę innego rodzaju: religie (Bóg jest przecież ucieczką ludzkości od osamotnienia) albo — lektury. Społeczność zaludniająca karty książek poślubia czytelnika, staje się jego partnerem w sypialni i przy stole, rodziną, gdy samotność uwiera jak cierń. Nie wszystkich i nie zawsze może to zadowolić, ale praktykuje się ten sposób. Nawet kobiety. Nawet najpiękniejsze. Nawet jeśli mają mało czasu na czytanie. Najpiękniejsza z pięknych, Catherine Deneuve, w odpowiedzi na pytanie Michela Fielda dlaczego kupuje więcej książek niż czyta (wywiad dla „L’Autre Journal”): Książka jest dla mnie przedmiotem magicznym, kocham ją tak, jak mogę kochać obraz malarza. Potrzebna jest mi obecność książek, świadomość, iż są przy mnie… Ich obecność napawa mnie poczuciem bezpieczeństwa. Nie znoszę znajdować się wśród osób, których towarzystwo mi nie odpowiada — wpędza mnie to w nastrój przygnębienia — wolę być sama z książkami. To jedna z form samotności i pogodzenia się z samą sobą…. Sięgają po książkowe lekarstwo nawet ci, którzy sami piszą, przykładem Byron:

Wcale nie jestem przekonany, że samotność służy mi najlepiej! Ale jedno wiem z pewnością, że wystarczy, bym krótki czas był w towarzystwie, nawet w towarzystwie tej, którą kocham (Bóg, a przypuszczalnie i diabeł mi świadkiem), a już tęsknię za towarzystwem mojej lampy i mojej zupełnie nie uporządkowanej i poprzewracanej biblioteki (…) Dziś boksowałem się przez godzinę — napisałem odę do Napoleona Bonapartego — przepisałem ją — zjadłem sześć biszkoptów — wypiłem cztery butelki wody sodowej — resztę czasu spędziłem na czytaniu („Dziennik”, 10 IV 1814).

Łysiak z książki Wyspy bezludne


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.