sobota, 28 stycznia 2023

Wywiad z uciekinierką z Korei północnej

 Polecam interesujący wywiad z uciekinierką z Korei północnej. Nie wiem na ile jest on w pełni wiarygodny. Pani mówi o tym że nie ma tam prądu, gdzie indziej, że można zostać skazanym za oglądanie niewłaściwego filmu, ale jak można oglądać film bez prądu? Dodatkowo, w takie straszne rzeczy naprawdę trudno uwierzyć, co akurat niestety nie znaczy że nie mogą mieć miejsca. W każdym razie wywiad ciekawy.

PETERSON: Więc dlaczego zostałaś na Columbii?

PARK: To było marzenie mojego ojca, żebym miała wyższe wykształcenie. Przekonałam się, że nie było warto. Edukacja tam to badziewo…

PETERSON: To było? Przepraszam, możesz powtórzyć?

Yeonmi Park: To była strata czasu, energii i pieniędzy.

PETERSON: Naprawdę? To straszne. To straszne.

Yeonmi Park: Tak było. Szczerze mówiąc, mówię mojemu synowi: „Jeśli chcesz studiować humanistykę na jednym z tych uniwersytetów, nie zapłacę ci za te studia”. Mówię to wyraźnie mojemu synowi.

PETERSON: Jest mi strasznie wstyd z tego powodu. Tak mi wstyd z tego powodu. Słuchanie tego jest okropne. Te uniwersytety były wspaniałe. Wiesz, były świetne.

PARK: Tak?

PETERSON: Tak, zdecydowanie. Do niedawna były świetne. Robiły to, co powiedziały, że zrobią. A jeśli zdobyłaś wykształcenie humanistyczne, zdobyłaś wykształcenie, nauczyłaś się pisać, nauczyłaś się myśleć, nauczyłaś się historii, nauczyłaś się być osobą kulturalną. Tak było. To nie było tak dawno temu. Kiedy ja poszedłem na studia [początek lat 80.], to wciąż tak było. Kiedy uczyłem na Harvardzie, wciąż tak było. Były tam politycznie poprawne szmery i pomruki, ale, ogólnie rzecz biorąc, uniwersytet był wciąż niezepsuty. A nauki humanistyczne są rdzeniem uniwersytetu. Jeśli są zepsute, jeśli poszły w kierunku, który już opisujesz, to nie ma szans na to, żeby uniwersytety przetrwały. To nie są szkoły techniczne. Rdzeniem uniwersytetu były nauki humanistyczne. Spójrz, jaki wpływ miał na ciebie „Folwark zwierzęcy”. To jest to, co czytanie wielkich książek robi dla ludzi. Wiesz, to rozświetla ich duszę. To nie jest opcjonalne. I jestem przerażony tym, że tak wyglądało twoje doświadczenie na Columbii. To straszne, że przeszłaś przez to wszystko. I udało ci się dostać na ten wspaniały uniwersytet, a potem musiałaś się zamknąć i doszłaś do podstawowego wniosku, że to strata czasu. Miałaś kursy, na których tak nie było? Były takie kursy, które były tego warte?

PARK: Pamiętam jedne zajęcia, na moim ostatnim roku. Nosiły nazwę cywilizacja zachodnia, sztuka muzyczna. Jednym z podstawowych przedmiotów, które wykładano na Columbii, była sztuka zachodnia.

PETERSON: I nadal ma. Nie na długo.

Yeonmi Park: Byłam podekscytowana ucząc się o tym, ale pomyślałam, że to nadal jest Zachód, że Ameryka znajduje się na Zachodzie, prawda? Byłoby zabawnie, jeśli chciałbyś studiować muzykę wschodnią jako podstawowy przedmiot. A profesorowie zapytali nas: „Kto ma problem z nazywaniem zachodniej cywilizacji sztuką?”. A potem, każdy z nich, wszyscy podnieśli rękę i mówili, że jest tylu artystów, którzy byli lepsi niż Beethoven czy Mozart. Uciszamy ich, wymazujemy ich wszystkich z pamięci, i dlatego musimy teraz uczyć się o tych bigotach, którzy byli rasistami. A potem patrzyli na mnie tak jakby pytali „dlaczego nie podnosisz ręki do góry”? Ktoś, kto nie ma problemu z mówieniem o cywilizacji zachodniej. Pomyślałem sobie wtedy: „Czy ja w ogóle muszę to robić, żeby skończyć studia?”. I to było oczywiście konieczne, ukończenie tego kursu, żeby dostać dyplom ukończenia studiów. Każde zajęcia miały w sobie element bycia politycznie poprawnym i kształtowania sposobu, w jaki powinieneś myśleć. I po [uniwersytecie] Columbii nauczyłam się bycia ekspertką w dziedzinie cenzurowania samej siebie. A potem, pewnego dnia, odbiło mi i pomyślałam sobie: „Co ja robię? Przecież z tego powodu uciekłam [z Korei Północnej]”.

PETERSON: Tak bardzo się tego wstydzę. To takie okropne. Nie mogę w to uwierzyć. Patrzenie na to, jak te wielkie instytucje same się wieszają jest czymś strasznym.

Yeonmi Park: Tak. Dosłownie czułam się tak, jakbym oglądała samobójstwo cywilizacji, jakbyśmy się tu sami zabijali. Przeraża mnie to, że byłam tak wdzięczna, że pojechałam do Korei Południowej, że wyjechałam poza Koreę Północną, że przynajmniej istnieje miejsce, które pozostało wolne. I ci wszyscy ludzie z paranoją, walczący ze zmianą klimatu, o prawa zwierząt, równość płci, transseksualizm, cokolwiek, wszystkie te rzeczy, o które ludzie walczą, wspaniałe rzeczy [transseksualizm wspaniałą rzeczą???]. Jednak wyobraźmy sobie co będzie jeśli nikt nie będzie wolny na tym świecie, kto będzie walczył za nas? I tym właśnie jest dla mnie terror. Wyobraź sobie, że wszyscy staliśmy się zniewoleni jak Koreańczycy z Północy, wszyscy tkwimy w tym systemie. W takim wypadku nie ma nikogo, kto mógłby stanąć w obronie każdego z nas. I wydaje mi się, że mam takie poglądy dlatego, że od zawsze wiedziałam, że to nie jest coś, co jest pewne. Kiedy jechałam na biwak z przyjaciółmi to oni jakoś zawsze byli pewni, że znajdą jedzenie, nawet jeśli jadą na odludzie. Ale nie ja. Zawsze pakuję te batony energetyczne, itp., zawsze mam jedzenie ze sobą, bo wiem, że możesz skończyć nie mając nic do jedzenia. Może to jest taka mentalność, bo na Zachodzie ludzie od zawsze byli wolni. Ludzie myślą, że ta wolność jakimś cudem zawsze tam będzie. A dla mnie wygląda to tak, że liczę się z tym, że może jej nie być.

https://wybudzeni.com/2021/12/13/wywiad-z-yeonmi-park-tyrania-niewolnictwo-i-uniwersytet-kolumbia/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.