piątek, 11 listopada 2016

Edukacja w demokracji

Nikt nie sprzeciwia się twierdzeniu, że edukacja powinna służyć potrzebom ludzi. Wszystko jednak zależy od tego, co uznamy za owe potrzeby. Jeśli pierwszą potrzebą człowieka jest doskonalenie swego duchowego jestestwa i przygotowanie do nieśmiertelności, to edukacja umysłu i namiętności weźmie górę nad wszystkim innym. Wzrost znaczenia materializmu sprawił jednak, że tego rodzaju stwierdzenie stało się  staroświeckie, a nawet nie do pojęcia dla  większości. Ci, którzy utrzymują,  że edukacja powinna przygotować człowieka do życia pełnego sukcesów w tym świecie, odnieśli praktycznie  całkowite zwycięstwo. Jeżeli nawet byłoby możliwe dotarcie do wystarczająco "filozoficznego" pojęcia sukcesu (a nie jest), zawsze pozostaje niezapełniona przestrzeń dla celów idealistycznych. Czyniono wysiłki w tym kierunku próbując zdefiniować w języku filozoficznym to, co konstytuuje wolnego  człowieka. Przeważa jednak opinia, że edukacja musi umożliwiać człowiekowi uzyskanie wystarczającego bogactwa, by żył na poziomie  burżuazji. Ten rodzaj edukacji nie rozwija cnót arystokratycznych, nie skłania do refleksji, nie inspiruje do poważania dobra. (...)

Formuła popularnej edukacji zawiodła  demokrację, ponieważ demokracja stanowczo sprzeciwiała się myśli o  poświęceniu, poświęceniu czasu i dóbr materialnych, bez którego nie ma żadnego ćwiczenia się w dyscyplinie intelektualnej. Psychika zepsutego dziecka, o której powiemy więcej w dalszej części książki, wdarła się do systemu nauczania. W ten oto  sposób, gdy nawet demokratyczne instytucje kształcące służą przede wszystkim fizjologiczno-zwierzęcej egzystencji, ostatnia deska ratunku dla zachowania porządku została zniszczona przez żądzę.

R M. Weaver
Idee mają konsekwencje
Tłumaczenie: Barbara Bubula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.