czwartek, 28 marca 2024

José Pedro de Freitas - ósmy cud świata

 

Zaznajomienie się z historią José Pedro de Freitas, znanego jako Arigo, jest znacznie skuteczniejszym lekarstwem na ateizm i bezduszny materializm, niż idea Jerofiejwa, którego recepta brzmiała: więcej pić a mniej zakąszać. Zaiste każda metoda wydaje się dobrą, gdy mamy do czynienia z tak poważnymi przypadkami jak ateizm i bezduszny materializm, nie mniej, jak nas zapewniają autorytety duchowe, metoda ta ma poważniejsze skutki uboczne, niż li tylko marskość wątroby i nie może być rekomendowana.

O ile sobie przypominam, o operacjach bez znieczulenia uzdrawiacza Arigo przeczytałem bardzo dawno temu, w  książkce o filipińskich uzdrawiaczach, w ich jednak przypadkach zaobserwowano próby oszustw, zatem były to historie o mniej lub bardziej wątpliwej wiarygodności. Książka zresztą opisywała również wiele innych dość niecodziennych zjawisk. Jako że byłem bardzo młodym człowiekiem, trudno mi teraz, z pamięci ocenić, na ile autor opisywał realne zdarzenia, a na ile pozwalał sobie na fantazjowanie. Pamiętam jedno, żadne ze zjawisk w niej opisanych nie było bardziej niewiarygodne niż biografia Arigo.

Kolejne moje źródło informacji o tym uzdrawiaczu, pochodzi ze znacznie poważniejszego źródła, wspomina o nim jeden z najwybitniejszych religioznawców XX wieku, Mircea Eliade, w swym dzienniku "Moje życie". Na dwóch stronach opisuje mniej więcej to wszystko, co możemy przeczytać w książce John G. Fullera, Arigo: Surgeon of the Rusty Knife.

Ponieważ opisane fakty są tak niewiarygodne, z góry zaznaczam, że artykuł piszę wyłącznie w oparciu o tą książkę, nie mniej wierzę, tak samo jak Eliade, że wszystko co się w niej opisuje, jak najbardziej miało miejsce, zatem daruję sobie obawy przed kompromitacją intelektualną, i nie zadaję sobie trudu, by przed zamieszczeniem tegoż artykułu zweryfikować te dane. W międzyczasie, po zaznajomieniu się z notatką Eliadego, parę lat temu w internecie wyszukałem ciekawy artykuł, dotyczący tegoż uzdrowiciela. Artykuł generalnie akceptował wszystko to co znajdujemy w książce Fullera, a jedynie zajmował się etycznym aspektem sprawy,  co ciężko chorego obchodzi, jak został wyleczony, skoro został wyleczony, podczas gdy oficjalna medycyna spisała go na straty?

I tu znajduje się wyjaśnienie, tego że nie dbam o dalszą weryfikację, Arigo przyjmował i leczył   dziennie około 300 pacjentów, przez ładnych parę lat, i jak pisze autor, przez pewien czas był jednym z najbardziej sławnych ludzi w Brazylii, konkurując z piłkarzem Pele i prezydentem Brazyli. Juscelino Kubitschek zresztą był jego przyjacielem i zwolennikiem po tym jak Arigo wyleczył mu córkę. I to on, po tym jak Arigo został uwięziony - za nielegalne uprawianie medycyny - uwalnił go aktem łaski. Zatem tak jak pisał Eliade, historia Arigo jest bardzo dobrze udokumentowana, a jego sława w Brazyli jeszcze wzrosła, gdy zespół medyków z USA podjął badania tego zadziwiającego uzdrowiciela.

Lekarze ci już znali sprawę, więc chodziło tu o próbę ewentualnego wyjaśnienia i zrozumienia tego fenomenu w oparciu o wiedzę naukową. W swoim czasie większość tych lekarzy była naocznymi świadkami tych niezwykłych operacji, teraz jednak chcieli podejść do sprawy systematycznie, i na przykład, na ich życzenie Arigo przed zajęciem się danym pacjentem, określał typ schorzenia. Tą informacją wpisywano a następnie utworzono zestaw porównujący jego diagnozy z diagnozami danymi przez lekarza medycyny oficjalnej. Zwykle Arigo tego nie robił ale chętnie współpracował z lekarzami, gdyż tak naprawdę wszystko to było tak samo tajemnicze dla niego jak dla innych.

Przeciętna operacja czy wypisanie recepty trwało mniej niż minutę, i następowało natychmiast po zobaczeniu pacjenta, żadne badania nie miały miejsca. Zatem znów niewyjaśniony fenomen, Arigo poprawnie określał nazwę schorzenia natychmiast po zobaczeniu pacjenta! To jeszcze nic, w porównaniu z faktem, że miał on tylko elementarne wykształcenie i żadnej wiedzy medycznej. Zatem problem nie tylko w tym, że potrafił leczyć, ale skąd miał wiedzę o nazwach chorób i o lekach, które wypisywał, a często były to już albo dość stare leki, albo najnowszej generacji, o których przeciętny Brazylijski lekarz jeszcze nie wiedział. No i dodatkowo, w takich przypadkach moglibyśmy oczekiwać że będzie radził używanie ziół, leków medycyny naturalnej, a jednak był on zdecydowanie za lekami współczesnej farmacji. Raczej wątpliwe jednak czy obecna Big Pharma miałaby z tego jakaś korzyść, gdyż to co przepisywał na konkretne schorzenia, nie tylko było dla obserwujących lekarzy dość niezrozumiałe - kuracje przypisanymi lekami pomagały, ale dlaczego? Co więcej, działało to tylko w przypadku konkretnego pacjenta, któremu Arigo wypisywał receptę, zastosowanie takiego zestawu leków przez innego lekarza przy dokładnie tym samym schorzeniu u innych, nie dawało żadnych pozytywnych rezultatów.

Co akurat mnie uspokaja, bo osobiście nie wierzę że łykanie leków jest dobrym pomysłem na choroby, i jak się wydaje, w tym przypadku działało coś więcej, niż tylko oddziaływanie leków na organizm.

I tu robi się jeszcze ciekawiej. Otóż wiedza Arigo o lekach, jego znajomość chorób, a nawet predylekcja do medykamentów farmaceutycznych jak najbardziej jest do wyjaśnienia, tyle że wyjaśnienie jest tak samo zadziwiające, jak to co wyjaśnia.

Otóż Arigo twierdził że on sam nic nie robi, i że jest rodzajem medium, z którego pomocy korzysta dr Fritz, zmarły w 1911 roku lekarz niemiecki. Co więcej, współdziała z dr Fritzem wieksza grupa zmarłych lekarzy!

Faktycznie podczas operowania, mowa Arigo nabierała silnego niemieckiego akcentu, i na pytania pacjenta z Niemiec, potrafił odpowiedzieć, nie mając żadnej znajomości tego języka.

Ciekawa obserwacja psychologiczna: o ile istnienie ducha doktora wyjaśnia pewne rzeczy, takie jak wiedza medyczna, bynajmniej nie wyjaśnia to szybkości operacji, dokonywanych bez żadnego znieczulenia, jest oczywiste że normalnie nie da się ot tak sobie wsadzić człowiekowi noża pod powiekę, że zdecydowanie mamy tu do czynienia ze zjawiskiem paranormalnym. Ponieważ Arigo specjalizował się właśnie w operacjach oczu, wbrew swojej wiedzy, lekarze podejrzewali, iż jest to jakaś specjalna technika, robiono eksperymenty na szczurach, które bynajmniej nie chciały zachować spokoju typowego dla pacjentów Arigo, co więcej asystentka jednego z lekarzy zaproponowała siebie, jako obiekt eksperymentu. Początkowo lekarz nie chciał się zgodzić, nie mniej w końcu, dla dobra nauki, spróbował. Eksperyment nie trwał dłużej niż sekundę...Pewnym ludziom trudno zaakceptować fakt, że są rzeczy których przy obecnym stanie wiedzy o świadomym ciele, absolutnie nie da się wyjaśnić. Łatwiej im uwierzyć w coś całkowicie niezgodnego z ich bezpośrednią wiedzą - włożenie noża pod powiekę powoduje ból - niż w istnienie ducha zmarłej osoby, co w końcu leży poza zasięgiem ich bezpośredniej wiedzy i specjalizacji.

Choć większość lekarzy starała się zachować neutralność, już nic nie mówiąc o tych lekarzach, którzy skorzystali z pomocy Arigo, jest zrozumiałe że medyczna mafia, która zarezerwowała sobie prawo do leczenia ludzi, przedstawiciele oficjalnego zarządu lekarzy brazylijskich była mu niechętna, i starała się go wyeliminować jako konkurencję. Kłopot polegał na tym, że można było znaleźć miliony świadków, którzy twierdzili iż Arigo im pomógł, i ani jednego, który by twierdził, że odniósł szkody w wyniku leczenia. Było parę przypadków, że Arigo z góry mówił: "nie mogę ci pomóc", jednak w sytuacji gdy decydował się na leczenie, zawsze następowała poprawa zdrowia.

To bynajmniej nie stanowiło przeszkody, przeciwnie pozytywnie zeznania świadków wykorzystano jako dowód: otóż Arigo został oskarżony o praktykowanie medycyny bez zezwolenia.

Pierwsze jego aresztowanie odbyło się w miarę normalnie, i został on po jakimś czasie uwolniony przez swego przyjaciela, prezydenta Brazyli. Gdy Kubitschek przestał piastować urząd, Arigo stracił wpływowego obrońcę, co też skwapliwie wykorzystano ponownie do wytoczenia mu procesu. O ile sędzia Filippe Immesi, przeciwnie do sędziego z pierwszego procesu, był w miarę porządnym człowiekiem, np zadał sobie nawet trud, i osobiście obserwował Arigo podczas operacji, z punktu technicznie prawnego, bez wątpienienia Arigo był winny tego o co go oskarżano: praktykoania medycyny bez uprawnień. Z drugiej jednak strony, wydawało mu się oczywistym absurdem skazywać na więzienie kogoś, kto choć w niekonwencjonalny sposób, nie mniej jednak pomaga ludziom.

Tu warto podkreślić, inaczej niż to co znalazłem na pewnym portalu, autor książki zdecydowanie twierdzi, że Arigo leczył wszystkich za darmo, i że był to fundamentalny warunek jego "współpracy" z tajemniczym doktorem Fritzem. W sumie można by powiedzieć, że jako biznes, nie pokrywał on swych kosztów. Arigo był dość porządnym człowiekiem, ale bynajmniej nie świętym. Problem w tym, że nawet gdyby uważał satysfakcję z pomagania innym, oraz niewątpliwą sławę z racji niezwykłości tej pomocy jako niewystarczające, był motywowany migrenami i ogólnie złym stanem zdrowia, które zniknęły gdy zdecydował się na leczenie.

Nie znam się na prawie, i nie do końca rozumiem dlaczego sędzia nie widział innego wyjścia jak ponowne skazanie Arigo, jedyne co według niego mógł zrobić, to zminimalizować wyrok. Jednak inaczej niż przy pierwszym aresztowaniu, sprawy przybrały nieoczekiwany wyrok. Otóż w wyznaczonym terminie Arigo spokojnie oczekiwał rano na policjantów, ale jakoś nikt nie przychodził. Po dłuższym czasie, zniecierpliwiony oczekiwaniem, udał się na komendę policji. Okazało się że problem leży w tym, iż ani komendant nie ma ochoty na wydanie rozkazu aresztowania, jak też prawdopodobnie nawet gdyby taki rozkaz został wydany, zostałby zignorowany przez podkomendnych. Już podczas pierwszego uwięzienia Arigo był dość popularny w Brazylii, ale przy drugim areszcie był jednym z najbardziej lubianych i popularnych ludzi w Brazyli. Ktoś określił go nawet ósmym cudem świata, i być może miał rację.

Arigo rozwiązał ten problem, wsiadając do prywatnego auta kazał się zawiesić do więzienia, za nim ruszył korowód zwolenników, a na samym końcu auto policjantów, raczej dość wystraszonych, i obawiających się, by gniew tłumu nie obrócił się przeciwko nim.

W więzieniu, zaproponowano mu odbywanie kary w pobliskim hotelu, czego Arigo odmówił. Tak jak i za pierwszym razem, więzienie szybko przekształciło się w przychodnię, gdzie leczył przychodzących doń ludzi. W drzwiach jego celi, cały czas znajdował się klucz, i mógł on gdy tylko chciał, ją opuścić, ale korzystał z tego przywileju jedynie po to by odwiedzić cięższe przypadki.

Po dwóch miesiącach takiego więzienia, decyzją najwyższych władz sądowniczych został uwolniony. (Pierwszy jego pobyt w więzieniu trwał siedem miesięcy).

Arigo zginął w wypadku samochodowym w styczniu 11, 1971 roku, i ta nagła śmierć, byla przez niego przewidziana. Więcej o tym jednym z najbardziej niezwykłych zjawisk paranormalnych w wypisach po angielsku:

Arigo - surgeon of the rusty knife

Author’s Note

In this story, so strange, so incredible, there are undisputed facts, facts that cannot be denied, cannot be altered even by the most obdurate skeptic.

It is an established fact that Ze Arigo, the peasant Brazilian surgeon-healer, could cut through the flesh and viscera with an unclean kitchen- or pocket-knife and there would be no pain, no hemostasis – the tying off of blood vessels – and no need for stitches. It is a fact that he could stop the flow of blood with a sharp verbal command. It is a fact that there would be no ensuing infection, even though no antisepsis was used.

It is a fact that he could write swiftly some of the most sophisticated prescriptions in modern pharmacology, yet he never went beyond third grade and never studied the subject. It is a fact that he could almost instantly make clear, accurate, and confirmable diagnoses or blood pressure readings with scarcely a glance at the patient.

It is a fact that both Brazilian and American doctors have verified Arigo’s healings and have taken explicit color motion pictures of his work and operations. It is a fact that Arigo treated over three hundred patients a day for nearly two decades and never charged for his services.

It is a fact that among his patients were leading executives, statesmen, lawyers, scientists, doctors, aristocrats from many countries, as well as the poor and desolate. It is a fact that Brazil’s former President, Juscelino Kubitschek, the creator of the capital city of Brasília and himself a physician, brought his daughter to Arigo for successful treatment. It is a fact that Arigo brought about medically confirmed cures in cases of cancer and other fatal diseases that had been given up as hopeless by leading doctors and hospitals in some of the most advanced countries in the Western world.

But none of these facts, all carefully brought together and examined, can add up to an explanation. And it is for this reason that this story is so difficult to write. The question keeps repeating itself in my mind: How am I going to write this story so that the reader will believe it – especially when I had so much trouble believing it myself until completing the research in Brazil? 

Czytaj całość →



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.