Brzegi rozejdą się w dół rzeki
zerwane mosty braknie łódki
więc nie dojdziecie na brzeg morza
co będzie brzegiem twej wędrówki
Więc pójdziesz sam zobaczysz w drodze
jak czas powiela ludzkie twarze
będziesz dla ziemi pożądaniem
i dla pocisków drogowskazem
Drogą od myśli do maszyny
drogą od łódki do okrętu
skąd idziesz że nie jesteś pewien
wierności wymyślonych sprzętów
Gdy wchodzisz w las stajesz się drzewem
co w twojej ciszy się rozrosło
a kiedy nurt przemierzasz łódką
wtedy udziela ci się wiosło
Nie znajdziesz obiecanej ziemi
od pól polarnych aż po równik
i tylko czasem będą chwile
że serce tak jak most zadudni
Gdy ptak zawraca ku ścierniskom
niepokój bruzd rozdajesz polom
prześcigniesz ptaka w locie myślą
z zazdrości ptakom jest samolot
Warstwice chmur nad twoją głową
obłoków przeorany błękit
gdy ziemię niepokoisz ziarnem
osiądzie ziemia w bruzdach ręki
Dooraj się i bruzd na twarzy
i jeszcze głębszych bruzd w pamięci
twoja wędrówka będzie odtąd
uśmiechem który wie o śmierci
Wincenty Faber
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.