poniedziałek, 16 maja 2016

Groza gnozy (poznania imienia-i-materii)

Odwołując się do Miltona i jego wersji z Raju utraconego – czyli ortodoksyjnie purytańskiej – Stillman twierdził, że dopiero po Upadku zaistniało życie ludzkie, jakie dziś znamy. Jeśli bowiem w rajskim ogrodzie nie było zła, nie było też dobra. Jak ujął to sam Milton w Areopagitice: „Ze skosztowania skórki jednego jabłka dobro i zło wyprysły w świat niczym dwoje bliźniąt wzajem ze sobą sczepionych”. Stillman opatruje to zdanie nadzwyczaj obszernym komentarzem.

Wyczulony na etymologie tudzież ukryte możliwości kalamburów i innych gier słownych, wskazuje, że czasownik kosztować – zarazem aluzja do kosztu, czyli ceny, jaką rodzaj ludzki okupił ciekawość rodziców – w istocie wiąże się z łacińskim sapere, czyli zarówno kosztować, jak i wiedzieć, zawiera więc utajony odnośnik do drzewa wiadomości: rodziciela tegoż jabłka, którego smak sprowadził na świat wiedzę, a zatem dobro i zło. Stillman żongluje także rozmaitymi skojarzeniami, jakie nasuwają czasowniki sczepić i szczepić oraz bliskie im brzmieniowo paraanagramy przeczyć i szpecić: sczepione z sobą potomstwo jabłonowego szczepu zaszczepiło w świecie szpetotę i sprzeczność. Właśnie sprzeczność, a przynajmniej dwoistość równorzędnych znaczeń, to zdaniem Stillmana podstawowa cecha stylu Miltona. Na przykład w Raju utraconym każde spośród kluczowych słów niesie z sobą dwojaki sens – jeden sprzed Upadku, drugi zyskany już po nim. Aby zilustrować tę tezę, Stillman wybiera kilka takich wyrazów – nieprawy, kręty, rozkoszny – i wykazuje, że w czasach rajskiej idylli były one wolne od jakichkolwiek konotacji moralnych, natomiast po Upadku, zabarwione wiedzą o złu, nabrały dwuznacznych czy wręcz pejoratywnych podtekstów. Jedną z prac Adama w rajskim ogrodzie było wynalezienie mowy i nadanie imion oraz nazw stworzeniom i przedmiotom.

W ówczesnym stanie niewinności jego język najkrótszą drogą trafiał w sedno. Słowa nie były dodatkami do postrzeganych rzeczy, lecz ujawniały ich esencję, dosłownie ją ożywiały. Nazwa i desygnat istniały w sposób równorzędny. Grzech pierworodny wszystko zmienił. Nazwy odłączyły się od swych obiektów; język zamienił się w zbiór przypadkowych znaków, oddzielony od Boga. Dzieje Edenu są więc historią Upadku nie tylko człowieka, lecz i języka.

W dalszym ciągu Księgi Rodzaju pojawia się kolejna przypowieść o języku. Według Stillmana sprawa wieży Babel jest dokładną powtórką wydarzeń rajskich – tyle że powtórka ta dokonuje się w większej skali i ma ogólniejszy sens, bo dotyczy całej ludzkości. Epizod ten nabiera szczególnej wymowy, gdy weźmie się pod uwagę, jakie miejsce zajmuje w Biblii: rozdział jedenasty Księgi Rodzaju, wersy od pierwszego do dziewiątego. Jest to ostatnia scena z prehistorii, opowiedziana w Piśmie Świętym. Po niej Stary Testament staje się ściśle monotematyczną kroniką dziejów hebrajskich. Innymi słowy, wieża Babel to ostatni obraz z czasów, zanim świat naprawdę powstał.

Paul Auster Trylogia nowojorska
tłumaczenie: Michał Kłobukowski


Chamfort: Co za piękna owa alegoria biblijna o drzewie wiadomości dobrego i złego, sprowadzającym śmierć. Czyż emblemat ten nie daje do zrozumienia, że kiedy się poznało rzeczy do głębi, utrata złudzeń sprowadza śmierć duszy, to jest zupełne zobojętnienie na wszystko, co wzrusza i zajmuje innych ludzi?

(Chamfort wyjaśnia alegorię na innym poziomie, związanym raczej z psychologią samo-zwodzenia się -self deception- co potwierdza spostrzeżenie, że mądrość polega nie tyle na utrzymywaniu inteligentnych idei, co na utrzymywaniu każdej idei w sposób inteligentny).

Warto zauważyć, że "poznanie" wraz z językiem opisującym poznawane sprowadza świadomość w krainę narodzin i śmierci i innych dualistycznych koncepcji, i właśnie cała buddyjska praktyka nakierowana jest na uwolnienie świadomości od asocjacji z imieniem-i-materią (namarupa):

„Powiedz mi, gdzie woda, ziemia
Ogień i powietrze nie znajdują wsparcia?
I tak samo długie i krótkie,
Małe i duże ładne i brzydkie?
Gdzie to jest, że imię-i-materia
Znikają bez pozostałości?”

I odpowiedź na to pytanie jest taka:

Świadomość co nie czyni ukazania,
Ani nie ma do czynienia ze skończonością,
Nie roszcząca sobie istnienia poza wszystkim:
To tam woda, ziemia
I tak samo długie i krótkie,
Małe i duże ładne i brzydkie
To tam imię-i-materia
Znikają bez pozostałości
D11

O tym, że materialny świat, taki jakim go pojmują naukowcy jest mentalną abstrakcją tzn nie ma bezpośredniego doświadczenia czasu i przestrzeni bez obserwatora; patrz tutaj →

Niezróżnicowane przemawia milczeniem. Słowa niosą ze sobą różnice. Niemanifestujące się (nirguna) nie ma imienia, wszelkie nazwy odnoszą się do zamanifestowanego (saguna). Zmaganie się ze słowami by wyrazić to co jest ponad słowami jest bezcelowe. Nisargadatta Maharaj

 Z imieniem-i-materią jako warunek, świadomość. To zostało powiedziane. Jak to jest Anando, że z imieniem-i-materią jako warunek jest świadomość, powinno być widziane w ten sposób: jeżeli Anando świadomość nie uzyskałaby oparcia w imieniu-i-materii czy przyszłe powstanie i dojście do zaistnienia narodzin, starości i śmierci i cierpienia pojawiłoby się? - Oczywiście, że nie, Panie. - Zatem Anando, to jest powód, to jest przyczyna, to jest powstanie, to jest warunek dla świadomości, mianowicie imię-i-materia. Dotąd Anando człowiek może się rodzić czy starzeć czy umierać czy upadać czy powstawać dotąd jest sposób desygnacji, dotąd jest sposób języka, dotąd jest sposób opisu, dotąd jest sfera zrozumienia, dotąd jest kontynuacja samsary jako pojawienie się w sytuacji, dotąd mianowicie jak jest imię-i-materia ze świadomością. D15

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.