poniedziałek, 16 maja 2016

Tajemnica niepojętych relacji między Bogiem a Księciem Tego Świata ...



Błogosławiony mąż, który zdzierży pokusę, bo gdy będzie doświadczony, weźmie koronę żywota, którą obiecał Bóg tym, którzy go miłują. Jk 1, 12

  W Piśmie zawsze można znaleźć takie fragmenty, których sensu i zna­czenia nigdy nie da się dociec. Weźmy chociażby opis kuszenia Jezusa na pustyni u Mateusza (4, 1-11) i Łukasza (4, 1-13), owe dwie relacje z wydarzenia, o którym Ewangeliści mogli się dowiedzieć tylko z ust samego Pana.

  Nie jest wykluczone, że zreferowanie Jego opowieści przekraczało siły człowieka, rzecz nie dotyczyła bowiem spraw ludzkich. Toteż nawet sam Orygenes zrezygnował w tym wypadku z ambicji hermeneuty i po błyskotliwej analizie pierwszego kuszenia, przy drugim ograniczył się tylko do stwierdzenia, że zawarta jest w nim tajemnica niepojętych relacji między Bogiem a Księciem Tego Świata, a przy trzecim wolał już przejść do ataku na zwolenników literalnego czytania Pisma.

  Wydarzenia   te   rzeczywiście   dotyczyły  tajemnic   Syna   Bożego,   wobec których stajemy po prostu bezradni. Do mego rozumu najbardziej przemawia pogląd Feliksa Gryglewicza, że „poszczególne pokusy ilustrują różne ujęcia osoby Jezusa jako Mesjasza: pierwsza z nich mówi o Jezusie jako proroku, druga o królewskim jego charakterze, trzecia nawiązuje do arcykapłańskich funkcji". Jarosław Marek Rymkiewicz, który uważa, iż „czytanie tego fragmentu jest równoznaczne z niepojmowaniem", wyciąg­nął jednak wniosek, że chociaż nikt z ludzi nie był świadkiem tego wydarzenia, dotyczy ono właśnie nas, „w przeciwnym wypadku ciemne objawienie mówiące, że coś się wydarzyło, nie zostałoby udzielone. Ewangeliści w ogóle by o tym nie wspominali, w ogóle nic by o tym nie wiedzieli". Mój stary przyjaciel ma oczywiście rację, ale ja, mając z kolei na uwadze klęskę samego Orygenesa, nie ośmielę się dociekać sensu tych wydarzeń dla naszego tutaj istnienia. Nikt nie potrafi bowiem wydobyć z tej perykopy tajemnego sensu kuszenia Boga przez Złego.

Z Modlitwą Pańską sprawy mają się zupełnie inaczej.

  Widząc zgromadzone przy sobie liczne rzesze, wstąpił Jezus na górę i zaczął nauczać. Po wyjaśnieniu, na czym polega prawdziwa modlitwa, wygłosił tekst, który nazywamy dzisiaj Ojcze Nasz. W wersji przekazanej przez św. Mateusza (6, 9-13) składa się on z siedmiu próśb skierowanych do Boga Ojca. My zajmiemy się teraz prośbą szóstą, która brzmi: „i nie wódź nas na pokuszenie", w zachowanym greckim przekładzie tej Ewangelii: kai me eisenenkes hemas eis peirasmon.   Słowo peirasmos w  Starym  Testamencie oznacza próbę, która - jak pisze Józef Homerski - „ma swoje źródło poza człowiekiem, czyli pochodzi z zewnątrz". Doświadczeniem jest tedy dla człowieka bliźni lub diabeł, obaj z dopustu Bożego. Natomiast próbuje go sam Bóg, najczęściej w wierności. W Nowym Testamencie wyraz ten oznacza już po prostu kuszenie. Z tego wynika, że istotą pokusy jest wystawianie człowieka na próbę. Bóg próbuje człowieka, narażając go na atak zła.

  Przystępując   do   rozważań   nad   szóstą   prośbą   z   Modlitwy   Pańskiej Ojcowie   Kościoła   brali   z   reguły   pod   uwagę   zastrzeżenie   św.   Jakub; Apostoła: „Niech żaden z tych, którzy są kuszeni, nie mówi, że »przez Boga jestem kuszony«. Bóg bowiem nie podlega złym pokusom i sam nie kusi nikogo. Każdego zaś kusi jego własna pożądliwość, pociąga i nęci" (Jk 1 13-14).   Niektórzy   Grecy   uważali   bowiem,    że   bóstwo   może   ciągnąc człowieka   do   złego   i   pierwsi   chrześcijanie,   stykający   się   na   co   dzień z   kulturą  helleńską,   mogli  uwierzyć,  iż  również  ich  Bóg   sięga  po  tak proceder.   Dlatego  św.   Augustyn  w  rozprawie  O  kazaniu Pana  na górze napisanej   w   kilka  lat  po   otrzymaniu   święceń  kapłańskich  w  roku   391, dokonał istotnego rozróżnienia między wodzeniem na pokuszenie a kuszeniem: „Co innego znaczy być wprowadzonym w pokusę, a co innego być kuszonym. [...] Bóg bowiem nie wprowadza [w pokusę] sam przez się, ale zezwala, by ktoś został wprowadzony, gdyż go pozbawił swojej pomocy n mocy ukrytego zrządzenia i zasług". W Modlitwie Pańskiej prosimy więc Boga nie o to, abyśmy nie byli kuszeni, lecz o to, abyśmy nie byli wodzeni na   pokuszenie.   Aby   nie   spotkała   nas   zgroza   Abrahama.   „Bóg   —  pi Tertulian - kazał Abrahamowi złożyć w ofierze syna nie po to, aby poznać [moc] jego wiary, lecz po to, aby dał on świadectwo swej wierze i posłuży nam za przykład poddania się woli Bożej..." Ale czy sam charakter tej próby nie dyskredytował już takiej wiary?

  Istotą kuszenia jest tedy poznanie samego siebie. Dlatego pod żadnym pozorem, nawet najbardziej nęcącym, nie należy Boga prosić, aby odsunął od nas ten kielich goryczy i uwolnił od próby. Bez niej bowiem człowiek nie dowie się, kim jest naprawdę. Kuszenie przez Złego przynosi mu rozpoznanie własnej wartości właśnie w momencie, kiedy opuścił go Bóg i pozostawił samemu sobie.

  Na tak przerażającą próbę naraża Bóg człowieka, który jest godny jego miłości. „Często [Bóg] pokazuje wyraźnie - pisał św. Augustyn - że ktoś jest godny, aby go Pan opuścił i zezwolił na wprowadzenie go w po­kusę. [...] Bez pokusy bowiem nikt nie może doświadczyć samego siebie, jak napisano: »Kto nie doznał pokusy, cóż wie?«" (Syr 34, 10) Nie poznasz więc, co jest za rzeką, jeśli nie przejdziesz rzeki. Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 313-386), który zanim w roku 348 został biskupem, był mnichem w okolicach Cezarei Palestyńskiej, pisał w swej V mistagogicznej katechezie Msza święta: „Czy »wejść w pokusę« znaczy »upaść w pokusie«? Pokusa podobna jest do głębokiej i trudnej do przejścia wody. Ci, którzy nie upadają w pokusie, są jakby wyborowymi pływakami, nie dającymi się porwać; ci zaś, którzy takimi nie są, wchodzą w nią i toną".


Ryszard Przybylski
Pustelnicy i demony 

***
Bez wątpienia cierpliwe znoszenie tak zwanych "pokus" kształtuje charakter, ale nie jest to jedyna droga praktyki. Kto uzyskuje przyjemność poza zmysłowością może poznać Prawdę bez specjalnej walki wewnętrznej, toczonej przez większość Ojców Pustyni. Kto jednak nie osiąga głębszego skupienia umysłu i jego wyciszenia, musi oczywiście być gotowy na taką walkę. W rzeczywistości tak zwane pokusy są związane z silnymi nawykami, a jak wiadomo, zmiana nawyku nie jest sprawą prostą. To oczywiście nie wyklucza istnienia sił, które są zainteresowane upadkiem pustelnika, a które są w stanie podsuwać pewne myśli. Niemniej na dłuższą metę siły te są bezradne, gdy przestajemy oddawać się starym mentalnym nawykom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.