sobota, 15 października 2022

Życie jako test na inteligencję

 Dotąd Anando człowiek może się rodzić czy starzeć czy umierać czy upadać czy powstawać dotąd jest sposób desygnacji, dotąd jest sposób języka, dotąd jest sposób opisu, dotąd jest sfera zrozumienia, dotąd jest kontynuacja samsary jako pojawienie się w sytuacji, dotąd mianowicie jak jest imię-i-materia* ze świadomością.

DN 15

*Termin imię-i-materia był używany w Upaniszadach na określenie zróżnicowanej manifestacji Brahmana, nie-dualnej rzeczywistości. Jest to jego manifestacja jako wielość, postrzegana przez zmysły jako zróżnicowane przejawy czy formy, i przez myśl jako zróżnicowane nazwy czy koncepty. U Buddy to po prostu fenomenologiczny opis oddający naturę doświadczenia; sama w sobie materia nie istnieje, w tym sensie, że aby znalazła się w polu świadomości musi być ona postrzegana z pewnego określonego punktu, przez konkretnego obserwatora. Zatem doświadczenie składa się nie tylko ze świadomości i poznawanej materialnej formy, ale z uczucia, percepcji, intencji, kontaktu i skierowania uwagi. Świadomość jest najbardziej tajemniczym elementem doświadczenia, gdyż nie poddaje się pozytywnemu opisowi, można ją opisać tylko w oparciu o bazę zmysłową na podstawie której powstaje, np mówimy o świadomości oka (czy wizualnej) albo w oparciu o poznawany przez nią obiekt: świadomości jest zawsze świadomością czegoś innego niż ona sama. Opis Buddy jest pozbawiony monistycznych implikacji? Być może, ale  pluralizm da się przypisać świadomości tylko na podstawie mnogości organów percepcyjnych w oparciu o które obserwator (świadomość) poznaje obserwowane pole. W rzeczy samej, wielość obserwatorów jest tylko pewnym założeniem, i choć to założenie jest czynione praktycznie przez każdego zwykłego człowieka, nie koniecznie jest słuszne.

Jest wiele teorii na temat Życia, jego pochodzenia, oraz sensu i celu. Jakość tych teorii zależy od inteligencji tych, którzy je proponują. Najinteligentniejszy byłby ten, którego teoria nie byłaby wcale teorią, ale dokładnym opisem rzeczy, takimi jakimi są. Taki opis oczywiście byłby połączony z odpowiedzą na pytanie: "co robić?". Jak się powiada,

nikt nie przystępuje do gry, bez poznania ich zasad, a jednak jesteśmy zmuszeni do podjęcia gry zwanej życiem, bez uprzedniego zaznajomienia się z zasadami jakie nas obowiązują.

Zrozumieć o co tu chodzi a następnie podporządkować naszą linię działania obowiązującym regułom. Tego nam trzeba.

Ale jako że świadomość jest nierozerwalnie związana z bólem i przyjemnością - świadome działanie jest celowe nakierowane na unikanie bólu i dążenie do przyjemności -ci którzy proponują właściwą linię działania, nawet jeżeli ich opis rzeczy takimi jakimi są nie jest zbyt dokładny, też powinni być zaliczani do grona inteligentnych. Ostatecznie to na czym nam zależy jest nasze szczęście i wolność od cierpienia, i skoro pewna linia działania pozwala nam to osiągnąć, nie jest tak ważne jak dokładna jest metafizyczna strona opisu.

Ateizm i teizm są dwoma przeciwstawnymi założeniami. To dwa opozycyjne systemy. O ile ateizm wyklucza moralną odpowiedzialność za podjęte działania, tym samym pytanie "co robić?" może mieć dla ateistów nieskończenie wiele równocennych odpowiedzi, wszystkie w ostateczności są równie dobre, gdyż śmierć kładzie kres absurdowi istnienia; systemy teistyczne przeważnie są związane z założeniem pewnego obowiązującego Prawa Moralnego, którego należy przestrzegać by nie znaleźć się w poważnych kłopotach po śmierci ciała. Bez wątpienia wielu ateistów jest ludźmi bardziej moralnymi niż ci którzy twierdzą, że wierzą w istnienie takiego Prawa, ale to dlatego że człowiek nie jest li tylko racjonalną istotą, zatem za jego działaniami kryje się nie tylko umysł wierzący w te czy inne zasady, ale i uczucie. Jednak jeżeli ograniczymy się tylko do poziomu poglądów, to idee mają swoje konsekwencje i pogląd ateistyczny obejmuje założenie: czy jesteś dobroczyńcą czy też jednym z psychopatów obecnie rządzącym światem, odpowiadającym za śmierć i cierpienie milionów istot,  to po śmierci nie ma to już żadnego znaczenia, o ile psychopata jest na tyle sprytny, że nie tylko nie da się złapać policji, co ma policję w swojej kieszeni, jego sposób życia -przynajmniej dla niego samego- jest dobry, i nie musi się niczego obawiać po śmierci.

Zatem jeżeli rzeczywiście istnieje ponadczasowe Moralne Prawo, pogląd teistyczny jest bardziej zbliżony do rzeczywistości. Nie mniej, Teizm niesie z sobą także inne założenia, na przykład dla bogobojnego katolika, o ile zakłada on istnienie takiego Prawa, dobrzy ludzie nie uznający dogmatów katolickich są raczej na straconej pozycji, ateista który nie zabija, nie kłamie, nie kradnie, jest wierny swojej żonie oraz ma wiele innych godnych pochwały cech, wszelkie to działanie idzie po śmierć na marne i nie osiągnie on tak zwanego "zbawienia", pomijając tu co faktycznie taki katolik rozumie przez słowo "zbawienie". Taki pogląd, być może słuszny, tego nie wiem a tylko wierzę że takim nie jest, jest w pewnym sensie zbliżony do ateistycznego założenia że dobre uczynki popełnione w tym życiu idą na marne, jeżeli nie spełnia się innych warunków.

W Dhammie, kwestia istnienia lub nieistnienia Boga nie jest podstawową, gdyż ważniejsze jest założenie że zarówno nasze złe jak i dobre uczynki będą miały odpowiedni rezultat, niezależnie od innych poglądów jakie utrzymujemy. Poza tym o ile idea Boga jako pewnej wiecznej, niezmiennej rzeczywistości jest w pełni kompatybilna z Dhammą, to idea Boga Stwórcy już nie. Najbliższe koncepcji Boga Stwórcy byłoby przypisanie boskości naszemu umysłowi, np na poziomie jednostek, pewna konkretna małpa jest świadomą istotą która swą aktywnością mentalną z idącymi za nią działaniami mową i ciałem sama stworzyła się taką jaką obecnie jest.

Trzymając się tej idei, można by powiedzieć że każda świadoma istota jest Bogiem, tyle że o tym nie wie, a z ignorancją jako warunek... narodziny, starość i śmierć dochodzą do zaistnienia.

W jednym z listów do mnicha przyjaciela, który wydawał się utrzymywać pogląd iż Dhamma jest ateistyczna, czcigodny Nanamoli Thera napisał: zamiast zastanawiać się czy Dhamma jest teistyczna czy też ateistyczna, wolę zastanawiać się jakie jest miejsce teizmu i ateizmu w Brahmajala.

Brahmajala, to Boska Sieć, która przedstawia za pomocą schematu 62 poglądów, wszelkie możliwe błędne poglądy jakie zwykły człowiek, bez bezpośredniej wiedzy może utrzymywać na temat świadomego istnienia. O ile możemy sobie pozwolić na użycie słowa Matrix, bardzo popularnego od czasu pewnego filmu, to samo Istnienie jest pewnym Matrix, i tak długo jak długo będziemy udzielać błędnych odpowiedzi na to czym jest świadomość, będziemy więzieni w Matrix Świadomego Istnienia. Jeżeli życie jest testem na inteligencję, to Brahmajala opisuje wszystkie możliwe poglądy jakie ci którzy nie zdają tego testu, podają.

Koneserzy mogą czerpać pewną satysfakcję z klasyfikowania poglądu danego człowieka i odnalezienia go w schemacie Brahmajala, ale nie zawsze jest to zadanie łatwe, gdyż ludzie utrzymują często logicznie sprzeczne poglądy, na przykład są buddyści nie wierzący w odrodzony. Nie mniej, takie ćwiczenie intelektualne nie jest niezbędne, ostatecznie to co się liczy to wydostanie się poza Sieć. A do tego niezbędna jest wiedza o tym, że wszystkie te błędne poglądy mają jedno źródło, jeden wspólny mianownik, jeden fundamentalnie błędny pogląd.

Nisargadatta Maharaj: "Droga do prawdy leży w zniszczeniu fałszu. By zniszczyć fałszywe, musisz zakwestionować swe najbardziej niezmienne wierzenia. Z tych idea, że jesteś ciałem, jest najgorszą. Z ciałem przychodzi świat, ze światem Bóg, który jak się zakłada, stworzył świat, i tak to się zaczyna – lęki, religie, modlitwy, ofiary, wszelkiego rodzaju systemy – wszystko by ochraniać i wspierać człowieka-dziecko, umierającego z przerażenia z powodu potworów które sam stworzył. Rozpoznaj, że to czym jesteś, nie może się urodzić ani umrzeć, i z odejściem lęku zakończy się wszelkie cierpienie.

Co umysł wymyślił, umysł niszczy. Ale rzeczywiste nie jest wymyślone i nie może być zniszczone. Trzymaj się tego nad czym umysł nie sprawuje władzy. To o czym ci mówię, nie jest ani w przeszłości ani w przyszłości. Ani też nie jest to codzienne życie, takim jakim płynie teraz. To nie jest wieczne, to jest bezczasowe i totalna bezczasowość jest ponad umysłem."

Ten pogląd to pogląd ucieleśniający, czy pogląd osobowościowy, sakkayaditthi, przekonanie że jest się kimś, osobą istniejącą w przestrzeni i czasie. Z ciałem przychodzi świat, ze światem Bóg, który jak się zakłada, stworzył świat... To co ludzie rozumieją przez słowo "świat", jest tylko pewnym przejawem w świadomości. Nie znaczy to że materia jest złudą, bynajmniej, ale otaczające ciało materialne formy stają się zewnętrznym wobec nas światem tylko wtedy gdy identyfikujemy się z ciałem.

Jako że sakkayaditthi nierozerwalnie jest związana z attavadą, identyfikacją swego "ja" z pewnym aspektem doświadczenia, (nie tylko materialnym) wszyscy więzieni przez Sieć są attavadinami. Dlatego też po omówieniu wszystkich błędnych poglądów, Budda bynajmniej nie zmienia tematu, kiedy mówi że ciało Tathagaty trwa ze sznurem wiążącym do istnienia (wolne tłumaczenie z pamięci) odciętym. Z rozpadem ciała,  bogowie i ludzie już go nie zobaczą. Jak wiemy ze współzależnego powstawania, attavada jest jednym z upadana, niezbędnym warunkiem dla istnienia, i z eliminacją tego warunku, istnienie zostaje wstrzymane.

Życie jako test na inteligencję jest tak trudne do zrozumienia, gdyż wymaga zakwestionowania jednego fundamentalnego założenia wspólnego wszystkim zwykłym ludziom. Ateista i teista może nie zgadzają się w kwestii istnienia Boga, natomiast są całkowicie zgodni w tym, że istnieją, i są odseparowanymi osobami żyjącymi w świecie. Najbliższa analogia sytuacji zwykłego człowieka to niewolnik który nie zdaje sobie sprawy z tego że jest niewolnikiem, więc trudno od niego oczekiwać by starał się wyzwolić... Brahmajala jest Siecią która zniewala, gdyż zniewolony nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia.

W terminach filozoficznych cogito ergo sum, dobrze opisuje sytuację zwyego człowieka, gdyż nie można poddać tego założenia w wątpliwość, mniej więcej tak jak nie można sobie wyobrazić własnej śmierci. Jakkolwiek szczegółowo wyobrazi się swe martwe ciało, zawsze przetrwa się jako jego obserwator. Samo stwierdzenie, "ja nieistnieję" jest logiczną sprzecznością, gdyż istnieję jako ten, który neguje własne istnienie.

Cogito samo w sobie, na poziomie logicznym, też jest tylko tautologią gdyż w samym "myślę" już jest założenie podmiotu który istnieje. Ucieczka z istnienia nie może się odbyć przez negację istniena, lecz przez zobaczenie że moje istnienie jest nietrwałe, determinowane i powstałe współzależnie, i zależy generalnie od ignorancji a bardziej szczegółowo od attavadupadana. Gdy taka wizja się pojawia, pojawia się też droga wyjścia, całkowita dezidentyfikacja z wszelkimi aspektami doświadczenia.

Brahmajala zniewala, gdyż nie widzi się tego że ona zniewala, gdy rozpoznana, uwalnia nas. Jak to powiedział Nisargadatta Maharaj, w pewnym sensie można powiedzieć że ignorancja nie istnieje. Dla zwykłego człowieka nie istnieje, bo nie ma on o niej wiedzy, dla ariya nie istnieje, gdyż widzi on czym ona jest. Oczywiście to ma miejsce na poziomie poglądów, nawet jeżeli przekonanie że jest się osobą zostało porzucone, ciągle na poziomie pre-logicznym czy pre-refleksyjnym ignorancja manifestuje się jako postawa "jestem". O ile zwykły człowiek jest w pewnym sensie przeklęty: nasza definicja: "być przeklętym to kontynuować czym jestem, tak długo jak długo jestem przeklęty", o tyle ariya widzi drogę do położenia kresu swej egzystencji.

Mahajana mówi o wyzwalaniu wszystkich istot. Trudno o bardziej dziwaczną aspirację, skoro prawie wszystkie istoty kochają swe istnienie i bynajmniej nie chcą się od niego wyzwalać. Świadomość zniewolona przez przywiązanie i atrakcję do imienia-i-materii nie zna nic innego. Życie odseparowanego bytu, to współzależność świadomości i imienia-i-materii. Jest to stan cierpienia, ale nie dokładnie w sensie takim jak to widzą najwięksi pesymiści. Wraz z pojawieniem się oka Dhammy, ma się wgląd w milczący umysł i to jego spokój jest tłem na podstawie którego wszelkie temporalne doświadczenie jest widziane jako bolesne, ból jest widziany jako drzazga, przyjemność jest bolesna, bo jest nietrwała i tylko ekscytuje umysł odciągając go od spokoju milczenia. Ludzie kochając istnienie, kochają to co przynosi im ból.

Jak powiada Ewagriusz z Pontu, rzeczą Boga jest oderwać ciało od duszy, rzeczą ascety, oderwać duszę od ciała zanim zdąży ono umrzeć. Oderwana od imienia-i-materii świadomość to viññana anidasana, nie tylko wolna od faworyzowania (doświadczeń przyjemnych)i oponowania (doświadczeniom bolesnym) ale także uwolniona od koncepcji "jestem". Jeżeli jestem, to jestem w przestrzeni, przez jakiś okres czasu. Wyzwolona świadomość nie determinuje już stanu istnienia -bhava-, wychodząc poza dialektykę być albo nie być.

Dostrzegam lęk w każdym sposobie istnienia
Włączając istnienie szukające nie-istnienia;
Nie ma sposobu istnienia, który afirmiję
Nie rozmiłowując się w niczym, niczego nie utrzymuję.

MN 49

Wiara jest czynnikiem kierującym naszymi działaniami podczas gdy błądzimy w mrokach ignorancji. Od niej nie możemy uciec. To poziom naszej inteligencji określa to w co wierzymy.
O ile ostateczne wyzwolenie jest tylko dla nielicznych, co może zrobić człowiek który nie ma predyspozycji do "zaparcia się siebie" zalecanego przez Jezusa? Jeżeli trudno mu uwierzyć w Prawo Działania mówiące o totalnej odpowiedzialności za wszystkie nasze działania i że śmierć ciała nie uwalnia nas od skutków naszych działań, to przynajmniej powinien przyjąć to Prawo jako "hipotezę roboczą", i zachowywać się odpowiednio. Jeżeli zna inne motywy wspierające moralne zachowanie, to też dobrze.

Nie mniej, to minimum jest dość prowizoryczne i powinno zabezpieczyć tylko naszą najbliższą przyszłość; skoro stany nienawiści, chciwości i złudzenia są u nas obecne, prędzej czy później skłonią nas do podjęcia działań sprowadzających nas do niższych światów. Zatem rzeczywiste minimum dla tego kto pragnie własnego szczęścia polega na bezpośrednim wglądzie w Cztery Szlachetne Prawdy. Istnienie, jako odseparowany byt jest bolesne, i poszukiwanie szczęścia w obrębie takiego bytu jest z góry skazane na niepowodzenie. Śmierć ciała kładzie kres wszystkim naszym doczesnym projektom. Widzimy jednak jak psychopaci, którzy już posiadają na własność prawie całą Ziemię nie wahają się przed żadną zbrodnią by jeszcze powiększyć swą dominację a przecież za parę lat, robaki będą oddawały się marzeniom na ich kościach... Człowiek inteligentny powinien dostrzec że jedyny aspekt doświadczenia który rzeczywiście może przetrwać śmierć ciała to świadomość. Zatem polepszanie jakości swego umysłu, usuwanie z niego stanów nienawiści, chciwości i złudzenia jest jedyną inwestycją która może przynieść sukces. I nie jest to tylko tak zwany religijny cel, który jest do osiągnięcia, ale zawsze w przyszłości. Przeciwnie, te trzy korzenie zła można usunąć z umysłu już w tym życiu, dodatkowo jest do zweryfikowania tu i teraz że czym umysł spokojniejszy i mniej narażony na te stany, tym jest to przyjemniejsze. Nie mniej, nawet jeżeli jest to cel dla nich za trudny do zrealizowania, troszcząc się o swoje dobro, inteligentni ludzie stawiają pracę nad umysłem na pierwszym miejscu. Głupcy, którzy z tych czy innych względów łamią podstawowe prawa moralne powinni być dla nas negatywnym wzorcem, czego nie należy robić. Dobrze jest też pamiętać o powiedzeniu Pessoi:

Jeżeli wrażliwy i prostolinijny człowiek przejmuje się złem i niesprawiedliwością świata, to w naturalny sposób najpierw próbuje zaradzić ich najbardziej bezpośrednim przejawom - a znajdzie je w samym sobie. Ta praca zajmie mu całe życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.