środa, 30 lipca 2025

O pysze, próżności i ambicji


Praeludium I. Zastanowić się nad słowami Proroka: Dzień Pana za­stępów na każdego pysznego i wysokiego i na każdego hardego: i zniżon będzie1.
Praeludium II. Daj mi, Panie, poznać, jak brzydką i szkodliwą jest pycha i jej potomstwo.
Punkt I. Jak brzydką i szkodliwą jest pycha.

   Pycha jest to nieporządne upodobanie w sobie samym i we własnej wyższości (inordinatus propriae excellentiae appetitus) [Nieposkromiona żądza własnej wyższości]. Jakże się ona objawia? Oto człowiek pyszny wysoko o sobie sądzi i pełen jest uwielbienia dla siebie, swoich zdolno­ści i swoich czynów. O tym tylko myśli, by zwrócić na siebie uwagę i zy­skać poklask ludzi, lub podobać się ludziom. Jeżeli ma jakie zalety, wy­stawia je na jaw - jeżeli ich nie ma, tedy je udaje i nieraz samą nawet cnotę, pobożność i świętość zmyśla, podczas gdy wady i niedostatki skrzęt­nie ukrywa. Pełen zaufania w sobie, porywa się często na rzeczy, którym nie dorósł. Pełen wiary w swoją mądrość i siłę, nie chce przyjmować cu­dzego zdania, albo się przyznać do swojej niewiadomości i niemocy. Pe­łen uroszczeń i względów dla siebie, szuka wszędzie pierwszeństwa, za­szczytu i panowania, pomiata wyższymi, równymi i niższymi, zazdrości tym, którzy nad nim stoją, i oburza się, gdy kogoś nad niego przenoszą, lub komu innemu przyznają słuszność; tak przy tym jest drażliwy, że go lada uraza jątrzy, lada upomnienie drażni, lada upokorzenie gniewa. Pełen samowoli nie chce ulegać starszym, a nieraz i samemu Bogu wy­powiada posłuszeństwo, przeciw Kościołowi bunt podnosi i do jawnego niedowiarstwa dochodzi.

     Jakże tedy brzydką i straszną jest pycha! Zaiste, ona nie tylko jest kłamstwem, iż chlubi się z tego, czego nie ma - i kradzieżą, iż przywłasz­cza sobie to, co do niej nie należy - lecz nadto jest bezbożnością i bał­wochwalstwem, iż nie uznaje Boga Stwórcą i Panem wszystkiego, a tym samym strąca go niejako z tronu królewskiego, na który samego czło­wieka wynosi. Nie dziw zatem, że Pan brzydzi się pychą i straszne klątwy na nią rzuca: Pycha jest początkiem grzechu każdego: kto się jej trzymać będzie, pełen będzie przeklęctwa, a na koniec go wywróci2.

     I nie tylko Panu Bogu obmierzłą jest pycha, ale i ludziom3, tak, że ona jedna wystarczy, by udaremnić prace kapłana, choćby zresztą miał świetne zalety.

    Nic też szkodliwszego nad pychę. Pycha nadyma - pycha zaślepia -pycha mnóstwo grzechów rodzi - pycha wszelkie zasługi niweczy - py­cha wszelkie cnoty rujnuje - pycha wszelkie łaski wstrzymuje - pycha wszelkie kary sprowadza (Nabuchodonozor, Aman) - pycha nawet z nie­ba ściąga i do piekła wtrąca - pycha, według słów św. Grzegorza Wiel­kiego, jest najpewniejszym znakiem potępienia. Jak straszną w skutkach jest pycha, może zaświadczyć Lucyfer; jeżeli zaś tak Bóg postąpił z Anio­łem - mówi św. Bernard - cóż się stanie ze mną, który jestem prochem tylko i popiołem? Ille in coelo intumuit, ego in sterquilinio [Ów w niebie uniósł się pychą, ja w stercie gnoju]4.

      Otóż tej pychy lękać się mają przede wszystkim kapłani, a to dlate­go, że postawieni wysoko i otoczeni czcią ludzką, łatwiej mogą dopuścić grzeszne upodobanie w sobie i zapragnąć własnej wyższości, tym więcej, że szatan na nich zdradliwsze zakłada sidła. Toż dzieje Kościoła świad­czą, że w ten sposób niejeden kapłan dał się ułowić, a nawet pociągnąć do utraty wiary; wszakże pycha to wtrąciła Montana, Tertuliana, Ariu­sza, Hussa, Lutra, Dóllingera i innych w przepaść herezji, a słynnego X. Lamennais z obrońcy religii uczyniła apostatą i panteistą.

   O Panie, zachowaj mnie od podobnego upadku, a stąd utrzymuj mnie w pokorze i przymnóż mi wiary!

Punkt II. Jak brzydką i szkodliwą jest próżność.

     Córką pychy jest próżność, czyli nieumiarkowane pragnienie czci i chwały ludzkiej. Wprawdzie wolno starać się o dobre imię u ludzi, a dla kapłana jest to nawet rzeczą potrzebną, iżby mógł działać korzyst­nie; lecz nie godzi się brać czci ludzkiej za cel swoich dążności i czynów, ani pragnąć jej nieporządnie lub do jej osiągnięcia nienależytych uży­wać środków. Tak czyni próżność; dlatego też jest obrzydliwą i karygod­ną przed Bogiem.

    Pan Bóg stworzył wszystko dla chwały swojej, aby wszelkie stworze­nie śpiewało Bogu nieustający hymn uwielbienia, z ludźmi zaś zawarł niejako ugodę, iż mają oni wszelką chwałę z dobrych uczynków odnosić do Boga, jako winną daninę, a za to otrzymać na ziemi wszelki pożytek, w niebie zaś pożytek i chwałę. Jeżeli więc człowiek przywłaszcza sobie chwałę z dobrych uczynków, wywraca Boży porządek i staje się niejako buntownikiem, złodziejem, przeniewiercą i bałwochwalcą. Bóg powie­dział: Chwały mojej nie dam inszemu5, a człowiek sprzeciwia się Bogu i wykrada chwałę dla siebie. Bóg chce być jedynym Oblubieńcem duszy, a dusza stroi się w szaty piękne, to jest w dobre uczynki, aby się przypo­dobać komu innemu. Bóg chce być sam Bogiem człowieka, a człowiek czyni bogiem siebie i każe sobie palić kadzidło. Stąd nie dziw, ze próż­ność tak wstrętną jest Bogu. Czy i ja się nią brzydzę?

    Niewypowiedziane są szkody, jakie ta wada zrządza w duszy. Ona odbiera wartość dobrym uczynkom i czyni je złymi; stąd słusznie Ojcowie św. nazywają ją przymilającą się złodziejką dóbr duchownych i tru­cizną słodką, ale zabójczą. Ona sprowadza karę Bożą; stąd Zbawiciel nie tylko mówi o faryzeuszach, że odebrali zapłatę swoją, ale grozi im strasznym biada. Ona ściąga zawstydzenie, a nieraz pośmiewisko i szy­derstwo ludzkie, tym więcej, że człowiek próżny, ubiegając się chciwie o chwałę i poklask, staje się zbyt często nierozsądnym lub śmiesznym.

Jakże tedy winien czuwać każdy, by się nie dał usidlić próżności, zwłaszcza że wróg to podstępny i zdradliwy. Bo najpierw, próżna chwała jakby cień jaki ściga cnotę7 i z dobrych uczynków się rodzi, podczas gdy inne występki pochodzą z grzechów. Po wtóre, nieznacznie i chytrze wkra­da się do duszy, tak że nawet człowiek doskonały musi się mieć przed nią na baczności. Wreszcie, trudno się jej pozbyć, bo wszędzie się wci­ska, wszędzie nurtuje, nie da się wyrwać do szczętu, nawet zwyciężona korzysta z klęski i często zwycięzców zwycięża. Jest to ostatnia suknia, którą dusza zdejmuje8, ostatnia walka, którą musi staczać ; często bo­wiem i na łożu śmiertelnym pozbyć się jej nie może, czy nie chce, a życie niejednej duszy jest od początku do końca - komedią10.

      Próżność czyha nie tylko na zwykłych chrześcijan, ale także na do­skonałych; wszakże opowiada o sobie św. Grzegorz Wielki, ze pisząc zna­komitą księgę Liber Moralium, zamierzył sobie wyłącznie chwałę Bożą i pożytek dusz, a jednak wśród pisania wkradła się tajemna chęć podo­bania się ludziom. Nagabuje ona zbyt często i kapłanów, zwłaszcza mło­dych i zdolnych; toż niejednemu z nich szepce miłość własna: Pokaz się wżdy przed światem, zajaśnij nauką, talentem, wymową, popisz się świet­nym kazaniem lub znakomitym jakim dziełem, to znowu każe mu od­grywać w towarzystwie rolę trefnisia, podbijać kobiety gładką twarzą, miłym ułożeniem, grzecznymi słowy, zbierać oklaski z muzyki, śpiewu, dowcipu i zręczności w zabawie. Trafiają się i tacy, co swej chwały szuka­ją z gospodarstwa, ze stajni, z piwnicy, z mebli, z gry w karty, z pełnego mieszka itp. Wina tu tym większa, że kapłan ma innych uczyć pokory -że lepiej od innych poznaje marność rzeczy ziemskich - że ściślej niż inni obowiązany jest do szukania we wszystkim chwały Bożej.

     O jakże często i ja uganiam się za dymem próżnej chwały. Jak czę­sto pragnę błyszczeć przed ludźmi i to nieraz z rzeczy bardzo błahych, zapominając na przestrogę bł. Jakopone: Czemu się nadymasz przyszła strawo robactwa? Jak często w czynnościach nawet świętych dbam o to przede wszystkim, by podobać się ludziom, albo przynajmniej mam po­budkę mniej czystą i według słów św. Alfonsa Liguori, podobnym jestem do człowieka zezowatego, iż jednym okiem na Boga, drugim na ludzi i na siebie patrzę. Ale też za to lękać mi się trzeba, by Pan nie rzekł i do mnie:

Ten zyski swe kładł w dziurawy mieszek i odebrał swoją zapłatę.

    O Panie, nie dopuść, by życie moje poszło na marne, dlatego strzeż mnie od próżności!

Punkt III. Jak brzydką i szkodliwą jest ambicja.

    Inną córką pychy jest ambicja, czyli nieporządne pragnienie zaszczy­tów i godności. Wolno wprawdzie starać się o stanowisko, urząd, god­ność, byle kierować się dobrą pobudką, mieć potrzebne uzdolnienie, uży­wać środków godziwych i iść raczej za wolą starszych lub inną wskazów­ką Bożą, niż za własnym zachceniem, trzymając się tej zasady: Virtutibus pollens coactus ad regimen veniat; virtutibus vacuus nec coactus accedat [Najwyższą władzę niech obejmuje silny przez cnoty człowiek, z koniecz­ności; niech nie podejmuje jej ktoś pozbawiony cnót, nawet pod przy­musem]12. Ale człowiek, opanowany przez ambicję, nie krępuje się tymi szrankami; on widzi w zaszczytach i godnościach wielkość i szczęście, co jest smutnym bardzo urojeniem; pożąda ich dla wywyższenia swego, a nie dla chwały Bożej; ubiega się o nie bez względu na swoje uzdolnie­nie i nie przebierając w środkach; stąd nieraz ucieka się do obłudy, podło­ści, intrygi itp. Ambicja ta jest płodną matką wielu grzechów, bo ambitiosus nulliparcit, ut regnet [Żądny zaszczytów zniszczy każdego, aby mieć władzę]13. Ambicja upadla; honor servos efficit emptitiis seivis deteriores [Zaszczyt czyni sługi gorszymi od nabytych przez kupno niewolników]14. Ambicja dręczy; o ambitio, ambientium crwc, quomodo omnes torąuens, omnibus places [O żądzo zaszczytów, udręko goniących za karierą, jak­kolwiek przysparzasz cierpienia wszystkim, wszyscy znajdują w tobie upodobanie]13. Ambicja gubi; quam multis honor occasio exitii fuit [Dla jakże wielu ludzi zaszczyt stał się powodem zagłady]16.

     Toż nic dziwnego, że Zbawiciel nie tylko potępił ambicję w faryze­uszach, ale nauczył nas przykładem, jak mamy jej unikać, bo ukrył się przed rzeszą, gdy Go chciała obwołać królem. Nie dziw też, że Święci i sami uciekali przed honorami i innych ostrzegali: Ambitio subtile malum, secretum virus, pestis occulta, doli artifex, mater hipocrisis, livoris parens, vitiorum origo, tinea sanctitatis, cordis excoecatrix [Żądza zaszczy­tów przebiegłym złem, tajemnym zarazkiem, ukrytą chorobą, mistrzem podstępu, matką oszustwa, rodzicielką zawiści, źródłem występków, molem dla świętości, oślepiającą serce]17.

    Ambicja należała po wszystkie czasy do ciężkich plag, trapiących Oblubienicę Chrystusową. Już w szóstym wieku skarży się św. Grzegorz Wielki: Honoris nomen non virtutis tenemus... humanam gloriam intenta mente captamus [Zyskujemy sławę z powodu zaszczytu, nie zaś cnoty... wysilając wielce umysł, gonimy za ludzką chwałą]18. Sześćset lat później św. Bernard nie waha się twierdzić: Plena est ambitionis Ecclesia [Ko­ściół pełen jest gonitwy za zaszczytami]. I w naszych czasach nie wygasła ta wada do szczętu, a także i wiek XIX musiał patrzeć ze wstrętem na biskupów dworaków, sprzeniewierzających się swoim obowiązkom dla dogodzenia swojej ambicji, takiego np. Maury'ego, Siestrzeńcewicza, Spiegela itp. A ileż ona wywołała zgorszeń, upodleń i rozdwojeń; wszak­że Focjusz dla utrzymania się przy godności patriarchy, oderwał Kościół wschodni od jedności ze Stolicą św. Toż słusznie ubolewa św. Jan Chry­zostom: Nihil est, quod Ecclesiam ita divellere queat, quam ambitio praesidendi [Nic nie potrafi tak podzielić Kościoła jak żądza przewodzenia]19 Jakże tedy kapłani strzec się winni ambicji, ci zwłaszcza, których Bóg hojniej obdarzył; bo, jak pięknie mówi św. Ambroży: Saepe quos vitia nulla delectant, ąuos nulla potuit vincere luxuria, nulla avaritia subruere, facit ambitio criminosos, eo perniciosior, quo blandior [Często żądza sła­wy, tym bardziej zgubna im pełniejsza powabu, czyni przestępcami lu­dzi, których nie nęcą żadne występki, których nie jest w stanie pokonać rozpusta, ani zniszczyć zachłanność]20. Mocniej napastuje ona lepszych i trafia nawet za furtę klasztorną!

    A ja czy jestem zupełnie wolny od tej wady? Ach, podobno nieraz słyszę jej podszept: Manifestu teipsum mundo; - ascende superius [Przed­staw się światu, pnij się w górę].
Rachunek sumienia z pychy, próżności i ambicji. Akt żalu.

Postanowienia: 1. Lecz odtąd będę się brzydził z całej duszy pychą i jej córkami. 2. Starając się zawsze o dobrą i czystą pobudkę, nie uczy­nię nic w tym celu, by mieć stąd chwałę u ludzi; jeżeli zaś pośród czyn­ności zapuka próżność do mego serca, odpowiem jej z św. Bernardem: Nie dla ciebie rozpocząłem, nie dla ciebie przestanę. 3. Nie będę pra­gnął zaszczytów dla zaszczytów, pamiętając, że one jako dym ustaną, i że według trafnych słów św. Augustyna: Honor te debet quaerere, non tu ipsum [Zaszczyt powinien szukać ciebie, a nie ty zaszczytu]21, a co do sta­nowiska, urzędu, beneficjum, zdam się całkowicie na wolę Bożą - niech ona mną kieruje.

Za: Józef Sebastian Pelczar, Rozmyślania o życiu kapłańskim, czyli ascetyka kapłańska, Wydanie piąte, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Teologiczny, Poznań 2003


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.