poniedziałek, 23 maja 2022

Sokratejski poziom wiedzy o tym, że się nie wie


Zawsze potrzebujemy pewnego stopnia inteligencji, by uprzytomnić sobie, że nie wiemy.
Montaigne

Jest się w błędzie nie ponieważ się nie wie, ale ponieważ myśli się, że się wie.
Rousseau

Nie pozyskiwanie wiedzy powinno być naszym celem, lecz raczej uwolnienie się od ignorancji - która jest fałszywą wiedzą.
Wei wu wei

Największą przeszkodą dla odkrycia nie jest ignorancja - jest nią iluzja wiedzy.
D.Boorstin

Oczywiście nie wiem dobrze tego co wiem, ale przynajmniej zupełnie nie wiem tego czego nie wiem.
Nicolas Gomez Davila

Skąd, zatem, przychodzi pytanie? Jakie jest jego miejsce powstania? Jasnym jest że nie pochodzi od wiedzy absolutnej. Kiedy Bóg pyta Adama "Gdzie jesteś?" jego pytanie jest czysto retoryczne. Ani też nie pochodzi z absolutnego braku wiedzy gdyż kiedy nie wiesz, że nie wiesz, nawet nie pragniesz wiedzieć. Źródłem tego pytania jest wiedza o negatywności: wiesz, że nie wiesz, wiesz co znaczy "wiedzieć", i wiesz że nie wiesz tego o co pytasz. ...

Moglibyśmy powiedzieć, że według Sokratesa, kondycja ludzka może być wpisana w przestrzeń pomiędzy tymi trzema dualizmami: pomiędzy życiem i śmiercią, pomiędzy wiedzą i niewiedzą, i pomiędzy dobrem i złem. Zgodnie z Sokratesem, zatem, człowiek istnieje w tych trzech przestrzeniach "pomiędzy". ... Moje pytanie wynika z tej sytuacji ludzkiej istoty w przestrzeni pomiędzy "wiedzą" i "niewiedzą" ... We wszystkich dialogach sokratejskich grzechem śmiertelnym jest uważać że wiesz to, czego nie wiesz. Z chwilą kiedy zaczynasz myśleć, że wiesz, robisz wykroczenie przeciwko ludzkiej kondycji, i zaczynasz być w błędzie; z tego powodu, dla Sokratesa, ostateczną odpowiedzią jest pytanie....

Pytanie wiodące do istoty naszej kondycji, wiedzenie tego, że "nie wiem", ustanowiło myślenie europejskie na solidnym gruncie. Istotną sprawą jest to bym nie miał złudzeń. Każda metoda musi mieć w tym źródło: rozpoczynając od faktu, iż wie, że nie wie, człowiek coś tworzy, wraca do zera i odnajduje swą drogę w przód. To jest tym co zainicjował Sokrates. A gdzie umysł odmawia odkrycia się, nie buduje na początkowej ignorancji, tam pojawia się dogmatyzm.

Alexandru Dragomir 
***
Jasnym jest że [pytanie] nie pochodzi od wiedzy absolutnej.

To nie jest wcale takie jasne. Pytanie jak najbardziej może pochodzić od tego kto dysponuje bezpośrednią wiedzą, będąc swoistym testem rozpoznającym wiedzę rozmówcy. Taką taktykę w Suttach często stosował Sariputta.

Kiedy Bóg pyta Adama "Gdzie jesteś?" jego pytanie jest czysto retoryczne.

Pytanie "gdze jestem" jakkolwiek dziwnym może się wydawać, bynajmniej nie jest tak absurdalne jak to się większości ludzi wydaje. Byt -poczucie tego, że jestem, jakkolwiek naturalnym i oczywistym może się wydawać zwykłemu człowiekowi, jest pewną konstrukcją mentalną i może ulec "dekonstrukcji", u tego kto rozpoznania ją jako bolesną. I tak, jeśli ten kto otrzymał od Buddy instrukcję by widzieć ciało odpowiednio: "to nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja" dalej uważa pytanie za pozbawione sensu, to jasno pokazuje że nie doszło pomiędzy nim a Buddą do nawiązania kontaktu, że nie zrozumiał do czego Budda go nakłania. Bez wątpienia ciało z jego organami zmysłowymi jest łatwe do zlokalizowania, ale moja własna lokalizacja w przestrzeni i czasie całkowicie zależy od pewnej mentalnej postawy charakterystycznej dla zwykłego człowieka, która manifestuje się poprzez widzenie ciała jako: "to moje, tym jestem to moje ja".

W tym tkwi główna różnica pomiędzy Nauką Buddy a późniejszą mahayaną. Materia jest jak najbardziej realna, istnieje, ale stan istnienia -bhava - poczucie bycia w przestrzeni i czasie, jako konkretna osoba, jest złudzeniem które zależy od samo-identyfikacji z ciałem. To stan cierpienia. Ale po otrzymaniu odpowiedniej instrukcji, stan istnienia -bhava- może być porzucony.

Przypominam też o różnych poziomach ignorancji od której zależy stan istnienia -bhava. Kiedy zrozumieliśmy przesłanie Buddy, porzuciliśmy ignorancję na poziomie refleksyjnym, nie mniej koncept "jestem", nawet jeżeli już nie wspiera się na samo-identyfikacji "jestem tym", "to moje ja" dalej się utrzymuje. Zatem zwykły człowiek, starający się wprowadzić w życie instrukcję Buddy, może użyć pytania "gdzie jestem?" jako zręcznego środka do pozbycia się samo-identyfikacji z ciałem. Jestem pewny, że jestem, ale skoro ciało to nie ja, gdzie jestem?

Co należy też podkreślić, nieśmiertelność w Nauce Buddy może być zweryfikowana na poziomie refleksyjnym przez każdego inteligentnego człowieka. Ciało się urodziło i umrze, ale jeżeli dezidentyfikacja zakończyła się sukcesem, to jest oczywiste że uwalnia nas ona od idei "ja się urodziłem", i "ja umrę". To co nie zrodzone nie może też umrzeć.

...tam pojawia się dogmatyzm.

Wyobraźmy sobie kogoś zagubionego w labiryncie pełnym pułapek i niebezpieczństw. Uzyskuje on jednak mapę z dodatkowymi instrukcjami co i jak robić. Zarówno mapa jak i instrukcje są rzetelne, jeżeli ten człowiek im zaufa, uda mu się wydostać z labiryntu. Ale musi się tych instrukcji trzymać dogmatycznie. Jeżeli nie uzna przekazanych mu dogmatów, zginie w jakiejś pułapce, albo dalej będzie się błąkał nie znajdując wyjścia.

W Nauce Buddy na poziomie etyki trzymamy się dogmatycznie idei że zabijanie, kradzież, kłamstwo, niewłaściwa seksualność oraz picie alkoholu będzie miało bolesne rezultaty. Na poziomie doktryny jednym z dogmatów jest przesłanie:

Wszystkie determinacje są nietrwałe
Wszystkie determinacje są cierpieniem
Wszystkie rzeczy są nie-ja

Jakąkolwiek rzecz zdeterminuję za  swoje ja, wszelka taka determinacja jest nietrwała i musi skończyć się rozczarowaniem, gdyż wszystkie rzeczy są nie-ja. Trzymając się tego dogmatu i podejmując odpowiedni wysiłek możemy wyjść poza istnienie, poza ból bycia podmiotem w przestrzeni i czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.