sobota, 2 sierpnia 2025

Święty Bazyli o poście


(...)

Aktor w teatrze udaje inną osobę: jest niewolnikiem, a często udaje pana, albo jest zwyczajnym człowiekiem, a udaje króla. Tak samo w życiu wielu jak na scenie robi widowisko ze swojego życia, ale co innego ma w ser­cu, a co innego udaje przed ludźmi. A więc nie zakrywaj twarzy. Jaki jesteś, takim się pokazuj. Nie udawaj posępnego, chcąc wydawać się wstrzemięźliwym. Dobry uczynek nie przyniesie ci pożytku, jeśli go roztrąbisz, ani nie będziesz miał żadnej korzyści z postu, jeśli go rozreklamujesz. Uczynki robione na pokaz nie przynoszą owocu na przyszłe życie, ale kończą się na ludzkich pochwałach. Biegnij więc z radością do darowanego ci postu. Post to starodawny dar, jednak ani się nie przedawnia, ani się nie starzeje, ale nieustannie się odna­wia i kwitnie.

3.  Czy myślisz, że jego starodawność wywodzę z Prawa? Post jest starszy niż Prawo. Jeśli chwilę poczekasz, znajdziesz potwier­dzenie moich słów. Nie sądź, że Dzień Przebłagania, wyznaczony Izraelowi na dziesiąty dzień siódmego miesiąca (Kpł 25, 9), stanowi początek tego postu. Prześledź historię, poszukaj początków postu. Nie jest to nowy wynalazek, to skarb ojców. Wszystko, co starodaw­ne, jest czcigodne. Uszanuj wiek postu! Jest rówieśnikiem ludzko­ści: post został ustanowiony w raju. Adam otrzymał taki nakaz jako pierwszy: „Nie jedzcie z drzewa poznania dobra i zła" (Rdz 2, 17). „Nie jedzcie" oznacza nakaz postu i wstrzemięźliwości. Gdyby Ewa zachowała post od drzewa, nie potrzebowalibyśmy teraz naszego po­stu. „Nie potrzebują bowiem lekarza zdrowi, ale chorzy" (Mt 9, 12). Zachorowaliśmy przez grzech, wyleczmy się przez pokutę, a pokuta bez postu jest nieskuteczna. „Przeklęta ziemia, będzie ci rodzić cier­nie i osty" (Rdz 3, 17-18). Dostałeś nakaz, by być posępnym, a nie by żyć w luksusie. Usprawiedliw się przed Bogiem dzięki postowi. Jednak i życie w raju jest obrazem postu, nie tylko dlatego że czło­wiek, żyjąc z aniołami, był podobny do nich, bo poprzestawał na małym, ale także dlatego że ludzie w raju nie znali jeszcze niczego, co później zostało wymyślone: nie było jeszcze pijaństwa, zabijania zwierząt ani niczego, co zaciemnia ludzki umysł.

4. Ponieważ nie zachowaliśmy postu, zostaliśmy wygnani z raju; pośćmy więc, by do niego wrócić. Czy nie widzisz, jak Ła­zarz wszedł do raju dzięki postowi? Nie naśladuj nieposłuszeństwa Ewy, nie słuchaj znowu rady węża, który ze względu na ciało pro­ponuje ci jedzenie.

     Nie usprawiedliwiaj się słabością ciała i niemocą. Nie mnie przedstawiasz wymówki, ale Temu, który wie wszystko. Nie możesz pościć (powiedz mi)? A możesz obżerać się całe życie i niszczyć cia­ło nadmiarem jedzenia? Wiem przecież, że lekarze zalecają chorym nie urozmaicenie pokarmów, ale powstrzymywanie się od jedzenia. Dlaczego zatem ten, który może jeść, wymawia się, że nie może nie jeść? Co jest łatwiejsze dla żołądka: czy spędzić noc po lekkim posił­ku, czy położyć się obciążonym obfitą ucztą, a raczej nie położyć się, tylko kręcić się po domu, pękając z obżarstwa i jęcząc? Nie mógłbyś przecież twierdzić, że sternikom łatwiej jest ocalić okręt obciążo­ny ładunkiem niż lekki i zwinny. Przecież statek bardzo obciążony zostałby zatopiony nawet niewielką falą, natomiast taki, który jest umiarkowanie załadowany, łatwo pokonuje wzburzone morze, bo nic mu nie przeszkadza utrzymywać się na powierzchni. Także ludzkie ciała, gdy są często obciążane nadmiernym jedzeniem, łatwo pogrą­żają się w otchłań chorób; te natomiast, które stosują lekkostrawny pokarm, nie tylko unikają zagrażającego nieszczęścia choroby jakby sztormu, ale pozbywają się także istniejących dolegliwości jakby jakiejś rozpętanej nawałnicy. Według ciebie naprawdę trudniej jest odpoczywać niż biec i nie ruszać się niż walczyć, skoro twierdzisz, że obżeranie się jest dla chorych odpowiedniejsze od lekkostrawnej diety. Naturalna siła zarządzająca istotą żywą sprawnie radzi sobie z wystarczającą i nieprzesadną ilością jedzenia, jednak gdy otrzyma nadmiar rozmaitych potraw, nie jest w stanie strawić ich dokładnie i powoduje różne rodzaje chorób.

5. Niech opowieść toczy się dalej, niech kroczy przez początek postu, niech mówi, jak wszyscy święci strzegli go jak jakiegoś spad­ku po przodkach, bo ojciec przekazywał go synowi i w ten sposób ten majątek zachował się dla nas dzięki nieprzerwanej tradycji. W raju nie było wina, jeszcze nie zabijano zwierząt ani nie jedzono mięsa. Po potopie wino, po potopie: „Jedzcie wszystko [...] jak warzywa" (Rdz 9, 3). Gdy ludzie wyrzekli się doskonałości, wolno im było zażywać przyjemności. Dowodem na brak znajomości wina jest to, że Noe nie wiedział, jak go używać. Wcześniej nie było wina w ży­ciu ludzi ani nie przyzwyczaili się do niego. Noe ani nie widział wcześniej nikogo pijącego, ani sam nie próbował wina, dlatego nie­opatrznie naraził się na niebezpieczeństwo. „Noe zasadził winnicę i wypił sok z owocu, i się upił" (Rdz 9, 20-21), nie dlatego że był pijakiem, ale dlatego że z braku doświadczenia nie umiał zachować miary w spożyciu. Wino wynaleziono później, po raju, a czcigodny post jest właśnie tak starodawny.

Za: Post jako praktyka duchowa. Ojcowie Kościoła o poście. Biblioteka Ojców Kościoła. Przekład zbiorowy. Wstęp, wybór i opracowanie Leon Nieścior OMI. Wydawnictwo M, Redaktor serii: ks. Józef Naumowicz, Kraków 2019

Patrz też list świętego Bazylego młodzieży o wykorzystaniu literatury pogańskiej →

Z listu:

Asceza - samoograniczenie własnych zachcianek

  Zapytacie więc: „Jak żyć?" [Pytanie popularne w filozofii klasycznej np. u Platona ( Gorgiasz. 492d; 50od), o to samo pyta Chrystusa „bogaty młodzieniec" (Łk 18,18; Mk 10, 17). Temat tego pytania i odpowiedzi na nie pogłębia Klemens Aleksandryjski w Kobiercach, VII 3, 6. Zasada minimum niezbędnego do uczciwego życia była popularna wśród filozofów platońskich, stoic­kich oraz cyników. Głosili ją także mędrcy chrześcijańscy]. Przede wszystkim dbajcie o swoją duszę i odsuńcie na bok inne starania. Na tyle tylko należy zajmować się ciałem, na ile jest to niezbędne. To duchowi trzeba dostarczać najlepszego pożywienia, starając się przy pomocy filozofii uwolnić go z pęt zachcianek i po­żądliwości ciała. W ten sposób duch pomoże ciału zwycię­żyć namiętności [Kolejny raz chrześcijański biskup przytacza pogląd Platona (Fedon, 673.) i całych pokoleń filozofów klasycznych. Jest to zgodne z ascetyką chrześcijańską. Bazyli Wielki, podobnie jak greckie elity intelek­tualne, rozumiał „filozofię" nie jako wiedzę o życiu, ale jako synonim walki o dobry charakter i o cnotliwe życie. Poganin Libaniusz chwa­ląc charakter cesarza Juliana wspominał „Bo kto z tych, którzy się od­dają filozofii w swoim skromnym pokoju, do tego stopnia kiedykolwiek panował nad potrzebami żołądka? Kto powstrzymywał się raz od tego jadła, raz od innego dla okazania czci to temu, to innemu bóstwu" (XVIII, 171, tł. L. Małunowiczówna). W starożytności, wielu traktowało wstrzemięźliwość nie tylko jako kształtowanie swego charakteru, ale także jako formę kultu religijnego].

Wstrzemięźliwość w jedzeniu

  Poprzestańmy więc na niezbędnym pożywieniu. Nie gońmy za przysmakami jak ci, co szukają przepychu w zastawianiu stołów, walczą o wybitnych kucharzy i przemierzają ziemię i morza, aby służyć żołądkowi, jakby się uganiali za podat­kami dla jakiegoś srogiego władcy [Podobnie uważał pogański cesarz Julian do tego stopnia, że nawet zredu­kował na swoim dworze liczbę kucharzy i usługujących do stołu. Na wy­prawie przeciw Persom odprawił transport wybornego wina, mówiąc, że żołnierze powinni pić wino tylko, gdy je zdobędą, a i on sam będąc do­wódcą, będzie się żywił, jak jego podkomendni. Pilnował jednocześnie, by jego żołnierze byli trzeźwi (Libaniusz, Mowa XVIII, 130, 221 i 216)]. Są oni godni politowa­nia ze względu na te troski. Nie mniejsze cierpią katusze niż iskazani na męki piekielne, gdyż ich wysiłki nie mają końca na równi z tym, kto chce przeciąć płomień, czerpać wodę sit­kiem, lub wypełnić beczkę bez dna [Porównanie niemożliwych do całkowitego zaspokojenia przyziemnych pragnień stosowane już przez Platona (Prawa, VI 780C). Wymienione przykłady przypominają mityczną karę dla Syzyfa, wiecznego wtaczania kamienia na szczyt. Jak widać, również niechrześcijańscy autorzy greccy uważali, że kara i nagroda po śmierci jest wieczna. Nauczyciel Bazylego Libaniusz przestrzegał nieuczciwych bogaczy i pocieszał ubo­gich: „wszak tych śmierć uwolni od konieczności rozglądania się za wsparciem, tamtych zaś za krótką chwilę rozkoszy wieczna oczekuje kara" {Mowa LVII 12, tł. Małunowiczówna)].

(...)

O ciało trzeba się troszczyć o tyle, o ile wymaga tego do­bro duszy [Dla pogan epoki Bazylego z Cezarei współczesnym przykładem takie­go życia był cesarz Julian, który zarówno w czasie wyprawy przeciw Persom, jak i w innych okolicznościach unikał wszelkich przyjemności zmysłowych, zadowalając się tym, co niezbędne do życia (Libaniusz, Mowa XVIII, 217). Ulubiony mistrz retoryki Bazylego, a zarazem Juliana, wspomina tego ostatniego: „O, Ty, który wzgardziłeś wszystki­mi uciechami oprócz rozkoszy krasomówstwa" (Mowa XVIII, 308, tł. Małunowiczówna)]. Dla tego, który chce być godny miana człowieka, zbytnio troszczyć się o ubiór i wygody ciała, jest taką samą hańbą jak poddanie się jakiejś innej namiętności.

Potrzeba poznania samego siebie

  Bowiem ktokolwiek cały swój wysiłek poświęca ozdobieniu swego ciała, nie zna sam siebie i nie rozumie twierdzenia, które mówi, że istoty człowieka nie stanowi to, co widzimy [Powiedzenie wzięte najprawdopodobniej od Platona. Pojawia się mię­dzy innymi w jego dialogu Fedon, 75, 115. Wizja człowieka jako rozumnej duszy jest zgodna z tradycją filozofii greckiej sięgającą od Pitagorasa przez Sokratesa i Platona do Plotyna. Początkowo tak samo postrzegała człowieka większość chrześcijan. Potrzeba było czasu, by rozpowszechniło się przekonanie o dużej godności ciała, seksualności itd., pozostawiając stale priorytet duszy]. Potrzeba prawdziwej mądrości, aby każdy z nas poznał siebie samego [„Poznaj człowieku samego siebie" to napis nad wejściem do świąty­ni Apollina w Delfach, gdzie znajdowała się pytyjska wyrocznia. Re­alizacja tego wezwania to jeden z głównych celów filozofii klasycznej. Z całą świadomością powtarzali to samo hasło pisarze wczesnochrześcijańscy. Skoro człowiek powstał na podobieństwo Boga, poznanie siebie pomaga poznać Najwyższego - uważali zarówno platonicy np. Plotyn, Eneady, VI 9, 9, jak pisarze chrześcijańscy np. Klemens Aleksandryjski, Wychowawca, III 1; Kobierce, IV 6, 28, 1. Św. Bazyli poświęca temu tematowi Homilię na słowa „Miej się na baczności"].

   Dla ludzi, którzy nie oczyścili swojej duszy, takie pozna­nie jest trudniejsze niż oglądanie słońca dla tego, który oślepł.

Oczyszczanie duszy przez ascezę zmysłów

Dbałość o wzrok

  Tak, krótko mówiąc, to oczyszczanie duszy polega na po­gardzaniu zmysłowymi przyjemnościami [Autor odnosi się do pięciu zmysłów człowieka: wzroku, słuchu, po wonienia, smaku i dotyku. Platon pisze, że gdy skupimy się na war­tościach intelektualnych a nie zmysłowych, oczami duszy będziemy mogli zobaczyć najwyższe Dobro, czyli Boga {Państwo, 518b-c)]. Nie warto więc pasać oczu sztukami cyrkowców i widowiskami, które wzbu­dzają podnietę.

Rodzaje muzyki a moralność

  Nie należy też przepuszczać uszami do duszy gorszących me­lodii, które nią zawładną. Taka właśnie muzyka budzi pasje nieszlachetne i upadlające. Warto natomiast zajmować się muzyką zdrowszą i wiodącą do wzniosłych celów. Mówią, że w ten właśnie sposób Dawid, autor świętych psalmów, leczył z szaleństwa króla Saula [Wydarzenie opisane w biblijnej 1 Księdze Samuela (16,14-21). Saul byl pierwszym królem Izraela. Dawid zajął jego miejsce, dokończył pod boju Kanaanu i przeniósł stolicę do Jerozolimy. Z jego dynastii pochodzi Jezus Chrystus. O walorze etycznym i wychowawczym muzyki możemy czytać np. u Platona, Państwo, 401 i 411; u Arystotelesa, Polity­ka, VIII, V-VII; inny punkt widzenia u chrześcijanina Klemensa Aleksandryjskiego, Kobierce, VI 89].

  Opowiada się też, że kiedyś Pitagoras spotkał w nocy na ulicy pijanych biesiadników, a na ich czele fletnistę grające­go swawolną melodię. Myśliciel rozkazał mu zmienić rytmy i zagrać dorycki marsz [Plutarch przytacza tę anegdotę w utworze O Izydzie i Ozyrysie, 80 oraz opisuje, jaki wpływ moralny na człowieka miała muzyka według pitagorejczyków. Platon ocenia muzykę jońską, której używało się na ucztach, jako miękką i bez charakteru (Państwo, 399a). Arystoteles chwali melodie doryckie i frygijskie, bo nastrajają refleksyjnie lub bu­dzą zachwyt (Polityka, VIII, V, 8)]. Dzięki temu pijani wytrzeźwieli, zawstydzili się i porzuciwszy biesiadne wieńce wrócili do domów [Po uczcie rozdawano uczestnikom wieńce i wtedy rozpoczynał się sympozjon łub tak zwana „druga biesiada" na której mniej się już ja­dło, za to wznoszono wiele toastów.].
  Inni natomiast przy dźwięku fletni oddają się bakchicznym korowodom i rozpuście. Tak wielka jest różnica w za­leżności, czy oddajemy się muzyce podniosłej, czy gorszącej. Dlatego od tej muzyki, która dzisiaj zyskała przewagę lepiej być dalej niż od niektórych spraw otwarcie niegodnych.

Węch i dotyk

Nawet wspomnieć się wstydzę o kadzeniu różnymi pachnidłami, by dogodzić zmysłowi powonienia lub o wonnych alejkach służących do namaszczania ciała [Platon uważał za zbędne stosowanie perfum (Państwo, 373a), a Diogenes powiedział do wyperfumowanej osoby by uważała, ażeby od tego pięknego zapachu jej głowy nie zaczęło pachnąć źle jej życie (Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 66)]. A co powiedzieć o przyjemnościach dotyku i smaku? Ci którzy oddają się służbie żołądkowi oraz instynktom seksualnym wydają się być podobni do bydląt [Takie porównanie czyni również Platon, Państwo, IX 586a. Diogenes z Synopy mówi, że osoby rozwiązłe są jak drzewa, których owoce na­dają się tylko dla kruków i sępów (Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 60)].

   Jednym słowem, kto nie chce zanurzyć się w rozkoszach [zmysłowych jak w błocie, powinien całkowicie odrzucić dba­łość o ciało lub przynajmniej troszczyć się o nie tylko tyle, o ile wymagają tego dobre cechy charakteru. Tak właśnie mówi Pla­ton, który twierdzi podobnie jak Paweł, że nie warto troszczyć się o ciało tak, by karmić namiętności [Chodzi o św. Pawła Apostoła autora listów zamieszczonych w Nowym Testamencie np. List do Rzymian, 13, 12-14: „Odrzućmy więc uczyn­ki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwo­icie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Je­zusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało dogadzając żądzom"].

Dusza kierownikiem ciała

  Bo skoro dusza kieruje ciałem, to czym różnią się ludzie, co o nią nie dbają, a pragną największych wygód dla ciała, od tych, którzy dbają o narzędzia, a nie zgłębiają rzemio­sła, któremu służą te przyrządy? Powinniśmy działać wprost przeciwnie, poskramiać ciało i powstrzymywać jego zwie­rzęce zapędy, biczem rozumu hamować bałagan, który cia­ło powoduje w duszy. Nie zaś popuszczać cugli przyjemności i dawać się ponieść rozhukanym koniom zmysłów, nie korzy­stając z rozumu, który powinien kierować nimi jak woźnica rydwanem [Bazyli Wielki zaczerpnął te przykłady z dzieł Platona np. Fajdros, 246a, 247b, 253c-d. Za Platonem tych samych przenośni używali inni autorzy starożytni jak Plutarch (O cnocie moralnej, VII 740) oraz chrześcijańscy jak Klemens Aleksandryjski w utworze Czy człowiek bogaty może być zbawiony, 42].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.