poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Nawet nie wiesz jak niezdrowa jest elektryczność

 


Drażliwe serce

PIERWSZEGO DNIA LATA 1998 roku Florence Griffith Joyner, była złota medalistka olimpijska, zmarła we śnie w wieku trzydziestu ośmiu lat, kiedy jej serce przestało bić.
Tej samej jesieni, kanadyjski hokeista na lodzie Stéphane Morin, lat dwadzieścia dziewięć, zmarł na nagłą niewydolność serca podczas meczu hokejowego w Niemczech, pozostawiając żonę i nowo narodzonego syna. Chad Silver, który grał w reprezentacji Szwajcarii w hokeju na lodzie, również w wieku dwudziestu dziewięciu lat, zmarł na atak serca. Były obrońca Tampa Bay Buccaneers Dave Logan zasłabł i zmarł z tej samej przyczyny. Miał czterdzieści dwa lata. Żaden z tych sportowców nie cierpiał na choroby serca.

Dekadę później, w odpowiedzi na rosnący niepokój wśród społeczności sportowej, Fundacja Instytutu Serca w Minneapolis stworzyła Krajowy Rejestr Nagłych Zgonów Sportowców. Po przeczesaniu rejestrów publicznych, doniesień prasowych, archiwów szpitalnych i protokołów autopsji, Fundacja zidentyfikowała 1049 amerykańskich sportowców uprawiających trzydzieści osiem sportów wyczynowych, którzy doznali nagłego zatrzymania krążenia w latach 1980-2006. Dane potwierdziły to, co społeczność sportowa już wiedziała. W 1980 roku ataki serca u młodych sportowców były rzadkością: w Stanach Zjednoczonych odnotowano zaledwie dziewięć przypadków.

Liczba ta rosła stopniowo, ale systematycznie, zwiększając się o około dziesięć procent rocznie, aż do 1996 roku, kiedy to liczba przypadków śmiertelnego zatrzymania krążenia wśród sportowców nagle się podwoiła. W tym roku było ich 64, a w następnym 66. W ostatnim roku badań 76 sportowców wyczynowych zmarło z powodu zatrzymania akcji serca, większość z nich w wieku poniżej osiemnastu lat.

Amerykańska społeczność medyczna nie potrafiła tego wyjaśnić. Ale w Europie niektórzy lekarze sądzili, że znają odpowiedź nie tylko na pytanie, dlaczego serca tak wielu młodych sportowców nie wytrzymują wysiłku, ale także na bardziej ogólne pytanie, dlaczego tak wielu młodych ludzi zapada na choroby, na które wcześniej umierali tylko ludzie starsi. 9 października 2002 r. stowarzyszenie niemieckich lekarzy specjalizujących się w medycynie środowiskowej rozpoczęło rozpowszechnianie dokumentu wzywającego do wprowadzenia moratorium na anteny i wieże telefonii komórkowej. Ich zdaniem promieniowanie elektromagnetyczne powodowało drastyczny wzrost zachorowań zarówno na ostre, jak i przewlekłe choroby, wśród których wyróż-niały się „ekstremalne wahania ciśnienia krwi”, „zaburzenia rytmu serca” oraz „zawały serca i udary mózgu wśród coraz młodszej populacji”.

Trzy tysiące lekarzy podpisało ten dokument, nazwany Apelem Freiburskim od nazwy niemieckiego miasta, w którym został sporządzony. Ich analiza, jeśli jest poprawna, mogłaby wyjaśnić nagłe podwojenie liczby ataków serca wśród amerykańskich sportowców w 1996 roku: był to rok, w którym cyfrowe telefony komórkowe po raz pierwszy trafiły do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych, a rok, w którym firmy telefonii komórkowej zaczęły budować dziesiątki tysięcy wież komórkowych, aby umożliwić im pracę.

Chociaż wiedziałem o Freiburger Apel i głębokie skutki elektryczności może mieć na serce, kiedy po raz pierwszy powstała idea tej książki, nie planowałem by zawierała rozdział na temat chorób serca, bo wciąż byłem w zaprzeczeniu, mimo licznych dowodów. (...)

Milham jest doktorem nauk medycznych i epidemiologiem, emerytowanym pracownikiem Departamentu Zdrowia Stanu Waszyngton. Napisał artykuł w 2010 r., a następnie krótką książkę, sugerując, że współczesne epidemie chorób serca, cukrzycy i raka są w dużej mierze, jeśli nie całkowicie spowodowane przez energię elektryczną. Zawarł w nim solidne statystyki na poparcie tych twierdzeń. (...)

Milham jest epidemiologiem, czyli naukowcem, który udowadnia, że wyniki uzyskane przez innych w laboratorium faktycznie dotyczą mas ludzi żyjących w realnym świecie. W swoich wczesnych badaniach wykazał, że elektrycy, pracownicy linii energetycznych, telefonistów, pracowników aluminium, naprawiaczy radiowych i telewizyjnych, spawaczy i radio-amatorów – tych, których praca narażała ich na elektryczność lub promieniowanie elektromagnetyczne – umierali znacznie częściej niż ogół społeczeństwa na białaczkę, chłoniaka i guzy mózgu. Wiedział, że nowe standardy FCC były nieodpowiednie, a on udostępnił się jako konsultant dla tych, którzy kwestionowali je w sądzie.

W ostatnich latach Milham zwrócił swoje umiejętności w kierunku badania statystyk z lat 30-tych i 40-tych, kiedy to administracja Roosevelta uczyniła narodowym priorytetem elektryfikację każdej farmy i społeczności wiejskiej w Ameryce. To, co Milham odkrył, zaskoczyło nawet jego samego. Stwierdził, że nie tylko rak, ale także cukrzyca i choroby serca wydają się być bezpośrednio związane z elektryfikacją budynków mieszkalnych. Społeczności wiejskie, które nie posiadały elektryczności, miały niewiele chorób serca – do czasu, gdy zaczęto świadczyć usługi elektryczne. W rzeczywistości,  w 1940 roku, mieszkańcy zelektryfikowanych regionów kraju nagle umierali na choroby serca cztery do pięciu razy częściej niż ci, którzy nadal żyli poza zasięgiem elek-tryczności. „Wydaje się niewiarygodne, że tak duże różnice w śmiertelności mogły po-zostać niewyjaśnione przez ponad 70 lat po ich pierwszym odnotowaniu” – napisał Milham. Spekulował on, że na początku XX wieku nikt nie szukał odpowiedzi.

Ale kiedy zacząłem czytać wczesną literaturę, odkryłem, że wszyscy szukali odpowiedzi. Paul Dudley White, na przykład, znany kardiolog związany z Harvard Medical School, zastanawiał się nad tym problemem w 1938 roku. W drugim wydaniu swojego podręcznika, Heart Disease, napisał ze zdumieniem, że Austin Flint, wybitny lekarz praktykujący medycynę wewnętrzną w Nowym Jorku w ostatniej połowie XIX wieku, nie spotkał się z ani jednym przypadkiem angina pectoris (bólu w klatce piersiowej spowodowanego chorobą serca) przez okres pięciu lat. White został sprowokowany przez trzykrotny wzrost zachorowań na choroby serca w jego rodzinnym stanie Massachusetts, od kiedy rozpoczął praktykę w 1911 roku. „Jako przyczyna śmierci” – pisał – „choroby serca przybierają coraz większe rozmiary w tej części świata, aż do chwili obecnej, kiedy przewodzą wszystkim innym przyczynom, wyprzedzając gruźlicę, zapalenie płuc i choroby nowotworowe”. W 1970 roku, pod koniec swojej kariery, White nadal nie był w stanie powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Mógł jedynie zastanawiać się nad faktem, że choroba wieńcowa – choroba spowodowana zatkaniem tętnic wieńcowych, która jest obecnie najczęstszym rodzajem choroby serca – była kiedyś tak rzadka, że w ciągu pierwszych kilku lat swojej praktyki nie widział prawie żadnych przypadków. „Z pierwszych 100 prac, które opublikowałem”, napisał, „tylko dwie, pod koniec 100, dotyczyły choroby wieńcowej serca”. Na przełomie XIX i XX wieku choroby serca nie wyłoniły się jednak z niczego.

Wcześniej były one stosunkowo rzadkie, ale nie niespotykane. Statystyki Stanów Zjednoczonych pokazują, że liczba zachorowań na choroby serca zaczęła rosnąć na długo przed ukończeniem przez White’a studiów medycznych. Współczesna epidemia rozpoczęła się dość nagle, w latach 70-tych XIX wieku, w tym samym czasie, w którym nastąpiło pierwsze wielkie rozpowszechnienie telegrafu. Ale to jest skok wprzód. Dowody na to, że choroby serca są wywoływane przede wszystkim przez elektryczność, są jeszcze bardziej liczne niż podejrzewał Milham, a mechanizm, w którym elektryczność uszkadza serce, jest znany.

Po pierwsze, nie musimy polegać jedynie na danych historycznych, aby uzyskać dowody na poparcie propozycji Milhama, ponieważ elektryfikacja nadal trwa w kilku częściach świata.
W latach 1984-1987 naukowcy z Sitaram Bhartia Institute of Science and Research postanowili porównać wskaźniki zachorowań na chorobę wieńcową w Delhi w Indiach, które były niepokojąco wysokie, ze wskaźnikami na obszarach wiejskich w dystrykcie Gurgaon w stanie Haryana, oddalonych o 50-70 kilometrów. Przeprowadzono wywiady z 27 tysiącami osób i zgodnie z oczekiwaniami badacze stwierdzili więcej chorób serca w mieście niż w kraju. Zaskoczył ich jednak fakt, że praktycznie wszystkie przypuszczalne czynniki ryzyka były w rzeczywistości większe w okręgach wiejskich.

Mieszkańcy miast palili znacznie mniej. Spożywali mniej kalorii, mniej cholesterolu i znacznie mniej tłuszczów nasyconych niż ich wiejscy odpowiednicy. Jednak mieli pięć razy więcej chorób serca. „Z niniejszego badania jasno wynika” – napisali naukowcy – „że częstość występowania choroby wieńcowej i jej różnice między miastem a wsią nie są związane z żadnym konkretnym czynnikiem ryzyka, dlatego konieczne jest poszukiwanie innych czynników poza konwencjonalnymi wyjaśnieniami”. Najbardziej oczywistym czynnikiem, na który badacze nie zwrócili uwagi, była elektryczność. W połowie lat 80-tych XX wieku dzielnica Gurgaon nie była jeszcze zelektryfikowana.

Aby nadać sens tego rodzaju danym, konieczne jest dokonanie przeglądu tego, co wiadomo – a czego jeszcze nie wiadomo – na temat chorób serca, elektryczności i związku między tymi dwoma zjawiskami.

Bhutan

Położone pomiędzy górzystymi granicami Indii i Chin, odizolowane himalajskie królestwo Bhutanu może być ostatnim krajem na świecie, który nie został zelektryfikowany.
Do lat 60. XX wieku Bhutan nie miał systemu bankowego, waluty krajowej ani dróg.
W późnych latach 80-tych dowiedziałem się czegoś o tym buddyjskim kraju, uważanym przez niektórych za wzór dla Shangri-La Jamesa Hiltona, kiedy zawarłem znajomość z Kanadyjką,  pracującą dla CUSO International, kanadyjskiej wersji Korpusu Pokoju Stanów Zjednoczonych. Właśnie wróciła z czteroletniego pobytu w małej bhutańskiej wiosce, gdzie uczyła miejscowe dzieci angielskiego. Bhutan jest nieco większy pod względem powierzchni od Holandii i ma nieco ponad 750.000 mieszkańców. System dróg w tamtym czasie był wciąż bardzo ograniczony i większość podróży poza bezpośrednie sąsiedztwo małej stolicy, Thimphu, w tym podróży do wioski mojej przyjaciółki, odbywała się pieszo lub konno. Czuła się wyróżniona, możliwością mieszkania w tym kraju, ponieważ liczba osób odwiedzających Bhutan z zewnątrz była ograniczona do 1000 rocznie. Wyplatane kosze i inne rękodzieła, które przywiozła z powrotem były skomplikowane i piękne. Technologia była nieznana, ponieważ w większości kraju nie było elektryczności. Cukrzyca była niezwykle rzadka, a poza stolicą zupełnie nieznana.

Jeszcze w 2002 roku drewno opałowe zapewniało praktycznie sto procent całego niekomercyjnego zużycia energii. Zużycie drewna opałowego, wynoszące 1,22 tony na mieszkańca, było jednym z najwyższych, jeśli nie najwyższym, na świecie. Bhutan był idealnym laboratorium do monitorowania skutków elektryczności, ponieważ kraj ten w ciągu nieco ponad dekady miał przejść transformację od niemal zerowego do stuprocentowego poziomu elektryfikacji.

W 1998 roku król Jigme Singye Wangchuk przekazał część swoich uprawnień demokratycznemu zgromadzeniu, które chciało zmodernizować kraj. 1 lipca 2002 r. utworzono Departament Energii i Bhutański Urząd Elektryczności. Tego samego dnia rozpoczęła działalność Bhutan Power Corporation. Zatrudniając 1193 pracowników stała się ona natychmiast największą korporacją w królestwie.

Jej zadaniem było wytwarzanie i dystrybucja energii elektrycznej w całym królestwie, a celem – pełna elektryfikacja kraju w ciągu dziesięciu lat. Do 2012 r. odsetek gospodarstw domowych na terenach wiejskich, do których docierała elektryczność, wynosił około 84 procent.

W 2004 r. w Bhutanie odnotowano 634 nowe przypadki cukrzycy. W następnym roku – 944. Rok później – 1 470. W następnym roku 1,732. W następnym roku 2 541, z 15 zgonami.10 W 2010 roku było 91 zgonów, a cukrzyca była już ósmą najczęstszą przyczyną śmiertelności w królestwie. Numerem jeden była choroba wieńcowa. Tylko 66,5 procent populacji miało prawidłowy poziom cukru we krwi. Za tę nagłą zmianę stanu zdrowia ludności, zwłaszcza wiejskiej, obwiniano, co niewiarygodne, tradycyjną bhutańską dietę, która jednak nie uległa zmianie. „Bhutańczycy mają zamiłowanie do pokarmów bogatych w tłuszcz” – donosił Jigme Wangchuk w Bhutan Observer.

„Wszystkie bhutańskie przysmaki są bogate w tłuszcz. Słone i tłuste potrawy powodują nadciśnienie. Dziś jedną z głównych przyczyn złego stanu zdrowia w Bhutanie jest nadciśnienie spowodowane bogatą w olej i słoną tradycyjną bhutańską dietą”. Ryż, kontynuował artykuł, który jest podstawowym pożywieniem Bhutańczyków, jest bogaty w węglowodany, które zamieniają się w tłuszcz, chyba że jest aktywność fizyczna; być może Bhutańczycy brakuje wystarczającej ilości ćwiczeń fizycznych. Dwie trzecie ludności, autor skarżył się, nie je wystarczająco dużo owoców i warzyw.

Ale bhutańska dieta nie zmieniła. Bhutańczycy są biedni. Ich kraj jest górzysty z niewielką ilością dróg. Mieszkańcy nie ruszyli nagle tłumnie do sklepów, by kupić samochody, lodówki, pralki, telewizory i komputery, i nie stali się leniwymi, nieaktywnymi ludźmi. A jednak wskaźniki zachorowań na cukrzycę wzrosły czterokrotnie w ciągu czterech lat. Bhutan zajmuje obecnie osiemnaste miejsce na świecie pod względem śmiertelności z powodu chorób serca.
Tylko jedna inna rzecz zmieniła się tak dramatycznie w Bhutanie w ciągu ostatniej dekady: elektryfikacja i wynikające z niej narażenie ludności na działanie pól elektromagnetycznych.

The INVISIBLE RAINBOW
A History of Electricity and Life
Arthur Firstenberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.