Co zauważyłem? Że jak jestem w pokoju jakimś, w czterech ścianach, pisząc i myśląc straszliwie, to jeśli jest jeszcze ktoś jeden w pokoju, to mi przeszkadza, ale jak przychodzi ktoś drugi, jest już trochę lepiej, a jak jest wiele osób, a ja mam swój kąt, to mogą oni sobie być swobodnie, byle mnie nie ruszali. Dlatego chyba tak mi jest dobrze na dworcach w nocy pisać, tych wielkich poczekalniach, gdzie jest bardzo dużo osób przecież, ale każdy jeden ma własne utrapienia, swój własny los i jak zwyczajny każdy jeden, pije herbatę i cicho siedzi, a w całości oni się wzajemnie niweczą, a jak bym był sam i byłby jeszcze jeden tylko, to on by mnie magnetyzował i myśli moje musiałyby być nim trochę zaprzątnięte: kto to jest? Co on tu robi? Czeka na kogoś, czy co? Dlaczego nie idzie sobie gdzie indziej, gdzie są tańce np., muzyka i gwar?
Edward Stachura, Zeszyty podróżne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.