sobota, 11 czerwca 2022

Praktykowanie uważności i kultura ascezy

 

„Uważność”/„uwaga” należą do języka potocznego i ta przestrzeń ich funkcjonowania stanowi stały kontekst dla wielu obiegów w kulturze. Wspomina o tym Zofia Król w książce Powrót do świata. Dzieje uwagi w filozofii i literaturze XX wieku, będącej pierwszą na polskim gruncie próbą syntezy poglądów i poetyk istotnych dla pojęcia uważności. Przywołanie Henriego Bergsona, Edmunda Husserla, Martina Heideggera i przede wszystkim Maurice’a Merleau-Ponty’ego można potraktować jako propozycję konstruowania filozoficznej tradycji problematyki uważności. Sytuacja w literaturze, w szczególności polskiej, jest trochę inna. Dotychczasowe opracowania tego tematu wysuwają zgodnie na plan pierwszy twórczość Czesława Miłosza, który awansował na patrona „poezji uważnej”. Dominująca rola Miłosza jako „poety uważności”, operującego „strategią uważności” została przekonująco udokumentowana m.in. w publikacjach Marka Zaleskiego, Beaty Śniecikowskiej, Kariny Jarzyńskiej.

Chciałabym zwrócić uwagę na pewien aspekt problematyki uważności, który wydaje się ciągle niedoszacowany w obrazie kultury XX i XXI wieku. Wyjście poza ramy literatury, a w szczególności poezji oraz przywoływanych przy tej okazji nurtów filozofi i pozwoli zobaczyć uważność w perspektywie praxis jako zagadnienie praktykowania uważności w szerszej przestrzeni kultury. Ten wymiar uważności uwidacznia się niewątpliwie także w wypowiedziach poetyckich i dyskursywnych Miłosza i będą tu one nieodzownym punktem odniesienia. Główny wątek tych rozważań wiąże się jednak z postacią malarza i pisarza, niezwykłego człowieka, przyjaciela Miłosza – Józefa Czapskiego.

Uważność/mindfulness

Czesław Miłosz w Piesku przydrożnym pisał tak o uważności:

Według książki buddyjskiego mnicha, którą czytam, samą istotą buddyzmu jest mindfulness.
Chyba można to przetłumaczyć jako uważność (słowo jest już u Mikołaja Reja) albo bycie uważnym. Znaczy to przyjmować z uwagą to, co jest teraz, zamiast zwracać się ku temu, co było, albo do tego, co będzie. Zbawienne dla męczenników sumienia, przeżuwających swoje dawne upadki, zbawienne dla niespokojnych, wyobrażających sobie ze strachem, co zdarzy się jutro. Oby moje wiersze pomogły ich czytelnikowi zamieszkać w teraz. I obym jako człowiek został wyleczony z chorób pamięci.

W doświadczeniu językowym i kulturowym Miłosza słowo „uważność” miało znaczenie, jakim obrosło na przestrzeni wieków w tradycji europejskiej i tej wywodzącej się ze Wschodu. W przywołanym tekście autor wydobył przede wszystkim sens konsolacji i nadzieję apokatastazy, jakie uważność może przynieść poecie „jako człowiekowi” i jego słuchaczom. Książka buddyjskiego mnicha, która była źródłem inspiracji Miłosza, przypomina o jego rozległych zainteresowaniach religiami Wschodu, a także New Age. Zanim ukazał się Piesek przydrożny, Miłosz dał wiele świadectw tego, jakim był wnikliwym obserwatorem współczesnej kultury; w różnych formach alternatywnej kultury amerykańskiej wypatrywał „znaków nadchodzących czasów”.

A zatem wiedział, być może, jaką karierę robiło wtedy mindfulness w psychologii rozwoju i w kulturze masowej, choć apogeum tej światowej popularności przypada na pierwsze dekady XXI wieku.

Wszystko, co funkcjonuje w obecnej kulturze rozwoju osobistego, ma jednak bardzo zróżnicowany stopień profesjonalności. Rychło okazało się, że mindfulness łatwo ulega machinie komercjalizacji, a sfera biznesu jest obszarem wyjątkowo chłonnym dla korzyści płynących z praktyk zwiększających efektywność pracy.

Powstało słowo „McMindfulness”, akcentujące uproszczony i globalny charakter proponowanych przez powstające w całym świecie i popularyzowane przez media nieskomplikowane techniki, zmierzające do osiągnięcia życiowego i zawodowego sukcesu. Mindfulness w wersji light wkroczyło do współczesnej „popnauki” i popkultury. Wielonakładowe podręczniki, programy video, kursy treningowe zyskują ogromny popyt, trafiając w indywidualne zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju terapie bądź przyspieszone kursy kreatywności. Przygotowanie do „uważnego życia”, pożytki płynące z uważności i w końcu rady dotyczące „praktykowania uważności” znajdziemy we wszystkich materiałach pomocniczych opracowanych przez trenerów mindfulness, wykładowców, coachów. (..)

Tresura wewnętrzna

Przedmiotem uważności dla Czapskiego okazuje się cała rzeczywistość: natura i dzieła sztuki, człowiek, ten Inny i „ja”, przedmioty i myśli, obrazy i słowa, rzeczy codzienne i sytuacje wyjątkowe w swojej drastyczności oraz te niezwykłe w pięknie.

Stan uważności nie jest kontemplacją rzeczywistości percypowanej zmysłowo, jest aktywną postawą czujności wobec świata, nie pozwalającą uronić nic z tego, co zostało nam dane. Czuwanie wymaga stałego pobudzania i samodyscypliny. W całym bogatym życiu Czapskiego krzyżowały się motywacje etyczne, metafizyczne i estetyczne. Głębokie poczucie odpowiedzialności za innych współbrzmiało z ewangelicznym wezwaniem do czujności z przypowieści o Pannach Mądrych i Głupich.

Napięcia uwagi wymaga każda chwila, mogąca nagle zmienić się w tę ostateczną.
Trzeba wyposażyć się we wszystkie dostępne narzędzia gotowości, by sprostać wyzwaniu gwałtownej odmiany czasu. Czujność wymaga racjonalnych atrybutów, asekuracji, zabiegów zabezpieczających i ograniczających ryzyko niesprostania chwili. Nie leży tylko po stronie instynktu, jest owocem pewnej sprawności, kondycji; ostatnie zdania jednego z tekstów towarzyszących Czapskiemu całe życie, Contre Sainte-Beuve Prousta, brzmi:

Dochodzi się do wieku, kiedy talent słabnie tak jak pamięć; muskułu umysłu, który uruchamia pamięć wewnętrzną i wspomnienia świata, traci siły. Bywa, że wiek ten trwa całe życie, bo tego mięśnia nie ćwiczymy, bo przedwcześnie spoczywamy na laurach...

„Muskuły umysłu” zachowują sprawność dzięki ćwiczeniu się w czujności:

Łaska radości życia, gdzie wszystko może się przemienić w radość, w błogosławienie życia – nie od ciebie zależy. Od ciebie zależy to, co S. W. nazywa dressage (tresura wewnętrzna), która musi być zawsze; i zdolność czekania, ogromna wytrwałość w czekaniu. „Chce mi się” – to jest przecie wola życia, najbardziej uzależniona od wszystkiego, od nastroju, najszybciej przemijająca, na niej jednej nie można nic budować, ją można wykorzystywać, kiedy jest, nic więcej, a do śmierci musi być dressage, nie „mi się chce”, a „ja chcę” – to jest podstawa.

Owa tresura wewnętrzna dotyczyła treningu uważności. Słowa Weil zapadły Czapskiemu w pamięć tak głęboko, iż stały się miarą jego własnego życia, a także życia wszystkich innych, których gromadził wokół siebie w swojej imaginacyjnej kolekcji słów obrazów. Tak jest np. z jego ulubionym de Biranem:

„[...] nie kłamać i mieć napięta uwagę” – to zdanie Simone Weil może służyć za epigraf całego życia Birana. Wpatrując się nieustannie w siebie, pisząc ciągle o sobie, ten człowiek o twarzy jak z portretu Greuze’a „nie kłamał i miał zawsze napięta uwagę”.

Uważność była przez Weil postrzegana nie tylko z perspektywy teologicznej i etycznej, także – wolicjonalnej. Przekonanie o wyższości uważności nad wolą było dla Czapskiego istotnym przesłaniem. Przywołując opinię Gustave’a Thibona ze wstępu do pośmiertnie wydanej La Pesanteur et la grâce skupia się pisarz na zagadkowej frazie z tej książki: „Trzeba być obojętnym na dobro i zło, ale naprawdę obojętnym, to znaczy na jedno i drugie kierować jednakowo światło uwagi”. I z wywodów Weil wyciąga fundamentalny wniosek: „nie wola, a uwaga może nas pchnąć naprzód na drodze rozwoju".

Uważność to jedna z najbardziej niejasnych i zagadkowych miar, jaką Czapski przykładał do „sztuki życia”.

Uważność rozpięta pomiędzy duchem a ciałem, świadomością a nieświadomością, ruchem a bezruchem, należąc do, jak by powiedział Sloterdijk, „uniwersum ludzkich napięć wertykalnych” (S 20), czyniła z Czapskiego „artystę przemienienia”.

Fragment Praktykowanie uważności i kultura ascezy.
O Józefie Czapskim
autor Magdalena Popiel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.