Wreszcie
osobna sprawa to stosunek Baudelaire'a do Wiktora Hugo; podziw tak
był zmieszany z nienawiścią, tyle czynników ubocznych tu
odgrywało rolę, a sam Wiktor Hugo swoim sposobem bycia wszystko
robił, aby do siebie zrażać wszystkich poza pochlebcami, że nie
pozostaje nam nic innego, jak odnieść się po prostu do drukowanych
tekstów, a resztę pozostawić plotce biograficznej. Otóż całą
opinię Baudelaire'a o Wiktorze Hugo da się streścić w jednym
zdaniu: ,,że też tyle talentu idzie na takie głupstwa!". Jaki
był ten talent, Baudelaire powiedział w swoim portrecie dla
antologii Crepeta, gdzie między innymi znajduje się piękny wywód
o dwóch skłonnościach Wiktora Hugo: do ogromu i do drobiny, do
potęgi i do wszelkiej słabości. Ale w tym samym artykule jest też
piękna fantazja o tajemnicach wszechświata ukrytych przed naszymi
zmysłami, fantazja, która przypomina serię pytań z Mojego
obnażonego serca: "Gdzie są nasi zmarli przyjaciele..."
itd. Pytania te zadaje sobie poeta z westchnieniem, że ludzie dokoła
zajmują się tyloma rzeczami niepotrzebnymi, podczas gdy tyle
ważnych pytań narzuca się umysłowi. Otóż jest to westchnienie
między innymi nad Wiktorem Hugo, który - wedle Baudelaire'a -
nazbyt troszczył się o "rodzaj ludzki", a zbyt mało o
tajemnicę, jaka otacza istnienie każdego pojedynczego człowieka.
Nędznicy nie podobali mu się okropnie, co zresztą widać z
recenzji, która mimo okrągłych komplementów zionie nudą.
Fragment
artykułu Andrzeja Kijowskiego
Grymas
Baudelaire
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.