Ze wszystkich miast polskich
dotkniętych wojną Warszawa wiedziała o wojnie najwięcej.
Położona pośrodku działań wojennych, wciąż przez nie omijana,
najlepiej znała przebieg i rozmiar klęski. Burza zawiedzionych
uczuć Warszawy zwracała się przede wszystkim przeciw rządowi. Nie
jest już tajemnicą dla nikogo, że rząd „uciekł” w komplecie,
z dyrektorami gabinetów,
sekretarzami i z rodzinami. Stolicę i
Kraj zostawił na pastwę Niemcom. O jego ucieczce krążą
najprzykrzejsze i najhaniebniejsze opowieści. Przeciwdziałać im
nie ma sposobu, gdyż prasa rządowa milknie jako jedna z pierwszych,
ostatni zaś rzecznik rządu, świeżo mianowany minister
propagandy
Michał Grażyński, przesunie się tylko przez Warszawę, nie
umiejąc ani nic wyjaśnić,
ani nic zdecydować, ani nawet
oznajmić, jaki człowiek czy zespół ludzi będzie dawał teraz
dyrektywy działania. W parę tygodni po rozpoczęciu wojny Polska
puszczona jest samopas i zdana
na ludzi przypadku, którzy będą
przez kilka lat rozstrzygać o losach Kraju, nie szczędząc siebie
i
innych i nie okazując żadnych uzdolnień politycznych ani, tym
mniej, umiejętności przewidywania.
Dziś, z perspektywy lat, ucieczkę
rządu widzimy w innym, nie tak jaskrawym świetle. Być
może, że
myśl obrony sprawy polskiej, zbrojnie czy dyplomatycznie, poza
granicami Kraju była
jedyna, która rokowała wówczas nadzieje.
Błędem jednak bezspornym i oczywistym było odcięcie się od
porzuconego Kraju. Jeśli nie stało czasu w Nałęczowie czy
Krzemieńcu, aby wyznaczyć odpowiednich ludzi do zawrócenia,
pozostania na miejscu i objęcia kierownictwa w ostatnich gniazdach
oporu czy na obszarach już okupowanych, należało to uczynić
krótką decyzją
wśród drogi czy też choć powziąć ją
później, już w Rumunii.
Ale poczucie klęski złamało rząd
wewnętrznie. Złożył broń podwójnie, raz wobec napastników,
drugi raz wobec tradycji, którą reprezentował.
Ferdynand Goetel
Czasy
wojny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.