czwartek, 19 stycznia 2023

Szałamow - pisarz metafizyczny

 G. H.-G.: Chciałbym uściślić to, co powiedziałem o koszmarze. We śnie koszmar trwa kilkadziesiąt sekund. Po przebudzeniu nic się nie pamięta, wszystko znika. Wielką zasługą Szałamowa jest to, że pamięta i opisuje koszmar. Na tym polega jego wielkość i jestem całkowicie pewny, że zostanie uznany za wielkiego rosyjskiego pisarza naszego stulecia, bez przymiotników. Nie tylko za wielkiego pisarza Gułagu. To jest kwestia zasadnicza. Musimy podkreślić fakt, że Szałamow jest wielkim pisarzem tout court. Nie znajdziemy pisarza, który potrafi tak jak on opisać całą tę grozę, pisarza posługującego się materią obozową i zdolnego uczynić z niej dzieło sztuki.

P. S.: Możemy więc zgodzić się z opinią przenikliwego i wyrafinowanego pisarza, jakim jest Guido Ceronetti: jego zdaniem, można porównać Szałamowa do Kafki i Celine’a, autorów, którzy bardziej niż inni potrafili zinterpretować i wyrazić całą grozę XX wieku.

G. H.-G.: Całkowicie się zgadzam. Pamiętacie chyba, że Szałamow uwielbiał Kafkę. Czytałwiele rozmaitych książek. Poza Kafką znał Faulknera i Prousta. Cenił nowoczesne malarstwo. Byłwielbicielem, jak pisze Irina Sirotinska, van Gogha, Cézanne’a, Picassa. Obecnemu włoskiemu wydaniu Szałamowa przypadnie zasługa odkrycia wreszcie wielkiego pisarza, a nie tylko autora czegoś w rodzaju tajnego raportu z obozów koncentracyjnych. Moim zdaniem, istota pisarstwa Szałamowa tkwi w syntezie niezwykłej atmosfery koszmaru — sennego koszmaru — i przenikliwego realizmu, która olśniewa czytelnika i skłania go do myślenia, że oddać to wszystko jest rzeczą łatwą, że te suche, proste zdania, czasami niemal infantylne, nie wymagają jakiegoś niebywałego mistrzostwa ze strony autora.

P. S.: W przepięknym, krótkim opowiadaniu Cedrowiec, autor opisuje drzewo na dalekiej Północy, o nadzwyczajnych zdolnościach przystosowawczych: zimą kuli się i przygina ku ziemi, aby podnieść się przy pierwszym, niezauważalnym jeszcze powiewie ciepła. Jednakże czasami, zmylony przez płomień ogniska cedrowiec bierze go za przejaw bliskiej już wiosny, podnosi się, aby przylgnąć zaraz z powrotem do ziemi. Opowiadanie ma nadzwyczajną wymowę metaforyczną. Pisarz utożsamia się w tym przypadku z poetą. To jeszcze jeden wyróżnik jego opowiadań.

G. H.-G.: Powiedziałbym więcej: jego proza ma wymiar metafizyczny. W pewnym momencie zapominamy, że opisuje on łagier, bo głównym tematem jego prozy staje się kondycja ludzka w ogólności.

A. R.: Jej istotę uchwycić możemy jednak dopiero wtedy, kiedy zjawiska takie jak życie i śmierć objawiać będą się w sytuacji ekstremalnej, wydestylowanej jak w alembiku.

G. H.-G.: To dlatego Szałamow walczy ze wszystkich sił, aby pamiętać.

A. R.: Nie zaznał niemal wcale normalnego życia. Zaznał jedynie t e g o życia, które w ostatecznym rozrachunku jawi mu się jako absolutny paradygmat kondycji ludzkiej.

G. H.-G.:Życia, którego z pewnością nie doradzałbym innym: „To, co ja widziałem, tego człowiek nie powinien widzieć, i nawet nie powinien wiedzieć”. Z kołymskich obozów wysnuł wizję całkowicie specyficzną, jedynie własną.

P. S.: To wymiar niewyrażalnego. Rzeczy, które się tam dzieją, są niezwykle, niewiarygodne. Nie przypadkiem Szałamow mówi o realizmie fantastycznym, w tym sensie, że to, co opisuje jest w dużej mierze racjonalnie niepojęte.

G. H.-G.: Całkowicie się zgadzam.

P. S.: Można w końcu zrozumieć, że Szałamow jest zarazem wielkim pisarzem i pamiętnikarzem-świadkiem tak dalece wiarygodnym, że cytują go historycy. Na przykład w Pod osąd historii: geneza i następstwa stalinizmu Roj Miedwiediew powołuje się często na niego jako na świadka, źródło pierwszorzędnej wagi.

G. H.-G.: To także jest miarą wielkości Szałamowa, który może być cytowany przez historyków, dlatego, że przy całej literackości jego dzieła, wszystkie fakty są prawdziwe. Jest jednak u Szałamowa pewien aspekt, którego autorzy tacy jak Miedwiediew nie będą mogli nigdy pojąć. Aspekt niemal całkowicie nieobecny u Sołżenicyna. Znaczący jest fakt, że Szałamow nie lubił wielkich rosyjskich pisarzy klasyczno-realistycznych w rodzaju Tołstoja, lubił natomiast poetów: Tiutczewa, Baratynskiego, Chodasiewicza, Achmatową, Pasternaka. A propos, powinno się odtworzyćszczegółową historię stosunków Szałamowa i Pasternaka. Stosunków serdecznych i trwających dość długo. Szałamow przysyłał mu z zesłania swoje wiersze. Pasternak pisał do niego.

A. R.: Czytając jednakże opublikowane zbiory listów, odnosi się wrażenie, że Pasternak oszczędzał się w kontaktach z poetami mającymi mniej szczęścia niż on, wystarczy pomyśleć o Marinie Cwietajewej. U Szałamowa mamy natomiast do czynienia z intelektualną szczodrością, która decyduje o jego wyższości.

G. H.-G.: Zbliżamy się do końca. Problem polega na rzeczy następującej: kiedy opisuje się świat taki jak Kołyma, wkracza się w wymiar metafizyczny, a zarazem bajkowy, w literackim sensie tego słowa, właśnie jak w przypadku niektórych bajek, które opowiada się dzieciom, a które zarówno opisują zło popełniane przez ludzi, jak i odprawiają nad nim egzorcyzmy. Doszedłem do wniosku, że aby pisać o sowieckiej rzeczywistości, potrzebny jest taki wymiar narracji. Pamiętam, że kiedy ukazał się Doktor Żywago, Italo Calvina zdziwił fakt, że bohaterowie nadal się spotykają na tym bezkresnym terytorium, co wydawało mu się całkiem nierealne. Taka perspektywa jest jednak błędna. Powieść Pasternaka trzeba rozumieć jako nowoczesną bajkę, dokładnie tak jak życie Mariny Cwietajewej. Gdyby kiedykolwiek opisano w powieści wnikliwie i wiernie jej życie, wydałoby się ono niezwykłe, niewiarygodne. Mógłby to być drugi Doktor Żywago. Pomyślmy o losach Mariny w młodości, w pełnym wygód, kulturalnym świecie. A potem tragedia rewolucji, wygnanie w Berlinie, Pradze, Paryżu, na samym dnie nędzy, powrót do Rosji, samotność, samobójstwo w Jełabudze. To bajka pełna grozy, podobna do tych, jakie opowiada się dzieciom, aby wychować je poprzez pokazywanie skrajnych sytuacji życiowych. Uderza fakt, że życie pisarzy takich jak Cwietajewa, Pasternak, Szałamow ma taki właśnie fantastyczny wymiar. Pewnego dnia chciałbym coś napisać o tych niezwykłych Rosjanach.

A. R.: Losy takie jak ich bywają często interpretowane na Zachodzie zgodnie ze zbyt ciasno racjonalistycznymi kryteriami, podczas gdy, jak sugeruje polska poetka Wisława Szymborska w Miłości od pierwszego wejrzenia, życie utkane jest z niezrozumiałych zbiegów okoliczności, gry przypadków, których nie umiemy rozpoznać, chyba że same się ujawnią. Wydaje mi się, że w świecie słowiańskim więcej jest wrażliwości, silniejsza świadomość tajemnych i niekontrolowanych sił rządzących egzystencją. Zachód jest jakby od tego odcięty.

G. H.-G.: Mają ją wielcy pisarze, nieważne, do jakiego kontekstu kulturowego należą. Prawdą jest wszakże, że pisarze świata słowiańskiego mieli często szczególne doświadczenia, których zabrakło na Zachodzie. I to one tkwią u podstaw ich twórczości; pomyślmy o wzorcowym przypadku, o Czesławie Miłoszu, dziecku różnych epok i różnych systemów kulturowych i społecznych. Na Zachodzie jedynym porównywalnym przypadkiem — z wyjątkiem Kafki, będącego do tego stopnia geniuszem, że stworzył wyłącznie własną, unikalną przestrzeń — jest Proust, który, aby odtworzyć autonomiczny i w pewnym sensie bajkowy świat, udał się na poszukiwanie straconego czasu.

P. S.: Należałoby pogłębić temat odrazy Szałamowa do nurtu realistyczno-dydaktycznego rosyjskiej literatury, który skupia się wokół Lwa Tołstoja. Nurtu, do którego należy Sołżenicyn. Szałamow pisze: „Nieszczęściem rosyjskiej literatury [...] jest chęć, by mieszać się w cudze sprawy, wpływać na ludzkie losy, wygłaszać swoje zdanie o problemach, których nie rozumie, a wszystko to bez żadnego prawa do wtykania nosa w kwestie moralne i do osądzania bez żadnej wiedzy, a choćby pragnienia wiedzy”.

G. H.-G.: Ja, który lubię Tołstoja, jestem odmiennego zdania. Tołstoj pisze bardzo specjalną prozą, która może się nie podobać. Szałamow cenił Dostojewskiego, bo u Dostojewskiego jest aspekt fantastyczny, szalony. Kafka uwielbiał Dostojewskiego, podczas gdy pozostawał obojętny wobec Tołstoja. Powiedziałbym, że jeśli chcemy ocalić powieść jako sztukę, musimy wybrać pewien model narracji, na przykład krótkie opowiadanie Szałamowa. Innym wzorcem może być pisarstwo południowoamerykańskiego autora, Gabriela Márqueza. W jego Stu latach samotności dominuje fantastyczność. Oto jeden ze sposobów, w jaki powieść może zostać uratowana.

A. R.: To, czego Szałamow nie wybacza wielkiemu nurtowi realistycznemu literatury rosyjskiej, to kłamstwa na temat człowieka, przedstawianie ludu takim, jakim nie jest, przypisywanie intelektualiście, pisarzowi roli, która nie jest im właściwa: mieliby oni wysławiać, nobilitować lud, szczególnie zaś opisywać go jako bardziej czysty, niewinny, zdrowy niż jest w rzeczywistości.

G. H.-G.: Zgadzam się. Myślę, że powieśćtypu realistycznego miała swoje zasługi, ale że już się skończyła. Jest tyle innych sposobów, aby opisać rzeczywistość, których przedtem nie było.

A. R.: W refleksji Szałamowa nad literaturą podstawowy jest dystans wobec jałowej już tradycji dziewiętnastowiecznej, poszukiwanie stylu przystającego do opowiadanej materii, tak by można było przeżywać ją ponownie in progress wraz z jej niezliczonymi szczegółami. Nie jest przypadkiem, że jednym z Rosjan, których najbardziej lubi i któremu czuje się najbardziej bliski jest Antoni Czechow — moglibyśmy uznać go za jego naturalnego poprzednika — podczas gdy Dostojewski, tak różny ze stylistycznego punktu widzenia, jest jego poprzednikiem filozoficznym.

G. H.-G.: W Dostojewskim fascynuje go przede wszystkim wymiar nierealistyczny. Historie takie jak w Biesach albo Braciach Karamazow stanowią część specyficznego universum fantastycznego. Bez tego typu wyobraźni nie można było napisać tego małego arcydzieła, jakim jest Legenda o wielkim inkwizytorze. Podczas gdy Dostojewski jest pisarzem proroczym, w tym sensie, że antycypuje mające nadejść czasy, Szałamow opisuje owe czasy, które już nadeszły, opis jego nie jest jednak obiektywny. Szałamow stworzył pewien świat, uformował go za sprawą swego stylu. Kto zaś nie daje się uformować przez ten świat, może nie czytać jego opowiadań. Kto szuka w nich tylko informacji o warunkach, w których żyło się i umierało w obozach koncentracyjnych, jest w błędzie. Opowiadania te są czymś innym. Szałamow paradoksalnie nobilitowałłagier, jeśli można tak się wyrazić. To, co zobaczył w obozie koncentracyjnym to wszechświat zbudowany w oparciu o dobro i zło zamieszkujące duszę ludzką.

P. S.: Można by podsumować jednym zdaniem: Szałamow miał wyjątkową zdolność przemieniania grozy w sztukę.

G. H.-G.: To prawda. Całkowicie się zgadzam.

P. S.: Pomówmy na koniec o straszliwym rozdziale śmierci Szałamowa.

G. H.-G.: W opowiadaniu Piętno, które już cytowałem, opisujęostatnie chwile Szałamowa. Jakiś czas po jego napisaniu, w rosyjskim tygodniku „Russkaja Mysl” wychodzącym w Paryżu, przeczytałem znaną relację Zacharowej, która odwiedziła pisarza na krótko przed śmiercią. Uderzył mnie fakt, że moje opowiadanie jest w jakiś sposób zbieżne z jej świadectwem. To straszne. To takie symboliczne, ten szpitalny pokoik, gdzie stara się ukryć prześcieradła, poszewki, miskę na jedzenie. To była jego obsesja, jak gdyby bał się powrotu całej przeszłości, jak gdyby przed śmiercią musiał bronić wszystkiego tego, czego był w obozie pozbawiony. To przejmujące. A wszystko dlatego, że znów zdarzyło się coś, co nie spodobało się władzom: jakieś opowiadanie, które ukazało się za granicą, nagroda Pen Clubu. Z takich powodów trafia do szpitala psychiatrycznego.

A. R.: Nie zapominajmy, że w 1978 roku ukazało się w londyńskim Overseas wydanie Michała Hellera. Zaczynano mówić o Szałamowie w coraz szerszych kręgach, nie można już było narzucićmilczenia.

G. H.-G.: W trakcie przeprowadzki Szałamow zaziębił się i dostał zapalenia płuc. Na sali psychuszki znalazł się obok pewnego człowieka, który okazał się byłym moskiewskim prokuratorem, cierpiącym na starczą demencję, który zjadał własne ekstrementy. Na szczęście, Szałamow tracił już przytomność i wkrótce zmarł. Zacharowa opowiada, że ciało przewieziono na cmentarz karetką, a kierowca zatknął za wycieraczkę portret Stalina. Ludzie, którzy kochali Szałamowa, uczcili jego pamięć małą uroczystością, a później dniem poświęconym jego postaci, jego życiu i jego dziełu. Śmierć pełna tragizmu, wybitnie emblematyczna. Raz jeszcze realizm fantastyczny wtargnął w jego życie. Realizm rodem z koszmaru. Życie i pisarstwo Szałamowa łączą się w jedno w tym symbolicznym epilogu.

Z rozmowy o Szałamowie z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim

z książki Wiszera Szałamowa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.