1 Tak usłyszałem. Przy pewnej okazji Zrealizowany mieszkał w Savatthi we Wschodnim Parku w Pałacu Matki Migary.
2 Przy tej okazji, piętnastego w dniu Uposatha przy pełni księżyca Zrealizowany siedział na otwartej przestrzeni otoczony Zgromadzeniem mnichów. Wtedy widząc milczące Zgromadzenie mnichów, odezwał się do nich tak:
3 "Mnisi, czy nieprawdziwy człowiek pozna nieprawdziwego człowieka: 'Ta osoba to nieprawdziwy człowiek?' 'Nie, czcigodny panie'. "Dobrze mnisi. To niemożliwe, nie może się zdarzyć by nieprawdziwy człowiek poznał drugiego nieprawdziwego człowieka: 'Ta osoba to nieprawdziwy człowiek'. Ale czy nieprawdziwy człowiek pozna prawdziwego człowieka: 'Ta osoba to prawdziwy człowiek?' "Nie, czcigodny panie". "Dobrze mnisi. To niemożliwe, nie może się zdarzyć by nieprawdziwy człowiek poznał prawdziwego człowieka: 'Ta osoba to prawdziwy człowiek'.
4 Mnisi, nieprawdziwy człowiek posiada złe właściwości, stowarzysza się jak nieprawdziwy człowiek, ma wolę nieprawdziwego człowieka, rozważa jak nieprawdziwy człowiek, doradza jak nieprawdziwy człowiek, mówi jak nieprawdziwy człowiek, działa jak nieprawdziwy człowiek, utrzymuje poglądy nieprawdziwego człowieka i daje podarunki jak nieprawdziwy człowiek.
5 A jak nieprawdziwy człowiek ma złe właściwości? Tu nieprawdziwy człowiek nie ma wiary, nie ma wstydu ani obawy przed złym działaniem, jest nieuczony, leniwy, zapominalski i niemądry. Tak nieprawdziwy człowiek posiada złe właściwości.
6 A jak nieprawdziwy człowiek stowarzysza się jako nieprawdziwy człowiek? Tu nieprawdziwy człowiek ma za przyjaciół i towarzyszy tych pustelników i braminów co są bez wiary i nie mających wstydu ani obawy przed złym działaniem, którzy są nieuczeni, leniwi, zapominalscy i niemądrzy. Tak nieprawdziwy człowiek stowarzysza się jak nieprawdziwy człowiek.
7 A jak nieprawdziwy człowiek ma wolę nieprawdziwego człowieka? Tu nieprawdziwy człowiek skierowuje swą wolę na to co prowadzi do jego zmartwień, zmartwień innych i zmartwień obu. Tak nieprawdziwy człowiek ma wolę nieprawdziwego człowieka.
8 A jak nieprawdziwy człowiek doradza jak nieprawdziwy człowiek? Tu nieprawdziwy człowiek doradza doprowadzając do swoich zmartwień, zmartwień innych i zmartwień obu. Tak nieprawdziwy człowiek doradza jak nieprawdziwy człowiek.
9 A jak nieprawdziwy człowiek mówi jak nieprawdziwy człowiek? Tu nieprawdziwy człowiek kłamie, mówi złośliwie, mówi ostro i obmawia. Tak nieprawdziwy człowiek mówi jak nieprawdziwy człowiek.
10 A jak nieprawdziwy człowiek działa jak nieprawdziwy człowiek? Tu nieprawdziwy człowiek zabija żywe istoty, zabiera to co niedane i błędnie prowadzi się co do zmysłowych przyjemności. Tak nieprawdziwy człowiek działa jak nieprawdziwy człowiek.
11 A jak nieprawdziwy człowiek utrzymuje poglądy nieprawdziwego człowieka? Tu nieprawdziwy człowiek utrzymuje tego typu poglądy: 'Nie ma nic danego, nic ofiarowanego, nic poświęconego, nie ma owocu czy rezultatu dobrych i złych działań, nie ma tego świata ani innego świata, nie ma matki ani ojca, ani spontanicznie rodzących się istot, nie ma dobrych i cnotliwych pustelników i braminów w świecie, którzy zrealizowali dla siebie przez bezpośrednią wiedzę i deklarują ten świat i inny świat'. Tak nieprawdziwy człowiek utrzymuje poglądy jak nieprawdziwy człowiek.
12 A jak nieprawdziwy człowiek daje podarunki nieprawdziwego człowieka? Tu nieprawdziwy człowiek daje niedbale, nie własnymi rękami, daje bez okazywania szacunku, daje to co powinno być wyrzucone i daje z myślą, że nic z tego nie będzie. Oto jak nieprawdziwy człowiek daje podarunki nieprawdziwego człowieka.
13 Ten nieprawdziwy człowiek, posiadając te złe właściwości, który stowarzysza się jak nieprawdziwy człowiek, ma wolę nieprawdziwego człowieka, rozważa jak nieprawdziwy człowiek, doradza jak nieprawdziwy człowiek, mówi jak nieprawdziwy człowiek, działa jak nieprawdziwy człowiek, utrzymuje poglądy nieprawdziwego człowieka i daje podarunki jak nieprawdziwy człowiek, po śmierci, po rozpadzie ciała pojawia się w destynacji nieprawdziwego człowieka. A jaka jest destynacja nieprawdziwego człowieka? To piekło lub świat zwierząt.
14 Mnisi, czy prawdziwy człowiek pozna prawdziwego człowieka: 'Ta osoba to prawdziwy człowiek?'" "Tak, czcigodny panie". "Dobrze mnisi. To możliwe, by prawdziwy człowiek poznał drugiego prawdziwego człowieka: 'Ta osoba to prawdziwy człowiek'. Ale czy prawdziwy człowiek pozna nieprawdziwego człowieka: 'Ta osoba to nieprawdziwy człowiek?'" "Tak, czcigodny panie". "Dobrze mnisi. To możliwe, by prawdziwy człowiek poznał nieprawdziwego człowieka: 'Ta osoba to nieprawdziwy człowiek'".
15 Mnisi, prawdziwy człowiek posiada dobre właściwości, stowarzysza się jak prawdziwy człowiek, ma wolę prawdziwego człowieka, rozważa jak prawdziwy człowiek, doradza jak prawdziwy człowiek, mówi jak prawdziwy człowiek, działa jak prawdziwy człowiek, utrzymuje poglądy prawdziwego człowieka i daje podarunki jak prawdziwy człowiek.
16 A jak prawdziwy człowiek ma dobre właściwości? Tu prawdziwy człowiek ma wiarę, wstydzi się i obawia złego działania, jest uczony, pracowity, uważny i mądry. Tak prawdziwy człowiek posiada dobre właściwości." (...)
https://majjhima-nikaya.blogspot.com/2010/11/m-110-maa-rozprawa-przy-peni-ksiezyca.html?m=1
2 Mnisi, pouczę was o charakterze prawdziwego człowieka i charakterze nieprawdziwego człowieka. Słuchajcie i bacznie uważajcie na to co powiem. Zrealizowany rzekł to:
3 Mnisi, jaki jest charakter nieprawdziwego człowieka? Tu nieprawdziwy człowiek, który odszedł w bezdomność z arystokratycznej rodziny rozważa tak: "Odszedłem w bezdomność z arystokratycznej rodziny ale ci inni mnisi nie odeszli w bezdomność z arystokratycznych rodzin" i tak zachwala siebie i wyraża się ujemnie o innych. Taki jest charakter nieprawdziwego człowieka. Ale prawdziwy człowiek rozważa tak: "To nie z uwagi na arystokratyczne pochodzenie stany chciwości, nienawiści czy złudzenia są likwidowane. Nawet jeżeli ktoś nie odszedł w bezdomność z arystokratycznej rodziny, to jeżeli wkroczył na drogę zgodną z Dhammą, na właściwą drogę i prowadzi się zgodnie z Dhammą, powinien być za to honorowany, powinien być za to chwalony". I tak stawiając praktykę na pierwszym miejscu ani nie zachwala siebie ani nie wyraża się ujemnie o innych z powodu swego arystokratycznego pochodzenia. Taki jest charakter prawdziwego człowieka. (...)
28 Co więcej z całkowitym przekroczeniem bazy nicości, nieprawdziwy człowiek trwa w bazie ani-percepcji-ani-nie-percepcji. Rozważa on tak: "Doszedłem do osiągnięcia bazy ani-percepcji-ani-nie-percepcji, ale ci inni mnisi nie osiągnęli bazy ani-percepcji-ani-nie-percepcji". I tak zachwala siebie i wyraża się ujemnie o innych z powodu osiągnięcia bazy ani-percepcji-ani-nie-percepcji. To też leży w charakterze nieprawdziwego człowieka. Ale prawdziwy człowiek rozważa tak: "Nie-identyfikacja nawet z osiągnięciem bazy ani-percepcji-ani-nie-percepcji została zdeklarowana przez Zrealizowanego, gdyż w jakikolwiek sposób to wyobrażają, rzeczy są zawsze inne niż to". I tak stawiając nie-identyfikację na pierwszym miejscu ani nie zachwala siebie ani nie wyraża się ujemnie o innych z powodu osiągnięcia bazy ani-percepcji-ani-nie-percepcji.
29 Co więcej, z całkowitym przekroczeniem bazy ani-percepcji-ani-nie-percepcji prawdziwy człowiek wkracza i trwa we wstrzymaniu percepcji i uczucia. I jego skazy zostają zniszczone przez widzenie z mądrością. Ten mnich nie wyobraża sobie niczego, nie wyobraża odnośnie do czegoś, nie wyobraża w jakikolwiek sposób. (...)
https://majjhima-nikaya.blogspot.com/2010/11/m-113-rozprawa-o-prawdziwym-czowieku.html?m=1
Nieprawdziwy człowiek - asappurisa - w komentarzach jest określany jako pāpapurisa - zły człowiek. I rzeczywiście, na podstawie tych dwóch Sutt, podział pomiędzy asappurisa a sappurisa bynajmniej nie biegnie wzdłuż linii granicznej puthujjana - ariya. O ile jest oczywiste, że asappurisa nie może być ariya - tym który zrozumiał Cztery Szlachetne Prawdy, to puthujjana jak najbardziej może mieć właściwy pogląd niższego szczebla, wyrażający wiarę w moc zarówno dobrych i złych uczynków, które nie giną wraz ze śmiercią ciała, ale kształtują nasze przyszłe losy.
Do czego zmierzam? Otóż jest bardzo rozpowszechnione wierzenie, że puthujjana absolutnie nie może rozpoznać ariya, oraz że ariya potrafi rozpoznać drugiego ariya oraz puthujjanę. I jak mi się wydaje, bazuje ono na MN 110.
Zastanówmy się co do rodzaju pewności jaką może mieć ariya, gdy obcuje z innymi ludźmi; chodzi mi o osąd wartościujący. Otóż jeżeli zdefiniujemy asappurisa jako człowieka o złym charakterze, to jego rozpoznanie wydaje się o tyle łatwe, że złe cechy charakteru są czymś obiektywnym, to znaczy mogą być zaobserwowane bezpośrednio. Co prawda co bardziej sprytni i ostrożni asappurisa mogą starać się maskować, jednakże z czasem, przy uważnej obserwacji, nie będzie zbyt trudnym rozpoznać te negatywne cechy charakteru. Warto zauważyć, że takie maskowanie nie polega na tym, iż dany osobnik zdaje sobie sprawę "jestem złym człowiekiem", raczej zdaje sobie sprawę, że pewne cechy charakteru są niemile widziane, zatem stara się je ukrywać.
Co z rozpoznaniem ariya przez drugiego ariya? Tu zadanie jest znacznie trudniejsze, gdyż o ile można oczekiwać, że ariya będzie człowiekiem o dobrym charakterze, z ludzką kondycją nie jest jeszcze tak źle, i całkiem sporo zwykłych przeciętnych ludzi, nie mających właściwego poglądu charakteryzującego się zrozumieniem Czterech Szlachetnych Prawd, jest ludźmi o dobrym charakterze. Zatem li tylko obserwacja czyjegoś zachowania nie może dać ariya pewności, że ma do czynienia z drugim ariya. Sutty mówią, że czyjąś mądrość można rozpoznać poprzez rozmowę z danym człowiekiem i to raczej może zająć sporo czasu. Oczywiście jeżeli rozpoznający sam jest mądrym człowiekiem. No ale dyskutujemy tu o ariya, który może i nie mieć specjalnie wysokiego IQ, ale z pewnością nie może być głupcem. Poza tym czym takie rozpoznanie właściwie jest?
Otóż bez zdolności czytania czyjegoś umysłu zawsze będzie jednak istniał element niepewności. Mianowicie, o ile ariya prędzej czy później rozpozna zwykłego głupca czy asappurisa, i tu można mieć raczej pewność - głupiec, który nie potrafi zrozumieć znacznie prostszych rzeczy, z pewnością nie jest w stanie zrozumieć Dhammy, która z definicji jest dla mądrego, nie dla niemądrego - rozróżnienie pomiędzy dobrym człowiekiem puthujjaną, mającym merytoryczną wiedzę o Suttach, a ariya jest znacznie trudniejsze.
Ponieważ, jak już ustaliliśmy, podział asappurisa / sappurisa nie jest podziałem puthujjana/ariya, prawdopodobnie ariya może być rozpoznany przez puthujjanę jako taki. Przykładem choćby Maha Kassapa, który gdy tylko zobaczył Buddę, runął na kolana, i określił się jako jego uczeń. Można argumentować, że takie rozpoznanie było intuicyjne. No ale bez czytania umysłu czym dysponuje jeden ariya, rozpoznając drugiego, jak nie po prostu silną intuicją graniczącą z pewnością?
Ostatecznie, biorąc przykład już kiedyś omawiany, logika mówi nam - i nie trzeba być do tego żadnym ariya - że ktoś kto uczy "sotapanna nie cierpi", całkowicie lekceważy głębię terminu dukkha, tak jak tego nauczał Budda. Cierpienie to stan puthujjany, arahat jest opisywany terminiem "wstrzymanie cierpienia". Jako że sotapanna, znajduje się pomiędzy: nie jest już puthujjaną, ale jeszcze daleko mu do arahata - Nanavira określał sotapannę jako w ¾ puthujjanę i w ¼ arahata - można co najwyżej powiedzieć, że sotapanna jest wolny od cierpienia związanego z sakkāyadiṭṭhi, ale nie od bardziej fundamentalnego związanego z asmimāna - wyobrażeniem "jestem".
Tu elementarne zrozumienie Dhammy daje nam jedynie pewność, że taki nauczyciel zniekształca przesłanie Buddy na poziomie werbalnym, nie zaś pewność, że jest on ofiarą sakkāyadiṭṭhi. Brak większych zdolności w wykładaniu Dhammy to trochę za mało by dawało pewność, że mamy do czynienia z puthujjaną. Nawet jeżeli dowiemy się później, że idea "sotapanna nie cierpi", w przesłaniu tego nauczyciela oznacza niewzruszoność w obliczu fizycznego bólu. Tu znów, nie trzeba być sotapanną, a tylko znać Sutty, by wiedzieć, że nauczyciel ten nie widzi prostego albo-albo. Albo ktoś jest wolny od złej woli (awersji) albo nie jest. I jeżeli nie jest, (tak jak w przypadku sotapanny), to z definicji nie ma żadnej gwarancji, że jego mentalny nastrój nie ulegnie pogorszeniu, podczas spotkania z mistrzem tortur.
Ale znów to tylko logika może powiedzieć sotapannie, czy nawet "tylko" inteligentnemu puthujjanie: "ten dobry człowiek mówi to a to, zatem nie może być sotapanną". Tyle że życie jest zwykle bardziej skomplikowane niż się podejrzewa. Np teoretycznie można założyć że jakiś arahat, czy nie-powracający, błędnie uznaje się za zwykłego sotapannę, i bazując na swym bezpośrednim doświadczeniu, głosi tę sprzeczną z Suttami ideę. Oczywiście nie jest to zbyt prawdopodobne, jednakże ariya czy choćby kandydat pretendujący do szlachetnego zrozumienia dobrze wie, że czegoś nie wie bezpośrednio. A jak się czegoś nie wie bezpośrednio, zawsze istnieje teoretyczna możliwość błędu w osądzie wartościującym, opartym na wnioskowaniu. Dlatego Budda mówi o tym, że rozpoznanie czyjejś mądrości zabiera czas. W tym wypadku, prawdopodobnie ariya musiałby przebadać inne aspekty nauczania tego nauczyciela. Jeżeli znalazłby więcej takich absurdów, to pewność, że ma do czynienia z puthujjaną byłaby znacznie większa. Chodzi o to, że każdy nauczyciel buddyjski było nie było uczy tego co znajduje się w Suttach, zatem wielu rzeczy które są na poziomie ariya.
Dlatego dużo łatwiej jest rozpoznać nie buddyjskiego ariya. Jeżeli taki nauczyciel mówi rzeczy, które są absolutnie poza zasięgiem zrozumienia puthujjany, i można mieć pewność, że nie dowiedział się o nich z Sutt, cóż mógłby sobie pomyśleć ariya, jeżeli nie to, że właśnie znalazł kogoś kto rozumie współzależne powstawanie, czy Cztery Szlachetne Prawdy, których współzależne powstawanie jest integralną częścią. I w takich przypadkach można mieć absolutną pewność. Nibbana jest definiowana jako wstrzymanie wyobrażenia "jestem". I to, że człowiek, jednostka, może całkiem sprawnie funkcjonować bez tej postawy jest absolutnie poza zasięgiem zrozumienia puthujjany, choć oczywiście każdy buddysta znający Sutty o tym "wie". Tyle że pomiędzy wiedzieć a rozumieć jest spora różnica o której często zapominają ci co "wiedzą", a i której raczej nie zapomina ariya dokonujący osądu wartościującego.
Co prawda możemy śmiało zakładać, że nie zawsze zadanie rozpoznania czyjegoś statusu przez inteligentnego "śledczego" jest skomplikowanie. Czasami ludzie są jednak beznadziejnie głupi, i to akurat nie jest trudne do rozpoznania. W takim przypadku nie trzeba nawet wgłębiać się w subtelności Dhammy. Wystarczy, że na jakiś inny temat ktoś mówi niespójnie, jego rozumowanie jest nielogiczne, pełne wewnętrznych sprzeczności. Dhamma po prostu nie jest dla takiego nieszczęśnika. Nawet jak go spotkamy po dziesięciu latach, możemy być pewni, że nic się nie zmieniło.
A to dlatego że jak trafnie zauważa Le Bon, u takich jednostek pewne pozytywne zmiany mogą nastąpić na poziomie charakteru. Ktoś kto nadużywał zaufania i bez zaproszenia sprawdzał czyjąś korespondencję, obmawiał złośliwie, czy np domagał się zwrotu rzeczy, które sam przedtem podarował, dzięki praktyce Dhammy może się poprawić i porzucić działania o tak niskiej jakości. Natomiast jeżeli dotyczy go opis Ciorana: "są ludzie tak głupi że gdyby choć jedna niezależna myśl pojawiła się w ich umyśle, natychmiast popełniłaby samobójstwo przerażona swą samotnością", to tu niestety nic nie da się zrobić, "nic nie naprawi źle stworzonego umysłu" (Joubert).
Przyznam, że te luźne refleksje na temat rozpoznania ariya, zostały sprowokowane przez krótką wymianę korespondencji z kimś kto uważa się za ariya.
Otóż ten starszy pan uważający się za ariya, ma ciekawą metodę epistemologiczną, służącą mu do badania tego czy jakiś mnich jest ariya, czy nie. Po prostu się go o to pyta. Logika jest w tej metodzie taka, jeżeli mnich nie jest ariya, to szybko pospieszy z taką informacją. Natomiast jako ariya, będzie milczał. (Ci co się nie orientują w regułach obowiązujących mnicha buddyjskiego, mnich nie powinien informować świeckich o jakichkolwiek swoich duchowych osiągnięciach.)
Jak dla mnie to takie dociekanie z jego strony jest elementarnym brakiem kultury i dobrego wychowania. Nie powinno się zadawać pytań na tematy, których mnich nie może poruszać z pytającym. Ktoś może argumentować, że kultura kulturą, ale pewnego sprytu temu starszemu panu nie brakuje. Ostatecznie chodzi mu o jego własne dobro, spotkać ariya to wielkie szczęście.
Niestety! Metoda faktycznie jest dobra by odkryć - jeżeli tak jest - co dany mnich myśli o sobie. Zatem bynajmniej nie to, że jest ariya, ale tylko to, że się za takiego uważa. Być może to mój nieco pochopny wniosek, ale temu panu zdaje się wydawać, że skoro ktoś uważa się za ariya, no to musi nim być. Absolutnie nie mam żadnych bezpośrednich danych, że tak powiem szerszego przekroju, nie mniej mi się wydaje że powiedzmy na dziesięciu (stu?) mnichów którzy uważają się za ariya, być może jeden rzeczywiście nim jest.
Ego ma zawsze o sobie dobre mniemanie, i ego zaangażowane w tak zwane duchowe poszukiwania prawdy, bynajmniej nie zachowuje się odmiennie. W każdej dziedzinie tendencja do samooszukiwania się jest dość silna i praktyka Dhammy bynajmniej nie stanowi wyjątku. Większość przeceniających swe zrozumienie jest po prostu niemądra będąc oddaloną od szlachetnego zrozumienia Dhammy, jak Pan Tatol od Tathagaty. Nie mniej, zupełnie poważny mnich, spędzający całe swe życie na odosobnieniu, również może paść ofiarą zawyżonego mniemania o swym zrozumieniu.
Dlatego tak się dzieje? No cóż, dopóki się nie jest arahatem, ma się ten czy inny problem z własnym ego, a cóż nie jest przyjemniejszego niż myślenie o sobie jako ariya? (Oczywiście piszę tu o puthujjanie - ariya do pewnego stopnia może odczuwać tę przyjemność, gdyż nie jest wolny od ignorancji na poziomie pre-reflejsyjnym, nie mniej ta ignorancja jest u niego kontrolowana przez bezpośrednią wiedzę refleksyjną, że samo myślenie o sobie "jestem ariya", jest angażowaniem się w ignorancję i powinno być sklasyfikowane jako: "to cierpienie".)
Zatem jeżeli dany mnich spędza całe swe życie na odosobnieniu, to świadomość że dalej nie zrozumiał Dhammy może tworzyć negatywny wizerunek samego siebie, co jest odczuwane jako bolesne. I zamiast po prostu porzucić jakikolwiek wizerunek samego siebie, puthujjana zaczyna tworzyć swój wizerunek jako ariya. Tak jak już pisałem, w przypadku głupca to dzieje się prawie automatycznie, bez żadnego uzasadnienia: nie każdy nauczyciel jest głupcem, ale każdy głupiec jest nauczycielem. Jednak czasami, choć pod wpływem Mary Złego, taki mnich jak najbardziej może mieć pewne podstawy, do zawyżania swych osiągnięć. Np wiemy że nie-powracający jest całkowicie wolny od zmysłowych myśli. To niestety nie działa w drugą stronę, i choć każdy nie-powracający jest wolny od jakichkolwiek myśli związanych z seksem, nie każdy zupełnie wolny od myśli związanych z seksem jest nie-powracającym. Np czcigodny Ananda przez długi czas był tylko sotapanną a jednak od chwili odejścia w bezdomność był całkowicie wolny od jakichkolwiek zmysłowych percepcji związanych z pożądaniem. Zwykły człowiek, choćby przez praktykowane czterech przebywań Brahmy, takich jak przyjazność, radość z sukcesu innych (cecha oponujaca bardzo destruktywnej zawiści) współczucia, i równowagi może całkowicie wyprzeć pożądanie seksualne, ale takie wyparcie jako temporalne, choć objawia się wolnością od zmysłowego pożądania, nie gwarantuje takiej wolności w przyszłym doświadczeniu.
A skoro ego potrafi stworzyć swój wizerunek samego siebie jako ariya bez jakichkolwiek podstaw ku temu, cóż dopiero, kiedy uda się osiągnąć stan wolności umysłu, manifestującą się absencją zmysłowego pożądania. To bez wątpienia jest jakiś sukces na drodze duchowej. Tyle że każdy podążający taką drogą nie powinien zapominać o Marze Złym, który jest bardzo przebiegły. Skoro zobaczył on, iż nie może się dobrać do mnicha od strony zmysłowości, będzie się starał ten sukces mnicha obrócić przeciwko niemu, podsuwając mu myśli albo próżnej chwały, albo, co pewno jeszcze gorsze, prowokując go do błędnej interpretacji takiej wolności, jako oznaki zrozumienia Dhammy na poziomie ariya.
Tu trzeba jeszcze raz podkreślić, że głównym wymogiem dla zrozumienia Dhammy jest mądrość. Albo ktoś ma potencjał wymagany do jej zrozumienia, albo nie. Bez wątpienia ariya z samej swej natury będą zawsze rekomendować odejście w bezdomność, co jest związane z celibatem (więc również sam celibat bez odejścia w bezdomność), szacunek dla rodziców oraz szczodrość. Jednak nie należy przeceniać nawet tych rzeczy, które same w sobie są korzystne. I tak na przykład praktyka celibatu nie jest warunkiem koniecznym do zostania ariya. Ani też odejście w bezdomność. Jedyną absolutnie niezbędną rzeczą w przypadku aspirującego do powstania właściwego poglądu jest mądrość. "Dhamma jest dla mądrego, nie dla niemądrego". A człowiek mądry, czytając co właśnie tu napisałem, bynajmniej nie zinterpretuje tego jako zniechęcanie innych do celibatu i odejścia w bezdomność, a tylko jako skłonność trzymania się w swych opisach rzeczy takimi jakimi one są, bez zniekształcania ich tym czym nam się wydaje, że powinny być.
I sam fakt, że ktoś znający Sutty, na pytanie czy jest możliwe zrozumienie Czterech Szlachetnych Prawd bez praktykowania celibatu odpowiada "NIE", wydaje się sugerować, że nie tylko ze zrozumieniem Dhammy u odpowiadającego jest coś bardzo nie w porządku.
Oczywiście, znajomość pewnych rzeczy, mimo iż zgodna ze stanem faktycznym, bynajmniej zbytnio praktyce Dhammy nie sprzyja, dlatego Budda nigdy sam z siebie ich nie ogłaszał, dopiero gdy bezpośrednio zapytany, udzielał konkretnych informacji. I możemy śmiało zaklasyfikować prawdę o tym, że celibat nie jest konieczny do zrozumienia Dhammy, jako jedną z takich prawd. Zatem specjalnie nie należy jej promować by nie osłabiać u praktykujących Dhammę inklinacji do utrzymywania celibatu. Jednakże czego ktoś nauczający Dhammy powinien unikać w jeszcze większym stopniu, to nie udzielanie nauk niezgodnych z rzeczywistym stanem rzeczy.
Ta dygresja tylko pozornie odbiega od tematu, gdyż jasno pokazuje że ludzki umysł nie działa beznamiętnie, jak komputer chłodno kalkulujcy dane; ludzki umysł jest gotów wspierać jakiąkolwiek ideę, wobec której odczuwa predylekcję; twierdzenie o niezbędności celibatu, jako o warunku koniecznym do powstania właściwego poglądu, bynajmniej nie jest jakąś wyjątkową anomalią. Ludzie dokładnie znający Sutty potrafią twierdzić, że Budda nie nauczał o czymś takim jak odrodziny, że pierwsza jhāna jest wolna od myśli, że wszystkie jhany nie są wolne od myśl, że podczas jhany znika całkowicie doświadczenie zmysłowe... Itp, itd...A skoro tak, to czemu nie odmówić sobie przyjemności bycia ariya? Skąd jednak pewność, że się jest ariya?
Sutty mówią że sotapatti jest wyjściem poza wątpliwości. Jednak nie należy zbytnio ekstrapolować tej informacji. Ariya dysponuje bezpośrednim doświadczeniem, które, jak to opisał Nanavira, jest stale dostępne. Co innego terminy takie jak "sotapanna", "raz-powracający". Te pochodzią od Buddy, i nie są związane bezpośrednio z doświadczeniem danej jednostki, która może nawet nic nie wiedzieć o tym, że była sobie kiedyś taka jednostka jak Budda, twórca tej terminologii.
Sylogizm:
1) Ariya widzi Dhammę
2) Kto widzi Dhammę widzi Buddę
3) Zatem ariya widzi Buddę
jest jak najbardziej poprawny. Tyle, że ten widziany Budda nie jest oczywiście wizerunkiem pewnej jednostki znanej 2500 lat temu jako Mistrz Gotama, ale tym co Mistrz Gotama zrealizował bezpośrednio, nie-narodzonym, nie-powstałym, nie-stworzonym elementem nie-determinowanym.
Intensywność tego wglądu determinuje stopień zaawansowania ariya. Co do wglądu ariya nie może mieć żadnych wątpliwości. Natomiast, skoro jest możliwe - w bardzo rzadkich przypadkach - że puthujjana od razu staje się arahatem, nie można wykluczyć że wgląd w Cztery Szlachetne Prawdy, od razu zatrzyma się na poziomie raz-powracajacego.
Do czego zmierzam? Otóż puthujjana który nagle stał się ariya, nie ma co do zaszłej w jego doświadczeniu zmiany żadnej wątpliwości. Ale czy może być on w 100 % pewien, że to sotapatti a nie stan raz-powracającego? To dla niego zupełnie nowe doświadczenie, które po konsultacji z Suttami określa tym czy innym terminem. Tyle że pomiędzy wchodzącym w strumień Dhammy, a raz-powracającym, nie ma żadnej różnicy jakościowej, oprócz dalszej redukcji stanów chciwości, nienawiści i złudzenia u raz-powracającego. Zatem, li tylko bazując na opisie Sutt, istnieje możliwość błędnej klasyfikacji nawet u ariya, który może rozpoznać zaszłą zmianę jako sotapatti, podczas gdy w rzeczywistości będzie on raz-powracającym. Innymi słowy by zaobserwować pewną przemianę, redukcję i umniejszenie chciwości, nienawiści i złudzenia, różniącą raz-powracającego a sotapannę, trzeba przez jakiś czas być sotapanną. Gdy puthujjana od razu staje się raz-powracającym, możliwość błędu przy klasyfikacji swego doświadczenia jest spora, i pewne wątpliwości są jak najbardziej uzasadnione.
Fenomenologiczny opis pojawienia się percepcji nietrwałości u świeżo upieczonego sotapanny: "cokolwiek jest podmiotem powstania, jest podmiotem zaniku", dość enigmatyczny sam w sobie, można zamienić opisem zdecydowanie bardziej konkretnym. Pokładający wiarę w sotapatti Nanaviry może to zrobić, gdyż pochodzący od siostry Vajjira, został rozpoznany przez Ñánavīrę jako nad wyraz trafny opis sotapatti.
I am unable to see that it could have been written by a puthujjana, even if he were trying to deceive. It would never occur to him to add the part about ‘losing a dimension of thought’. One must actually have had the experience to know how exactly this describes it.
Warto pamiętać, że to sotapatti, a nie jakieś temporalne doświadczenie, gdy z tego czy innego powodu można przez jakiś czas zaobserwować absencję myśli we własnym umyśle. To trwała przemiana i ta strata wymiaru myśli jest stale obecna w doświadczeniu ariya. Każdy obeznany z pismami Nanaviry zdaje sobie z tego sprawę. I jak mi się wydaje, tu znacznie trudniej o samooszustwo, można się oszukiwać co do pewnego intensywnego doświadczenia medytacyjnego w przeszłości, trudniej natomiast uwierzyć że się trwale "straciło wymiar myśli" skoro tu i teraz myśli kłębią się w umyśle i nie jest się w stanie zawiesić myślenia choćby na minutę. Odczuwający pokusę myślenia o sobie jako urodzonym obecnie już jako ariya, też musi ją odrzucić, skoro nic w jego doświadczeniu nie daje mu wglądu w taką stratę wymiaru myśli. Można argumentować, że skoro "stracił" to w poprzednim życiu, nie ma porównania ze stanem puthujjany, zatem nie powinien wiedzieć czym ta strata faktycznie jest, inaczej niż sotapanna, który jeszcze minutę temu był puthujjaną, i bardzo dobrze pamięta ten stan.
Faktycznie, u urodzonego ariya nie ma pamięci tego, co to znaczy być totalnym puthujjaną, ale stany chciwości, nienawiści i złudzenia - zwykle związane z obsesyjnym myśleniem, całkiem jasno mówią mu, czym stan puthujjany jest. A to co siostra Vajjira opisała jako stratę wymiaru myśli, będąc stale obecne, daje mu wgląd w ucieczkę ze stanu puthujjany, kulminującą zejściem w pustkę opisaną przez MN 121.
Oczywiście, jak tylko opis siostry Vajjira stałby się generalnie znany i zaakceptowany, natychmiast pojawiliby się głupcy potrafiący sobie wmówić to doświadczenie. Nie mniej nawet wtedy wymagać to będzie nieco więcej mentalnej gimnastyki, niż przypisanie sobie zrozumienia, było nie było dość kryptycznego opisu: "cokolwiek jest podmiotem powstania jest podmiotem zaniku".
Zajęcie poszukiwania ariya jest jak najbardziej uzasadnione, przynajmniej dla tego kto chce zrozumieć Dhammę. Niestety z uwagi na działanie zasady łączenia się elementów, zwykle szukamy ariya wśród tych którzy robią na nas odpowiednie wrażenie. Ewidentny paragraf 22, gdyż jako że nasze poszukiwania odbywają się przy aktywnej współpracy ignorancji zniekształcającej naszą percepcję rzeczy takich jakimi one są, trudności ze znalezieniem ariya nie są wiele mniejsze niż zostanie samemu ariya.
Być może, zamiast starać się zostać ariya, lepiej spróbować przestać starać się zostać czymkolwiek a zacząć dążąc do tego, by stać się nikim. Choć nie uczyni to rzeczy łatwiejszymi, to przynajmniej pomoże uniknąć błędnych samo-identyfikacji.
Na poziomie werbalnym oczywiście też występuje tu sformułowanie "stać się", jednak na poziomie egzystencjalnym do stania się nikim dochodzi poprzez rezygnację z jakiegokolwiek samo-określania się, włączając w to "jestem ariya". Oczywiście na jedno wychodzi czy się chce zostać araahatem, czy też oznajmi się, że nie ma się ochoty na jakiekolwiek przyszłe narodzony, ale to drugie sformułowanie przynajmniej unika pewnej pozytywniej afirmacji, i wydaje się nieco bardziej bezpieczne, unikając nieporozumień związanych z samookreśleniem się, no i jest jakby trochę skromniejsze.
Q: Can one believe himself to be realised and be mistaken?
M: Of course. The very idea 'I am self-realised' is a mistake. There is no 'I am this'. 'I am that' in the Natural State.
*
„Czcigodny panie, kiedy, odnośnie do tych którzy nie są doskonale oświeceni, powstaje pogląd: 'Ci są Doskonale Oświeconymi', w zależności od czego pogląd ten się pojawia?”
„Potężny, Kaccayano, jest ten element, element ignorancji. W zależności od podrzędnego elementu, Kaccayano, powstaje podrzędna percepcja, podrzędny pogląd, podrzędna myśl, podrzędna wola, podrzędne dążenie, podrzędna chęć, podrzędna osoba, podrzędna mowa. Wyjaśnia on, naucza, ustanawia, odsłania, analizuje, naświetla podrzędne. Jego odrodziny, powiadam, są podrzędne.
W zależności od przeciętnego elementu, Kaccayano, powstaje przeciętna percepcja, przeciętny pogląd, przeciętna myśl, przeciętna wola, przeciętne dążenie, przeciętna chęć, przeciętna osoba, przeciętna mowa. Wyjaśnia on, naucza, ustanawia, odsłania, analizuje, naświetla przeciętne. Jego odrodziny, powiadam, są przeciętne.
W zależności od nadrzędnego elementu, Kaccayano, powstaje nadrzędna percepcja, nadrzędny pogląd, nadrzędna myśl, nadrzędna wola, nadrzędne dążenie, nadrzędna chęć, nadrzędna osoba, nadrzędna mowa. Wyjaśnia on, naucza, ustanawia, odsłania, analizuje, naświetla nadrzędne. Jego odrodziny, powiadam, są nadrzędne".
SN 14: 13
Mnisi, to na sposób elementów istoty zbierają się razem i jednoczą. Te o pośledniej dyspozycji zbierają się razem i jednoczą z tymi o pośledniej dyspozycji; te o dobrej dyspozycji zbierają się razem i jednoczą z tymi o dobrej dyspozycji. W przeszłości tak robiły, w przyszłości będą tak robić i teraz obecnie też tak robią”.
SN 14: 15
https://varapanyo-5.blogspot.com/2013/03/aczenie-sie-elementow.html?m=1
Paragraf 22 w pełnej krasie. Jeżeli z uwagi na przeszłe działania nasz potencjał intelektualny i moralny zjechał do najniższego poziomu, tylko jakiś cud może nas uratować przed wyborem nauczyciela pośledniej rangi.
Samsara oprócz aspektu tragicznego, ma też aspekty komiczne. Np nie możemy wykluczyć, że Ñánavīra Thera jest obecnie wśród nas. W takim przypadku łatwo sobie wyobrazić współczesnego "sotapannę", rozpoznającego Nanavirę jako puthujjanę, i zbywającego jego obiekcje wobec "zrozumienia" tegoż "sotapanny", konstatacją, że jak kiedyś zostanie sotapanną, to zrozumie niezasadność swych obiekcji.
Podsumowując: To przez dyskusję z osobą, jej mądrość jest do poznania, i tylko po długim czasie, nie po krótkim czasie; i tylko po rozważeniu, nie bez rozważenia; i tylko przez mądrego, nie przez głupca.
https://varapanyo-5.blogspot.com/2013/03/6_12.html?m=1
Tu mądrość jest prawdopodobnie szerszym terminem i nie oznacza zrozumienia Czterech Szlachetnych Prawd, a po prostu bycie inteligentnym w sensie generalnym. Taki mądry człowiek, nawet będąc puthujjaną potrafi rozpoznając głupotę swego rozmówcy ekstrapolować tę ocenę na niewiedzę o Czterech Szlachetnych Prawdach.
Brak kultury i ogłady towarzyskiej, impertynenckie zadawanie mnichowi niestosownych pytań, pewne uproszczenia we wnioskowaniu tam, gdzie ewidentnie wymagana jest subtelność, to jeszcze za mało, by mieć pewność iż ma się do czynienia z człowiekiem niemądrym, ale już wystarczająco dużo by być dość sceptycznym wobec deklaracji tejże osoby iż jest ariya.
Pomijając Vinayę, nie sądzę by ariya aż tak bardzo zależało na rozpoznaniu. W Suttach nawet świecki ariya nie garnie się do tego by jego pozytywnie właściwości były znane:
„Mnisi, powinniście zapamiętać Hattakę z Alavi jako tego kto posiada siedem cudownych i wspaniałych cech. Jakie siedem? Hattaka z Alavi jest obdarzony wiarą. Jest cnotliwy, i ma poczucie wstydu i obawy. Jest uczony, szczodry i mądry. Powinniście zapamiętać Hattakę z Alavi jako tego kto posiada siedem cudownych i wspaniałych cech”. Oto co powiedział Zrealizowany. To powiedziawszy, Pomyślny wstał z siedzenia i wszedł do swego miejsca pobytu.
Wtedy, o poranku, pewien mnich ubrał się, zabrał swą miskę i płaszcz, i poszedł do rezydencji Hattaki z Alavi. Kiedy tam dotarł, usiadł na przygotowanym miejscu. Hattaka z Alavi podszedł do tego mnicha, złożył mu hołd, i usiadł z boku. Wtedy ten mnich powiedział do niego:
„Przyjacielu, Zrealizowany zdeklarował, że posiadasz siedem cudownych i wspaniałych cech. Jakie siedem? 'Mnisi, Hattaka z Alavi jest obdarzony wiarą. Jest cnotliwy, i ma poczucie wstydu i obawy. Jest uczony, szczodry i mądry'. Zrealizowany zdeklarował, że posiadasz te siedem cudownych i wspaniałych cech”.
„Mam nadzieję, czcigodny panie, że żaden ubrany na biało świecki wyznawca, nie był przy tym obecny?” „Nie, przyjacielu. Żaden ubrany na biało świecki wyznawca, nie był przy tym obecny”.
Wtedy ten mnich otrzymał jedzenie w rezydencji Hattaki z Alavi, wstał ze swego miejsca i odszedł. Po posiłku podszedł do Zrealizowanego, złożył mu hołd, usiadł z boku [i zdał mu sprawę ze wszystkiego co się stało].
„Dobrze, dobrze, mnichu! Ten szlachetnie urodzony ma parę potrzeb, skoro nie chce by jego wewnętrzne korzystne cechy były znane innym. Zatem, mnichu, powinieneś zapamiętać Hattakę z Alavi jako tego, który posiada tą ósmą cudowną i wspaniałą cechę, mianowicie minimum potrzeb”. AN 8:23
To bynajmniej nie jest li tylko anegdotyczna Sutta, minimum potrzeb, poniżej jako "chcieć niewiele", jest jedną z cech ariya:
Kiedy zostało powiedziane: 'Ta Dhamma jest dla tego kto chce niewiele, nie dla tego co chce wiele', w odniesieniu do czego to zostało powiedziane? Tu, kiedy mnich jest tym kto chce niewiele, nie chce on: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem tym kto chce niewiele'. Kiedy jest zadowolony, nie chce: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem zadowolony'. Kiedy jest odosobniony, nie chce: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem odosobniony'. Kiedy jest energiczny, nie chce: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem energiczny'. Kiedy jest uważny, nie chce: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem uważny'. Kiedy jest skoncentrowany, nie chce: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem skoncentrowany'. Kiedy jest mądry, nie chce: 'Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem mądry'. Kiedy rozmiłowuje się w nie-dialektyce, nie chce:' Niech ludzie wiedzą o mnie, że jestem tym, kto rozmiłowuje się w nie-dialektyce'. Kiedy zostało powiedziane: 'Ta Dhamma jest dla tego kto chce niewiele, nie dla tego co chce wiele', to w odniesieniu do tego to zostało powiedziane. AN 8:30
https://varapanyo-5.blogspot.com/2013/04/an-viii-30.html?m=1
I teraz, inteligentny człowiek, kiedy usłyszy od kogoś, że ten jest ariya, jeżeli wykluczy to że ma do czynienia z oszustem, który z premedytacją kłamie, wie; "ten człowiek uważa się za ariya". O tym ma pewność.
Jeżeli rozmówca oznajmi to bez bycia zapytanym, już udziela całkiem konkretnej informacji o sobie, zresztą całkiem przeciwnej od tej którą mu się wydaje, że udziela. Nie jest to informacja rozstrzygająca ale ...
Tu jak inteligentni ludzie odnoszą się do bycia znanym→
Ktoś może powiedzieć, że jest pewna sprzeczność w mojej wizji. Tu i tam jasno dawałem do zrozumienia, że wierzę iż Nanamoli Thera posiadał bezpośrednią wiedzę o Czterech Szlachetnych Prawdach. A przecież Nanavira Thera, po sotapatti uznajac że góruje nad zrozumieniem swego przyjaciela, zaprzestał wymiany listów. Było nie było Ñánavīra Thera - co sam bez jakiegokolwiek wstydu przyznaję - był mądrzejszy od Varapanyo, w dodatku jego kontakt z przyjacielem był znacznie bliższy. Zatem raczej powinien wiedzieć lepiej od Varapanyo, czy Nanamoli Thera był ariya czy nie.
Ponieważ Ñánavīra Thera - dość lekkomyślnie i nieco egoistycznie - zniszczył listy swego przyjaciela, i tylko mała ich część przetrwała w niewysłanych kopiach, nie mam pewności. Jednak w oparciu o te listy, które się zachowały, mam pewną teorię (konspiracyjną). Porównując to co znalazłem w "Thinker's Notebook", a listami Nanamoli, wydaje mi się że Nanamoli bynajmniej nie pisał wszystkiego tego co wiedział, jakby podążając za ideą, zawartą w jego zeszytach:
In some ways a saint is no longer a saint as soon as he is recognized and proclaimed and worshipped. A saint is a saint in so far as his being influences the actions of others, without their reflexive awareness of the fact, towards the lessening of suffering.
Jednym słowem wierzę że Nanamoli Thera był ariya znacznie wcześniej niż Ñánavīra Thera i w jego korespondencji starał się - niebezpośrednio - pomagać Nanavirze w osiągnięciu właściwego poglądu, bez dyskomfortu bycia rozpoznanym jako ariya. Teoria jak teoria, pewności nie daje, nie mniej pokazuje że ten czy inny głupiec szukając ariya, bo "przecież nie będzie pobierał nauk od mnicha puthujjany", poważnie błądzi gdy zakłada, że ariya miałby jakąkolwiek chęć bycia rozpoznanym. O ile oczywiście taka niechęć jest postawą rekomendowaną przez Sutty, byłoby dziwne gdyby ariya w tym przypadku potrzebował jakiejkolwiek instrukcji. Nie stowarzyszenie się z głupcami jest przyjemne. "How much better to be neglected than championed or abused by the wrong people". Jeżeli ariya nawet wobec najbliższych nie są zbyt chętni by zdradzić swój stan, cóż dopiero w przypadku nowo poznanych i nieznanych mi ludzi. Jeżeli nie uwierzą to wyśmieją i obgadają, jeżeli uwierzą, to jeszcze gorzej. Narobią szumu, zrobią reklamę i żegnaj słodka samotności.
Tak mi to przynajmniej wygląda, a że nie jest to wizja całkowicie oderwana od rzeczywistości widać najwyraźnej po zachowaniu Nanaviry Thery. Nawet jeżeli uważał swego przyjaciela za puthujjanę, wiedział, że jest on bardzo inteligentny. Dodatkowo obaj byli poważnymi ludźmi. Gdyby Ñánavīra Thera dokładnie opisał przemianę jaka się u niego dokonała 27.6.1959, nie powinien mieć jakichkolwiek wątpliwości że jego przyjaciel "uwierzyłby mu na słowo" i zaakceptował jego osiągnięcie jako autentyczne. A jednak tego nie zrobił. Bynajmniej nie garnął się do oznajmienia swemu najbliższemu przyjacielowi tej "radosnej nowiny".
Inna obiekcja wobec mojej listy duchowych "aryjczyków", jako sprzecznej ze zrozumieniem Nanaviry jest raczej dziecinna. Moja lista zawiera np Nisargadattaę Maharaja jak i Mistrza Eckharta. Czyli, można by przypuszczać, reprezentuje ona jakiś dziwaczyny synkretyzm Dhammy, advayita vedanty i chrześcijaństwa, czego Nanavira Thera z pewnością by nie popierał. A jednak śmię twierdzić, idea nie-buddyjskiego ariya jest całkowicie w obrębie ortodoksji. Podział w Dhammie - przynajmniej jeżeli chodzi o właściwy pogląd (co oznacza zrozumienie doktryny anatta) biegnie wzdłuż linii granicznej puthujjana /ariya.
[Oczywiście na niższym poziomie podział na buddystów i innowierców jest jak najbardziej uzasadniony i nie należy go lekceważyć. To że na Sri Lance ludzie uważają się za buddystów, dość mocno ułatwia mnichowi życie. Gdybym w Europie poszedł po przysłaną paczkę do urzędu celnego, miałbym raczej pewne kłopoty z jej odebraniem. Ostatecznie to że nie używam pieniędzy to mój problem, który być może nie byłby taki wielki, gdyby jakiś europejski celnik był fanem świętego Franciszka, co w dzisiejszych czasach statystycznie jest mało prawdopodobne. A na Sri Lance dzięki uprzejmości celników mogę odbierać książki przesłane z Polski, trzymając się ściśle reguły o nie posiadaniu i nie używaniu pieniędzy, co jest dość przyjemną praktyką. Ale to tylko dlatego że celnicy są buddystami. Mułzumańscy celnicy raczej nie byliby tak wyrozumiali. Przez dwadzieścia dwa lata bycia mnichem, przypominam sobie jeden wypadek, gdy na żebraczym obchodze udało mi się coś wyżebrać od mułzumanina].
Wraz z trwaniem Dhammy pojawiła się olbrzymia liczba sekha, którzy w końcu muszą się gdzieś odrodzić, a przecież nie można wykluczyć, że te odrodziny nastąpią w tradycji duchowej, innej niż Dhamma. Jeżeli ktoś uważa że ariya potrzebuje kontaktu z zewnętrznymi formami Dhammy, ten nie rozumie, że tam gdzie jest ariya, tam jest i Dhamma. Ariya ma Dhammę w sercu, i jest niezależny, nawet bez wiedzy o Suttach, prędzej czy później zrealizuje pełne wygaszenie. O ile byłoby kłopotliwym udowadniać sceptykom "aryjskość" Mistrza Eckharta, z Nisargadattą Maharajem sprawa jest zdecydowanie bardziej prosta. Jego aryjskość bije już nie tylko z generalnego przesłania. Pewna terminologia jest u niego wzięta jakby bezpośrednio z Sutt i to takich operujących na poziomie Czterech Szlachetnych Prawdach, czyli z samej definicji niedostępnych dla puthujjany.
Mój nauczyciel Vinayi, dość mocno niechętny hinduizmowi, nie miał większych problemów z rozpoznaniem głębokiej mądrości NM. Dla mnie jest ona tak oczywista, że każdego rozpoznającego w Nisargadatcje Maharaju puthujjanę, nie tyle uważam za nie mającego wglądu w Cztery Szlachetne Prawdy, ale za "duchowego idiotę", który w obecnym życiu praktycznie jest bez szans na jakiekolwiek głębsze zrozumienie Dhammy. Można argumentować, że to nieco zbyt kategoryczne twierdzenie, np ktoś po prostu zna NM z paru cytatów przypadkowo napotkanych. (Tu muszę przyznać, że mojemu nauczycielowi Dhammy podałem specjalnie dobraną selekcję cytatów). Być może. Jednak w takim przypadku ktoś odkrywa swe zdecydowanie nie aryjskie cechy, jak mówienie z pewnością o tym z czym się nie zapoznał i o czym ma małe pojęcie. Bycie pewnym tego co bynajmniej nie jest pewne, jest objawem niskiej inteligencji. Czy w takim przypadku taka pewność jest całkowicie dyskredytująca, trudno powiedzieć. Co prawda ludze rzadko dochodzą do zrozumienia, że w sprawach dla siebie istotnych faktycznie nie rozumieli tego co uważali za zrozumiałe, nie mniej, o ile ktoś nie jest zupełnie i beznadziejnie głupi, prędzej czy później zaczyna to odkrywać, co zresztą jest główną praktyką Dhammy, mianowicie eliminacja ignorancji. Ignorancji nie jako prostej niewiedzy ale jako tego co wydaje się naszą być "wiedzą" a niestety jest fałszywym zrozumieniem. Nie tylko wiem, że czegoś nie wiem w takim przypadku mamy do czynienia z ignorantem zdającym sobie - przynajmniej w jakimś stopniu - sprawę ze swej ignorancji; znacznie gorzej, nie wiem, że nie wiem, biorąc swą ignorancję za prawdziwe zrozumienie.
Studiowanie postawy Sokratesa może tu być dość pomocne. "Zerowy" poziom Sokratesa, to jeszcze nie zrozumienie Dhammy, ale dobry punkt wyjścia. Niestety nawet to jest już zbyt trudne dla większości ludzi. Kiedy ktoś udanie podważa pewne przekonania ariya, ten się cieszy, odpada jedna rzecz błędnie rozumiana. Nieintelligently puthujjana natomiast traktuje takie podważanie jego przekonań za bezpośredni atak na swą osobę. Zatem odczuwa potrzebę obrony. W takich przypadkach możemy klasyfikować czyjąś ignorancję, nie jako brak wiedzy o prawdzie, ale jako aktywnie funkcjonującą awersję wobec prawdy.
Jeżeli będąc puthujjaną znamy się dość dobrze na jakiejś dziedzinie i podczas rozmowy z kimś kto uprzednio wydawał się dość inteligentny, i widzimy, że całą swoją inteligencję angażuje w obronę poglądu, który na to nie zasługuje, możemy być prawie pewnni, że ten dobry człowiek po prostu nie urodził się z potencjałem poszukiwacza prawdy. W tym życiu sotapatti jest nie dla niego. "Prawie pewnni", bo rzeczywistość jest często bardziej skomplikowana niż się nam wydaje. Na przykład w tym wypadku może nasz rozmówca wcale nie jest przywiązany do bronionego poglądu, a tylko testuje naszą inteligencję obserwując sposób naszej argumentacji. Ostatecznie, by poznać czy ktoś jest głupi czy mądry, nie pytamy go o to bezpośrednio, a jedynie poprzez rozmowę badamy poziom jego zrozumienia. Nie ma powodu by ta zasada nagle uległa zawieszeniu, gdy chcemy się dowiedzieć czy nasz rozmówca jest ariya czy nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.