sobota, 1 marca 2014

O subiektywności odczuć


W ostatnich dniach przed walką wyborczą odwiedziłem moją biedną i ukochaną Tocqueville, wracałem tu po raz pierwszy od rewolucji i być może po raz ostatni! Gdy wyjeżdżałem ogarnął mnie smutek tak dotkliwy, że zachowałem o nim pamięć do dzisiaj, jego wspomnienie rysuje się ostro pośród odprysków wydarzeń, jakie z tamtego czasu zapamiętałem. Przybyłem niezapowiedziany. Puste pokoje, obluzowane okna, meble spiętrzone i zakurzone, zgasłe kominki, zatrzymane zegary, stęchłe powietrze, wilgotne mury, zewsząd ziało opuszczeniem i ruiną. Ów cichy zakątek, jakby zgubiony pośród żywopłotów i pastwisk normandzkiego krajobrazu, który tyle razy wydał mi się najwdzięczniejszą samotnią, ukazywał się teraz moim oczom jako niszczejące pustkowie, lecz spod jego obecnego wyglądu, jakby z głębi grobowca, wyzierały ku mnie słodkie i uśmiechnięte obrazy mego życia. Podziwiam doprawdy, jak u człowieka wyobraźnia potrafi być barwniejsza i bardziej przejmująca od rzeczywistości. Widziałem niedawno jak upadła monarchia, przyglądałem się krwawym i okropnym scenom. I cóż! Twierdzę, iż ani jeden z tych wielkich widoków nie wywołał we mnie uczuć tak głębokich i dojmujących, jak widok starożytnego domostwa moich ojców i wspomnienie spokojnych dni i szczęśliwych godzin, jakie w nim spędziłem nieświadom ich ceny. Mogę rzec, że tam właśnie i tego dnia najlepiej zrozumiałem gorycz rewolucyj. Mieszkańcy wioski byli mi zawsze życzliwi, lecz tym razem okazywali mi serdeczność i nigdy nie doznałem od nich takiego szacunku jak wówczas, gdy równość była brutalnie afiszowana na wszystkich murach.

Alexis de Tocqueville, Wspomnienia
Aleksander Wit Labuda
Ossolineum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.