niedziela, 23 marca 2014

Prymat życia duchowego


Ten sam starzec [Teodor z Ferme] odwiedził kiedyś abba Jana, tego, który od urodzenia był eunuchem; i podczas rozmowy rzekł: „Kiedyśmy mieszkali w Sketis, praca wewnętrzna była naszą główną pracą, a rękodzieło uważaliśmy za coś ubocznego; teraz zaś praca wewnętrzna stała się uboczną, a uboczna główną". Teodor z Ferme 10,250

Diagnoza Teodora z Ferme jest smutna, ale prawdziwa: często bowiem to, co jest celem głównym, staje się dodatkiem, a to co jest dodatkiem, staje się celem. Nie chodzi tu tylko o klasztor, który przestaje być miejscem życia duchowego, a staje się warsztatem produkcyjnym dla ludzi chcących sobie żyć spokojnie i wygodnie. Problem ten bywa szerszy i ma miejsce wtedy, kiedy klasztor rozmija się ze swoim celem, dla którego powstał. Historia Kościoła podaje nam takie przykłady.

Problem nie dotyczy jednak tylko klasztorów, może dotknąć każdego z nas.

Po pierwsze, należy ustalić, co jest celem, a co środkiem. Pierwszym celem życia człowieka jest Bóg i życie wieczne. Ale jest także cel bliższy: powołanie człowieka, czy to kapłańskie, zakonne, czy rodzinne. Temu celowi powinno być podporządkowane życie człowieka, bez pomijania celu pierwotnego. Powołaniu rodzinnemu powinno być podporządkowane dobro męża, żony oraz dobro dzieci w pełnym wymiarze, a więc nie tylko materialnym, ale i duchowym - atmosfera domu, czas dla rodziny, sprawy religijne. Ten ostatni wymiar bywa często pomijany na rzecz dóbr materialnych, co nieuchronnie prowadzi do tragedii. (…)

Za: Marek Starowieyski, Czego mogą nas nauczyć Ojcowie Pustyni, Wydawca Stowarzyszenie LIST, Listowa biblioteka tom 18, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.