niedziela, 23 marca 2014

Złe myśli


 Powiedział abba Teodor ze Sketis: „Przychodzi jakaś zła myśl, sprawia niepokój i zabiera mi czas: nie doprowadza mnie do zgrzeszenia czynem, ale zatrzymuje mnie na drodze do cnoty. Człowiek czujny jednak otrząsa się z niej i wstaje do modlitwy". Teodor ze Sketis 256

Niebezpieczną jest rzeczą sprowadzenie grzechu do samych tylko złych czynów. Oczywiście, grzechem jest zły uczynek, ale nie I tylko: może być nim również i zła myśl.

Świat naszych myśli jest korzeniem zła, choć często — na szczęście - ten korzeń nie wypuścił pnia ani gałęzi, tj. nie spowodował złych uczynków. Ale zły korzeń wyczerpuje nasze siły, jest pasożytem naszego życia wewnętrznego i nas osłabia. Jak wiele energii marnujemy na złe myśli i jak często w nas samych istnieje złudny świat, który często tak bardzo nas absorbuje, że brak nam sił do podjęcia myśli ubogacających i dobrych. Jak często w myślach prowadzimy bezsensowne dyskusje, rozważamy nasze ewentualne zwycięstwa i klęski, wypunktowując w nich naszą rolę i podkreślając ją do tego stopnia, że w końcu sami zaczynamy w to wierzyć. Tak powstaje w myśli świat legend i mitów o nas samych, świat naszych cierpień, bólów, pretensji i w końcu niespełnionych marzeń. Jednym słowem, człowiek może sobie stworzyć świat myśli, często współzawodniczący z naszym światem realnym lub po prostu go zakrywający. A obok tej naszej mitologii powstaje mitologia innych ludzi, oczywiście porównanie ich z nami zawsze wypada dla nich fatalnie. Tak powstaje świat nieprawdy o sobie, świat kłamstwa, nasze własne dzieło.

A kłamstwo jest zawsze i we wszelkiej formie szkodliwe i niszczycielskie. Nie zawsze ten świat bywa uzewnętrzniany, choć zawsze istnieje obawa, że w niespodziewanej chwili wybuchnie, rozlewając wokół nas zło. Zawsze jednak, w większym lub mniejszym stopniu, blokuje on i „zamula" nasze życie duchowe.

W uporządkowaniu naszych myśli zawsze pomaga porządny rachunek sumienia i dobra spowiedź, najlepiej u stałego kierownika duchowego. Może także pomóc śmiech: śmiech z samego siebie. Jest on zawsze bardzo pożyteczny, jeśli tylko człowiek umie przyjrzeć się sobie samemu z boku i ujrzeć groteskowość swojego wewnętrznego zakłamania i głupiego postępowania. Śmiech z samego siebie nikogo nie rani, stanowi natomiast znakomitą terapię. „Naucz się śmiać z samego siebie, będziesz miał uciechę na całe życie" — pisał niezapomniany ks. Tadeusz Fedorowicz.

Za: Marek Starowieyski, Czego mogą nas nauczyć Ojcowie Pustyni, Wydawca Stowarzyszenie LIST, Listowa biblioteka tom 18, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.