Powiedział
abba Teodor ze Sketis: „Przychodzi jakaś zła myśl, sprawia
niepokój i zabiera mi czas: nie doprowadza mnie do zgrzeszenia
czynem, ale zatrzymuje mnie na drodze do cnoty. Człowiek czujny
jednak otrząsa się z niej i wstaje do modlitwy". Teodor ze
Sketis 256
Niebezpieczną
jest rzeczą sprowadzenie grzechu do samych tylko złych czynów.
Oczywiście, grzechem jest zły uczynek, ale nie I tylko: może być
nim również i zła myśl.
Świat
naszych myśli jest korzeniem zła, choć często — na szczęście
- ten korzeń nie wypuścił pnia ani gałęzi, tj. nie spowodował
złych uczynków. Ale zły korzeń wyczerpuje nasze siły, jest
pasożytem naszego życia wewnętrznego i nas osłabia. Jak wiele
energii marnujemy na złe myśli i jak często w nas samych istnieje
złudny świat, który często tak bardzo nas absorbuje, że brak nam
sił do podjęcia myśli ubogacających i dobrych. Jak często w
myślach prowadzimy bezsensowne dyskusje, rozważamy nasze ewentualne
zwycięstwa i klęski, wypunktowując w nich naszą rolę i
podkreślając ją do tego stopnia, że w końcu sami zaczynamy w to
wierzyć. Tak powstaje w myśli świat legend i mitów o nas samych,
świat naszych cierpień, bólów, pretensji i w końcu
niespełnionych marzeń. Jednym słowem, człowiek może sobie
stworzyć świat myśli, często współzawodniczący z naszym
światem realnym lub po prostu go zakrywający. A obok tej naszej
mitologii powstaje mitologia innych ludzi, oczywiście porównanie
ich z nami zawsze wypada dla nich fatalnie. Tak powstaje świat
nieprawdy o sobie, świat kłamstwa, nasze własne dzieło.
A
kłamstwo jest zawsze i we wszelkiej formie szkodliwe i
niszczycielskie. Nie zawsze ten świat bywa uzewnętrzniany, choć
zawsze istnieje obawa, że w niespodziewanej chwili wybuchnie,
rozlewając wokół nas zło. Zawsze jednak, w większym lub
mniejszym stopniu, blokuje on i „zamula" nasze życie duchowe.
W
uporządkowaniu naszych myśli zawsze pomaga porządny rachunek
sumienia i dobra spowiedź, najlepiej u stałego kierownika
duchowego. Może także pomóc śmiech: śmiech z samego siebie. Jest
on zawsze bardzo pożyteczny, jeśli tylko człowiek umie przyjrzeć
się sobie samemu z boku i ujrzeć groteskowość swojego
wewnętrznego zakłamania i głupiego postępowania. Śmiech z samego
siebie nikogo nie rani, stanowi natomiast znakomitą terapię. „Naucz
się śmiać z samego siebie, będziesz miał uciechę na całe
życie" — pisał niezapomniany ks. Tadeusz Fedorowicz.
Za:
Marek Starowieyski, Czego mogą nas nauczyć Ojcowie Pustyni, Wydawca
Stowarzyszenie LIST, Listowa biblioteka tom 18, Kraków 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.