sobota, 25 maja 2024

Nie umarli na darmo!


W tym klasycznym satyrycznym filmie Murdocha Murdocka żołnierze alianccy – tuż przed szturmem na francuskie wybrzeże w D-Day (6 maja 1944) – podają powody, dla których byli przygotowani na śmierć w imię wielorasizmu, wielokulturowości, LBGTizmu, komunizmu i zniszczenia białych społeczeństw, które nastąpią po klęsce Niemiec.

– KATANA

Kapitan: Dobra, chłopcy! Okupowana przez nazistów Europa leży przed wami! Wielu z Was dzisiaj tutaj umrze, ale wszyscy jesteście bohaterami! Wykorzystajmy tę chwilę, zanim zaatakujemy naszego wroga, i przypomnijmy sobie, o co walczymy.

Thomas, czy jesteś gotowy dzisiaj umrzeć?

Tomasz: Tak, proszę pana!

Kapitan: A za co jesteś gotowy umrzeć?

Thomas: Sir, chętnie oddam życie za przyszłość naszego kraju. Przyszłość, w której wszyscy Murzyni korzystają z tej samej fontanny co my i chodzą do tych samych szkół, co nasze dzieci. [machanie flagą i wiwatowanie]

Kapitan: A ty Tyler, dlaczego walczysz.

Tyler: Sir! Walczę, aby w przyszłości nasze córki mogły porzucić macierzyństwo i wejść na rynek pracy, aby być jak mężczyźni! [machanie flagą i wiwatowanie]

Kapitan: Zgadza się, Tyler! Nasze społeczeństwo nie potrzebuje matek. Potrzebuje więcej jednostek robotniczych w niebinarnej, kapitalistycznej, miażdżącej duszę maszynie!

James, jakie masz nadzieje na przyszłość?

James: Cóż, chcę tylko, żeby moja wnuczka urodziła jak najwięcej mulatów wspieranych przez opiekę społeczną! [machanie flagą i wiwatowanie]

Kapitan: Jestem pewien, że wszyscy uznalibyśmy nasz biały przywilej i zgodzilibyśmy się, że powinniśmy poświęcić jedną z naszych wnuczek lepszemu afrykańskiemu byczkowi.

Teraz posłuchajmy Nigela z Armii Królewskiej. O co walczysz żołnierzu?

Nigel: Cóż, powiedziałbym, że moją największą nadzieją jest zobaczenie pewnego dnia muzułmańskiego burmistrza Londynu! Ale prawda jest taka, że ​​marzę o czymś jeszcze większym! Aby pewnego dnia żaden muzułmański przestępca seksualny nie został ponownie ukarany w naszym królestwie! [machanie flagą i wiwatowanie]

Kapitan: Johnie Pierre, dlaczego przyłączyłeś się do nas w tej najświętszej krucjacie?

John Pierre: Cóż, mój Kapitanie, chciałbym zobaczyć, jak ci niemieccy najeźdźcy zostaną wyparci z Francji, aby pewnego chwalebnego dnia mogła ona zostać trwale zajęta przez falę najeźdźców muzułmańskich z Afryki Subsaharyjskiej!

Kapitan: Wszyscy powinniśmy mieć tyle szczęścia, że ​​zostaniemy zastąpieni przez falę muzułmańskich najeźdźców z Afryki Subsaharyjskiej! [machanie flagą i wiwatowanie]

Thomas: A co z tobą, kapitanie? Dlaczego walczysz?

Kapitan: Walczę, aby pewnego dnia czarny człowiek mógł zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych! I by wykorzystał swą władzę, aby zmusić piekarnie do pieczenia ciast na wesela homoseksualne!

Aby szkoły pozwoliły transseksualistom korzystać z dowolnej łazienki!

Aby moje prawnuki na początku dorosłego życia były obciążone długami za bezwartościowy dyplom z marksistowskiego systemu edukacyjnego! [machanie flagą i wiwatowanie]

Thomas: Cóż, to piękne, Kapitanie!

A co z tobą, Franku?

Frank: Cóż, chcę pomóc uwolnić Żydów z obozów „Holokaustu”! Aby mogli zrzucić na nas winę na dziewięć stuleci, podczas gdy po cichu przejmą każdą instytucję naszego społeczeństwa, od finansów i edukacji, po media i biurokrację rządową! [machanie flagą i wiwatowanie]

Kapitan: To naprawdę naród wybrany przez Boga! I powinniśmy się poddać wobec ich wyższości!

A co z tobą, Izajaszu? Czyż jesteś z plemienia?

Izajasz: Cóż, jestem tu tylko po to, żeby wspierać naszych komunistycznych sojuszników. Aby mogli gwałcić Europę Wschodnią przez kilka pokoleń i wymordować dziesiątki milionów ludzi w Chinach!

Kapitan: Cóż, komunizm to przyszłość, chłopcy.

Pamiętajcie chłopcy, naziści to źli ludzie! A my jesteśmy bohaterami!

Jesteście gotowi?

John Pierre: Niech żyje Francja!

Nigel: Za króla i ojczyznę!

Wszyscy: O naszą przyszłość!

Tekst na ekranie: WSZYSCY ZMARLI TEGO DNIA, ALE DZIĘKI ICH POŚWIECENIU ICH MARZENIA ZOSTAŁY ZREALIZOWANE.

Linki do video na Katana →






Parę obrazków















 

wtorek, 21 maja 2024

Muammar al-Kaddafi o systemie parlamentarnym i partiach politycznych


PARLAMENTY

Parlamenty, stanowiące kręgosłup tradycyjnej demokracji panującej dziś na świecie, są oszu­kańczą reprezentacją ludu, a systemy przed­stawicielskie — sztucznym rozwiązaniem pro­blemu demokracji. Parlament powstaje na zasa­dzie zastępowania ludu. Sama zasada jest w is­tocie zupełnie niedemokratyczna, ponieważ de­mokracja oznacza władzę ludu, a nie rządy sprawowane w jego imieniu. Samo istnienie parlamentu oznacza nieobecność ludu, ponieważ prawdziwą demokrację tworzy się na zasadzie obecności ludu, a nie jego zastępców. Parlamen­ty stały się zalegalizowaną barierą oddzielającą ludy od sprawowania władzy, gdyż właśnie izo­lują one masy od uprawiania polityki i zastępują je przejmując w swe ręce monopol suwerenności.

Nagrodom nie pozostawia się nic ponad pozory demokracji polegającej na staniu w długich ko­lejkach do urn wyborczych.

Aby zdemaskować prawdziwe oblicze parla­mentu musimy dociec, jak się go tworzy. Par­lament jest wybierany przez okręgi wyborcze, za pośrednictwem partii lub koalicji partii albo też jest naznaczany. Żadna z tych dróg nie jest demokratyczna. Podział ludności na okręgi wy­borcze oznacza bowiem, że jeden poseł reprezen­tuje — zależnie od liczby mieszkańców — tysiące, setki tysięcy lub miliony ludzi. Oznacza to rów­nież, że posła nie łączy z wyborcami żadna społeczna więź organizacyjna. Podobnie jak inni posłowie jest on jednak uważany, zgodnie z wy­mogami tradycyjnej demokracji, za przedstawi­ ciela całego narodu. W ten sposób masy zostają całkowicie oddzielone od przedstawiciela, a przedstawiciel od mas. Z chwilą gdy otrzymuje on głosy mas, uzyskuje monopol na panowanie nad nimi i w zastępstwie rozporządzanie się ich sprawami. Widzimy, że tradycyjna demokracja panująca w dzisiejszym świecie wyświęca i ochra­nia członka parlamentu, nie czyniąc tego w sto­sunku do reszty ludu. Oznacza to, że parlamenty stały się narzędziem grabiącym władzę ludową i monopolizującym ją we własnych rękach. Dzi­siaj narody — przywołując rewolucję ludową — mają prawo walczyć o zniszczenie narzędzi monopolizujących demokrację i suwerenność, które odbierają wolę masom, narzędzi zwanych parlamentami. Mają prawo głosić nową zasadę:

Nie ma zastępowania ludu. Jeżeli parlament wyła­nia się z jednej partii w rezultacie jej zwycięstwa w wyborach, jest izbą partii, a nie izbą ludu. Jest reprezentantem partii, a nie ludu. Władza wyko­nawcza, którą mianuje taki parlament, jest wła­ dzą zwycięskiej partii, a nie władzą ludu.

To samo dotyczy parlamentu, w którym każda z kilku istniejących partii otrzymuje określoną liczbę miejsc. Ci, którzy na tych miejscach zasia­dają, są przedstawicielami własnej partii, a nie ludu. Władza, którą ustanawia taka koalicja, jest władzą koalicyjnych partii, a nie ludu. Lud w takich systemach pada ofiarą walczących o władzę. Polityczne organa rywalizujące o wła­dzę wykorzystują i oszukują go, by pozyskać głosy, lud zaś ustawia się w zorganizowane, milczące kolejki, przesuwając się jak koraliki różańca, by wrzucać kartki do urn wyborczych.

Czyni to podobnie jak wrzucałby do kosza na śmieci niepotrzebne papiery. Taka jest tradycyj­na demokracja panująca na całym świecie zarów­no w systemach jednopartyjnych, dwupartyj ych, wielopartyjnych jak i bezpartyjnych. Stało się więc oczywiste, że reprezentacja jest oszust­wem. Parlamentów, które pochodzą z nominacji lub powstają w drodze dziedziczenia, nie można zaliczyć do żadnej formy demokracji.

Jeśli system wyborów parlamentarnych opiera się na propagandzie zmierzającej do pozyskania  głosów, oznacza to, że jest to system demagogicz­ny w pełnym tego słowa znaczeniu. Głosy można kupić, mogą być one przedmiotem machinacji, a ponieważ ubodzy nie mogą podejmować walki wyborczej, zwyciężają zawsze i tylko ludzie bo­gaci.

Filozofowie, myśliciele i pisarze głosili teorię systemu przedstawicielskiego w czasach, gdy ludy jak nieświadome stado rządzone były przez królów, sułtanów i najeźdźców. Najwyższym celem, do którego dążyły one w owych wiekach, było posiadanie przedstawicieli reprezentują­cych je wobec władców sprzeciwiających się temu. Tak więc ludy prowadziły długą i upor­czywą walkę o realizację swego celu. Teraz, po zwycięstwie epoki republik i w początkach ery mas nie do pomyślenia jest, by demokracja miała polegać na tym, że niewielka grupa posłów reprezentuje szerokie masy. Jest to przestarzała teoria, zdezaktualizowana przez własne doświa­dczenia. Władza bowiem powinna w pełni nale­żeć do ludu.

Najokrutniejsze dyktatury, jakie znał świat, powstały w warunkach systemu parlamentar­nego.

PARTIA

Partia jest współczesną dyktaturą, jest nowo­czesnym dyktatorskim podmiotem władzy, gdyż opiera się na zasadzie panowania części nad całością. Stanowi ona najnowsze — jak do tej pory — narzędzie dyktatury. Ponieważ nie jest jednostką, nadaje tworzonym przez siebie radom i komitetom oraz prowadzonej przez swoich członków propagandzie pozory demokracji.

Nie jest jednak instytucją demokratyczną, gdyż składa się z ludzi, których łączy wspólny interes, wspólne poglądy, poziom kultury lub pozycja. Tworzą oni partie, by realizować swoje interesy lub narzucać swoje poglądy czy ideo­logię całemu społeczeństwu. Celem partii jest sprawowanie władzy w imię realizacji swego programu. Jednak z punktu widzenia demo­kracji żadna z osób nie może sprawować władzy nad całym narodem, reprezentującym wiele in­teresów, poglądów, nastrojów, stanowisk i prze­konań. Partia jest więc dyktatorskim podmiotem władzy, umożliwiającym wyznawcom wspól­nych poglądów lub posiadaczom wspólnych in­ teresów rządzenie całym narodem. Partia stano­wi mniejszość w stosunku do narodu. Jej utwo­rzenie ma na celu budowę narzędzi do rządzenia ludem, czyli tymi, którzy są poza partią. Partia powstaje w oparciu o teorię władzy i panowania jej członków nad pozostałymi ludźmi, przy zało­żeniu, że dojście partii do władzy jest drogą do realizacji jej celów, i że jej cele są celami ludu.

Teoria ta stanowi usprawiedliwienie dyktatury partii i na tej właśnie teorii opiera się każda dyktatura. Niezależnie od liczby partii jest to ta sama teoria. Wielopartyjność zaostrza walkę o władzę, a walka partii o władzę prowadzi do zaprzepaszczenia wszelkich zdobyczy ludu i ni­weczy plany służące interesom społeczeństwa.

Zniszczenie tych zdobyczy i zniweczenie planów bywa bowiem pretekstem do „podstawienia no­gi” partii rządzącej, by jej miejsce mogła zająć partia konkurencyjna. Środkiem używanym w międzypartyjnych konfliktach bywa, choć rzadko, broń. Zwykle zaś jest nim wzajemne potępianie się i ośmieszanie swoich dokonań.

Walka taka musi godzić w żywotne interesy społeczeństwa, w wyniku czego niektóre z nich, jeśli nie wszystkie, muszą paść ofiarą ścierania się podmiotów polityki w walce o władzę. Zaprzepa­szczanie tych interesów jest bowiem argumentem jednej lub kilku partii opozycyjnych przeciw jednej lub kilku partiom rządzącym. Partia opo­zycyjna, aby dojść do władzy, musi obalić tę, która panuje. Musi w tym celu zniweczyć jej dokonania i posiać zwątpienie co do jej planów, nawet gdyby leżały one w interesie społeczeńst­wa. Musi to zrobić, żeby udowodnić nieudolność drugiej partii jako podmiotu władzy. W ten sposób interesy społeczeństwa i jego plany pada­ ją ofiarą walki partii o władzę. Chociaż walka między partiami wnosi ożywienie polityczne, jest ona zgubna pod względem politycznym, społecz­nym i gospodarczym dla życia społeczeństwa, a rezultatem jej jest zwycięstwo innego podmiotu władzy, takiego zresztą jak poprzedni. Jest to więc upadek jednej partii i zwycięstwo innej, ale porażka ludu, czyli porażka demokracji. Partię można także — od wewnątrz lub od zewnątrz — kupować i przekupywać.

Partia powstaje z początku jako przedstawi­ cielstwo ludu. Następnie jej kierownictwo staje się przedstawicielstwem członków partii. Z kolei przewodniczący staje się przedstawicielem jej kierownictwa. Gra partyjna jest więc śmieszną, oszukańczą grą opierającą się na fikcyjnej formie demokracji o egoistycznej treści, u jej podstaw zaś leży demagogia, manewry i rozgrywki polity­czne. Potwierdza to, że system partyjny jest narzędziem dyktatury, dyktatury współczesnej.
Jest to dyktatura jawna — nie zamaskowana. Świat jeszcze jej nie przezwyciężył, jest to więc dyktatura czasów współczesnych.

Parlament partii rządzącej jest parlamentem partyjnym, a władza wykonawcza, którą tworzy taki parlament, jest władzą partii nad ludem. Władza partyjna, która zakłada, że działa w in­teresie ludu, jest w istocie zaciętym wrogiem części tego ludu —jednej lub kilku partii opozy­cyjnych oraz ich zwolenników.

Przy takim rozwiązaniu opozycja nie sprawuje ludowej kontroli nad działalnością partii rządzą­cej, lecz w swoim interesie czatuje, by zająć jej miejsce w systemie władzy. Legalnym narzę­dziem kontroli zgodnie z tą współczesną demo­kracją jest właśnie parlament, w którym więk­szość stanowią członkowie partii rządzącej.

Kontrolę sprawuje więc partia rządząca, a wła­dzę — partia kontrolująca. W ten sposób ujaw­nia się oszukańczy i fałszywy charakter teorii partii politycznych we współczesnym świecie, partii, na których opiera się klasyczna demokra­ cja współczesności.

Partia reprezentuje część ludu, a suwerenność ludu jest niepodzielna.

Partia rządzi w zastępstwie ludu, a ludu na­ prawdę nie można zastępować.

Partia jest plemieniem współczesnej epoki. Jest sektą wyznaniową. Społeczeństwo rządzone przez jedną partię jest zupełnie tym samym, co społeczeństwo, którym włada jedno plemię lub sekta. Partia reprezentuje bowiem, jak wspo­mniano, poglądy jednej grupy ludzi, interesy, przekonania lub pozycje jednej grupy i stanowi mniejszość w odniesieniu do całości narodu.

Podobnie plemię i sekta wyznaniowa stanowią mniejszość w odniesieniu do całości narodu, mając wspólne interesy lub religijne przekona­nia. Na podstawie tych interesów tworzona jest wspólna wizja. Plemię od partii odróżnia tylko więź krwi, która może zresztą leżeć u podstaw powstania partii. Walka o władzę między par­tiami nie różni się wcale od konfliktu między plemionami lub wyznaniami. O ile system ple­mienny i wyznaniowy uznaje się z politycznego punktu widzenia za niewłaściwy i godny potępie­nia, należy również odrzucić system partyjny.

Działają one tak samo i prowadzą do jednego rezultatu. Wpływ walki plemiennej na społeczeń­stwo jest równie negatywny, jak wpływ nań konfliktu plemiennego i wyznaniowego.

Zielona Książka


sobota, 18 maja 2024

Udawanie, że mamy do czynienia z podłymi handlarzami zainteresowanymi jedynie pieniędzmi i odmawianie dostrzeżenia szatańskiej matrycy globalistycznego planu, jest niewybaczalnym błędem...


"Poniżej znajduje się pełny polski tekst przemówienia wygłoszonego 10 maja przez abpa Carla Marię Viganò w Auditorium Gavirate w Varese we Włoszech, oraz odnośne video https://youtu.be/rukN6c178wI

Dr Ignacy Nowopolski, 16.05.2024

Jednym z najbardziej bezpośrednich skutków piekielnej i manipulacyjnej operacji psychopandemicznej jest odmowa mas przyznania, że ​​stały się obiektem kolosalnego oszustwa.

Pod pretekstem zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa, przedstawianego jako śmiercionośny i nieuleczalny – a który – jak wiemy – zgodnie z postulatami Kocha nigdy nie został wyizolowany, miliardy ludzi zmuszono do zaszczepienia się eksperymentalnym lekiem, o którym wiadomo było, że jest nieskuteczny w tym celu. Aby to osiągnąć, odpowiedzialne władze nie zawahały się zdyskredytować istniejących terapii, które uniemożliwiałyby dopuszczenie do sprzedaży tej surowicy genetycznej.

Powód tej instynktownej odmowy mas uznania się za ofiary prawdziwej zbrodni przeciw ludzkości nie podważa jednak dowodów na autentyczne intencje sprawców jej sprawców. Zamierzenia te, deklarowane od dziesięcioleci na podstawie groteskowego fałszowania rzeczywistości, ucieleśniają systematyczne działania mające na celu zachęcanie do wyludniania się planety poprzez pandemie, głód, wojny, starcia między różnymi grupami ludności, zubożenie słabszych klas społecznych oraz drastyczne ograniczenie usług publicznych – w tym opieki zdrowotnej i zabezpieczenia społecznego – które państwo powinno gwarantować swoim obywatelom.

Instytut Billa i Melindy Gatesów ds. Ludności i Zdrowia Reprodukcyjnego  (tutaj i tutaj ) jest jednym z głównych architektów planu redukcji populacji, który wychodzi z neomaltuzjańskiego założenia, że ​​populacja Ziemi musi zostać drastycznie zmniejszona oraz że jej żywność i energia zasoby muszą być przedmiotem interwencji sprzyjających tej redukcji.

Deklaracje potwierdzające ten plan zagłady nie są już nawet ukrywane; wręcz przeciwnie, są one wyraźnie powtarzane na konferencjach i opracowaniach prowadzonych przez sieć organizacji i instytutów finansowanych przez samozwańczych filantropów.

Ale jeśli lobby bardzo bogatych ludzi zadeklaruje, że chce zmniejszyć populację świata poprzez masowe szczepienia, które powodują bezpłodność, choroby i śmierć; i jeśli te szczepienia rzeczywiście spowodują bezpłodność, choroby i śmierć milionów zaszczepionych osób, uważam, że wszyscy powinniśmy poszerzać nasze horyzonty – i kieruję swój apel do wybitnych prawników i intelektualistów, a także do lekarzy i naukowców – a nie ograniczajmy się do badań, których jedynym celem są niekorzystne i śmiertelne skutki eksperymentalnego serum.

Jeżeli nie usytuujemy organizacji psychopandemii w szerszym kontekście przestępczego planu, tych którzy ją wymyślił i zaprojektowali, wykluczymy się z możliwości nie tylko zrozumienia, że ​​była to zbrodnia z premedytacją, ale także zobaczenia, na jakich innych frontach jesteśmy lub będziemy obiektem nowych ataków – a wszystkie one mają ten sam ostateczny cel, a mianowicie fizyczną eliminację miliardów ludzi.

Wady w powszechnym systemie cenzury, który ustanawia się w prawie wszystkich państwach zachodnich – a raczej w tych, które podlegają dyktatowi WHO i wywrotowemu parasolowi Światowego Forum Ekonomicznego – pozwoliły wielu z nas dostrzec wykazanie bezspornego faktu: te surowice – produkowane przez agencje rządowe przy użyciu wirusów, które zostały genetycznie zmodyfikowane w drodze badań nad uzyskaniem funkcji i które są objęte tajemnicą wojskową – nie tylko nie służą do leczenia fantomowej choroby Covid-19, ale również powodują poważne niekorzystne skutki, a nawet śmierć; i to nie tylko ze względu na nową technologię mRNA, za pomocą której są produkowane, ale także na obecność substancji, które nie mają związku z deklarowanym celem walki z wirusem. Substancje – w tym tlenek grafenu – które przypadkowo zostały opatentowane na długo przed rozpoczęciem operacji związanej z pandemią, to co najmniej niepokojący szczegół.

Dlatego też, biorąc pod uwagę, że surowice te nie robią tego, do czego zostały zadeklarowane w chwili zatwierdzenia ich przez różne agencje ds. zdrowia, lecz zamiast tego okazują się bardzo skuteczne w wywoływaniu nawet bardzo poważnych patologii, powodowaniu śmierci i przeprowadzaniu sterylizacji zaszczepionych , należy wykonać kolejny krok – którego najbardziej obawia się system, który je narzucił – i potępić złośliwość i premedytację – mens rea, jak powiedzieliby eksperci prawni – tych, którzy celowo wykorzystali fałszywą pandemię do eksterminacji populacji, co jest zgodne z szaloną, antyludzką wizją, która uważa ludzkość za raka planety.

Dlatego wzywam Was do wykonania kolejnego kroku w tej chwalebnej akcji prawdy i potępienia, w którą odważnie się angażujecie.

Nie zadawaj złych pytań, bo dostaniesz złe odpowiedzi. Jeśli założysz, że władze odpowiedzialne za służbę zdrowia działały w celach zgodnych z prawem, a popełnione błędy wynikały z braku doświadczenia lub presji związanej z sytuacją nadzwyczajną; jeśli przyjmiesz za pewnik, że celem producentów surowicy genowej jest leczenie chorób, a nie najbardziej cyniczny zysk i tworzenie osób przewlekle chorych, skończysz na fałszowaniu rzeczywistości, a wnioski, do których dojdziesz, będą z konieczności zwodnicze.

Zamiast tego należy przyjąć podejście kryminalistyczne, że tak powiem, aby było oczywiste, że istnieje doskonała spójność pomiędzy przyjętymi narzędziami a uzyskanymi wynikami, niezależnie od ich celów; wiedząc, że ich prawdziwe motywacje, właśnie ze względu na ich wewnętrzną chęć wyrządzenia krzywdy, muszą zostać ukryte i zaprzeczone. Kto by kiedykolwiek przyznał, przed oszukańczym narzuceniem masowego leczenia genetycznego, że jego zamierzonym celem było spowodowanie choroby, bezpłodności lub śmierci bardzo dużej części światowej populacji?

Ale jeśli to właśnie ma na celu ideologia neomaltuzjańska; jeżeli istnieją dowody na to, że niekorzystne działanie serum zostało złośliwie zatajone; jeżeli w różnych partiach znajdują się substancje, które nie mają żadnego uzasadnienia profilaktycznego, a wręcz przeciwnie, wywołują patologie i pozwalają na ingerencję w ludzkie DNA, logiczne wnioski nie mogą nie uwypuklić przestępczej woli stojącej za tą operacją, a tym samym zawinionego współudziału społeczeństwa instytucji, podmiotów prywatnych, a nawet przywódcy hierarchii katolickiej, mediów, sądownictwa, policji, sił zbrojnych i całej klasy medycznej – z bardzo nielicznymi wyjątkami – w operacji masowej eksterminacji.

Pytanie, które musimy teraz sobie zadać – i które musimy zadać tym, którzy twierdzą, że nami rządzą i narzucają nam zasady i zachowania, które bezpośrednio wpływają na nasze codzienne życie i nasze zdrowie – nie brzmi, dlaczego narzucono serum, mimo że jest ono w oczywisty sposób szkodliwe i śmiercionośne , ale raczej dlaczego żaden organ państwa – którego ostatecznym celem powinno być dobro wspólne oraz zdrowie i dobrobyt obywateli – nie położył kresu tej zbrodni, a wręcz stał się jej wspólnikiem, posuwając się aż do naruszenia praw podstawowych i podeptania Konstytucji.

A kiedy zrozumiemy współudział wymiaru sprawiedliwości, parlamentu, rządu i głowy państwa, musimy zadać sobie pytanie, jaka reakcja obywateli – których art. 1 Konstytucji uznaje za jedynych posiadaczy suwerenności narodowej – może i powinna stawić czoła wywrotowemu aktowi i zdradzie władzy.

Quis custodiet ipsos custodes? – pyta Juvenal (Satyry , VI, 48-49). Jeśli" system rządów zostanie skonstruowany w taki sposób, że ci, którzy mają władzę, mogą skrzywdzić tych, którzy muszą być im posłuszni; jeśli siłom nieumocnionym żadnym mandatem politycznym lub społecznym uda się manewrować całymi rządami i instytucjami ponadnarodowymi w celu przejęcia władzy i skupienia w swoich rękach wszelkich instrumentów kontroli i wszelkich zasobów – finansów, zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, transportu, handlu, żywności, edukacji , Informacji; jeśli podmiot wywrotowy może publicznie przechwalać się, 

że ma do swojej dyspozycji premierów, ministrów i urzędników, musimy otworzyć oczy i potępić fiasko tego paktu społecznego, który jest podstawą obywatelskiego współistnienia i który legitymizuje delegowanie władzy przez naród jego przedstawicielom.

I stąd nieuchronnie musi powstać świadomość, że pandemia – a także kryzys klimatyczny i wszystkie inne pseudokatastrofy planowane przez to samo lobby w celu zastraszenia – stanowi zasadniczy element w ramach szerszego światowego zamachu stanu , któremu należy się przeciwstawić, który należy koniecznie potępić i którego sprawcy – zarówno na szczycie tych wywrotowych organizacji, jak i w rządach, instytucjach publicznych i na najwyższych szczeblach Kościoła katolickiego – zostaną nieubłaganie osądzeni i skazani za zdradę stanu i zbrodnie przeciw ludzkości.

Ale aby to zrobić – będziecie musieli to przyznać po czterech latach – konieczne jest zrozumienie, że to przestępcze lobby działa na rzecz zła, służy złu i dąży do śmierci nie tylko ciała, ale także duszy każdego człowieka, że jego wysłannicy są sługami szatana, oddanymi niszczeniu wszystkiego, co choćby w najmniejszym stopniu przypomina doskonałe dzieło Stworzenia, wszystkiego, co nawiązuje do hojnego i bezinteresownego czynu, którym Stwórca obdarza Życiem. Szatan jest zabójcą od początku (J 8,44), a ci, którzy mu służą, nie mogą robić nic innego, jak tylko pragnąć śmierci, bez względu na sposób, w jaki jest ona spowodowana.

Udawanie, że mamy do czynienia z podłymi handlarzami zainteresowanymi jedynie pieniędzmi i odmawianie dostrzeżenia szatańskiej matrycy globalistycznego planu, jest niewybaczalnym błędem, którego nikt z nas nie może popełnić, jeśli naprawdę chce powstrzymać zagrożenie wiszące nad całą ludzkością.

W tym celu zapewniam Was o modlitwie i proszę o błogosławieństwo Boże i opiekę Najświętszej Maryi Panny Salus Infirmorum.

+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup
https://drignacynowopolski.substack.com

piątek, 17 maja 2024

Teoria ewolucji jako duchowa trucizna

 O naukowych dowodach podważających teorię ewolucji czytaj tu →

**

Poniżej seria artykułów o teorii ewolucji, po angielsku - tylko krótkie wprowadzenie jest w języku polskim.

Inteligentny Projekt i teoria informacji

 Inteligentny Projekt stał się nieformalnym „ruchem” około dwadzieścia pięć lat temu. W 1990 roku prawnik i sceptyk teorii Darwina, Norman Makbet nieoczekiwanie otrzymał pocztą rękopis od profesora prawa Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Phillipa E. Johnsona. Johnson kwestionował darwinizm w podobny sposób, jak Makbet w swojej książce Darwin Retried. Niedługo potem rękopis Johnsona został opublikowany jako Darwin on Trial (1991). Możemy  myśleć idei Inteligentnego Projektu [ID] jako ruchu, od tej książki.

Kilku czołowych badaczy ID wkrótce dołączyło do Phillipa Johnsona i udzieliło mu pełnego wsparcia. Oto siedem osób, w kolejności alfabetycznej: Michael Behe, William Dembski, David Klinghoffer, Stephen Meyer, Paul A. Nelson, Richard Sternberg i Jonathan Wells. Dziś można by dodać o wiele więcej nazwisk. Discovery Institute również otworzył swoje podwoje w 1991 roku.

Intelligent Design and information theory →


**
Wyjątkowość człowieka i jej wrogowie

Darwin: "Człowiek w swej arogancji uważa się za dzieło wielkie, godne wstawiennictwa bóstwa. Bardziej pokornie, jak i prawdziwie jest uważać go za powstałego ze zwierząt.”

Darwin spekulował, że uśmiechanie się zaczęło się od obnażenia przez pawiany „wielkich kłów” i że „śmiech [był] zmodyfikowanym szczekaniem, uśmiech zmodyfikowanym śmiechem”. Samo szczekanie mogło zacząć się od sygnalizowania „odkrycia ofiary”. Darwin przyznał, że „płacz jest zagadką”3. Nigdy nie zmienił swojej opinii. W The Descent of Man (1871) stwierdził, że jego celem było „pokazanie, że nie ma zasadniczej różnicy między człowiekiem a wyższymi ssakami pod względem zdolności umysłowych”.4 A co z językiem? „Jeśli chodzi o zwierzęta” – powiedział – „próbowałem już pokazać, że mają one tę zdolność, przynajmniej w początkowym stopniu”5.

Darwin wielokrotnie przyjmował tę strategię minimalizowania różnicy między władzami umysłowymi ludzi i zwierząt. W innej wariacji na ten temat twierdził, że niektórzy ludzie to po prostu „dzikusy” lub „barbarzyńcy”. Na przykład mieszkańcy  krańcua Ameryki Południowej „należą do najniższych barbarzyńców”6. Oni i inni im podobni niewiele odbiegają od „wyższych zwierząt”. Wszelkie pozostałe luki można następnie łatwo wypełnić uniwersalnym mechanizmem Darwina, doborem naturalnym.

Human exceptionalism and its enemies →

**

Jonathan Wells – Nauka czy mit?
Dlaczego większość tego, czego uczymy się o ewolucji, jest błędna.

Po obronie doktoratu w dziedzinie biologii komórki,  zauważyłem wszakże, że wszystkie moje podręczniki dotyczące biologii ewolucyjnej zawierały rażące wprowadzenie w błąd informacje: rysunki embrionów kręgowców pokazujące podobieństwa, które miały być dowodem na pochodzenie od wspólnego przodka. Ale jako embriolog wiedziałem, że rysunki są fałszywe. Nie tylko zniekształcały prawdziwy wygląd embrionów, które rzekomo ukazywały, ale także pomijały wcześniejsze etapy, w których embriony bardzo różnią się od siebie wyglądem.

Moja ocena rysunków zarodków została potwierdzona w 1997 r., kiedy brytyjski embriolog Michael Richardson i jego współpracownicy opublikowali artykuł w czasopiśmie Anatomy and Embryology, porównując rysunki podręcznikowe z rzeczywistymi embrionami. Wypowiedź Richardsona została następnie zacytowana w czołowym amerykańskim czasopiśmie Science: „Wygląda na to, że jest to jedna z najsłynniejszych podróbek w biologii”.

Jonathan Wells - Science or Myth? →

**
Książka Guillermo Gonzaleza i Jaya W. Richardsa (Regnery Books, 2004) kwestionuje Zasadę Kopernika – pogląd, że Ziemia i jej miejsce we wszechświecie nie jest niczym szczególnym. Autorzy zastąpili zasadę Kopernika zasadą antropiczną – twierdzeniem, że gdyby parametry fizyczne Wszechświata były nieco inne, nie byłoby nas tutaj, aby to zaobserwować.

„Konsekwencją tego jest to, że inteligentne życie wymaga istnienia kosmosu o dość specyficznym poziomie złożoności” – stwierdził Steve Fuller, a ten poziom złożoności „graniczy z cudem – chyba że oczywiście został w jakiś sposób „stworzony specjalnie”. Steve Fuller, członek wydziału Uniwersytetu w Warwick, został mianowany katedrą epistemologii społecznej w 2011 roku.

A Privileged Planet →

**
Michael Behe: jak doszło do mej niezgody z większością współczesnych naukowców

Kiedy ktoś zaczyna traktować darwinizm raczej jako hipotezę dotyczącą biochemicznego poziomu życia niż założenie, potrzeba około dziesięciu minut, aby dojść do wniosku, że jest on radykalnie nieodpowiedni. Uświadomienie sobie, że molekularne podstawy życia zostały zaprojektowane, zajmuje może kolejne dziesięć minut i to właściwie z tego samego powodu, dla którego Anaksagoras, Galen i Paley doszli do tego samego wniosku w przypadku widzialnych poziomów biologii (chociaż z powodu postępu w nauce i filozofii argument jest teraz z konieczności znacznie bardziej szczegółowy i pełen niuansów niż ich oryginalne wersje): oznaką inteligentnego działania jest ułożenie odrębnych części e jedną całość w celu spełnienia jakiegoś celu. Molekularne części komórki są elegancko rozmieszczone, tak aby spełniać wiele dodatkowych celów, które muszą się łączyć, aby służyć większemu ogólnemu celowi, jakim jest formowanie życia. Jak zobaczymy w tej książce, żaden nieinteligentny, niekierowany proces – ani mechanizm Darwina, ani żaden inny – nie może tego wyjaśnić.

Dzięki modnemu obecnie internetowi przez lata poznałem innych naukowców, którzy mieli doświadczenia z grubsza podobne do moich, którzy byli całkowicie gotowi zaakceptować ewolucję darwinowską, jednakże w pewnym momencie stwierdzili, że ta szersza teoria była intelektualną fasadą. Podobnie jak ja większość z nich miała przekonania religijne, co uwolniło nss od paraliżującego założenia, że ​​– niezależnie od tego, co wykazały dowody – nieinteligentne siły po prostu muszą być odpowiedzialne za elegancję życia. Niektórzy z nas połączyli siły pod auspicjami think tanku Discovery Institute z siedzibą w Seattle, aby lepiej bronić i rozwijać temat inteligentnego projektu (ID), któremu się poświęciliśmy.

Michael Behe: how I came to disagree with most contemporary scientists

**
Badacze laboratoryjni odkryli, że gdyby w powietrzu nie było pyłu, wszelkie życie byłoby niemożliwe. Nigdy nie przyszło im do głowy, że Życie i wszystkie inne zjawiska są powiązane mistyczną koniecznością. Traktując wszystko osobno, poprzez coraz dokładniejszą analizę coraz mniejszych rzeczy, stracili wszelkie połączenie z Rzeczywistością i byli zaskoczeni, gdy pojawiły się powiązania między rzeczami. To mógł być tylko przypadek, twierdzili ci głębocy myśliciele.

Francis Parker Yockey →

**
Revilo Oliver: Zaprzeczając pojęciu prawdy, pragmatyzm z konieczności zaprzecza możliwości istnienia wartości moralnych. Po zniesieniu dobra i zła człowiek może kierować się jedynie swoimi apetytami i kalkulacjami celowości. Jedynym testem działania jest to, czy „działa”. Logicznie rzecz biorąc, pragmatyk musi potępić się za głupią słabość, jeśli na przykład odmawia zmielenia swojej babci i sprzedania jej na hamburgery w okolicznościach, w których jest pewne, że ujdzie mu to na sucho i albo osiągnie zysk, albo będzie się dobrze w czasie tego dobrze bawić (...)


Darwinism as a spiritual poison →

niedziela, 12 maja 2024

Czasu już więcej nie będzie - doświadczenie atemporalności w epilepsji

 Zamyślił się między innymi i nad tym, że w jego epileptycznym stanie była pewna chwila, prawie przed samym atakiem (jeżeli ów atak nie przychodził we śnie), kiedy nagle, wśród smutku, ciemności duchowych, przygnębienia, jakby rozpromieniał się jego mózg, i z niezwykłą mocą wytężały się jednocześnie wszystkie jego siły życiowe. Odczuwanie życia, samopoczucie, wzrastały niemal w dziesięćkroć w takich chwilach, krótkich jak błyskawica. Rozum, serce gorzały niezwykłym błyskiem; wszystkie wzruszenia, wszystkie wątpliwości jego, wszystkie niepokoje jakby się koiły, przechodziły w jakiś wyższy nastrój pełen jasnej, harmonijnej radości i nadziei. Lecz te chwile, te błyski były tylko zapowiedzią tej ostatniej sekundy (nigdy dłużej nad sekundę), w której rozpoczynał się atak. Ta sekunda była, rozumie się, nie do zniesienia. Rozmyślając nad tą chwilą później, już kiedy był zdrów, mówił często sam do siebie, że przecież te wszystkie przebłyski wyższego samopoczucia, a może i „doskonalszego bytu”, nie są niczym innym, jak naruszeniem normalnego stanu, a jeśli tak jest, w takim razie wcale to nie jest doskonalszy byt, a przeciwnie, trzeba to uważać za coś niższego. W ten sposób doszedł w końcu do zupełnie paradoksalnego wniosku; „więc cóż z tego, że to natężenie nienormalne, jeżeli sam wynik, jeżeli chwila odczuwania, którą sobie przypomina i którą rozpatruje, już będąc zdrowym, jest w najwyższym stopniu harmonią, pięknem, daje niesłychane i niewysłowione dotychczas uczucie pełności, miary, pojednania i lękliwego, modlitewnego zlania się z najwyższą syntezą życia?”. Te mgliste wyrażenia wydały się jemu samemu bardzo zrozumiałe, chociaż jeszcze zbyt słabe. Co do tego zaś, że to naprawdę „piękno i modlitwa”, że to rzeczywiście „wyższa synteza życia”, wątpić o tym nie mógł, nie mógł mieć nawet cienia wątpliwości. Przecież nie wizje miał wtedy, jak od haszyszu, opium, lub wódki; wizje poniżające rozsądek i plugawiące duszę, nienormalne i nieistniejące. O tym mógł doskonale sądzić po skończonym, chorobliwym ataku. Chwile te były niezwykłym wzmożeniem świadomości, gdyby można określić ten stan jednym słowem, samopoczucia, w najwyższym stopniu bezpośredniego. Jeżeli w danej sekundzie, to jest w ostatniuteńkiej chwilce przytomności przed atakiem, udało mu się jasno i świadomie powiedzieć sobie: „Tak, za tę jedną chwilę można by oddać życie”, to, na pewno, chwila ta sama w sobie warta całego życia. Zresztą o dialektyczną część swego wniosku nie dbał: przytępienie umysłu, duchowe ciemności, idiotyzm… był to jasny skutek tych „najwyższych chwil”. Na serio, ma się rozumieć, by się nie spierał. W samym wniosku, to jest w ocenie tej chwili, bez wątpienia leżała pomyłka, ale rzeczywistość wrażenia zawsze go trochę zatrważała. Bo cóż zrobić z rzeczywistością? Przecież to wszystko miało miejsce, przecież jemu samemu udawało się powiedzieć sobie w takiej chwili, że chwila ta, dla nieskończonego szczęścia, które on w pełni odczuwa, mogłaby doprawdy być wartą całego życia. „W chwili tej”… jak mówił kiedyś w Moskwie do Rogożyna, podczas ich ówczesnych rozmów… „w chwili tej staje się dla mnie zupełnie zrozumiałym, że czasu już więcej nie będzie. Zapewne… dodał z uśmiechem… to ta sama chwila, w której nie zdążył się wylać przewracający się dzban z wodą epileptyka Mahometa, który jednak zdążył przez tę samą sekundę obejrzeć wszystkie Allachowe mieszkania”.

Fiodor Dostojewski 

Idiota

Nastazja Filipowna

 Nastazja Filipowna wzięła w rękę paczkę.

– Gańka, przyszła mi pewna myśl do głowy; chcę cię wynagrodzić, bo dlaczego ty masz wszystko tracić? Rogożynie, czy on się zaczołga na Wasiljewską za trzy ruble?

– Zaczołga się.

– Więc posłuchaj, Ganiu, chcę po raz ostatni spojrzeć na twoją duszę, męczyłeś mnie przez trzy miesiące; teraz na mnie kolej. Widzisz tę paczkę, jest w niej sto tysięcy! Za chwilę rzucę ją na kominek, w ogień, tu przy wszystkich, wszyscy są świadkami! Jak tylko ogień całą ogarnie… podejdź do kominka, i bez rękawiczek, gołymi rękami, wyciągnij paczkę z ognia! Wyciągniesz… twoje, całe sto tysięcy twoje! Odrobinkę poparzysz sobie paluszki… ale przecież to sto tysięcy, pomyśl tylko! Czyż to trudno wyciągnąć! A ja duszą twoją się nacieszę, jeśli ty po moje pieniądze w ogień pójdziesz. Wszyscy są świadkami, że paczka będzie twoja! A jeśli nie pójdziesz po nią, wszystko się spali; nikogo nie puszczę. Precz! Wszyscy precz! Moje pieniądze! Wzięłam je od Rogożyna za noc dzisiejszą. Rogożyn, czy moje te pieniądze?

– Twoje, pociecho! Twoje, królowo!

– Więc wszyscy precz, robię, co mi się podoba! Fierdyszczenko, niech pan poprawi ogień!

– Nastazjo Filipowno, ręce odmawiają posłuszeństwa – odpowiedział oszołomiony Fierdyszczenko.

– E-ech! – krzyknęła Nastazja Filipowna, schwyciła szczypce, poruszyła dwa tlejące polana i jak tylko wybuchnął płomień, wrzuciła weń paczkę.

Głośny krzyk rozległ się dokoła; wielu przeżegnało się nawet.

– Oszalała, oszalała! – wołano dokoła.

– Czy… czy, nie powinnibyśmy jej związać? – szepnął generał do Pticyna. – Przecież ona zwariowała, zwariowała! Zwariowała!

– N-nie, to może niezupełne wariactwo – szepnął blady jak płótno i trzęsący się Pticyn, nie mogąc oczu oderwać od tlącej się paczki.

– Wariatka? Przecież to wariatka? – nalegał generał na Tockiego.

– Mówiłem panu, że to kobieta z „kolorytem” – mruknął też trochę blady Atanazy Iwanowicz.

– Ależ przecież to sto tysięcy!….

– Boże, Boże! – słychać było dokoła. Wszyscy skupili się dokoła kominka, wszyscy chcieli patrzeć, wszyscy krzyczeli… Niektórzy weszli nawet na krzesła, żeby patrzeć ponad głowami. Piękna Niemka uciekła.

– Pani! Królewno! Wszechpotężna! – jęczał Lebiediew, czołgając się na kolanach przed Nastazją Filipowną i wyciągając ręce do kominka – sto tysięcy. Sto tysięcy! Widziałem na własne oczy; przy mnie pakowali! Pani! Miłosierdzia! Każ mi iść w komin: cały wejdę, całą moją siwą głowę w ogień włożę!… Chora, kulawa żona, trzynaścioro dzieci… głodny jestem, Nastazjo Filipowno! – i wyjęczawszy to wszystko, czołgał się do kominka.

– Precz! – krzyknęła Nastazja Filipowna, odpychając go – rozejdźcie się wszyscy! Ganiu, cóż ty tak stoisz! Nie wstyd ci? Dalejże! Twoje szczęście!

Ale Gania zbyt już dużo wycierpiał tego dnia i tego wieczoru i do tej ostatniej i niespodziewanej próby nie był zupełnie przygotowany. Tłum rozstąpił się przed nim i Gania stanął oko w oko z Nastazją Filipowną, o trzy kroki od niej. Stała przy samym kominku i czekała, nie spuszczając z niego ognistego, przejmującego spojrzenia. Gania we fraku, z kapeluszem w ręku i w rękawiczkach stał przed nią w milczeniu, nie odpowiadając ani słowa, ze skrzyżowanymi rękami i wpatrzony w ogień. Wariacki uśmiech widniał na jego twarzy bladej jak płótno. Prawda, nie mógł oderwać oczu od tlącej się paczki, ale zdawało się, że teraz coś nowego wdarło się do jego duszy; jak gdyby sobie przysiągł wytrzymać próbę; nie ruszał się z miejsca; po kilku chwilach stało się dla wszystkich jasne, że on nie pójdzie po paczkę, nie chce iść po nią.

– Ej, spalą się i będzie ci wstyd – krzyczała Nastazja Filipowna – a potem przecież się powiesisz, ja nie żartuję!

Ogień, żarzący się między dwoma tlejącymi polanami, przygasł z początku, gdy upadła na niego paczka i przydusiła go. Mały, niebieski płomyk czepiał się jednak od spodu kawałka drewna. W końcu cienki, długi, ognisty języczek objął i paczkę, przylgnął do niej i przeleciał po wierzchniej części papieru; nagle zapaliła się cała paczka i jasny płomień uniósł się nad nią. Wszyscy westchnęli.

– Pani droga! – narzekał dalej Lebiediew, rzucając się znów w stronę kominka, ale Rogożyn odciągnął go znów i odepchnął.

I sam Rogożyn zmienił się w jedno nieruchome spojrzenie. Nie mógł się oderwać od Nastazji Filipowny, upajał się, był w ósmym niebie.

– A to królowa! – powtarzał co chwila, zwracając się do otoczenia – to po naszemu! – krzyczał, sam nie wiedząc, co mówi. – No, któż z was, złodzieje, na coś takiego się zdobędziecie, co?

Książę przyglądał się temu wszystkiemu smutny i milczący.

– Zębami wyciągnę za jeden jedyny tysiąc – zaproponował Fierdyszczenko.

– Zębami to i ja bym potrafił! – odezwał się pan z kułakami, spoza pleców sąsiadów, w przystępie prawdziwej rozpaczy. – Do d-i-abła! Pali się, wszystko się spali! – zawołał, ujrzawszy płomień.

– Pali się, pali! – krzyczeli wszyscy razem i prawie wszyscy rzucili się w stronę kominka.

– Ganiu, nie udawaj, po raz ostatni ci mówię!

– Dalejże! – ryknął Fierdyszczenko, rzucając się na Ganię z wściekłością i chwytając go za rękaw – dalejże, fanfaronie! Spali się! O prze-e-eklęty!

Gania odepchnął z całej siły Fierdyszczenkę, odwrócił się i skierował się ku drzwiom, ale nie zdążył przejść paru kroków, zatoczył się i runął na podłogę.

– Zemdlał! – krzyknęli wszyscy.

– Pani droga, spalą się! – biadał Lebiediew.

– Na próżno się spalą! – wołali dokoła.

– Katiu, Pasza, dajcie mu wody, octu! – krzyknęła Nastazja Filipowna, schwyciła szczypce i wyciągnęła paczkę. Cały papier, będący na zewnątrz, spalił się, ale znać było, że wnętrze paczki zostało nietknięte. Wszystko było owinięte w potrójnie złożoną gazetę i pieniądze były nienaruszone. Wszyscy odetchnęli swobodniej.

– Chyba z jeden tylko tysiączek się zepsuł, reszta uratowana – powiedział, przymilając się, Lebiediew.

– Wszystko jest jego! Cała paczka jest jego! Słyszycie, panowie! – oznajmiła Nastazja Filipowna, kładąc paczkę przy Gani – jednak nie poszedł, wytrzymał! Widocznie miłość własna silniejsza od chciwości. Nic mu nie będzie, odzyska przytomność. A przecież by zarżnął… o, już przychodzi do siebie. Generale, Janie Piotrowiczu, Dario Aleksiejewno, Katiu, Pasza, Rogożyn, słyszeliście? Paczka należy do niego, do Gani. Oddaję mu ją na własność, w nagrodę… no, mniejsza o to, za co! Powiedzcie mu to. Niech tu przy nim leży… Rogożyn, jazda! Bądź zdrów, książę, po raz pierwszy widziałam człowieka! Żegnam pana, Atanazy Iwanowiczu, merci!

Cała banda rogożyńska rzuciła się ku drzwiom z hałasem i z krzykiem, idąc za Rogożynem i za Nastazją Filipowną. W salonie służące podały jej futro, przybiegła z kuchni kucharka Marta. Nastazja Filipowna ucałowała je wszystkie.

– Jak to, czy pani droga nas już ze wszystkim opuszcza? A gdzież pani pójdzie? I jeszcze w dniu urodzin, w tak uroczysty dzień! – pytały zapłakane dziewczęta, całując ją po rękach.

– Na ulicę pójdę, Katiu, tam moje miejsce, słyszałaś przecież, a nie, to zgodzę się za praczkę. Dosyć już Atanazego Iwanowicza! Kłaniajcie mu się ode mnie i nie miejcie do mnie żalu…

Książę skoczył co tchu przed ganek, przed którym sadowili się już w czterech trójkach z dzwonkami. Generał dogonił go jeszcze na schodach.

– Na miłość boską, niechże się książę opamięta! – zawołał, chwyciwszy go za rękę – daj spokój! Przecież widzisz, co to za jedna! Mówię do ciebie jak ojciec…

Książę spojrzał na niego, ale nie powiedziawszy ani jednego słowa, wyrwał się i pobiegł na dół.

Przed gankiem, skąd dopiero co odjechały trójki, widział generał, że książę zawołał pierwszego z brzegu dorożkarza i kazał mu jechać do Jekaterynpola, tam, dokąd się skierowały trójki. Następnie zajechały konie generała i zawiozły go do domu, z nowymi nadziejami i projektami i z perłą, której naturalnie nie zapomniał. Dwa razy stanął mu przed oczami ponętny obraz Nastazji Filipowny; westchnął.

– Szkoda! Wielka szkoda! Stracona na zawsze! Wariatka!… A dla księcia potrzeba teraz kogoś innego, nie Nastazji Filipowny…

W tym samym sensie wypowiedzieli parę pocieszających i pożegnalnych słów i dwaj inni goście Nastazji Filipowny, postanawiając pójść pieszo.

– Wie pan, Atanazy Iwanowiczu, mówią, że u Japończyków podobne się dzieją rzeczy – mówił Jan Piotrowicz Pticyn – obrażony zwraca się podobno do obrażającego i mówi mu: „tyś mnie obraził, za to ja w twoich oczach rozpruję sobie brzuch”, i przy tych słowach rzeczywiście rozpruwa sobie brzuch w oczach obrażającego i podobno czuje niezwykłe zadowolenie, jak gdyby się rzeczywiście na nim zemścił. Dziwne bywają na świecie charaktery, Atanazy Iwanowiczu!

– Więc pan sądzi, że tu miało miejsce to samo – odpowiedział z uśmiechem Atanazy Iwanowicz – hm! Jednak to porównanie pańskie dowcipne… a piękne. Ale, kochany Janie Piotrowiczu, przecież pan sam widział, że zrobiłem, co tylko mogłem; więcej ponad to nie mogłem, zgodzi się pan ze mną? Ale zgodzi się pan również i na to, że ta kobieta miała pierwszorzędne zalety… wspaniałe cechy. Chciałem nawet dopiero co krzyknąć, gdybym sobie mógł na to pozwolić przy całej tej Sodomie, że ona sama jest najlepszym usprawiedliwieniem na wszystkie stawiane mi zarzuty. Kogo nie oczarowałaby ta kobieta aż do utraty rozsądku i… wszystkiego? Widział pan, ten cham, Rogożyn, rzucił jej sto tysięcy! Przypuśćmy, że wszystko to, co się tam teraz stało… romantyczne, nieprzyzwoite, ale za to barwne… za to oryginalne… zgodzi się pan, nieprawdaż? Boże, co by to mogło być z takim charakterem i z taką urodą! Ale pomimo wszelkich starań, nawet pomimo wykształcenia… wszystko przepadło! Nieszlifowany brylant… nieraz to mówiłem…

I Atanazy Iwanowicz głęboko westchnął.

Fiodor Dostojewski 

Idiota

piątek, 10 maja 2024

Parę obrazków










 














Zbrodnicze sekty w medycynie


Sekty w medycynie. J. Jaśkowski MD.PhD.MS.

Nowa medycyna czy zniewolenie społeczeństwa? 

Podsumowanie.

Nauka jest to wiedza, która nieustannie się zmienia. Napisanie przed 30- laty pierwszego artykułu o oszustwach przemysłu farmaceutycznego, zepchnęło mnie w ślepy zaułek. Prawie „codziennie” odkrywam nowe sytuacje, jednoznacznie wskazujące, że dziedzina wiedzy zwana medycyną, przestała służyć społeczeństwu, jako dział przywracający im zdrowie i możliwość zaspokajania swoich potrzeb, a sprowadziła ludność do niewolniczej pracy, w celu wzrostu niekontrolowanych podatków – vide VAT, zapewniających zysk wąskiej grupie tzw. cwaniaków, czyli konsorcjum książąt niemieckich, ustabilizowanych w olbrzymich grupach kapitałowych zwanych BlackRock, Vongard, State i kilku innych. W każdej z tych grup, ok. 10 – 15% akcji ma House of Windsor, czyli Dom Saxe-Coburg-Gotha, Obecnie na czele tej grupy stoi najprawdopodobniej król Karol III angielski.

Ale od początku.

Pierwszą chorobą, rzekomo wirusową, wprowadzoną na rynki światowe, było „Wiotkie porażenie kręgosłupa” zwane także „Chorobą Heinego -Medina” czy „Poliomyelitis”.

A zaczęło się to tak:

Po raz pierwszy w nowożytnej historii, niemiecki lekarz Adolf von Strumpell [1853-1925] opisując leczony przypadek, podejrzewał chorobę zakaźną. Kiedy w okolicach Sztokholmu wystąpiło ok. 1031 podobnych przypadków w 1905 roku, taki paraliż uznano za epidemię. 

W 1908 roku austriaccy lekarze; Karol Landsteiner [1868 – 1943] i Irwin Popper [1879 -1935], jako przyczynę podali filtrowanego wirusa, ponieważ rzekomo udało im się zakazić małpę wydzieliną wirusa, wolną od bakterii.

W USA niejaki Simon Flexner [1863 – 1946], ten sam od brata ustanawiającego procedury medyczne dla Rockefellera, natychmiast potwierdził to ustalenie.

Był to drugi przypadek po ospie, że pomimo braku dowodów medycznych, objawy kliniczne przypisano wirusowi.

Przypomnę, że nie wykonano testów Kocha, a mikroskop elektronowy wynaleziono dopiero w 1954 roku.

Tak narodziła się nowa specjalizacja zwana wirusologią, która z każdym rokiem przekształcała się w sektę, ponieważ w owym czasie nie można było wyizolować żadnego wirusa. Była jednakże bardzo na rękę rozwijającej się chemii w rolnictwie. Pestycydy, herbicydy itd. były i są doskonałym źródłem zysków, a nie powodują żadnych strat i dzięki tej sekcie, przemysł rolno – chemiczny nie ponosi kosztów powikłań u ludzi.

Dziwnym bowiem trafem, dwa pierwsze przypadki opisane powyżej, miały miejsce w Europie i Vermont po wprowadzeniu arsenianu ołowiu, jako środka owadobójczego w 1892 roku.

Arsenian ołowiu wpływa na komórki układu nerwowego, powodując paraliż opisywany jako „polio”. Jak stwierdzono, paraliż miał miejsce u dzieci mających kontakt z arsenianem ołowiu.

W Stanach Zjednoczonych od 1916 roku zachorowania koncentrowały się na północno – wschodnim wybrzeżu, zwłaszcza w rejonie Nowego Jorku i Long Island. Analiza wykazała, że cukier pochodził z hawajskich plantacji trzciny cukrowej, na których masowo stosowano arsenian ołowiu od 1915 roku. Największe na świecie rafinerie znajdowały się w Queens i Yonkers. Te tereny, wraz z Brooklinem, odnotowały największą liczbę zachorowań. Zachorowania występowały masowo latem, w czasie wakacji, kiedy to dzieciaki objadały się watą cukrową.

Choroba w Danii i Niemczech rozpowszechniła się dopiero ok. lat 30. [~1930]

W Związku Radzieckim choroba pojawiła się dopiero po 1949 roku, po sprowadzaniu tych środków chemicznych z zachodu.

W Azji i Afryce do lat 1950 chorowali tylko biali mieszkańcy z ośrodków miejskich.

Po II wojnie światowej pojawiało się coraz więcej zachorowań. Zostało to powiązane z wprowadzeniem na rynek w czasie wojny, innego środka chemicznego zwanego dichlorodifenylotrichloroetanem, czyli popularnego DDT.

W latach 50. XX wieku, stosowano go w postaci aerozoli nawet w przedszkolach i szkołach, nie wspominając o wojsku oraz o wielkich obszarach „zamieszkiwanych” przez komary.

W Polsce stosowano DDT w szkołach i na koloniach w walce z wszawicą, posypując po prostu głowy dzieci tym świństwem. To, że przy okazji wdychały to to? A kogo to obchodziło. Wszy ginęły, a wirusa i tak nikt nie widział. A że czasami dzieci chorowały??

Porównując ilości letniego zużycia DDT na tych obszarach, stwierdzono bardzo ścisłą korelację; im więcej zużyto na tych obszarach DDT, tym więcej przypadków „polio” stwierdzano.

Kiedy po raz pierwszy w Niemczech w latach 1954/55 zastosowano eksperymentalną szczepionkę zawierającą neurotoksyczny wodorotlenek glinu, liczba przypadków porażenia wiotkiego u dzieci wzrosła o 500 procent.

Towarzystwa medyczne zachowały dyplomatyczne milczenie.

=========================

Przypomnę, w 1942 roku w Niemczech, stosowano przymusowo szczepionkę przeciwko błonicy. Liczba zgonów dzieci przekroczyła 242 000, czyli straty były większe, aniżeli pod Stalingradem. 

Przypomnę także, że ten dzielny lud germański, żyjący w cywilizacji bizantyjsko – pruskiej, w 1911 roku w samym Hamburgu wymordował ok. 11 000 własnych dzieci szczepiąc je przymusowo przeciwko ospie.

Dane te natychmiast ukryto w całej Europie i rozpoczęto bardzo dochodowy interes szczepionkowy przy pomocy sekty wirusologów, doskonale opłacanej. To doskonałe opłacanie „oficerów” szczepionkowych rozpoczęto w Anglii, w czasie przymusowych szczepień podczas „ospy” w latach 1870. „Oficer” taki  mógł otrzymać nawet 1000 funtów. W owym czasie lekarz zarabiał ok. 150 funtów rocznie. Podobny mechanizm przekupywania zastosowano w czasie pseudo-epidemii Covid-19, np w Polsce. Rekordziści zarabiali od 400 000 do 670 000 rocznie  [w owym czasie średnio zarabiano w Polsce  ok. 60 000 rocznie].

Ten gwałtowny wzrost zachorowań na „Polio” po wprowadzeniu szczepień, zmusił władze do zmiany definicji owej choroby. Wcześniej, każde porażenie wiotkie nazywano „polio”. Odkrycie, że witamina C podawana dożylnie lub domięśniowo, [nie doustnie], powoduje wyzdrowienie już w okresie 24 – 48 godzin, doprowadził do powstania nowej definicji tej choroby.

Od 1955 roku za „Polio” uznawano stan chorego utrzymujący się ok. 30 dni. Tak więc każdy chory, który otrzymał witaminę C i wyzdrowiał znikał ze statystyki. Cwaniacy szczepionkarscy przypisywali to szczepionce.

Jak podałem pierwotnie, nazywano to  „ostrym porażeniem wiotkim”  lub zespołem Guillaina- Barrego.

Kampanie szczepień nie powstrzymywały tej choroby. Wręcz odwrotnie. Dowodem tego jest masowe morderstwo za pomocą szczepionki B.Gatesa w Indiach i Pakistanie na przełomie 2011/12 roku. W czasie jednej kampanii zamordowano ok. 70 000 dzieci, a zachorowało ok. 500 000 dzieci. Dopiero zastrzelenie ośmiu szczepionkarzy przez zrozpaczonych rodziców, przerwało te masowe mordy, a za Gatesem wystosowano list gończy.

Trzeba przypomnieć także, że zarówno w Indiach np. w Bophalu, jak i w Pakistanie, umiejscowiono wielkie fabryki pestycydów, DDT itp.

Musisz sam, Dobry Człeku zrozumieć, czy ta akcja wirusologów była tylko wynikiem pomyłki, czy też doskonale się wkomponowuje w sprawę depopulacji ludności, wymyśloną w 1770 latach przez Malthusa i realizowaną przez określone „elity”?

Czy też chodzi tylko o maskowanie zatruć przemysłu chemicznego.

W celu lepszego zrozumienia problemu przytoczę jeszcze jeden szeroko nagłaśniany przypadek „choroby wirusowej” jaką była „grypa hiszpańska”.

Jeszcze wymowniejszym jest fakt, że nigdy ta „straszna” epidemia nie trafiła na czołówki ówczesnych gazet w tamtych czasach!!!

Jeszcze większy problem powstaje jak przegląda się lokalną prasę np. Gazety z Bostonu, trzeciego miasta o największej liczbie zgonów. Wielkość zgonów nie przekroczyła 5000 osób. Jest to bardzo odległa liczba od rzekomych 500 000, podawanych później. O  ”Wielkiej Pandemii”  panującej w owych czasach nikt nie wspomina w pamiętnikach.

Jak obecnie ustalono, choroba rozpoczęła się w Fort Raily w Kansas, wielkiej bazie szkoleniowej żołnierzy przygotowywanych do wysłania do Europy i szczepionych przeciwko tyfusowi.


"Wielu żołnierzy po tych szczepieniach zaczęło chorować i umierać. Wspominają o tych faktach liczne listy żołnierzy, pamiętniki, wyniki sekcji zwłok pułkownika dra Wiliama Welcha i patologów z Instytutu Patologii Sił Zbrojnych, Archiwa historyczne Kansas, Archiwa Nany i Public Health Service Archives.

Najciekawszą sprawą jest fakt, że wolontariusze, opiekujący się chorymi rekrutami, myli ich, pobierali wydzielinę z nosa i gardła chorych, wkładali ją sobie do nosa, czy gardła i nie chorowali. 

Pochylali się nad nimi i nie chorowali.

Pobierali wydzielinę, odwirowywali ją i wstrzykiwali zdrowym ochotnikom – oni także nie chorowali.

Ze 118 ochotników, ani jeden nie zachorował!!!!

Sprawdzenie przez Kate Daly z wiadomości Fox doniesień gazetowych na temat rzekomej hiszpańskiej grypy, ujawnia zaskakujące dane.  W pierwszym okresie doniesienia o ofiarach są bardzo nieliczne i sumarycznie nie przekraczają łącznie   100 000 . Jednak z każdym kolejnym rokiem wydawania tych gazet, liczba ofiar wzrasta. I tak  w 1920 roku, liczba ofiar wzrosła już do 500 000. W 1941 roku, czyli w dwadzieścia lat później, liczbę ofiar określano już na 10 000 000  [dziesięć milionów] na całym świecie. W 1975 roku liczba ta, w prasie, podwoiła się do 20 milionów. Mike Leavitt DHS w 2005 roku zwiększył te liczbę do 38 milionów, a CDC  obecnie utrzymuje, że w1918 roku na hiszpańską grypę zmarło ponad 50 milionów.

W Polsce, największa znachorka warszawska z Państwowego Zakładu Higieny, Instytutu Zdrowia Publicznego, niejaka Lidia Brydak, oczywiście profesur, podawała, że na hiszpańską grypę zmarło od 50 do 100 milionów ludzi !!!

Taki jest poziom merytoryczny tej Instytucji.

=============================

I tak można by ciągnąć opowieść o oszukiwaniu ludzi chorobami zakaźnymi przez następne dziesiątki stron. W tej sytuacji ograniczę się tylko do cytowania wybranych fragmentów z czasopism naukowych, dziwnym trafem omijanych przez dziennikarzy głównego nurtu ogłupiania ludności.

Moje wpisy będą dotyczyły  tzw. epidemii koronawirusa dlatego, że jak uczy doświadczenie, wszelkie prace naukowe mają tendencje do znikania z półek bibliotek publicznych, nie wspominając o znikaniu z internetu.

I tak, kolejność cytowanych  prac będzie przypadkowa.

Dr Rynn Cole, patolog, ze stanu Idaho, właściciel jednego z największych laboratoriów – Cole Diagnostics w Idacho zanotował dużo szokujących skrzepów krwi, pojawiających się u zaszczepionych. Nanocząsteczki lipidowe i mRNA zawarte w zastrzykach preparatu Covid-19 indukują organizm do wytwarzania niebezpiecznych białek kolczastych, które zwiększają ryzyko zapaleń mikro i makro włóknistych zakrzepów krwi.

Jak wiadomo, ani Pfizer, ani Moderna nie sprzedawały swoich produktów mRNA, przed wprowadzeniem przymusu szczepień w 2020 roku.

Jak wiadomo, także w Polsce, już na tydzień przed ogłoszeniem światowej epidemii, zabroniono przeprowadzania sekcji zwłok zmarłych i utylizowano je bez śladu. Przezornie likwidowano dowody przestępstwa!!!

Dr Cole stwierdza jednoznacznie, że sama nanocząsteczka lipidowa jest toksyczna. Jeszcze gorsze efekty powoduje wstrzyknięcie zastrzyków owych do ludzkiego organizmu. Ludzkie komórki nie wytwarzają tego białka. Skłonienie ludzkich komórek do wytwarzania białka o znanej cytotoksyczności, toksyczności dla organizmu ludzkiego,  stanowi olbrzymi problem nie tylko naukowy.

Nanocząsteczka lipidowa, która przemieszcza się wszędzie w organizmie człowieka, jest bardzo niebezpieczna, ponieważ nie można kontrolować dokąd zmierza. To może spowodować problemy zarówno sercowe jak i mózgowe.

Badania FDA potwierdzają, że preparaty mRNA na Covid -19 szybko zwiększają wystąpienie drgawek u dzieci. Badania przeprowadzone  po podaniu zastrzyku dzieciom w wieku od 2  do 5 lat, natychmiast zwiększyły ryzyko wystąpienia u nich drgawek gorączkowych.

Nawet badania przeprowadzone przez Uniwersytet Medyczny w Białymstoku udowodniły, że po zwykłym szczepieniu białko CRP wzrasta do stu kilkudziesięciu, przy normie do pięciu i utrzymuje się ten stan przez kilka dni. Pomimo tych oczywistych faktów, zespół naganiaczy nadal twierdzi, że „szczepionki” są bezpieczne.

Szczepionki na Covid są nie tylko bezużyteczne, ale i niebezpieczne. W nowym artykule podano, że „Wariant SARS-Cov-2 wymyka się szczepieniom.”

Praca udowadnia, że wariant SarsCov-2 szybko się powiela i nie jest blokowany przez szczepionki. Badania przeprowadzone w Massachusets General Hospital i w Harvardzie udowodniły,  że pojawiły się warianty „oporne na szczepionki” zgodnie z przewidywaniami z 2000 roku włoskiego biologa Franco Trinca oraz francuskiego mikrobiologa Luca Montagnera. Obaj naukowcy zginęli nagle w niewyjaśnionych okolicznościach.

3 kwietnia 2024.

Szwajcarski prawnik Philip Krause złożył zaktualizowaną skargę do prokuratury w imieniu 37 poszkodowanych przez szczepionkę mRna na Covid.

Skarga stwierdza: należy natychmiast podjąć pilne środki przymusu, przeszukanie pomieszczeń Swissmedic, zająć „szczepionki” zawierające mRNA, w celu ochrony przed nielegalnymi i ryzykownymi zastrzykami mRNA.

Skarga została założona 14 lipca 2022 roku przez prawnika z  Zurichu, mecenasa Ph.Kruse jako 300-stronicowany dokument, także w imieniu sześciu bezpośrednio poszkodowanych osób.

W związku z przewlekaniem sprawy przez prokuraturę, sprawę 14 listopada 2022r. nagłośniono publicznie. Strona internetowa Corona Complaint określa pierwotną skargę jako „skargę karną” . Stwierdzono w niej: „mamy do czynienia z największym niebezpieczeństwem, a nawet obrażeniami dla zdrowia ludzkiego , jakie kiedykolwiek miało miejsce w Szwajcarii. Ponieważ niebezpieczeństwo to nadal istnieje, pogłębione przez  przedłużenie zezwoleń na stosowanie zastrzyków w mRNA covid, zespół zaktualizował skargę karną 1.0 o dodatkowe źródła”.

A w Polsce mamy 44 000 radców prawnych, ponad 27 000 adwokatów, ponad 10 000 prokuratorów, sędziów i panuje zgodne zbiorowe milczenie.

Czy to jeszcze są prawnicy?

Zawiadomienie karne 2.0 wpłynęło do prokuratury szwajcarskiej, w związku z panującą ciszą w prokuraturze, 07 lutego 2024. 28 marca 2024 roku Zespół d/s Skargi Koronowej udostępnił publicznie dokument skargi.

W Polsce na konferencji w sejmie ujawniono nazwiska tzw. „ekspertów” rządowych i kwoty, które pobierali od koncernów farmaceutycznych. Podobne łapówki otrzymywały Izby lekarskie. Były to wielkości rzędu kilkuset tysięcy złotych. Stąd takie nagonki na nieszczepionych.

J. Jaśkowski MD.PhD.MS.

cdn.

Więcej w 2, 5 i 6 tomie „ABC Medycyny”"
Źródło →