wtorek, 21 maja 2024

Muammar al-Kaddafi o systemie parlamentarnym i partiach politycznych


PARLAMENTY

Parlamenty, stanowiące kręgosłup tradycyjnej demokracji panującej dziś na świecie, są oszu­kańczą reprezentacją ludu, a systemy przed­stawicielskie — sztucznym rozwiązaniem pro­blemu demokracji. Parlament powstaje na zasa­dzie zastępowania ludu. Sama zasada jest w is­tocie zupełnie niedemokratyczna, ponieważ de­mokracja oznacza władzę ludu, a nie rządy sprawowane w jego imieniu. Samo istnienie parlamentu oznacza nieobecność ludu, ponieważ prawdziwą demokrację tworzy się na zasadzie obecności ludu, a nie jego zastępców. Parlamen­ty stały się zalegalizowaną barierą oddzielającą ludy od sprawowania władzy, gdyż właśnie izo­lują one masy od uprawiania polityki i zastępują je przejmując w swe ręce monopol suwerenności.

Nagrodom nie pozostawia się nic ponad pozory demokracji polegającej na staniu w długich ko­lejkach do urn wyborczych.

Aby zdemaskować prawdziwe oblicze parla­mentu musimy dociec, jak się go tworzy. Par­lament jest wybierany przez okręgi wyborcze, za pośrednictwem partii lub koalicji partii albo też jest naznaczany. Żadna z tych dróg nie jest demokratyczna. Podział ludności na okręgi wy­borcze oznacza bowiem, że jeden poseł reprezen­tuje — zależnie od liczby mieszkańców — tysiące, setki tysięcy lub miliony ludzi. Oznacza to rów­nież, że posła nie łączy z wyborcami żadna społeczna więź organizacyjna. Podobnie jak inni posłowie jest on jednak uważany, zgodnie z wy­mogami tradycyjnej demokracji, za przedstawi­ ciela całego narodu. W ten sposób masy zostają całkowicie oddzielone od przedstawiciela, a przedstawiciel od mas. Z chwilą gdy otrzymuje on głosy mas, uzyskuje monopol na panowanie nad nimi i w zastępstwie rozporządzanie się ich sprawami. Widzimy, że tradycyjna demokracja panująca w dzisiejszym świecie wyświęca i ochra­nia członka parlamentu, nie czyniąc tego w sto­sunku do reszty ludu. Oznacza to, że parlamenty stały się narzędziem grabiącym władzę ludową i monopolizującym ją we własnych rękach. Dzi­siaj narody — przywołując rewolucję ludową — mają prawo walczyć o zniszczenie narzędzi monopolizujących demokrację i suwerenność, które odbierają wolę masom, narzędzi zwanych parlamentami. Mają prawo głosić nową zasadę:

Nie ma zastępowania ludu. Jeżeli parlament wyła­nia się z jednej partii w rezultacie jej zwycięstwa w wyborach, jest izbą partii, a nie izbą ludu. Jest reprezentantem partii, a nie ludu. Władza wyko­nawcza, którą mianuje taki parlament, jest wła­ dzą zwycięskiej partii, a nie władzą ludu.

To samo dotyczy parlamentu, w którym każda z kilku istniejących partii otrzymuje określoną liczbę miejsc. Ci, którzy na tych miejscach zasia­dają, są przedstawicielami własnej partii, a nie ludu. Władza, którą ustanawia taka koalicja, jest władzą koalicyjnych partii, a nie ludu. Lud w takich systemach pada ofiarą walczących o władzę. Polityczne organa rywalizujące o wła­dzę wykorzystują i oszukują go, by pozyskać głosy, lud zaś ustawia się w zorganizowane, milczące kolejki, przesuwając się jak koraliki różańca, by wrzucać kartki do urn wyborczych.

Czyni to podobnie jak wrzucałby do kosza na śmieci niepotrzebne papiery. Taka jest tradycyj­na demokracja panująca na całym świecie zarów­no w systemach jednopartyjnych, dwupartyj ych, wielopartyjnych jak i bezpartyjnych. Stało się więc oczywiste, że reprezentacja jest oszust­wem. Parlamentów, które pochodzą z nominacji lub powstają w drodze dziedziczenia, nie można zaliczyć do żadnej formy demokracji.

Jeśli system wyborów parlamentarnych opiera się na propagandzie zmierzającej do pozyskania  głosów, oznacza to, że jest to system demagogicz­ny w pełnym tego słowa znaczeniu. Głosy można kupić, mogą być one przedmiotem machinacji, a ponieważ ubodzy nie mogą podejmować walki wyborczej, zwyciężają zawsze i tylko ludzie bo­gaci.

Filozofowie, myśliciele i pisarze głosili teorię systemu przedstawicielskiego w czasach, gdy ludy jak nieświadome stado rządzone były przez królów, sułtanów i najeźdźców. Najwyższym celem, do którego dążyły one w owych wiekach, było posiadanie przedstawicieli reprezentują­cych je wobec władców sprzeciwiających się temu. Tak więc ludy prowadziły długą i upor­czywą walkę o realizację swego celu. Teraz, po zwycięstwie epoki republik i w początkach ery mas nie do pomyślenia jest, by demokracja miała polegać na tym, że niewielka grupa posłów reprezentuje szerokie masy. Jest to przestarzała teoria, zdezaktualizowana przez własne doświa­dczenia. Władza bowiem powinna w pełni nale­żeć do ludu.

Najokrutniejsze dyktatury, jakie znał świat, powstały w warunkach systemu parlamentar­nego.

PARTIA

Partia jest współczesną dyktaturą, jest nowo­czesnym dyktatorskim podmiotem władzy, gdyż opiera się na zasadzie panowania części nad całością. Stanowi ona najnowsze — jak do tej pory — narzędzie dyktatury. Ponieważ nie jest jednostką, nadaje tworzonym przez siebie radom i komitetom oraz prowadzonej przez swoich członków propagandzie pozory demokracji.

Nie jest jednak instytucją demokratyczną, gdyż składa się z ludzi, których łączy wspólny interes, wspólne poglądy, poziom kultury lub pozycja. Tworzą oni partie, by realizować swoje interesy lub narzucać swoje poglądy czy ideo­logię całemu społeczeństwu. Celem partii jest sprawowanie władzy w imię realizacji swego programu. Jednak z punktu widzenia demo­kracji żadna z osób nie może sprawować władzy nad całym narodem, reprezentującym wiele in­teresów, poglądów, nastrojów, stanowisk i prze­konań. Partia jest więc dyktatorskim podmiotem władzy, umożliwiającym wyznawcom wspól­nych poglądów lub posiadaczom wspólnych in­ teresów rządzenie całym narodem. Partia stano­wi mniejszość w stosunku do narodu. Jej utwo­rzenie ma na celu budowę narzędzi do rządzenia ludem, czyli tymi, którzy są poza partią. Partia powstaje w oparciu o teorię władzy i panowania jej członków nad pozostałymi ludźmi, przy zało­żeniu, że dojście partii do władzy jest drogą do realizacji jej celów, i że jej cele są celami ludu.

Teoria ta stanowi usprawiedliwienie dyktatury partii i na tej właśnie teorii opiera się każda dyktatura. Niezależnie od liczby partii jest to ta sama teoria. Wielopartyjność zaostrza walkę o władzę, a walka partii o władzę prowadzi do zaprzepaszczenia wszelkich zdobyczy ludu i ni­weczy plany służące interesom społeczeństwa.

Zniszczenie tych zdobyczy i zniweczenie planów bywa bowiem pretekstem do „podstawienia no­gi” partii rządzącej, by jej miejsce mogła zająć partia konkurencyjna. Środkiem używanym w międzypartyjnych konfliktach bywa, choć rzadko, broń. Zwykle zaś jest nim wzajemne potępianie się i ośmieszanie swoich dokonań.

Walka taka musi godzić w żywotne interesy społeczeństwa, w wyniku czego niektóre z nich, jeśli nie wszystkie, muszą paść ofiarą ścierania się podmiotów polityki w walce o władzę. Zaprzepa­szczanie tych interesów jest bowiem argumentem jednej lub kilku partii opozycyjnych przeciw jednej lub kilku partiom rządzącym. Partia opo­zycyjna, aby dojść do władzy, musi obalić tę, która panuje. Musi w tym celu zniweczyć jej dokonania i posiać zwątpienie co do jej planów, nawet gdyby leżały one w interesie społeczeńst­wa. Musi to zrobić, żeby udowodnić nieudolność drugiej partii jako podmiotu władzy. W ten sposób interesy społeczeństwa i jego plany pada­ ją ofiarą walki partii o władzę. Chociaż walka między partiami wnosi ożywienie polityczne, jest ona zgubna pod względem politycznym, społecz­nym i gospodarczym dla życia społeczeństwa, a rezultatem jej jest zwycięstwo innego podmiotu władzy, takiego zresztą jak poprzedni. Jest to więc upadek jednej partii i zwycięstwo innej, ale porażka ludu, czyli porażka demokracji. Partię można także — od wewnątrz lub od zewnątrz — kupować i przekupywać.

Partia powstaje z początku jako przedstawi­ cielstwo ludu. Następnie jej kierownictwo staje się przedstawicielstwem członków partii. Z kolei przewodniczący staje się przedstawicielem jej kierownictwa. Gra partyjna jest więc śmieszną, oszukańczą grą opierającą się na fikcyjnej formie demokracji o egoistycznej treści, u jej podstaw zaś leży demagogia, manewry i rozgrywki polity­czne. Potwierdza to, że system partyjny jest narzędziem dyktatury, dyktatury współczesnej.
Jest to dyktatura jawna — nie zamaskowana. Świat jeszcze jej nie przezwyciężył, jest to więc dyktatura czasów współczesnych.

Parlament partii rządzącej jest parlamentem partyjnym, a władza wykonawcza, którą tworzy taki parlament, jest władzą partii nad ludem. Władza partyjna, która zakłada, że działa w in­teresie ludu, jest w istocie zaciętym wrogiem części tego ludu —jednej lub kilku partii opozy­cyjnych oraz ich zwolenników.

Przy takim rozwiązaniu opozycja nie sprawuje ludowej kontroli nad działalnością partii rządzą­cej, lecz w swoim interesie czatuje, by zająć jej miejsce w systemie władzy. Legalnym narzę­dziem kontroli zgodnie z tą współczesną demo­kracją jest właśnie parlament, w którym więk­szość stanowią członkowie partii rządzącej.

Kontrolę sprawuje więc partia rządząca, a wła­dzę — partia kontrolująca. W ten sposób ujaw­nia się oszukańczy i fałszywy charakter teorii partii politycznych we współczesnym świecie, partii, na których opiera się klasyczna demokra­ cja współczesności.

Partia reprezentuje część ludu, a suwerenność ludu jest niepodzielna.

Partia rządzi w zastępstwie ludu, a ludu na­ prawdę nie można zastępować.

Partia jest plemieniem współczesnej epoki. Jest sektą wyznaniową. Społeczeństwo rządzone przez jedną partię jest zupełnie tym samym, co społeczeństwo, którym włada jedno plemię lub sekta. Partia reprezentuje bowiem, jak wspo­mniano, poglądy jednej grupy ludzi, interesy, przekonania lub pozycje jednej grupy i stanowi mniejszość w odniesieniu do całości narodu.

Podobnie plemię i sekta wyznaniowa stanowią mniejszość w odniesieniu do całości narodu, mając wspólne interesy lub religijne przekona­nia. Na podstawie tych interesów tworzona jest wspólna wizja. Plemię od partii odróżnia tylko więź krwi, która może zresztą leżeć u podstaw powstania partii. Walka o władzę między par­tiami nie różni się wcale od konfliktu między plemionami lub wyznaniami. O ile system ple­mienny i wyznaniowy uznaje się z politycznego punktu widzenia za niewłaściwy i godny potępie­nia, należy również odrzucić system partyjny.

Działają one tak samo i prowadzą do jednego rezultatu. Wpływ walki plemiennej na społeczeń­stwo jest równie negatywny, jak wpływ nań konfliktu plemiennego i wyznaniowego.

Zielona Książka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.