wtorek, 18 marca 2014

Wskazałeś mi coś lepszego nawet od małżeństwa


Z pewnością nakazujesz, abym się powstrzymywał od pożądliwości ciała, od pożądliwości oczu i od pychy żywota.* Nakazałeś mi porzucenie konkubinatu, a chociaż nie zabraniałeś małżeństwa, wskazałeś mi coś lepszego nawet od małżeństwa. Dzięki łasce, udzielonej przez Ciebie, wypełniłem Twoje polecenie, jeszcze zanim się stałem szafarzem Twego sakramentu. Ale w mojej pamięci, o której tak wiele tu mówiłem, nadal żyją wyobrażenia owych spraw, wyryte w niej kiedyś rylcem przyzwyczajenia. I nieraz mnie te sprawy zaczepiają — na jawie słabymi impulsami, lecz w snach nie tylko sprawiają mi przyjemność, ale doprowadzają do stanu bardzo bliskiego zgodzie i wypełnieniu. Te złudne wyobrażenia taką mają władzę nad moją duszą i moim ciałem, że przywidzeniami sennymi potrafią wywrzeć na mnie wpływ, jakiego nic rzeczywistego nie może na mnie wywrzeć na jawie. Przecież to chyba nie jest tak, Panie Boże mój, jakobym nie był sobą, gdy śpię? A jednak jakże wielka jest różnica między mną a mną, między chwilą, w której się pogrążam w sen, a chwilą, w której się ze snu wynurzam.

Gdzież się podczas snu podziewa rozum, którego mocą dusza na jawie opiera się takim podszeptom, a nawet gdy nacierają na nią same rzeczy, niewzruszenie się im przeciwstawia? Czy rozum zamyka się razem z oczyma? Czy wespół ze zmysłami w sen głęboki zapada? Ale dlaczego nieraz tak się dzieje, że również we śnie stawiamy opór, że pamiętając o naszym postanowieniu i najżarliwiej dochowując mu wierności, nie udzielamy zgody takim pokusom? Tak wielka jednak jest różnica między snem a czuwaniem, że jeśli nawet stanie się inaczej, to budząc się wracamy do spokoju naszego sumienia, gdyż sama owa wielka różnica pozwala nam stwierdzić, żeśmy tego nie popełnili, chociaż bolejemy, że to w jakiś sposób w nas się dokonało. Czyż ręka Twoja, Boże wszechmocny, nie jest dostatecznie potężna, aby uleczyć wszystkie słabości mojej duszy? Aby obfitszym darem łaski zgasić zmysłowe skłonności także w moich snach?

Będziesz, Panie, coraz bardziej wzmagał Twoją łaskę dla mnie, aby moja dusza poszła za mną ku Tobie, oderwana od lepu zmysłowości, i aby się już więcej przeciw sobie nie buntowała. I aby nawet w snach nie popełniała tych zawstydzających, nieczystych czynów podsuniętych zmysłowymi wyobrażeniami, prowadzących aż do splamienia ciała. Aby w ogóle nie wyrażała na nie zgody. Dla Wszechmocnego bowiem, który mocen jest uczynić daleko więcej niż to, o co prosimy albo co pojmujemy**, nie jest wielką rzeczą zdziałać, aby nic takiego nie sprawiało mi przyjemności, nawet takiej, jaką można utrzymać w ryzach aktem woli, jeśli uczucia śpiącego są czyste — i to w każdej porze życia, również w wieku męskim. Teraz jednak wyznałem dobremu Panu memu, że jeszcze nie jestem wolny od tego rodzaju zła. Z drżeniem raduję się tym, czego mi udzieliłeś, i smucę się moimi niedostatkami, a ufam, że dopełnisz wobec mnie miłosierdzia Twego — aż do pełnego pokoju, jaki w Tobie osiągnę w duszy i ciele, gdy śmierć będzie pochłonięta w zwycięstwie.***

* Por. l J 2, 16.
** Por. Ef 3, 20.
*** Por. l Kor 15, 54.

św Augustyn, Wyznania
tłumaczenie: Zygmunt Kubiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.