Nie jest tajemnicą, że żądza seksualna jest również rodzajem uzależnienia. Moja teza głosi, że obecna władza zdaje sobie z tego sprawę i wykorzystuje tę sytuację dla własnych korzyści. Innymi słowy, „wolność” seksualna jest w istocie formą kontroli nad społeczeństwem. W istocie zjawisko, o którym tutaj mówimy, ma u swych podstaw gnostyczny system dwóch prawd. Po pierwsze, prawdy egzoterycznej, propagowanej przez władzę poprzez reklamę, edukację seksualną, hollywoodzkie filmy oraz system uniwersytecki - inaczej mówiąc, prawdy odnoszącej się do powszechnej konsumpcji, prawdy, wedle której wyzwolenie seksualne jest tożsame z wolnością. Po drugie, prawdy ezoterycznej, mówiącej o sposobach oraz metodach, jakie stosuje władza, czyli ludzie czerpiący korzyści z „wolności”. Głosi ona coś dokładnie odwrotnego od pierwszej, a mianowicie, że wyzwolenie seksualne jest rodzajem sprawowania kontroli, sposobem na utrzymanie się rządzących u władzy dzięki wykorzystywaniu namiętności i fascynacji naiwnych ludzi, którzy utożsamiają się z tymi uczuciami, jak gdyby rzeczywiście były ich własnymi, oraz identyfikują się z władzą, rzekomo umożliwiającą ich zaspokajanie. Ludziom ulegającym tym niezdrowym upodobaniom dostarcza się następnie stosownych wytłumaczeń, których mnóstwo znajdziemy na stronach internetowych, tym sposobem przekształcając ich w potężną siłę polityczną. Dzieła tego dokonują ci, którzy są doskonałymi ekspertami w manipulowaniu zalewem treści wizualnych oraz towarzyszących im usprawiedliwień.
Michael Jones, Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej.
tłumaczenie: Jerzy Morka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.