Apel „jednostki” do „jednostki”
Filozofować to już nie tylko, jakby
chcieli sofiści,
zdobywać wiedzę czy umiejętność postępowania,
pewną
sophia. To podać samego siebie w wątpliwość. Wtedy
dozna
się poczucia, że nie jest się tym, czym się być powinno.
Tak
wygląda definicja filozofa, człowieka żądnego mądrości,
w
Uczcie. A owo poczucie płynie z zetknięcia z postacią
jaką jak
Sokrates, którego sama obecność skłania do zakwestionowania siebie; sugeruje to
Alkibiades w końcowym
fragmencie Uczty. Wygłoszona przez
niego pochwała
Sokratesa wydaje się zawierać pierwsze w dziejach
wyobrażenie Jednostki, jakże bliskie Kierkegaardowi,
jednostki
jako osobowości wyjątkowej i nieklasyfikowalnej.
Zwykle istnieją,
powiada Alkibiades, rozmaite typy, na
jakie można podzielić
jednostki, na przykład „wielki wódz,szlachetny i dzielny”, jak w czasach
homeryckich Achilles,
i współcześnie Brazydas, przywódca
spartański, albo
„wymowny i roztropny mąż stanu” — za
Homera Nestor, za
naszych czasów Perykles. Ale Sokratesa nie da
się
zaszeregować. Nie można go porównać do żadnego człowieka,
co najwyżej do sylenów i satyrów. On jest atopos: obcy,
ekstrawagancki, absurdalny, zbijający z tropu, nie do
zaklasyfikowania; powie o sobie w Teajtecie : jestem
całkowicie
zbijający z tropu (atopos) i nic nie stwarzam
prócz aporii
(zamieszania).
Ta wyjątkowa postać ma w sobie coś
fascynującego,
jakieś magiczne przyciąganie. Jej wywody
filozoficzne
gryzą serce jak wąż i wywołują w duszy, mówi
Alkibiades,
stan owładnięcia, obłędu, upojenia filozoficznego, a
więc
zupełnego chaosu. To bardzo ważne stwierdzenie. Na
tych,
którzy go słuchają, Sokrates oddziałuje w sposób
irracjonalny,
poprzez emocje, które wywołuje, poprzez
miłość, którą
inspiruje. W dialogu napisanym przez ucznia
Sokratesa, Ajschinesa ze
Sfetos, Sokrates mówi o Alkibiadesie,
ze jeśli nawet nie jest
zdolny nauczyć go niczego pożytecznego
(bo przecież nic nie wie),
to ufa, że uda mu się uczynić go
lepszym dzięki miłości, jaką
dla niego żywi, i w takim
stopniu, w jakim z nim żyje19. W
Teagesie, dialogu mylnie
przypisywanym Platonowi, lecz napisanym za
jego życia, bo
między 369 a 345 r. p.n.e.20, jeden z uczniów
mówi
Sokratesowi, że nawet gdy się odeń niczego nie uczy, to i
tak
robi postępy przez to tylko, że przebywa w tym samym
miejscu
co Sokrates i że może go dotykać. Alkibiades nieraz
powie w
Uczcie, że zaklęcia Sokratesa mącą jego myśli.
[Sokrates] już mnie tak nieraz tak nastrajał, już mi się nieraz zdawało, że żyć niewart taki jak ja [...] On na mnie wymusza to przeświadczenie, że ja, tyle braków mając, zamiast dbać o swoje własne niedostatki, sprawami Aten się zajmuję.
A przecież Sokrates nie jest ani
bardziej elokwentny, ani
bardziej błyskotliwy niż inni. Wprost
przeciwnie, mówi
Alkibiades, na pierwszy rzut oka jego wywody
wydają się
zupełnie bezsensowne.
Mówi o osłach objuczonych, o
jakichś kowalach, szewcach,
garbarzach i wydaje się, że on zawsze
jedno i to samo mówi
w ten sam sposób.
Alkibiades zdaje się tu robić aluzję
do typowego dla
Sokratesa sposobu argumentowania, o którym mowa
również
w zredagowanych przez Ksenofonta wspomnieniach. Sposób
ów polega na dziwieniu się, że ktoś, kto chce zdobyć zawód
szewca, cieśli, kowala czy koniuszego, wie, gdzie trzeba
szukać
nauczyciela, lecz gdy chodzi o sprawiedliwość, nie
wiadomo, do
kogo się zwrócić. To w tekście Ksenofonta
sofista Hippiasz
wytyka Sokratesowi, że wciąż powtarza „te
same zdania o tych
samych sprawach”. Sokrates przyjmuje
zarzut tym chętniej, że
umożliwia mu to replikę: Hippiasz,
wręcz przeciwnie, stara się
za każdym razem powiedzieć coś
nowego, nawet jeżeli mówi o
sprawiedliwości.
A cóż to
nowego można powiedzieć
o przedmiocie, który zmieniać
się nie powinien? Ale Hippiasz
odmawia odpowiedzi,
dopóki Sokrates nie zaznajomi go ze swoim
poglądem na
sprawiedliwość:
Ciągle stawiasz innym pytania, przypierasz każdego do muru i w ten sposób naśmiewasz się ze wszystkich. Ale sam nikomu nie chcesz dać odpowiedzi ani wyjawić swego zdania o niczym!
Sokrates na to:
Ja wcale nie żadnym rozumieniem [...] ale czynem jasno dowodzę, co to jest sprawiedliwość.
Co znaczy, że w ostatecznej instancji
to istnienie i życie
człowieka sprawiedliwego najlepiej określają,
czym jest
sprawiedliwość.
Potężna indywidualność Sokratesa
może rozbudzić
poczucie indywidualności u jego rozmówców. Ale
ich
reakcje są krańcowo różne. Przed chwilą mówiliśmy o
radości,
jaką Nikiasz przyjmował fakt kwestionowania go przez
Sokratesa. Alkibiades z kolei próbował oprzeć się jego
wpływowi,
odczuwał w jego obecności wstyd, tak dalece nie
chciał ulec
czarowi Sokratesa, że życzył mu śmierci. Ale
Sokrates nie może
nic ponad to, że zachęca swojego
rozmówcę do autoanalizy, do
poddania się badaniu. Aby
zawiązał się dialog, który doprowadzi
jednostkę do, jak
powiedział Nikiasz, zdania sprawy z siebie i ze
swego życia,
trzeba, by rozmówca Sokratesa na równi z nim zgodził
się
podporządkować wymaganiom dyskursu racjonalnego albo
raczej
wymaganiom rozumu. Inaczej mówiąc, troska o siebie
i
zakwestionowanie siebie samego mogą się zrodzić tylko
w akcie
przekroczenia jednostkowości, wzniesienia się na
poziom
uniwersalności reprezentowanej przez logos wspólny
obydwu
rozmówcom.
P. Hadot Czym jest filozofia
starożytna
Przełożył Piotr Domański
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.