Bronię się przed rozpaczą, nazywając
inaczej to, co inni nazywają po prostu moją
straszliwą
samotnością. Ale przecież jest ona faktem - nie mam nikogo na
świecie poza
Zygmuntem, tak dalekim, i poza "najdroższą
osobą", którą sam przez ten rok
przyzwyczaiłem, aby obywała
się beze mnie. Rozproszyć tę samotność mógłbym tylko dając
coś z siebie moim pisaniem. Ale właśnie tego nikt nie umie wziąć,
nie powiem – nie
potrzebuje. Nawet wyobrazić sobie nie mogę - co
by to było za szczęście - naraz odzyskać
czytelników, czuć się
im potrzebnym.
Lechoń, Dziennik t. II
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.