Słychać głos błagający o przebaczenie.
Cóż to za głos?
Szelest trawy w której żyją
przyczajone bezszelestnie drapieżniki?
Kropla po kropli
krew ściekająca z bandaża
na zranionym ramieniu?
Czyżbyśmy nie znali własnych twarzy?
Pustki
w której ziemia się jawi błękitna jak niebo
lub sina jak truchło?
Bóg, tak, to musi być Bóg,
te wszystkie pola i wszystkie pojazdy
te wszystkie mapy dróg wiodących ku nieznanym morzom
I ewangelie piątku
które dla tylu ludzi nigdy się nie staną
słowem na niedzielę.
Marie-Claire Bancquart
tłum. Krystyna Rodowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.