Powinnam za Tobą
Tęsknić
Ale na razie wolę
Pozostać tutaj
I nie bardzo pociąga mnie
Bezziemskość
Bezcielesność
Oraz
Królestwo niebieskie
Ufać Ci powinnam
Ale chyba nie ufam
Bez reszty doczesna
No i co ze mną zrobisz ?
Przynajmniej jestem szczera …
***
Żal mi
Żal mi okaleczonych drzew
Krwawiące konarami
Odrąbane pnie
W dzień sądu przeciw nam
Złożą zeznanie
Żal mi wyrzuconych psów
Wyjących z bólu w lesie
I kociąt utopionych
Miałczących w workach
Requiem
Żal mi ziemi przez ludzi
Zabijanej wytrwale
Ustami kłamliwymi
Śpiewamy Bogu
Chwałę
* * *
Kolekcjonerka
Zbierała
nader skrzętnie
Do kufra chowała chętnie
Niechęci i uprzedzenia
Zawody i zniechęcenia
Rozczarowania i klęski
Porażki
i żale
Niespełnienia jedwabne
jak szale
Składała w kufrze
Starannie segregowała
Co parę dni
Trzepała przeglądała
wietrzyła
By mole nic nie zżarły
zadbała
Do tajnej szufladki
Wkładała
Wszystkie wpadki
W sreberka
jak czekoladki
owinięte
Na samym wierzchu
Umieściła
Złe słowa
I złe spojrzenia
ironiczne uśmiechy
zlekceważenia i pominięcia
z boku jeszcze zawiści
zazdrości plotki i pomówienia
cienkie
wiec dużo miejsca
nie zabrały
Kufer był pełny cały
Wręcz pękał
Biedna kolekcjonerka
* * *
Biedne zwierzątka na krze
pod spodem kipiel się pieni
i wre
czeluść czarna
Ocean i Przepaść
Głód i Zagłada
A na krze
Dryfują zwierzątka biedne
Malutkie
Futerka drżą na wietrze
Pomoczą się Utopią się
Stworzonka
***
Bestie
zabili oswojonego
jelonka
zawiedli zaufanie
Boga
Tchórze
zostawili przy drodze
rannego
łosia
pojechali dalej
zadowoleni
Nie przechodził tamtędy
samarytanin
***
Tyle jeszcze jest do zrobienia
A tu już wzywają na Sąd ?
Tyle jeszcze jest do zrobienia
A miecz Damoklesa już
Się chwieje nad głową
Na bardzo cienkiej nitce?
Tyle jeszcze jest do zrobienia
A już siekiera dotyka pnia ?
I trąba z oddali gra ?
Już gra ?
Tyle jeszcze ….
***
On się sieje
Rozsiewa
Znienacka
Przyczaja
Podgryza
powoli
Zabiera
Rak
Ale się przecież
Jeszcze
Wymknę
Ucieknę
Zdążę
Wbiec w życie
Przecież nie chodzę
Na wspak
Będę szybsza
Szybsza będę
Niż rak
* * *
To leżące na podłodze
Futro
W jadalni zamku Frynland
Kiedyś biegało po
Okolicznych lasach i
Krew w nim krążyła
Wypełniając ciało
Życiem
A to martwe
Poroże
ścianę zdobiące
Jeleniem
było
Zanim Arcyksiążę
Nie wymierzył
Celnie między oczy
Ze swej ulubionej
Dubeltówki
Za niedługo miał
Zginąć
Ferdynand
***
Zaklinanie
Moje zwyczajne życie
Zwróć mi Panie
Niech znowu kawa
Ma swój smak
Gdy wspólnie
Jemy śniadanie
Niech spacer z psem
Do pracy droga
Zakupy książka
Koncert obiad
Pomogą piękno
kontemplować
Niech znów codzienność
Odzyska blask
Pozwoli w życiu trwać
Niech znowu w górę
Biegnie szlak
Niech
nie
urywa się
Zofia Zarębianka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.