niedziela, 18 sierpnia 2024

W kręgu Uwag 1940‒1942 Karola Ludwika Konińskiego


Abstrakt

Artykuł (będący pierwotną wersją rozdziału drugiego książki1) obejmuje między innymi kwestię genezy tekstu Konińskiego. Autor próbuje w nim dociec również przynależności gatunkowej. Pisze o przesłaniu, kontekstach stylistycznych i ideowych. W dużej części tekst ten skupiony jest na kwestii autopsji (doświadczenia) jako czynniku, który ma ważny wpływ na treść tworzonego przez Konińskiego dziennika. Bo i za gatunkiem głównie dziennika, którym są Uwagi, optuje autor.
W tekście rozpatrywane są również zagadnienia etyczne, jak też problemy wiary i niewiary.

Obecne są również kwestie Boga, Szatana i modlitwy. Autor przywołuje fragmenty z dzieł myśli i filozofii i głównie chrześcijańskiej. Odwołuje się do doktorów kościoła, których myśl wpłynęła i koresponduje z ideami Karola Ludwika Konińskiego. Tekst poświęcony jest, mówiąc najogólniej, interpretacji Uwag. To osobliwy komentarz do nich. Komentarz do książki publicysty, prozaika i myśliciela wciąż mało obecnej w humanistyce polskiej. Jednak publikacji Ludwickiego nie można traktować jako wyłącznie pracy o Konińskim, lecz trzeba na nią patrzeć również jako na dyskurs o skomplikowanych kwestiach światopoglądowych i teodycealnych, nie oderwanych wszakże od tekstu Uwag.

To studium i o tym, co Karola Ludwika Konińskiego nie tylko formowało, ale i ostatecznie ukształtowało (lektury, rodzina, historia…). To rzecz inspirująca i potrzebna. Wypełnia lukę we wciąż ubogim stanie badań nad pisarzem i jego ideą. Przywraca też współczesnemu odbiorcy, poprzez liczne przywoływanie cytatów, sam dziennik, jakim są Uwagi.

***
Wciąż istnieje jedna tylko edycja Uwag 1940‒1942 Karola Ludwika Ko-nińskiego. Opublikowana została przez Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów „W drodze” (Poznań, 1987)6. Szary gazetowy papier, klejone (i rozsypujące się przez to) kartki oraz okładka z sugestywną ilustracją przedstawiającą pęknięcie (?). Jak gdyby szramę egzystencji. Graf i ka wykonana została przez rysownika, Andrzeja Jeziorkowskiego (1931‒2011). „Wydanie I. Nakład 10 000 + 350 egz. (…) Cena 400,–” – jak czytam na końcu książki7. Czas jakiś temu widziałem ją w Internecie na Allegro do kupienia za 3 złote. Sam natomiast mam darmowy egzemplarz, który był swego czasu wystawiony na półce w jednej z publicznych bibliotek w Łodzi. Można było po prostu go sobie wziąć. Smutne jest, iż tak niebanalne dzieło jest w gruncie rzeczy do dziś szerzej niezauważone. Jest na swój sposób ukryte i nieznane czytelnikom i krytykom, a nawet – śmiem twierdzić – badaczom literatury, z nielicznymi wyjątkami, których nazwiska przywołuję. Podobnie pisze Łukasz Front:

To prawda, że refleksja filozoficzno-religijna Konińskiego – na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat – fascynowała wiele wybitnych osobistości: m.in. Kazimierza Wykę, Jerzego Zawieyskiego […], Czesława Miłosza, Jana Błońskiego, Annę Kamieńską, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Ryszarda Kapuścińskiego, Jarosława Marka Rymkiewicza, Jana Andrzeja Kłoczowskiego – żeby przywołać bardziej znane nazwiska. Ale – jak zauważył kilka lat temu Bronisław Mamoń (zasłużony badacz Konińskiego) – spuścizna intelektualna pisarza nie została jeszcze, niestety, w dostatecznym stopniu przyswojona przez polską elitę kulturalną, nie mówiąc już o włączeniu jej w szerszy społeczny obieg8.

Ryszard Kapuściński zanotował kiedyś takie słowa: „Poezja, nie filozofia, jest naszą muzą narodową. Nastrój, emocje, są nam bliższe niż krytyka i refleksja. Przeżycia stawiamy wyżej niż przemyślenia” . I pytał retorycznie: „A kto, poza wąskim gronem filozofów, słyszał o Konińskim […]? Kto wznowi […] [jego] książki i kiedy?”9 W podobnym duchu wypowiedział się również Jarosław Marek Rymkiewicz 10.

Zatem KLK jest na osobliwym marginesie literatury polskiej. Dziwaczny to nawias. Pomimo, iż swego czasu pisarz był umiarkowanie hołubiony i zauważony przez wielkich naszej literatury, to dziś pozostaje mało znany i niedoceniony. Gdzie szukać tej szczególnej „porażki”? Bądź może lepiej: niepowodzenia u czytelników i wydawców? Czy wynika ono może z nazbyt intelektualnych refleksji w jego tekstach? O tym zdaje się pisać m.in. przywołany powyżej Kapuściński. Czy może zła passa pisarza bierze się z opisu bólu i boleści, od których człowiek zawsze chce uciec i których unika? Z „nadmiaru cierpień” , które relacjonuje? To ostatnie odnotowuje Henryk Worcell, bliski kompan Konińskiego:

Chciałbym jednak być obiektywny i po trochu usprawiedliwić tych, którzy jeśli nawet zajrzą do tych książek, odkładają je. Jedni może z niesmakiem, inni z uczuciem lęku. […] Ten nadmiar cierpień, który Koniński tak przeżywa w swej wyobraźni i przekazuje nam na wielu stronicach swych książek, bywa dla czytelnika nie do zniesienia. Tyle mamy tego w swoim życiu codziennym, zło jest tak namacalne, że chętnie byśmy się od niego odwrócili, by go nie widzieć, nie myśleć o nim, nie przeżywać, a tu masz, Koniński […] schodzi na samo dno tego wszystkiego, co jest straszne, przerażające, ma odwagę rzucać wyzwanie Bogu, oskarżać go o dopuszczenie zła, umie te problemy ukazać w sposób wyjątkowy11.

Owo oskarżenie Boga o dopuszczenie zła jest mimo wszystko pozorne. To prędzej sytuacja mocowania się z Bogiem, który jest nie tyle radykalnie nieobecny, co obecny zbyt mało. To znaczy niewiele pomagający dobru, bądź po prostu zostawiający świat swojemu biegowi. Sprzeciw i zarzut wobec Boga jest nieodwołalnie sprzeciwem wobec zła czynionego przez człowieka.

Wróćmy jednak do Uwag. Dla swego – w mym odczuciu – opus magnum Koniński, jako formę wypowiedzi wybiera dziennik. On jest mu najbliższy.

Wiadomym jest, iż świat jest odbierany tendencyjnie. Widziany jakby prywatnie przez każdego z nas. Nawet u jednej osoby progi wrażliwości bywają zmienne12. Wie to Koniński i może dlatego posłużył się diariuszem. Pisze zatem stronniczo, lecz nie traktujmy tego pejoratywnie. W efekcie otrzymaliśmy rodzaj też i autobiografii13; fragment życiorysu, w kórym – co należy odnotować – pisarz nie prowadzi owej, tak specyficznej dla nadawcy dziennika, gry w rodzaju „ja to ktoś inny” , lecz wciąż jest – co udowadnia i czego dowodzi – wyłącznie sobą. „Ja to ja” . „Ja” Konińskiego, to ja autora, który jest narratorem i bohaterem. Na ile to możliwe, nie zmienia swoich poglądów. Choć naturalnie jego „ja” przybiera wielorakie zabarwienia i tony. Bywa, iż miewa do pewnych kwestii podwójny stosunek, jednak swoich zasadniczych przekonań nie kwestionuje. Nie kreuje siebie, jak w dzienniku (bez żadnego zresztą kamuflażu czyniło wielu14). Wewnętrznym przymusem Konińskiego było notowanie doraźne. Obcujemy z trudnymi, bo pisanymi w nieudawanej wierności sobie – co zawsze jest skomplikowane – solilokwiami. Nie jest to zapis wyłącznie monologu (a prawidłowo często dialogu) wewnętrznego, owego „strumienia świadomości” , lecz – nawet w swym chaosie (język bez końca przetwarza ustalony sens) – przemyślana kompozycja. To charakterystyczne jest dla solilokwiów (łac. soliloquium – rozmowa ze sobą samym) poważnych i krytycznych (np. św. Augustyn, Platon czy w wieku dwudziestym Pessoa), które pisarz (oprócz tego ostatniego) znał. W swych rozważaniach dołącza on do nich. Jako czytelnicy zaznajamiamy się z głęboką refleksją („po prostu myślą”). Tak o podobnej kwestii pisze Przybylski:

Napisałem także – czytamy u św. Augustyna w Sprostowaniach – dwa traktaty swoich własnych przemyśleń, zgodnie ze swoimi upodobaniami poszukując prawdy odnośnie do tych zagadnień, które przede wszystkim pragnąłem poznać, stawiając sobie pytania i sam na nie odpowiadając, jakby nas dwóch było, choć byłem sam; dlatego dzieło to nazwałem Soliloquia. Była to więc rozmowa z samym sobą. O takim zjawisku mówił już Gość w Sofiście Platona, zastrzegając się, że ta „wewnętrzna rozmowa duszy samej z sobą, odbywająca się bez głosu”, nazywa się po prostu myślą. U autora Wyznań przyjęła ona formę dialogu między „Ja” Augustyna a jego Rozumem. 15

1 Tekst jest zmodyfikowaną wersją rozdziału mojej książki Bóg – Zło – Modlitwa. Wokół “Uwag 1940‒1942” Karola Ludwika Konińskiego, Kraków 2016.

6 Koniński i jego Uwagi doskonale wpisywały się w profil wydawnictwa. Jak czytamy na stronie oficyny: „Wydawnictwo «W drodze» założyli dominikanie, których dewizą jest «głosić wszystkim, wszędzie i na wszelkie możliwe sposoby». […] Powstało ono w czasach «głębokiej komuny», reglamentacji wolnego słowa i szalejącej cenzury” , [in:] https://www.wdrodze.pl/onas (dostęp 12.10.2016).

7 Wydanie, które przywołuję, ma jeszcze widoczne ślady ingerencji cenzorskiej. Np. na stronie 234 czytamy: „Przyjechała z Równego młoda Lubomirska, w 1939 roku, jako 17–letnia dziewczyna patrzyła na śmierć ojca [- – – -] [Ustawa z dn. 31.VII.81 r., O kontroli publikacji i widowisk, art. 2, pkt 3 (Dz. U. nr 20, poz. 99, zm.: 1983, Dz. U. nr 44, poz. 204)]. (Uwagi, s. 324) Podobne ingerencje są na stronie 134, 156 i kilku innych.

8 Por. B. Mamoń, Polonus sum gente Polonus, przedmowa, [w:] K. L. Koniński, Kartki z brulionów, z rękopisów spisał, opracował i wstępem poprzedził B. Mamoń, Kraków 2007, s. 9.

9 R. Kapuściński, Lapidaria, Warszawa 2004, s. 75.

10 Por. J. M. Rymkiewicz, Rozmowy polskie w latach 1995‒2008, Warszawa 2009, s. 24‒25. Por. Ł. Front, Słowo wstępne, [w:] K. L. Koniński, Zagadnienia religijne, zebrał, opracował, wstępem i przypisami opatrzył Ł. Front, Kraków 2010, s. 7‒8.

11 H. Worcell, Czarne noce Karola L. Konińskiego, [w:] idem, Dzieła wybrane, t. 3, wy-bór i oprac. J. Pluta, Wrocław 1979, s. 80.

12 Stąd w literaturze termin ‘heteronim’ . Heteronim to rodzaj pseudonimu, choć nie jest to pseudonim w sensie dosłownym. To wielość fikcyjnych postaci stworzona jest przez jednego autora. To moje „ja” będące mną na różne sposoby. Por. hasło ‘heteronim’ mojego autorstwa obecne w Internecie m.in. na stronie PoeWiki, [in:] http:// poewiki.vot.pl/index.php?title=Heteronim (dostęp).

13 A nie jest to regułą, jak mogłoby się wydawać. Na przykład Księga niepokoju, będąca przede wszystkim dziennikiem, mało wnosi do życiorysu pisarza. Jest raczej myślą i refleksją, a nie wydarzeniem i sytuacją dnia. Choć tym jest też, lecz w minimalnym stopniu. Przykłady można mnożyć.

14 Ten temat między innymi porusza antologia tekstów pod red. M. Czermińskiej Autobiografia, Gdańsk 2014. „Zamieszczone w niniejszym tomie prace należą do podstawowego repertuaru studiów nad autobiografią i stanowią fundament w dziedzinie badań literatury dokumentu osobistego” – fragment z obwoluty tejże publikacji.

15 R. Przybylski, Baśń zimowa. Esej o starości, Warszawa 1998, s. 60.

Cały tekst dostępny w internecie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.