środa, 4 maja 2016

Pochwała postu


  W swych przepisach dotyczących postów święty Benedykt zalecał, by mnisi odmawiali „swojemu ciału trochę z jedze­nia, picia, snu, rozmów czy żartów". Każdy z braci miał otrzy­mać „jedną książkę, którą powinien przeczytać od pierwszej do ostatniej strony w całości" [W przytoczonym przez autora niemieckim tekście Reguły mowa konkretnie o Piśmie Świętym. Por. tekst oryginału łacińskiego In quibus diebus quadragesimae accipiant omnes singulos codiccs de bibliotheca, quosper ordinem ex integro legant (przyp tłum)]. „W tych świętych dniach" można ponadto - jak zauważa autor Reguły - naprawić „wszelkie zanie­dbania innych okresów".

  Benedykt nie wynalazł postu. Przez czterdzieści dni i nocy pościł na górze Synaj Mojżesz, zanim mógł otrzymać od Boga tablice z Jego Prawem. Wielki biblijny prorok Jonasz zdołał odwrócić od miasta Niniwy grożący mu Boży gniew dzięki temu, że skłonił jego mieszkańców - „od największego do najmniej­szego" do podjęcia postu. Eliasz i Jezus umacniali się z kolei przed rozpoczęciem swej misji, podejmując czterdziestodniowy post na pustyni. Post i modlitwa są ze sobą w sposób naturalny powiązane i jako środki zewnętrznego i wewnętrznego oczysz­czenia zaliczają się do najstarszych, występujących we wszyst­kich kulturach rytuałów ludzkości.

  Wyrzekanie się czegoś nie prowadzi w oczach mnichów do osłabienia, lecz, będąc oczyszczającym lekarstwem dla ciała i duszy, stanowi optymalny sposób na wzmocnienie się. „Niech post umocni wszystko to - śpiewają benedyktyni w swych wiel­kopostnych hymnach - co słabe jest, niech skruszy zło." Mniej znaczy w tym przypadku więcej nie tylko w odniesieniu do samopoczucia fizycznego, lecz także siły duchowej, nadziei, odwagi i nowej jasności umysłu. W ramach czterdziestodnio­wej drogi wielkopostnej liturgia, oprócz towarzyszenia w zgłę­bianiu duchowych tajemnic, proponuje z tego względu bar­dzo praktyczne narzędzia ćwiczeń. Rodzajem „sygnału startu" do marszu ku odnowieniu swego życia jest czyniony popiołem na czole znak krzyża, zaś jego końcowy rezultat stanowi nie mniejsza liczba na wyświetlaczu wagi, lecz zdolność do usły­szenia radosnego głosu, ogłaszającego dobrą nowinę paschalną. Marsz ten również z perspektywy liczby spożywanych kalo­rii i stanu naszego organizmu prowadzi nas poprzez mękę do zmartwychwstania. Po jego ukończeniu stajemy się - jak to się mówi - „zupełnie nowym człowiekiem".

  -  Gdy skończysz - entuzjazmował się jeden z mnichów, który opowiadał mi o związanych z postem doświadczeniach -staniesz się o wiele bardziej zdecydowany. Będziesz w stanie od razu lepiej wszystko sobie poukładać i radzić sobie z różnymi problemami. Nowa lekkość, którą poczujesz, przepędzi ci tro­ski z głowy, a dzięki odzyskaniu zdolności koncentracji nabie­rzesz większej stanowczości i optymizmu. Ponieważ oczyścisz się dzięki podjęciu pewnego trudu i wyrzeczenia, będziesz oka­zywał innym większą wyrozumiałość. A poza tym poczujesz większy spokój, bo staniesz się silniejszy. Będziesz znów gotowy na gesty dobrej woli wobec innych.

  Młody mężczyzna, z którym rozmawiałem, brat Philipp, nie był bynajmniej przedstawicielem wagi lekkiej. Swój zachwyt nad ćwiczeniami postnymi wyraził mniej więcej w następujący sposób:

 -  Coś w tobie uległo oczyszczeniu. Z twego ciała i twego zaśmieconego umysłu odpompowane zostały zalegające tam pokłady mułu. Widzisz rzeczy, których wcześniej nie dostrze­gałeś. To tak, jakbyś przenikał wzrokiem ściany. To, co przed­tem wydawało ci się rozmyte i zagmatwane, staje się teraz jasne i proste. Okazuje się, że ze wszystkim możesz dać sobie radę. Ta czystość daje ci odczucie lekkości. Rodzi się w tobie ogromny optymizm, który promieniuje na zewnątrz. Jestem przekonany, że jest on źródłem takiego blasku, że zaczyna przyciągać innych niczym światło żarówki owady. Ta lekkość to nie urojenie. Jest się rzeczywiście lżejszym.

  Po tych słowach brat, którego głowa była ogolona na łyso i który już dużo wcześniej zwrócił na siebie moją uwagę za sprawą swego bardzo pewnego chodu, zrobił krótką przerwę. Następnie zadał pytanie, które przypominało zagadki ojca Johna:

  - Dlaczego anioły potrafią latać? Nie odważyłem się próbo­wać na nie odpowiedzieć. - To proste - zaśmiał się brat Phi­lipp - jest tak nie tylko dlatego, że są takie lekkie, lecz również i przede wszystkim dlatego, że nie obciążają się niepotrzebnymi troskami.

  W swej książce Głodówka zdrowotna lekarz Hellmut Lützner porównuje post do fazy spoczynku w codziennym rytmie. Na „czuwa­nie, pracę, przyjmowanie pożywienia, kontakt ze światem zewnętrz­nym oraz wszelkiego typu akcje i reakcje" człowiek potrzebuje od dwunastu do czternastu godzin na dobę. Pozostaje mu od dziesięciu do dwunastu godzin - głównie w nocy - które „wykorzystuje na przemianę materii: redukcję zapasów, przebudowę tkanek i odbu­dowę organizmu. Potrzebną do tego energię ciało czerpie ze swoich wewnętrznych zapasów" W okresie postu zachodzi dokładnie to samo, co w czasie normalnej „nocnej głodówki" - nasz organizm „zajmuje się wyłącznie sobą - śpi i odpoczywa. Spokój, poczucie bezpieczeństwa i ciepło pozwalają mu w tym czasie żyć samym sobą".

Za: Peter Seewald, Szkoła mnichów. Inspiracje dla naszego życia, przekład; Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.