W swych przepisach dotyczących postów święty Benedykt zalecał,
by mnisi odmawiali „swojemu ciału trochę z jedzenia, picia,
snu, rozmów czy żartów". Każdy z braci miał otrzymać
„jedną książkę, którą powinien przeczytać od pierwszej do
ostatniej strony w całości" [W przytoczonym przez autora
niemieckim tekście Reguły mowa konkretnie o Piśmie Świętym. Por.
tekst oryginału łacińskiego In quibus diebus quadragesimae
accipiant omnes singulos codiccs de bibliotheca, quosper ordinem ex
integro legant (przyp tłum)]. „W tych świętych dniach"
można ponadto - jak zauważa autor Reguły - naprawić „wszelkie
zaniedbania innych okresów".
Benedykt nie wynalazł postu. Przez czterdzieści dni i nocy pościł
na górze Synaj Mojżesz, zanim mógł otrzymać od Boga tablice z
Jego Prawem. Wielki biblijny prorok Jonasz zdołał odwrócić od
miasta Niniwy grożący mu Boży gniew dzięki temu, że skłonił
jego mieszkańców - „od największego do najmniejszego"
do podjęcia postu. Eliasz i Jezus umacniali się z kolei przed
rozpoczęciem swej misji, podejmując czterdziestodniowy post na
pustyni. Post i modlitwa są ze sobą w sposób naturalny powiązane
i jako środki zewnętrznego i wewnętrznego oczyszczenia
zaliczają się do najstarszych, występujących we wszystkich
kulturach rytuałów ludzkości.
Wyrzekanie się czegoś nie prowadzi w oczach mnichów do osłabienia,
lecz, będąc oczyszczającym lekarstwem dla ciała i duszy, stanowi
optymalny sposób na wzmocnienie się. „Niech post umocni wszystko
to - śpiewają benedyktyni w swych wielkopostnych hymnach - co
słabe jest, niech skruszy zło." Mniej znaczy w tym przypadku
więcej nie tylko w odniesieniu do samopoczucia fizycznego, lecz
także siły duchowej, nadziei, odwagi i nowej jasności umysłu. W
ramach czterdziestodniowej drogi wielkopostnej liturgia, oprócz
towarzyszenia w zgłębianiu duchowych tajemnic, proponuje z
tego względu bardzo praktyczne narzędzia ćwiczeń. Rodzajem
„sygnału startu" do marszu ku odnowieniu swego życia jest
czyniony popiołem na czole znak krzyża, zaś jego końcowy rezultat
stanowi nie mniejsza liczba na wyświetlaczu wagi, lecz zdolność do
usłyszenia radosnego głosu, ogłaszającego dobrą nowinę
paschalną. Marsz ten również z perspektywy liczby spożywanych
kalorii i stanu naszego organizmu prowadzi nas poprzez mękę do
zmartwychwstania. Po jego ukończeniu stajemy się - jak to się mówi
- „zupełnie nowym człowiekiem".
- Gdy skończysz - entuzjazmował się jeden z mnichów, który
opowiadał mi o związanych z postem doświadczeniach -staniesz się
o wiele bardziej zdecydowany. Będziesz w stanie od razu lepiej
wszystko sobie poukładać i radzić sobie z różnymi problemami.
Nowa lekkość, którą poczujesz, przepędzi ci troski z głowy,
a dzięki odzyskaniu zdolności koncentracji nabierzesz większej
stanowczości i optymizmu. Ponieważ oczyścisz się dzięki podjęciu
pewnego trudu i wyrzeczenia, będziesz okazywał innym większą
wyrozumiałość. A poza tym poczujesz większy spokój, bo staniesz
się silniejszy. Będziesz znów gotowy na gesty dobrej woli wobec
innych.
Młody mężczyzna, z którym rozmawiałem, brat Philipp, nie był
bynajmniej przedstawicielem wagi lekkiej. Swój zachwyt nad
ćwiczeniami postnymi wyraził mniej więcej w następujący sposób:
-
Coś w tobie uległo oczyszczeniu. Z twego ciała i twego
zaśmieconego umysłu odpompowane zostały zalegające tam pokłady mułu. Widzisz rzeczy, których
wcześniej nie dostrzegałeś. To tak, jakbyś przenikał
wzrokiem ściany. To, co przedtem wydawało ci się rozmyte i
zagmatwane, staje się teraz jasne i proste. Okazuje się, że ze
wszystkim możesz dać sobie radę. Ta czystość daje ci odczucie
lekkości. Rodzi się w tobie ogromny optymizm, który promieniuje na
zewnątrz. Jestem przekonany, że jest on źródłem takiego blasku,
że zaczyna przyciągać innych niczym światło żarówki owady. Ta
lekkość to nie urojenie. Jest się rzeczywiście lżejszym.
Po tych słowach brat, którego głowa była ogolona na łyso i który
już dużo wcześniej zwrócił na siebie moją uwagę za sprawą
swego bardzo pewnego chodu, zrobił krótką przerwę. Następnie
zadał pytanie, które przypominało zagadki ojca Johna:
- Dlaczego anioły potrafią latać? Nie odważyłem się próbować
na nie odpowiedzieć. - To proste - zaśmiał się brat Philipp
- jest tak nie tylko dlatego, że są takie lekkie, lecz również i
przede wszystkim dlatego, że nie obciążają się niepotrzebnymi
troskami.
W swej książce Głodówka zdrowotna lekarz Hellmut Lützner
porównuje post do fazy spoczynku w codziennym rytmie. Na „czuwanie,
pracę, przyjmowanie pożywienia, kontakt ze światem zewnętrznym
oraz wszelkiego typu akcje i reakcje" człowiek potrzebuje od
dwunastu do czternastu godzin na dobę. Pozostaje mu od dziesięciu
do dwunastu godzin - głównie w nocy - które „wykorzystuje na
przemianę materii: redukcję zapasów, przebudowę tkanek i
odbudowę organizmu. Potrzebną do tego energię ciało czerpie
ze swoich wewnętrznych zapasów" W okresie postu zachodzi
dokładnie to samo, co w czasie normalnej „nocnej głodówki"
- nasz organizm „zajmuje się wyłącznie sobą - śpi i odpoczywa.
Spokój, poczucie bezpieczeństwa i ciepło pozwalają mu w tym
czasie żyć samym sobą".
Za:
Peter Seewald, Szkoła mnichów. Inspiracje dla naszego życia,
przekład; Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.