— Czy jesteś żonaty?
— Czyż nie jestem mężczyzną? — powiedział rozdrażniony. — Jestem mężczyzną to znaczy ślepcem. Jak wszyscy przede mną tak i ja zwaliłem się do dołu na łeb, na szyję. Ożeniłem się. Zacząłem się staczać. Zostałem głową rodziny, wybudowałem dom, miałem dzieci — same kłopoty. Ale niech będzie błogosławione santuri.
— Grałeś sobie, aby odpędzić troski?
— Ach, mój stary, widać, że nie grasz na żadnym instrumencie. Co za bzdury
opowiadasz? W domu są same zmartwienia. Żona, dzieci. Co będzie się jadło, co włoży się na grzbiet? Co będzie z nami dalej? Piekło. Nie, santuri wymaga radosnego nastroju, dla santuri trzeba być czystym. Jak mogę być w nastroju do gry na santuri, kiedy żona gada jak najęta. Spróbuj grać na santuri, kiedy dzieci są głodne i wrzeszczą jak opętane. Aby grać na santuri, trzeba zapomnieć o wszystkim, rozumiesz?
Nikos Kazantzakis Grek Zorba
tłumaczenie: Nikos Chadzinikolau
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.