19. Cóż więc jest tym, co istnieje
naprawdę ? To, co
jest wiekuiste, nie zrodzone i niezniszczalne,
któremu czas
żadnej nie przynosi zmiany. Czas mianowicie jest
czym
ruchomym, kojarzącym się w wyobraźni z ruchliwą materią;
ciągle płynie i nic nie zatrzymuje, jakby jaki zbiornik śmierci
i
narodzin. A to przecie, co si o nim mówi: «potem» i
«przedtem»,
«będzie» i «było», jest samo przez si
ę wyznaniem
nieistnienia; mówi bowiem, że istnieje coś, co si
ę jeszcze nie
zrodziło albo już przestało być, jest głupotą i
nonsensem. Te
zaś wyrażenia, na których opieramy pojecie
czasu: «nastało»
czy te «jest obecnie», czy «teraz» —
przepadają, gdy wda się
w to rozumowanie. Albowiem czas
rozpada się na przyszłość
i
przeszłość
i z konieczności
rozpływa się jak mgnienie blasku,
które kto chce zobaczyć. Jeśli za natura, która jest mierzona
czasem, ma tą samą
właściwość co on, który ją mierzy, to i w
niej nic nie ma
stałego ani istniejącego, tylko wszystko rodzi się
i umiera w
odpowiednim stosunku do czasu. Toteż nawet nie godzi
si
ę mówić o tym, co istnieje naprawdę , że «było» lub
«będzie»,
gdyż są to odchylenia i zboczenia właściwe czemuś,
co nie
jest z natury utrwalone w istnieniu.
20. Ale bóg istnieje (jeśli trzeba to
stwierdzać) i istnieje nie
w żadnym czasie, ale w wieczności
nieruchomej, bezczasowej, nie znającej odchyleń, gdzie nic nie ma
wpierw ani
później, nic przyszłego ani przeszłego, nic starszego
ani
młodszego. Bóg, będąc jedynym, wypełnia jedyn
ą
teraźniejszością trwanie na zawsze. I tylko to istnieje
naprawdę, co istnieje na jego modłę: co ani się nie stało, ani
się nie stanie; ani się nie zaczęło, ani się nie skończy. Tak
oto
więc należy ze czcią zwracać si do niego i pozdrawiać:
«Jesteś» albo nawet, na Zeusa, tak jak niektórzy starożytni:
«Jesteś tym, co jedyne». Bóstwo nie jest bowiem mnogością,
tak
jak każdy z nas, którzyśmy złożeni
z tysięcznych składników
powstałych dzięki zmianom i jesteśmy
zbieraniną różnolitych
pierwiastków bezładnie pomieszanych.
Byt natomiast może być
tylko jednością, tak jak jedno musi
być bytem. Inność zaś ,
różniąc się od bytu, wyrodnieje w niebyt.
Toteż przystoi bogu i
pierwsze jego imię, i drugie, i trzecie.
«Apollon» mianowicie
jako odrzucający wielość i mnogość;
«Ieios» jako jeden
jedyny; co do imienia Phoibos, tą nazwą, jak
się zdaje,
starożytni określali wszystko to, co czyste i święte 55,
tak jak
Tessalczycy mówią o kapłanach, którzy w dniach
feralnych podobno
spędzają czas samotnie na dworze, że
«podlegają oczyszczeniu».
Jedno
ść zaś jest czysta, bez
domieszki; gdyż zmieszanie czego z
czymś jest skalaniem, tak
jak to gdzieś i Homer mówi o barwionej
kości słoniowej, że jest
«splamiona» 56. A farbiarze o
zmieszanych farbach mówią, że s
ą «zepsute», mieszanie zaś ich
nazywaj
«psuciem» 57.
Niewątpliwie więc temu, co nieskalane i
czyste, przystoi być
jednością bez domieszki.
21. Ci zaś, którzy uważają Apollona
i słońce za jedno i to
samo, zasługują dla swej szlachetności
na naszą życzliwość i
sympatię, jako że umieszczają pojęcie
bóstwa w tym, co
najbardziej czczą ze wszystkiego, cokolwiek znają
i czego
pragną. Wszelako teraz obudźmy ich, śniących o bogu w
najpiękniejszym ze snów, i wezwijmy, by poszli wyżej i
oglądali
jego istnienie na jawie, ale czcząc jednocześnie ten
obraz jego i
wielbiąc jego moc rozrodczą,
bo o tyle, o ile to możliwe dla bytu
zmysłowego i zmiennego
w stosunku do duchowego i stałego —
odzwierciedla on w
jaki świetlany sposób boską łaskawość i
szczęśliwość.
Natomiast o jego przeobrażeniach i przemianach,
kiedy
miałby to rozpłonąć wraz z całym wszechświatem, jak
mówią,
to znów zgęszczać się i zniżać, zmieniając się w
ziemię, w
morze, w wiatry, w istoty żywe i doznając ciężkich
kolei losu
zwierząt i roślin — o tym nawet słuchać się nie
godzi. Gorszy
wówczas byłby od tego dziecka, o którym mówi poeta
58, co to
bawi się piaskiem, który nagromadza, a potem samo
rozsypuje
— gdyby w podobnej zabawie ze wszechcałości tworzył
raz
po raz świat, który przedtem nie istniał, po to, żeby go
znowu
zniszczyć. Wręcz przeciwnie — wszystko, co tylko może
zawierać w sobie wszechświat, bóg to zespala w byt i ochrania
słabość materii dążącej do unicestwienia.
Wydaje mi się, że właśnie to słowo
«jesteś» przeciwstawia
si takiej teorii59 i świadczy, że nigdy
nie zachodzi w nim
przeobrażenie ani przemiana; natomiast przystoją
takie czyny
i doznania innemu bóstwu, a raczej demonowi, którego
dziedziną jest natura, podległa śmierci i narodzinom. Wynika
to
jasno z imion, które są sobie przeciwne i brzmią wręcz
odwrotnie. Ten bowiem nazywa się Apollon, tamten zaś
Pluton, ten —
«Jasny», tamten — «Niewidzialny» 60, ten —
«świetlany»,
tamten — «Mroczny».
55
Co do imienia „Apollon" zob.
przyp. 36. „leios" wyprowadzone od
epickiej formy „ios",
znaczącej „jeden". „Phoibos". Wszystko· to etymologie
„ludowe", zupełnie dowolne.
56
Swobodny cytat z Iliady, IV 141.
57
Także w malarstwie, gdzie kolory
złamane zamiast czystych oraz
światłocień wprowadził malarz
Apollodoros z Aten (koniec V w.). Używano
na nie terminu „phthora",
tj. „zepsucie, zagłada".
58
Iliada XV 362.
59 Tj. teorii o kolejnych fazach.
Plutarch, Moralia, t II
tłum. Zofia Abramowiczówna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.