Prawdziwa jest tylko taka spokojność,
do której prowadzi czyste sumienie. Spojrzyj na tego, czyj sen
wymaga ciszy w całym przestronnym domu. Aby do uszu jego nie dotarł
żaden dźwięk, milknie cała gromada niewolników, a ci, którzy
zbliżają się do niego, stawiają trwożliwe kroki na palcach. On
przewraca się, ma się rozumieć, z boku na bok, chcąc wśród
zgryzot pochwycić lotny sen. Uskarża się, że słyszał odgłosy,
których w istocie rzeczy nie słyszał. Co podług ciebie jest tutaj
przyczyną? Przeszkadza mu stan jego duszy. Ją to trzeba uspokoić,
jej to bunt należy ukrócić. Bo nie uważaj jej za ukojoną tylko
dlatego, że spoczywa ciało. Niekiedy spoczynek bywa też
niespokojny. Toteż, ilekroć zbyt silnie będzie nam się dawało we
znaki nieznośne samo dla siebie lenistwo, tylekroć powinniśmy się
pobudzić do jakichś czynów i zająć się uprawianiem pożytecznych
sztuk. Wielcy wodzowie, gdy widzą, że żołnierze zaczynają źle
spełniać ich rozkazy, poskramiają ich jakąś pracą i utrzymują
w ryzach wyprawami. Ludzie czymś zaprzątnięci nigdy nie mają
czasu na swawolę i nie ma pewniejszego środka, jak przedsięwziąć
jakoweś czynności, które by udaremniły występki płynące z
bezczynności. Wydaje nam się często, że obrzydziwszy sobie sprawy
publiczne i zawiódłszy się na jakimś bez powodzenia piastowanym i
przykrym stanowisku, odeszliśmy na ubocze. A jednak i w tej
kryjówce, do której wpędziły nas lęk i zmęczenie, niekiedy znów
budzi się żądza zaszczytów. Albowiem nie była ona unicestwiona i
nie znikła, lecz czuła się znużona i zniechęcona niepomyślnym
obrotem rzeczy. To samo utrzymuję i o chęci użycia, która czasem
robi wrażenie, że już znikła, a potem znów zakłóca spokój
tych, co się opowiedzieli za umiarem, i pośród oszczędności
pożąda nie potępionych ostatecznie, a jedynie porzuconych chwilowo
rozkoszy; pożąda zaś tym gwałtowniej, im bardziej to ukrywa.
Wszystkie bowiem przywary jawne mają postać łagodniejszą; także
i choroby przechylają się już ku zdrowiu, gdy z ukrycia wychodzą
na wierzch i wyjawiają całą swoją siłę. Wiedz zatem, że i
chciwość, i żądza zaszczytów, i inne złe skłonności duszy
ludzkiej są najbardziej niebezpieczne wtedy, gdy czatują, udając,
że nie zagrażają już zdrowiu duchowemu. Uchodzimy za spokojnych,
lecz nie jesteśmy nimi. Bo gdybyśmy chcieli tego naprawdę,
gdybyśmy dali sobie hasło do odwrotu ze złej drogi, gdybyśmy
wzgardzili złudnymi okazałościami, to—jak nieco wyżej mówiłem
— nic by nas nie rozpraszało, żaden głos ludzki ni śpiew ptaków
nie przerywałby naszych dobrych myśli, okrzepłych już i
niewzruszalnych. Płochy to umysł i nie wszedł jeszcze w głąb
siebie, jeśli zwraca uwagę na odgłosy i różne przypadkowe
dźwięki. Zawiera się w nim jeszcze jakiś niepokój i jakiś
ukryty lęk, który czyni go pełnym troski. Nasz Wergiliusz mówi o
tym:
Mnie, którym nigdy przedtem nie bał
się żadnych pocisków,
Strzał ani grotów czy Greków
gromadnie przed nami stojących,
Teraz już każdy powiew i dźwięk
każdy trwogą napełnia:
Drżę o towarzysza i o to, co dźwigam
na plecach .
ów pierwszy jest to mędrzec, którego
nie przerażają ani nadlatujące pociski, ani szczęk broni
nacierających na siebie licznych oddziałów wojska, ani łoskot
walących się murów miejskich. Ten drugi — to człek
nieuświadomiony, który boi się o swe rzeczy i wzdryga się na
każdy szelest, człowiek, którego przybija jeden jakiś dźwięk
wzięty za szmer złowrogi, którego pozbawiają przytomności
najmniejsze nawet poruszenia. A czyni go tak bojaźliwym jego
brzemię. Kogokolwiek byś wybrał z tych rzekomych szczęśliwców,
tak wiele wlokących ze sobą i tak wiele niosących, zobaczysz
właśnie człowieka, który
Drży o towarzysza i o to, co dźwiga
na plecach.
Miej się więc za uspokojonego tylko
wtedy, kiedy nie będzie cię obchodzić żadna wrzawa, kiedy nie
zrobi na tobie wrażenia żadne wołanie — niezależnie od tego,
czy będzie ci schlebiało, czy groziło, czy wszczynało jedynie
wokół ciebie próżny i nic nie znaczący hałas. «Cóż tedy? Czy
czasami nie jest wygodniej zgoła nie słyszeć zgiełku?» Przyznaję
to. I dlatego przeniosę się stąd. Chciałem tylko doświadczyć
siebie i zaprawić. Po cóż dłużej się męczyć, skoro już
Ulisses wynalazł dla swoich współtowarzyszy tak prosty środek
nawet na śpiew syren?
Seneka,
Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie:
Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.