Minęło już ponad 30 lat od chwili,
gdy w wyniku połączonych knowań i planów międzynarodowych bankierów zlikwidowano złotą walutę.
W tym czasie Stany Zjednoczone zdążyły zrobić debet na 80 procent światowych rezerw. Aż do dziś
Ameryka jest zmuszona do codziennego, stałego „wysysania krwi” wartych dwa miliardy dolarów
rezerw od państw świata, dzięki czemu może utrzymać w ruchu swój „wieczny mechanizm
gospodarczy”. Szybkość wzrostu amerykańskiego długu i odsetek
już dawno przekroczyła możliwości wzrostu światowej gospodarki.
W dniu, kiedy wszystkie kraje dokonają wyciągnięcia „nadwyżek
rezerw” złota i srebra, nastąpi globalny krach finansowy.
Nadejście tego dnia nie jest już kwestią prawdopodobieństwa
takiego scenariusza, ale kwestią czasu i sposobu, w jaki ów krach
się dokona.
Z zewnątrz wyglądający na silny i
potężny system bańki dolarowej znajdzie swoją śmierć w dwóch znakach oznaczających zaufanie, a
złoto, wybrane jako brama żywotności, unicestwi dolara.
*
W roku 1850 Londyn niewątpliwie był
słońcem światowego systemu finansowego. W roku 1950 Nowy Jork stał się centrum globalnego
bogactwa. Kto w roku 2050 zdobędzie tron hegemona międzynarodowych
finansów?
Doświadczenie płynące z historii
rodzaju ludzkiego pokazuje, że potęgi rosnących państw czy
regionów znajdują się w stadium wzrostu dzięki kwitnącym siłom
produkcyjnym, które generują ogromny majątek. W celu jego ochrony
- aby podczas wymiany handlowej nie został skrycie pozyskany przez
rozwodniony pieniądz innych - poszczególne kraje intensywnie
działają na rzecz utrzymania w obrębie własnych granic czystego
pieniądza. Przykładem mogą tu być twardo związany ze złotem
dziewiętnastowieczny funt szterling czy dwudziestowieczny, arogancko
spoglądający na globalną gospodarkę, wsparty o złoto i srebro
dolar amerykański. Światowy majątek automatycznie zawsze podąża
do miejsca, w którym jego wartość jest doceniona. Twarda i
stabilna waluta ma wielką siłę pobudzania podziału pracy w
społeczeństwie oraz rozsądnej redystrybucji zasobów rynkowych,
dlatego też kształtuje bardziej efektywną strukturę gospodarczą,
w ten sposób przyczyniając się do wytwarzania jeszcze większej
ilości majątku.
Przeciwnie, kiedy okres prosperity się
kończy, gdy dochodzi do obumierania sił produkcyjnych, a ogromne
wydatki rządowe lub koszty wojny stopniowo opróżniają skarbiec z
nagromadzonych wcześniej oszczędności, rząd z reguły rozpoczyna
dewaluację pieniądza, aby, próbując uciec przed ciężarem długu,
przechwycić w swoje ręce majątek obywateli. W tym czasie bogactwo
nieuchronnie odpływa za granicę, w poszukiwaniu innego, dającego
mu schronienie miejsca.
Na podstawie siły pieniądza
najwcześniej można stwierdzić, czy dany kraj zaczyna przechodzić
z okresu gospodarczej prosperity do recesji. Kiedy w 1914 roku Bank
Anglii ogłosił wstrzymanie wymiany funta na złoto, wiatr wiejący
w żagle Wielkiego Imperium Brytyjskiego ustał na zawsze. Kiedy w
1971 roku Nixon jednostronnie zamknął okienko ze złotem, chwała
Stanów Zjednoczonych osiągnęła szczyt swojego rozwoju - nastąpił
punkt zwrotny i gospodarka zaczęła staczać się w otchłań
kryzysu. Siła Wielkiej Brytanii uległa szybkiemu rozproszeniu w
dymie pól bitewnych I wojny światowej, Stany Zjednoczone zaś, na
szczęście, leżą w tej części świata, która uniknęła
ciężkich zniszczeń wskutek działań wojennych i zdołała
zatrzymać epokę pomyślności ekonomicznej na trochę dłużej.
Jednak w wyglądającym na świeży i pachnący niczym bukiet kwiatów
domu, systematycznie trwa dolewanie oliwy do ognia trawiącego
wielkie frontowe drzwi, wewnątrz zaś gigantyczny dług stopniowo
opróżnia go ze sprzętów i własności.
Z historycznego punktu widzenia, każdy
kraj, który próbował oszukać własność za pomocą dewaluacji
pieniądza, w ostatecznym rozrachunku zostawał porzucony przez
własność i majątek.
Song Hongbing
Wojna o pieniądz
Prawdziwe źródła kryzysów
finansowych
Przekład: Tytus Sierakowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.