Jesteśmy podatni na wpływy zła, gdyż
nie schodzi nam ani na przewodnikach, ani na współtowarzyszach, a
zło robi postępy nawet bez przewodnika i bez towarzyszy. Nie tylko
skłonni jesteśmy do występków, lecz wprost kwapimy się do nich,
przy czym większość staje się niepoprawna przez to, że błędy
we wszelkich innych dziedzinach zawstydzają sprawców i budzą
wstręt w wykraczających, podczas gdy naruszenia podstawowych zasad
życiowych są przyjemne. Sternik nie cieszy się z rozbicia okrętu,
lekarz nie raduje się ze śmierci chorego, mówca nie widzi powodu
do zadowolenia, jeżeli z winy jego jako obrońcy oskarżony przegrał
sprawę; a tutaj przeciwnie: każdemu sprawia przyjemność
popełnione przezeń przestępstwo. Ten oto weseli się z
cudzołóstwa, do którego pobudziła go sama trudność sprawy.
Tamten odczuwa radość, że udało mu się oszustwo albo kradzież i
nie przestał być zadowolony ze swej przewiny, aż niezadowolenie
jego wzbudziły dalsze jej skutki. Wynika to właśnie z zepsucia
obyczajów. Żebyś wiedział jednakże, iż nawet dusze, które dały
się wciągnąć do najgorszych zbrodni, mają poczucie dobra i zdają
sobie sprawę z haniebnych czynów, a jedynie nie dbają o to
wszystko, zważ, co następuje: każdy ukrywa swe występki i
chociażby wypadły mu pomyślnie, korzysta tylko z ich owoców, a
same usiłuje zatrzeć. A przecież czyste sumienie pragnie się
ujawnić i zwrócić na siebie uwagę. Niegodziwość zaś lęka się
nawet ciemności. Wybornie więc, moim zdaniem, rzekł Epikur:
«Przestępcy może się udać, że się ukryje, lecz nigdy nie
będzie on pewien, że i nadal pozostanie w ukryciu» ; albo, gdybyś
sądził, że myśl powyższa została przezeń drugim sposobem
wyrażona lepiej, ujął to tak: «Ukrywanie się nie pomaga
przestępcom — dlatego, że gdyby nawet im się z ukryciem
poszczęściło, nigdy nie czują się zupełnie pewni tego». Tak
jest, zbrodnie mogą się okazać bezkarne, lecz wolności od obaw
dać nie mogą. Nie sądzę, aby twierdzenie to w takim ujęciu
sprzeczne było ze stanowiskiem naszej szkoły. Dlaczego? Dlatego, że
najpierwszą i największą karą dla przestępców są same ich
przestępstwa i żadna zbrodnia, choćby sprzyjały jej wyjątkowo
pomyślne zrządzenia losu, choćby los obronił i uratował
zbrodniarza, nie zostaje bezkarna, ponieważ każda nieprawość
zawiera srogą karę w samej sobie. Niemniej jednak gnębią ją i
prześladują także i owe kary drugorzędne, na które składa się
ustawiczny niepokój i strach, stała trwoga o własne
bezpieczeństwo. Dlaczegoż miałbym uwalniać niegodziwość od tej
kary? Dlaczego nie miałbym na zawsze zostawić niegodziwca w
niepewności? Nie zgadzamy się z Epikurem tylko w tym, iż—jak
mówi — nic nie jest słuszne z samej natury, a zbrodni unikać
trzeba dlatego, że po jej popełnieniu nie można uniknąć strachu.
Lecz także i tutaj przyznamy, że dla występków biczem jest
nieczyste sumienie i że największa jego udręka polega na tym, iż
gnębi je i męczy ciągły niepokój, iż nie może ono zaufać
poręczycielom swego bezpieczeństwa. Właśnie to bowiem, Epikurze,
jest dowodem, że niechęć do występków budzi w nas sama natura,
skoro nikt, nawet w warunkach zupełnego bezpieczeństwa, nie jest
wolny od bojaźni. Wielu los uwalnia od kary, lecz od strachu nie
uwalnia nikogo. A dla czegóż innego tak się dzieje, jeżeli nie
dla tego, że jest w nas wpojony wstręt do wszystkiego, co potępiła
natura? Dlatego też i ukrywającym się nigdy nie dostaje pewności
co do dalszego ukrywania się: wyjawia ich i wskazuje ich samym sobie
własne sumienie. Udziałem przestępców jest trwoga. Ponieważ
wielu zbrodniom udaje się umknąć przed prawem, sędzią oraz
przepisaną karą, źle by było z nami, gdyby tych kar chwilowych
nie wetowały owe dotkliwe kary naturalne i gdyby miast znoszenia
[zwyczajnych kar] przestępców nie opanowywał strach.
Seneka,
Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie:
Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.