Załóżmy, że człowiek wędrujący
po gęstym lesie znalazłby starodawną ścieżkę, starodawną
trasę, uczęszczaną przez ludzi dawnych czasów i podążyłby nią
i czyniąc tak odkryłby starożytne miasto, starożytną królewską
stolicę, gdzie mieszkali ludzie dawnych czasów, z parkami, gajami i
jeziorami, otoczone murem, o pięknym widoku, tak też ja odkryłem
starodawną ścieżkę, starodawną trasę uczęszczaną przez W
Pełni Przebudzonych dawnych czasów. SN 12: 65 D 14
Natura rzeczy jest niezmienna w czasie
i przestrzeni. Ale jaka ona jest? O co tak naprawdę chodzi w życiu?
Sytuację zwykłego człowieka dobrze oddaje wypowiedź Connellego:
„Nikt nie zaczyna gry bez poznania jej zasad. A jednak większość
z nas gra w niekończącą się grę życia bez nich, ponieważ nie
jesteśmy w stanie odkryć jakimi one są”. Bez przewodnictwa
Dhammy ludzie w mniejszym lub większym stopniu błądzą po omacku.
Dhamma jako opisująca naturę rzeczywistości, jest jedynym godnym
zaufania przewodnikiem. Przewodnikiem, którego obecność jest
niezbędna, choć z jej niezbędności zwykły człowiek nie zdaje
sobie sprawy.
Z powyższego cytatu jasno wynika, że
Budda nie jest twórcą Dhammy, lecz jej ponownym odkrywcą. Czasami
pojawiają się tak zwani milczący Buddowie, którzy doskonale
rozumiejąc jak trudna do pojęcia przez pogrążoną w mrokach
niewiedzy ludzkość jest Dhamma, dają sobie spokój z jej
nauczaniem. Nasz historyczny Budda ogłaszając Dhammę, nie jest
zatem „tylko” odkrywcą, lecz także ofiarodawcą wolności i
nieśmiertelności. „Czy potrafisz przekazać mi swoje
oświecenie?”, pyta pewien poszukiwacz prawdy współczesnego
indyjskiego mistrza. „Oczywiście, ale czy ty potrafisz je
przyjąć?” Ta anegdota dobrze obrazuje podstawy problem, że choć
Dhamma jest podarunkiem nieśmiertelności, mało kto jest gotowy go
przyjąć. Nie tylko pojawienie się Buddy jest niezmiernie rzadkim
zjawiskiem, niezmiernie trudno spotkać i tego, kto byłby w stanie
zrozumieć Dhammę Buddy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.