wtorek, 10 maja 2016

Ja w sercach ludzkich wydaję się słodka ...

N 173(1173). Raz przyszedł ktoś do Sketis, pragnąc zo­stać mnichem, a miał ze sobą kilkuletniego synka. I gdy ten był już młodzieńcem, przyszły na niego pokusy i po­wiedział do ojca: „Idę do świata, bo już nie mogę wy­trzymać tej walki". Ale ojciec ciągle go prosił. I znowu rzekł młodzieniec: „Abba, nie mogę, pozwól mi odejść". Rzecze mu ojciec: „Posłuchaj mnie, dziecko, jeszcze ten jeden raz i weź sobie czterdzieści razy po dwa placki, i na czterdzieści dni roboty liści, i odejdź w głąb pustyni, tam pozostań przez czterdzieści dni i niech się stanie wola Boża". On usłuchał ojca, wstał i poszedł na pustynię. I trwał tam w ciężkim trudzie, splatając włókna i jedząc chleb na sucho. Trwał tak w milczeniu przez czterdzie­ści dni, aż zobaczył szatańską moc przychodzącą ku nie­mu. I ujrzał jakby Murzynkę, tak cuchnącą, że nie mógł znieść jej woni. Odpędził ją więc, a ona mu rzekła: „Ja w sercach ludzkich wydaję się słodka, ale dzięki twojemu posłuszeństwu i trudowi Bóg nie pozwolił mi cię zwieść i ukazał ci moją wstrętną woń". On więc wstał, podzię­kował Bogu, powrócił do ojca i powiedział mu: „Już nie chcę iść do świata, abba, bo zobaczyłem moc diabelską i poznałem jej wstrętną woń". Ale ojciec jego wiedział dobrze, co z nim było, i powiedział: „Gdybyś był został przez całe czterdzieści dni, zachowując moje przykazanie, byłbyś większe widzenie zobaczył".

Apoftegmaty Ojców Pustyni, (z tomu IV)
Wydawnictwo Tyniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.