piątek, 6 maja 2016

Apatheia - oczyszczenie z namiętności


Apatheia to nie brak cierpienia czy wrażliwości

  Radość świętego Pawła polega na „cierpieniach, jakie znosi" w możliwości dopełniania braków „udręk Chrystusa" (Koi 1,24). Człowiek, istota cielesna, cierpi z powodu swojej naturalnej wraż­liwości. To prawda, że Klemens Aleksandryjski i Orygenes mówili, powtarzając za Filonem, o całkowitym zduszeniu części popędliwej i pożądliwej duszy, o konieczności „wyrwania z gruntu duszy chwastów pożądania" (ekteme logo tópathetikón tes psyches), ale są to niekonsekwencje w wyrażaniu się. Jakże bowiem pogodzić to z miłosierdziem i litością dla bliźniego?

   Ewagriusz słusznie stwierdził, że apatheia nie zakłada stłumienia tymós (części popędliwej) ani też apithumia (części pożądliwej), lecz je oczyszcza. Sama practike „jest duchową metodą, która oczyszcza namiętną część duszy"2, pozwala działać zgodnie z jej naturą, być zatem pożądliwą, ale tylko jeśli pożąda cnoty, oraz popędliwą, ale tylko jeśli walczy ze złymi duchami.

   W tych zmysłowych impulsach nie ma nic złego. Grzegorz z Nyssy, dla którego dziewictwo to „bezcielesne" życie anielskie, przyznał, że nierozumny eros, jako popęd fizyczny, który popycha jedne ciała ku drugim, jest obrazem tego przyciągania, które przyciąga duszę do Boga poprzez niewzruszoną namiętność (pathos, apatheś).

  Pomimo etymologicznego podobieństwa, niewzruszoność i niewrażliwość są pojęciami diametralnie przeciwstawnymi.

Apatheia to nie brak „logismói”

  Złe myśli pojawiają się w duchu nawet u osób, które osiągnęły już doskonałość, co oznacza, że nie zależą od nas. „Czy owe myśli dręczą naszą duszę, czy nie - mówi Ewagriusz - to nie zależy od nas. Ale czy trwają, czy nie, czy wzniecają, czy też nie wzniecają namiętności (kinein), to zależy od nas". Kinein jest terminem o pochodzeniu stoickim, charakterystycznym dla psychologicznego słownictwa Ewagriusza. Namiętność jest więc nieuporządkowanym kinesis duszy.

Apatheia to wewnętrzna siła zdolna oprzeć się namiętnościom

  Izaakowi Syryjczykowi zawdzięczamy poniższą istotną definicję apatheia: „Czym jest ludzka apatheia? Nie polega ona na nie od­czuwaniu namiętności, ale na nie przyjmowaniu namiętności" (ou to me aisthethenai ... alla to me dexasthai ta pathe). Podobnie, według zwyczajowego u Maksyma Wyznawcy wyrażenia, apatheia to wolność wewnętrzna, zdolna oddzielić namiętności od myśli. Na płaszczyźnie ascezy przejawia się często poprzez pewną umie­jętność otworzenia przed sobą „godnej drogi" pomiędzy przeciw­stawnymi namiętnościami, aby zachować, zgodnie z wyrażeniem Grzegorza z Nyssy, właściwy środek niewzruszoności (pei tou mesou tes apatheias).

  Zdaniem W. Łosskiego, ideał ten, wcielony w Pannę Maryję, „stanowi kulminację świętości (...). Ona pozostała bez grzechu pod powszechnym panowaniem grzechu. (...) Grzech bowiem nie mógł urzeczywistnić się w Jej osobie".

Apatheia, a miłość

  Apatheia, daleka od swego rodzaju pośmiertnej nieczułości, jest „pożerającym ogniem", o którym mówi Biblia, Boskim ogniem. Istnieje zatem ścisła więź i relacja wzajemności pomiędzy apatheia, a miłością.

 „Miłość jest córką apatheia", mówi Ewagriusz. Walka ze złymi myślami nazwana została przez Dadiśo Quatraya „walką, by osiąg­nąć Bożą miłość".

  Z drugiej strony, chociaż czasami można stłumić jedną namięt­ność drugą, jedynie miłość, będąca pełnią Boskiej wolności, może dostarczyć duszy doskonałej aadtheia: „Jeśli kochamy Boga z całego serca, wtedy odrzucamy od siebie przez miłość wszelkie pożądliwe przywiązania", mówi Maksym Wyznawca. To miłość jed­noczy wszystkie siły człowieka pod kierunkiem Ducha Świętego.

Apatheia, a gnoza

  U Ojców, tak jak i u stoików, prawdziwa wiedza i apatheia są ze sobą powiązane. Ale ponieważ chrześcijańska apatheia różni się od niewzruszoności pogańskiej, gnoza, jaka się z niej wywodzi, różni się od poznania czysto ludzkiego. Zdaniem Ewagriusza, „córką beznamiętności jest miłość. Miłość zaś, to brama poznania natury, po którym następuje teologia i ostateczne szczęście".

  Apatheia nie jest więc celem samym w sobie, jest natomiast od­nowieniem obrazu Boga, złożeniem tego, co niszczy Jego splendor, przekreśleniem „obcego" elementu, namiętności, aby dojrzeć na końcu „miejsce Boga".

Apatheia, a nieskazitelność

  Według stoików, raz nabytej cnoty nie można już zatracić. Klemens Aleksandryjski podkreślił absolutną wytrwałość w dobru w swoim opisie gnostyka: „Jeśli gnostyk nauczył się kochać Boga, to w żaden sposób nie posiądzie cnoty jako możliwej do utracenia, czy na jawie, czy we śnie, czy w jakimś wyobrażeniu". Apatheia nadaje wszystkim cnotom wyjątkowej siły. Z drugiej strony, chrześcijanie ortodoksyjni nigdy nie utożsamiali apatheia z nieskazitelnością, stanem kogoś, kto nie może popełnić grzechu, nie mylili zatem, jak czynili to messalianie, grzechu z namiętnościami. Również Pseudo-Makary występował przeciwko temu błędowi: u ludzi „du­chowych" zawsze bowiem, żywa jest pokusa pychy.

  Już sam fakt zaufania własnej apatheia stanowi niezwykle groź­ną pokusę, która może prowadzić do bolesnych upadków. Wolno zatem zastanowić się, czy istnieje na tej ziemi doskonała apatheia. Marek Eremita, piszący wiele o messalianach, w pierwszej chwili zdawał się skłaniać w stronę istnienia doskonałych dusz, później jednak jasno wykazał, że sam w to nie wierzy. Niebezpieczeństwo popadnięcia w ułudę jest faktycznie zbyt wielkie; łatwo bowiem pomylić „drzemiące namiętności" (ton pathón anergesia) z ich bra­kiem. „Myśli można się często pozbyć przez uświadomienie sobie - twierdzi Maksym Wyznawca -, że przedmioty ich, wywołujące pasję, są nieobecne".

Oznaki apatheia

  Oznaki apatheia są przedmiotem rozdziałów 54-70 traktatu Ewagriusza O praktyce. Jako że istnieje fałszywy „stan pokoju duszy" wywołany przez złe duchy, Ewagriusz położył nacisk na dowody (tekmeria), na znaki wskazujące mnichowi, kiedy znajduje się „blisko granic apatheia", albo też kiedy przechodzi od apatheia względnej do apatheia „głębokiej", od apatheia niedoskonałej" do apatheia doskonałej". Oznaką par excelance apatheia jest uwolnienie się od złych myśli, zachowanie spokoju w obliczu wspomnień.

   Dusza staje się panią swoich myśli do takiego stopnia, że może posługiwać się jedną w celu wyrzucenia innej, tak jak wybija się „ćwieka ćwiekiem".

  Ale bardziej niż myśli - i w tym miejscu Ewagriusz wyprzedza współczesną psychoanalizę - to sny objawiają głęboki stan duszy. Zatem kiedy umysł „pozostaje spokojny wobec widzeń we śnie", jest to dowód na apatheia.

  Wreszcie, ponieważ stan modlitwy jest niejako „barometrem życia duchowego", dowodem na niewzruszoność jest też modlitwa „bez rozproszenia", stan, kiedy „umysł zaczyna dostrzegać swe własne światło".

Potępienie apatheia ze strony Zachodu

  Zastosowanie terminu apatheia przyczyniło się do burzliwego skarcenia Ewagriusza przez świętego Hieronima, zdaniem któ­rego człowiek nie może uwolnić się całkowicie od namiętności (vel saxum vel deus est); nikt w rzeczywistości nie może powiedzieć, że jest bez grzechu (haeresis Pythagorae et Zenonis apatheias et anamartesias, id est impassibilitatis et impeccantiae). Hieronim dostrzegał więc w apatheia pogańską koncepcję, którą pelagianie stosowali jako synonim nieskazitelności. Owe tezy pelagiańskie na temat apatheia zostały odparte przede wszystkim przez świętego Augustyna.

  Chrześcijanie zachodni uznali niektóre epizody z żywotów świę­tych, prawdziwe czy też domniemane, za gorszące. Tzw. „szaleńcy Chrystusa"  pragnęli sprawić wrażenie, jakoby posiedli apatheia Adama, kiedy przebywał w ziemskim raju, jakoby nie dotykały ich żywioły, niepogoda, głód, rozpalone węgle etc., odrzucali wsze­laką odzież.

    U chrześcijan zachodnich termin apatheia został od samego początku skazany na niepowodzenie, gdyż niepojęta była dla nich walka przeciwko „wszystkim namiętnościom". Ideał reprezentowa­ny przez apatheia był wówczas wyrażany przez inną terminologię: pokój ducha, obojętność, etc.

Tomáš Ŝpidlík, Duchowość chrześcijańskiego Wschodu. Przewodnik systematyczny, tytuł oryginału: La spiritualite de l’Orient chretien. Manuel systematique, tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.