Trudno
wypowiedzieć się odnośnie do wszystkich zjawisk o charakterze
ekstatycznym, które pojawiały się u pierwotnych ludów, w
doświadczeniu religijnym Hindusów, w starożytnej Grecji czy w
mistyce muzułmańskiej. Na tym złożonym polu należy wyróżnić
aspekt fenomenalistyczny (zmiana stanu zmysłów, obalenie
świadomości empirycznej, etc.) oraz płaszczyznę metafizyczną i
religijną. Istnieją ponad tym stany chorobowe, nie mówiąc już o
„ekstazach" sztucznie wywoływanych poprzez specjalne
techniki.
W
Septuagincie termin ekstasis
jest tłumaczeniem, w sposób mniej lub bardziej udany,
dwunastu czy trzynastu terminów hebrajskich. W niektórych z 28
fragmentów, w jakich się pojawia, nie chodzi o ekstazę w obecnym
tego słowa znaczeniu. To samo spostrzeżenie dotyczy czasownika
eksistanai. W Nowym Testamencie termin ekstasis zastosowany
został jedynie siedem razy: cztery w znaczeniu zdziwienia i trzy (w
Dziejach Apostolskich) w znaczeniu właściwej ekstazy.
Czasownik przyjmuje sens „bycia poza zmysłami" i „dziwienia
się". Zatem filologiczne studium biblijnego znaczenia ekstazy
oferuje raczej ubogą dokumentację. Z drugiej strony istnieje
pytanie, czy nie należałoby nazwać „ekstatycznymi"
wszystkich osób, które w historii zbawienia poszły za głosem
Boga, głosem, który wyrwał je z normalnych warunków życia,
czyli przede wszystkim proroków i „charyzmatyków" z
pierwotniej wspólnoty chrześcijańskiej w Jerozolimie.
Język
pierwszych mnichów stosował słowo ekstasis w ten sam
sposób, co Nowy Testament. Ekstaza może oznaczać obłęd, strach,
zdziwienie, a słowo pojawiało się w kontekstach, które wyjaśniają
jego znaczenie religijne. Zresztą elementy „entuzjastyczne"
zajmowały mniej miejsca w życiu pierwszych mnichów, niż zazwyczaj
się przypuszcza. Monastycyzm posiadał w swoich szeregach „ludzi
Bożych", „pneumatoforów", którzy stawali się
„jasnowidzami" i „prorokami"; oni jednak nie
poszukiwali „ekstazy", lecz środków, aby się zbawić.
Grzegorz
z Nyssy był bez wątpienia pierwszym teoretykiem chrześcijańskim,
który bez wahania zajął się zjawiskiem ekstazy: potrafił wydobyć
z niej elementy charakterystyczne i włączyć do doktryny o duchowym
stawaniu się duszy. W tym znaczeniu, jak również w wielu innych,
schrystianizował on ekstazę, nadając prawo obywatelstwa słownikowi
ekstatycznemu, który cechował się długą tradycją u filozofów
greckich.
Pseudo-Dionizy
zapożyczył swój słownik ekstatyczny z jednej strony od Filona i
Grzegorza z Nyssy, z drugiej od swoich neoplatońskich poprzedników.
I chociaż wydaje się, iż jego wpływ na Wschodzie był
ograniczony, na Zachodzie wręcz przeciwnie, odegrał znaczącą
rolę.
Ponieważ
jedynym celem zarysowania tej panoramy jest wprowadzenie do lektury i
studium Ojców, pragnę podkreślić w zjawisku ekstatycznym tylko te
aspekty, które pomogą poznać jego istotę i które jednocześnie
definiują szczególny charakter ekstazy chrześcijańskiej.
Ekstaza
- polaryzacja przedmiotowa
Zjawiska
ekstatyczne przepełniające opowieści o świętych mnichach
przynależą w większości przypadków do tego, co zwie się ekstazą
polaryzacji przedmiotowej. Chodzi tu o umysłowe skupienie
skoncentrowane na przedmiocie o dużej wartości, które powoduje
przyćmienie jak również mniej lub bardziej radykalne zawieszenie
większości funkcji umysłowych. Liczne dowody wiążą ściśle
ekstazę z widzeniem (orasis, optasia, phantasia, theoria).
Ekstazy świętego Antoniego, jak i Pachomiusza, Jana Kolobosa etc.
posiadają wyraźny charakter wizji. Jan Moschos zastosował szyk
wyrazów ginomai en ekstasei kai theoro jako refren. Ideał
zaproponowany przez Besariona albo przez Pseudo-Makarego; by mnich
był „jak cherubiny i serafiny: cały okiem", może zatem
oznaczać ekstazę. Jan Klimak tak wyjaśnił tę postawę: „Mnich
jest zasadniczo spojrzeniem duszy, której nic nie rozprasza i
zmysłowości, której nic nie pobudza (...), jest to nieustająca
ekstaza". Postawa Ojców greckich wobec widzeń jest dobrze
znana.
Ekstaza
– nawiedzenie
Dystans
wobec widzeń umotywowany był przez strach przed złudzeniami.
Ojcowie nie zajmowali się chorobowymi halucynacjami anormalnych
jednostek, jak współczesna nauka psychologiczna; natomiast obawiali
się tego, że człowiek normalny może zostać poddany wpływowi
Złego. Ten rodzaj ekstazy nie jest już wywoływany przez
przyciąganie przez „obiekt", lecz przez sugestię osoby,
która narzuca się pracy władz drugiej osoby.
Ale
czyż chrześcijanie w sposób analogiczny nie poddają się wpływowi
Ducha Świętego? Łagodność Ducha Świętego jest jedną z cech,
które charakteryzują uczniów Chrystusa, nie jest bynajmniej
wymysłem montanistów ani też innych entuzjastów. Jedna z niewielu
zachowanych przepowiedni Montanusa z Artabanu przyrównuje
natchnienie Boże do plektronu poruszającego struny liry;
wyobrażenie to jest wyobrażeniem klasycznym, gdyż pojawia się w
Odach Salomona i zastosowane zostało przez komentatorów
psalmów. Ale Montanus podkreślał bierność natchnienia.
Bierne
poddanie się Boskości jest źródłem nowego poznania, lecz
środkiem do osiągnięcia jej jest nawiedzenie, magia,
delirium. Takie wyjaśnienie ekstazy, podane przez Platona, było
dobrze znane w Starożytności: W Fajdrosie Sokrates
stwierdza, iż spośród naszych dóbr te największe przychodzą za
pośrednictwem delirium, dlatego z pewnością obdarzeni jesteśmy
boskim darem. Takie miało być wróżbiarskie czy też
przepowiadające natchnienie przypisywane Apollinowi oraz proces
inicjacji (obłęd wywołany przez obrzędy zwane telestai,
„misteriami").
Tertulian,
idąc po tej linii, zaproponował swoje wytłumaczenie
montanistycznego profetyzmu. Co on rozumie poprzez ekstazę?
Wyjaśniają to łacińskie ekwiwalenty greckiego słowa: amentia,
excessus mentis. Chodzi więc o formę amentia, gdyż
zanikają odpowiedzialność i wolność, a wszystko rozgrywa się na
marginesie rozumu; ale nie występuje tu pełna amentia, gdyż
pamięć pozostaje. Taka ekstaza to operatrix prophetiae. Jak
przypuszcza Tertulian, tego rodzaju była ekstaza Piotra na Górze
Tabor, który nie mógł wiedzieć tego, co powiedział pod wpływem
Ducha Świętego, a nie rozumu.
Ekstaza
proroków
Reakcja
przeciwko montanistycznemu profetyzmowi była tak radykalna, iż
termin „prorok" zniknął ze słownika wspólnot
chrześcijańskich. Jednocześnie zaczęto rozważania nad naturą
profetyzmu biblijnego. Cechą apologetyki z II wieku jest
przeciwstawianie proroka wróżbicie bądź magowi. Justyn i
Atenagoras, posługujący się wyrażeniami przywołującymi na myśl
Filona z Aleksandrii, jako jedyni zakwalifikowali zjawisko prorocze
jako ekstazę. Niemniej jednak nie omieszkali podkreślić, iż taka
ekstaza w żaden sposób nie wykazuje cech nawiedzenia, podczas gdy
fałszywy prorok jest człowiekiem nawiedzonym i opętanym.
Orygenes
stwierdził, iż mentalna alienacja nie jest kompatybilna z
prawdziwym proroctwem. Zakłada ona bowiem obecność (epidemia)
Ducha Bożego, który w żadnym razie nie przyćmiewa świadomości,
wręcz przeciwnie, oświecają, czyniąc ducha bardziej jasnym.
Pozycja Orygenesa przeciwstawia się pozycji Tertuliana: nie ma
„wyjścia poza rozum", które nie byłoby diaboliczne; tak jak
zły duch opanowuje i deprawuje ludzki umysł, świadomość, duch
dobry wyzwala i oświeca. Po Orygenesie egzegeci zgodnie odrzucali
wszelakie pojęcie natchnienia, które czyniąc z proroka czyste
narzędzie albo zabawkę w rękach bóstwa, przekreśla jego
osobowość. To prawda, że zostaje on zamieszkany (katoikein),
opanowany czy poruszony (kinein, energein) przez ducha, i że
często określany jest jako pneumatophoros, „nosiciel
Ducha", mimo to autorzy unikali zastosowania terminów, które
za bardzo przywoływałyby starożytną mania.
Za:
Tomáš Špidlik, Modlitwa według tradycji chrześcijańskiego
Wschodu. Przewodnik systematyczny, tytuł oryginału: La spiritualité
de l’Orient chrétien. La prière, tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz,
Wydawnictwo Ojców Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.